Dołącz do nas

Piłka nożna

Kto jutro powinien grać, a kto nie?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trener Kazimierz Moskal zapowiedział zmiany w wyjściowym składzie na mecz z Niecieczą. Tym razem nie będziemy bawić się w typowanie podstawowej jedenastki, bo może to wyglądać na istne wróżenie z fusów – nie wiadomo ilu szkoleniowiec zmieni, ilu zostawi, jakich zmian dokona i czy będzie konsekwentny.

Kibice i nasza redakcja mają jednak swoje pomysły, które być może gdzieś tam są w jakimś procencie zbieżne z planami trenera na jutrzejszy pojedynek.

Przede wszystkim do końca sezonu i jeszcze dłużej należy podziękować piłkarzom, na których – z racji doświadczenia i umiejętności – liczono najbardziej, a którzy sromotnie przegrali ekstraklasę i to najprawdopodobniej nie tylko w kwestiach czysto sportowych. Mowa o starszych zawodnikach, którzy powinni wieść prym, liderować, pozytywnie wpływać na młodych – czyli Przemysław Pitry, Grzegorz Fonfara czy Tomasz Wróbel. Cała trójka przeszła nie tylko obok kilku meczów, ale także obok całej rundy wiosennej. Niektórzy dokładają jeszcze do tego Janusza Gancarczyka, ale akurat ten zawodnik w niektórych meczach pokazywał, że chce walczyć i tę walkę było momentami widać.

Inni doświadczeni – mający długi staż w GKS również zawodzą. Mateusz Kamiński jest niepewny i źle się ustawia, Kamil Cholerzyński ze zdolnego juniora kiedyś, poprzez momentami kapitalną formę (np. za Adama Nawałki czy nawet w końcówce jesieni) stał się zawodnikiem o poziomie okręgówki. Grzegorz Goncerz rzucany jest z pozycji na pozycję – dodajmy, nie dostaje szansy na skrzydle pomocy.

Zawiedli też młodzi zawodnicy, fatalnie w tej rundzie spisywał się Krzysztof Wołkowicz, który zapomniał podstawowych elementów gry w piłkę i na boisku wygląda jakby był w mentalnej rozsypce. Alan Czerwiński mimo, że nie notuje jakichś tragicznych występów, co wcześniej mu się zdarzało, również nie gra tak, żebyśmy byli pełni zachwytu. Rafał Pietrzak lepsze mecze przeplata słabszymi – musi popracować nad powrotami i miejmy nadzieję, że będzie nad tym pracował – w końcu na pewno będzie w najbliższym czasie grał w GieKSie, bo podpisał kontrakt. Adrian Jurkowski czasem ma lepsze mecze, ale jak złapie nerwowość w danym spotkaniu, to serce podchodzi do gardła. Do tego zawodnika mamy jednak najmniejsze pretensje – ma jeszcze czas trochę się poduczyć. Sławomir Duda jest cieniem samego siebie z rundy wiosennej poprzedniego sezonu. Rafał Figiel chyba nieco został stłamszony długim pobytem w głębokiej rezerwie.

Nie mamy napastników. Szymon Skrzypczak czy Michał Zieliński – Zielu miał niezłą chwilę, ale ostatnio znów gra słabo – nie ma w ogóle wsparcia od kolegów, a jak strzela – to Panu Bogu w okno.

Tak naprawdę więc to na ławce rezerwowych i trybunach powinno się posadzić praktycznie całą jedenastkę, jednak jest to niemożliwe, bo na ten moment nie miałby kto sensowny wybiec na boisko.

Całą jedenastkę, razem z Łukaszem Budziłkiem. Bramkarz to jest bowiem bardzo dobry i nie można mieć do niego zastrzeżeń, ale jaki jest sens wystawiania golkipera, który zaraz opuści klub, w meczach o pietruszkę? Dlatego w bramce powinna nastąpić zmiana i zagrać powinien ktoś z dwójki Rafał Dobroliński – Maciej Wierzbicki.

Z tego całego marazmu jaki ostatnio jest w zespole, w składzie pozostawić możnaby było jeszcze Alana Czerwińskiego, choć równie dobrze może zagrać Dominik Sadzawicki. Rafał Pietrzak powinien grać.

Zmiennikiem dla stoperów na ten moment mógłby być Adrian Napierała i kto wie – może duet z Jurkowskim na to spotkanie to byłoby jakieś rozwiązanie? Innych opcji nie widać na horyzoncie.

W pomocy widzielibyśmy Elvista Ciku (dlaczego nie grał w Grudziądzu???), szansę powinni dostać też młodzi Aleksander Januszkiewicz i Kamil Bętkowski, skoro już są w szerokiej kadrze. Być może Grzegorz Goncerz na skrzydle. Być może Janusz Gancarczyk.

W ataku od pierwszej minuty Paweł Szołtys. Owszem, może grać w pomocy, ale warto byłoby go spróbować w pierwszej linii. A kto wie, może trener postawi na skutecznego w rezerwach Szymona Skrzypczaka? 😉

Pytanie, co z defensywnymi pomocnikami. Na tej pozycji na ten moment nie ma ani jednego klasowego zawodnika i trener Moskal dość desperacko próbuje tam zawodników stworzonych do ofensywy. Najbardziej nadawałby się chyba Radosław Sylwestrzak, jeśli byłby zdolny do gry. Nie skreślajmy też mimo wszystko Sławomira Dudy. Na bezrybiu i rak ryba.

Co postanowi trener Moskal, stanowi jedną wielką niewiadomą. Jedno jest pewne – kilku panom z pierwszego składu należy już podziękować za grę w GieKSie. Mieli swoją wielką szansę, aby zrobić w klubie z Bukowej coś wielkiego, ale nie za bardzo im się chciało, więc niech próbują sił w innych klubach, mogą nawet iść do ekstraklasy…

A na koniec napiszemy z całą pewnością, że gdyby trener Moskal wystawił cały skład z roczników 95, 96 czy 97 i to zestawienie przegrałoby 0:6, to nikt nie będzie miał ani do trenera ani do tych chłopaków pretensji. To nie wysoka porażka świadczy o kompromitacji, a postawa na boisku. Tak jak w Grudziądzu, gdzie nikła przegrana 0:1 nie zaciemniła kompromitującej postawy pierwszego zespołu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    MAJCK

    20 maja 2014 at 21:57

    95 GKS Gieksa Katowice -TRENER MOSKAL NIECH ZABIERZE TYCH GRAJKÓW NA SZPIL TEJ DRUŻYNY,I NIECH ZOBACZĄ AMBICJĘ ,WALKĘ I ZGRANIE DRUŻYNY.. NASTĘPNY SZPIL U SIEBIE CAŁA ,,PIERWSZA ,, DRUŻYNA NA SZPILU 🙂

  2. Avatar photo

    marianoITALIANO

    20 maja 2014 at 22:32

    Czerwiński , Figiel , Wróbel , Goncerz , Wołkowicz ŁAWA

  3. Avatar photo

    johann

    20 maja 2014 at 23:02

    Super artykuł, pełen profesjonalizm: niech wszyscy siądą na ławce a na murawę wybiegnie Kazek w lakierkach i 200-kilogramowy prezes Cygan.
    Panowie, leluje potrafią grać i pokazali(ły) to na jesieni. A że teraz nie mają motywacji… moja wersja jest taka: leśne dziadki, emeryci i prominenci klubowi podzielili między siebie kasowy tort na 50-lecie a chłopcom z boiska dali polizać przez szybę. Wiadomo, że chodzi o kasę. Sami mówią, że nie wiedzą, dlaczego przegrywają. Więc proste jak drut: nie grają, bo im ci…ato płacą. A „filozofia” na szczytach władzy jest taka: dla prezesa taniej jest dać podwyżkę sobie i trenerowi niż 20 chłopa. Więc oni se tam tyrkają na biegu jałowym na trawce, Kamiński ładuje Budziłkowi, zaś prezesowi idą kolejne kilogramy w korpus a Kazek kupuje kolejne lakierki z cielęcej skóry. I tyle. A my patrzymy i zalewa nas jasna krew. Ale kogo to obchodzi…

  4. Avatar photo

    Gerard

    20 maja 2014 at 23:15

    @johann
    Niech najpierw zaczną grać a nie myślą o kasie bo jak narazie to 2zł bym im nie dał. Olimpijczycy przygotowyją się bez kasy i profesjonalnych sprzętów a zdobywają medale i nie robią siary nie tylko w kraju ale i zagranicą a te (tfu) piłkarzyny tylko pi… o tym kto ile i gdzie zarobił. DO ROBOTY LEBRY

  5. Avatar photo

    johann

    20 maja 2014 at 23:46

    Gerard, no jasne, ale oni przecież zaczęli na jesieni grać! I co? Czy tak jak teraz gra ktoś, komu dobrze płacą? Jak Ci szef w robocie powie, że możesz porobić trochę za friko, to będziesz łaził jak Pitry, Kamiński i inni. Biega tylko Elvis, bo on tę kasę z gieksy wymienia na albańską walutę i jest królem wioski.
    Więc rozwiązania są dwa: albo chopy dostaną dobrą kasę za dobrą grę albo Elvis przywiezie zardzewiałym busem 20 kolegów z Albanii.

  6. Avatar photo

    luk

    21 maja 2014 at 16:56

    Mysle ,ze w tej chwili jednak lepiej stawiać na Sadzawickiego niz na Czerwinskiego.
    Prezentuja podobny poziom,a to Sadzawicki bedzie jeszcze młodzieżowcem w przyszłym sezonie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Wszyscy do Zabrza!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kibice GKS Katowice prowadzą zapisy na derbowy mecz z Górnikiem, który zostanie rozegrany we wrześniu w Zabrzu. Przedstawiamy najważniejsze informacje organizacyjne.

Przypomnijmy, że „Śląski klasyk” w rundzie jesiennej tego sezonu będzie miał miejsce na Roosevelta, a dokładna data to sobota 21 września. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:15. Górnik udostępnił kibicom GieKSy 4200 biletów, a dziś rozpoczęły się zapisy.

Koszt biletu to 30 złotych dla małolatów (rocznik 2008 i młodsi) oraz 60 złotych dla całej reszty. Jest to „wyjazd” masowy – zapraszamy całe rodziny. Mogą na niego jechać również kobiety.

Zapisy prowadzone są u przedstawicieli dzielnic i FC, w Stowarzyszeniu Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” (dołącz do nas) oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” (ul. Św. Stanisława w Katowicach). Uwaga! Płatność za wyjazd w „Blaszoku” TYLKO gotówką!

Na sektory przeznaczone dla kibiców GKS Katowice wpuszczane będą jedynie osoby posiadające żółtą koszulkę oraz szal.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

30 lat czekania na… Ajax Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Takie mecze zapisują się złotymi zgłoskami w historii klubu, jak i na trwałe wchodzą do pamięci kibiców. Sam choć mam bardzo pamięć do meczów (choć ostatnio złapałem się na tym, że nieco słabszą niż kiedyś – wiek robi swoje), to na palcach jednej lub dwóch rąk policzyłbym te naprawdę spektakularne, do których mam największy sentyment, do meczów, po których cała Ziemia się zatrzęsła, niepokojąc okolicznych kosmitów.

Wspomniana w przedmeczowym felietonie Legia 1:0 po golu Yahai. Wisła 1:0 po golu Adamczyka. Słynna remontada w Szczecinie 4:3. Wielkosobotnia potyczka z Wojskowymi i 3:3. Z ostatnich czasów na pewno do tego grona wejdzie mecz z Wisłą i Arką z poprzedniego sezonu. Ale naprawdę tego jest niewiele.

Starsi niż ja kibice dokładają oczywiście 4:1 z Górnikiem w finale Pucharu Polski, mecze z Benfiką i Bordeaux (niektórzy także z Rangersami) czy ligowy triumf z Legią 3:1 w 1994 roku.

Wydaje się, że spotkanie z Jagiellonią również będzie miało swoje miejsce w tym „panteonie” wielkich meczów. Nie tylko z powodu wyniku, ale z powodu… wszystkiego. Dla nas kibiców to był mecz idealny.

Ostatni mecz z urzędującym Mistrzem Polski, GKS rozegrał 12 marca 2005 (przegrana z Wisłą w Krakowie 0:1), a ostatnie spotkanie u siebie z broniącym tytułu zespołem – dosłownie 20 lat temu (+5 dni), czyli 21 sierpnia 2004 – z Białą Gwiazdą ulegliśmy przy Bukowej 0:3.

Gdy poszukamy ostatniego zwycięstwa z aktualnym w danym czasie Mistrzem Polski musimy sięgnąć jeszcze głębiej. 14 maja 1997 katowiczanie w półfinale Pucharu Polski wygrali 2:0 z wielkim Widzewem śp. Franciszka Smudy, uhonorowanego minutą ciszy na polskich stadionach.

Swoją drogą w tym miejscu mały wtręt – oczywiście pamiętając, że minuta ciszy była także dla śp. Mariana, legendarnego kibica GieKSy, szacunek za to, że zarówno kibice, jak i… sędzia stanęli wczoraj na wysokości zadania, nie robiąc z tej „minuty” jakichś żałosnych 10 sekund, tylko rzeczywiście dając solidny moment zadumy. Jak również to była rzeczywista cisza, a nie tak jak na Widzewie, kiedy to miejscowy zapiewajło zaczął się drzeć „jedziemy, cały stadion śpiewa z nami” po czym rzeczywiście skandowane było nazwisko Franciszka Smudy. No fajna inicjatywa, ale… to nie jest ten moment. Dokładnie to samo można czy nawet należy zrobić, ale zaraz po zakończeniu minuty ciszy.

Ostatnie zwycięstwo ligowe z urzędującym Mistrzem Polski, to wspomniana wygrana z Legią Warszawa 3:1, a miało to miejsce 28 sierpnia 1994, czyli niemal dokładnie 30 lat temu.

Przy okazji natomiast wspomnianego meczu z Widzewem przypomniała mi się taka anegdotka. Moja klasa miała wówczas wycieczkę szkolną do Rycerki i ubolewałem bardzo, że nie mogę być na meczu. Nie mieliśmy jak się dowiedzieć wyniku (internet dopiero raczkował), więc czekaliśmy z niecierpliwością na serwis sportowy po wiadomościach i całą grupą… oglądaliśmy te wiadomości, które ciągnęły się w nieskończoność. Mieliśmy iść z panem od WF-u, który zgodził się z nami jechać na wycieczkę (wychowawczyni nie chciała), pograć w kosza i tenże pan Gnieźniński (pozdro Błażej) już zdenerwowany nas ciągle popędzał. W końcu nastał ten serwis sportowy i dowiedzieliśmy się wyniku oraz zobaczyliśmy bramki – wpadliśmy w euforię – GieKSa znów zagra w finale Pucharu Polski.

A wspomniana anegdotka, to sytuacja, gdy już w tego kosza grać poszliśmy. Kręcił się tam jakiś miejscowy pijaczek, z którego – jako gówniarze – robiliśmy sobie podśmiechujki. Mówiliśmy mu:

– A wie pan, że GKS wygrał z Widzewem?

On na to zdziwiony i zszokowany:

– Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyśmy po kilku minutach znów do niego nie podeszli z pytaniem:

– A wie pan co? GKS Katowice wygrał z Widzewem.

Jego reakcja znów była bezcenna:

– Serio?! Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

Sytuacja powtórzyła się 4-5 razy. Nie wiem czy to my go trollowaliśmy czy on nas. W każdym razie nie muszę nigdzie sprawdzać, bo wystarczy, że przypomnę sobie tę sytuację i wiem, że Widzew był wtedy Mistrzem Polski.

Cóż to było za spotkanie! (Z Jagą, a nie z pijaczkiem z Rycerki).

Katowiczanie „wymęczyli rywala” (cytat z trenera Góraka) i wypunktowali go jak rasowy pięściarz. GKS – zespół na dorobku w ekstraklasie – pokonał Jagiellonię jej własną bronią. Plus zaangażowaniem i czynnikami typowo piłkarskimi. Widać, że szkoleniowiec jest dumny z tego, że obrana taktyka okazała się słuszna i skuteczna. I nie ma się co dziwić.

A Adrian Siemieniec? Od swojej własnej broni poległ. Z jednej strony należy szanować młodych trenerów, którzy chcą wprowadzić coś nowego, grać po europejsku czy światowemu, ale trzeba mierzyć siły na zamiary, być elastycznym i przede wszystkim nie doprowadzać do przesady. Oczywiście od zmiany przepisów pozwalających bardziej swobodnie rozgrywać piłkę od „piątki” wiele drużyn zaczęło sobie klepać kilka metrów przed swoją bramką – i nawet wielkie drużyny, chyba nawet City – straciły z tego jakieś gole.

Problem w tym, że Jagiellonia najchętniej rozgrywałaby piłkę na swojej linii bramkowej i nawet jak się ją trzepnie w głowę, nie zmienia schematu. Przed oczami mam bramkarza Abramowicza, który stoi nieruchomo z piłką na swoim 4-6 metrze i się patrzy. Totalnie statyczna sytuacja. Przez chwilę piłkarze GKS nie podchodzą tylko czekają, potem nieśmiało ruszają i dopiero golkiper coś robi z piłką.

Powiedziałbym, że GKS w trakcie meczu zorientował się, że coś można na tym ugrać. Ale nie! Katowiczanie wiedzieli o tym od samego początku, dlatego od razu zaangażowali 2-3 zawodników do pressingu i przyniosło to bramkę już na samym początku. Potem za każdym razem, kiedy Jagiellonia sobie rozgrywała piłkę może na szerokości boiska, ale max 10 metrów od linii końcowej – pachniało to naszym przechwytem. Drugi gol padł również po przejęciu piłki rozgrywanej europejsko przez obrońców.

W magazynie Liga+ Extra Tomasz Wieszczycki zażartował, że Jagiellonia grała w czwartek z Ajaxem Amsterdam, a teraz zagrała z Ajaxem Katowice. Zresztą opinie w środowisku dziennikarskim są zgodne, GKS zasłużył na to zwycięstwo i zwłaszcza w drugiej połowie – był zespołem lepszym.

Nie byłoby jednak aktywów po naszej stronie właśnie bez obrania pewnej polityki na ten mecz. Mogliśmy się po prostu cofnąć i czekać beznamiętnie na rywala. Wtedy prawdopodobnie mielibyśmy flaki z olejem lub ewentualnie jakieś ataki pozycyjne Jagielloni, które w końcu zakończyłyby się wciśnięciem jednej lub dwóch bramek.

Na szczęście potwierdziło się to, co pisałem po meczu z Motorem, że taki mecz raz na jakiś czas się zdarza, ale potem jest lepiej. I teraz spotkanie z Jagą przypominało bardziej to z Rakowem, ale jeszcze dwa stopnie wyżej. Katowiczanie nie wygrali fuksem. W drugiej połowie Mistrz Polski na Bukowej nie istniał. GieKSa stwarzała sobie sytuacje, może nie super klarowne, ale niezłe. I gdyby w końcówce wykorzystać lepiej swoje kontry – mecz można było zamknąć wcześniej.

Kilku zawodników zapunktowało mocno u kibiców, jak i trenera Rafała Góraka. Może na chwilę odsapnie od krytyki Dawid Kudła, który wtedy kiedy miał wybronić – wybronił bardzo dobrze. Obrona nie dała za bardzo pograć Jagiellonii, a interwencja w powietrzu Marcina Wasielewskiego, ta jego akrobacja, to był defensywny majstersztyk. Czekamy na więcej, jeśli chodzi o Bartosza Nowaka, ale przecież wypracował bramkę na 1:0. Oskar Repka w tym sezonie spisuje się momentami świetnie, ale do kompletu jeszcze powinien wyeliminować proste błędy, jak ten po którym padła bramka na 1:1 (nie bezpośrednio po stracie, ale konsekwencja po kilkudziesięciu sekundach). Zawodnik jednak znalazł się tam, gdzie powinien przy golu na 3:1.

Adrian Błąd – wiadomo, kapitalne wejście w mecz i dobra gra w środku pola, tutaj należy natomiast zdecydowanie poprawić strzały z dystansu. Borja Galan, wszedł powalczył i strzelił Kowalczykiem bramkę. A wspomniany Mateusz Kowalczyk – rewelacja. W końcu mamy młodego zawodnika, niebojącego się grać w piłkę, agresywnego, pewnego, przebojowego. Kapitalne wzmocnienie GieKSy i teraz 1) oby mu sodówka nie uderzyła, 2) oby wykupić go z Brondby. Fantastyczne spotkanie.

Adam Zrelak to dzik, który swoją siłą, zastawianiem się również daje bardzo dużo. A że strzelać umie, pokazał to w Gliwicach.

Jak GKS Katowice wytrzymał to spotkanie, w tych warunkach, pozostaje tajemnicą. Fizycznie nasz zespół prezentuje się bardzo dobrze i gdy rywale oddychali rękawami, nasi piłkarze nie zatrzymali się, tylko dalej żwawo hasali po boisku. Niesamowite jest to, że nie musieliśmy za bardzo drżeć w końcówce o wynik meczu, bo Jagiellonia nie potrafiła zaatakować. A gdy – za przeproszeniem – zaczęła się palić dupka – Abramowicz nagle zaczął grać lagi na aferę. Można wręcz było zaśpiewać „Lagiellonia, laga, laga, laga!”. Może tak bardzo nie chcą tego przydomku, że grają tak kombinacyjnie od bramki?

Co by nie gadać – to było piękne niedzielne, piłkarskie popołudnie przy Bukowej. Kibice w końcu mogą cieszyć się z gier z najlepszymi i cieszyć się ze zwycięstw. Na rozkładzie mamy zdobywcę Pucharu Polski i Mistrza Polski. Czy to oznacza, że teraz powinniśmy zagrać z Realem czy choćby Atalantą? (taki żart)

Jesteśmy w euforii, ale na dłuższą metę nie ma się co podniecać. Mecz meczowi nierówny i możemy zagrać taki paździerz jak z Motorem, wyrachowany mecz jak ze Stalą, skuteczny jak z Piastem czy po prostu taktycznie-piłkarsko niemal idealny, jak z Jagą. Mimo wszystko na duży plus.

Teraz czeka nas mecz z niemrawym, bezbarwnym Zagłębiem Lubin i na tym tle również musimy umieć się pokazać i zagrać dobrze. Jagiellonia gra specyficznie i na tę specyfikę trener znalazł sposób. Czy na toporność lubinian też znajdzie? Paradoksalnie to zadanie może okazać się trudniejsze. Hegemonem nie jesteśmy. Natomiast wczorajszy mecz pokazał, że potencjał w tym zespole tkwi ogromny.

Kontynuuj czytanie

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Koniec zapisów na derby w Zabrzu!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 30 godzin wykupiliście wszystkie 4200 biletów na sektory GKS Katowice na mecz derbowy z Górnikiem w Zabrzu.

Tym samym zapisy na dzielnicach, FC, stowarzyszeniu kibiców oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” zostały zamknięte.

Przypominamy, że do Zabrza wszyscy jedziemy na żółto i z szalami.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga