Dołącz do nas

Piłka nożna

Mecz walki dla Legii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kibice gości nie mogli zostać wpuszczeni na to spotkanie, dlatego cała Arena Bukowa wypełniła się żółtą armią. Oprawa była iście spektakularna – potężny doping, fajerwerki, sektorówki i flagi. Pierwsza połowa zupełnie się nie układała, za to ostatnie pół godziny spotkania stało pod znakiem tłamszenia gości i wyprowadzania groźnych ataków. 

Rozpoczęcie meczu było nieudane – wykop Arkadiusza Jędrycha znalazł się za linią końcową. Pozwoliło to jednak GieKSie założyć wysoki pressing, Tobiasz musiał wykopać na oślep przy próbie dystrybucji. Legia w pierwszych minutach jedynie raz zbliżyła się do Dawida Kudły, ale tę sytuację powstrzymał Szymczak dobrym skokiem pressingowym. Z czasem Legii udało się uspokoić grę i przejąć kontrolę, w 9. minucie Arkadiusz Jędrych zanotował udany odbiór w naszej szesnastce. Chwilę później Adrian Błąd wykorzystał złe przyjęcie Kuna w tercji ofensywnej, by… podać do nikogo. W 11. minucie najpierw blisko trafienia do pustej bramki w trudnej sytuacji był Szymczak, a już za chwilę gorąco było na naszej stronie. Bramkę straciliśmy po kolejnym wielbłądzie Klemenza, a wcześniej posiadanie utracił kontuzjowany Marcin Wasielewski. Dawid Kudła rozpaczliwie próbował zatrzymać ten strzał z bliskiej odległości. Już po chwili było 0:2, Ilia Shkurin z 18. metra trafił obok słupka ku kompletnej bierności defensywy. Dobrą odpowiedź wykreował Nowak długą piłką na Gruszkowskiego, po zgraniu Czerwiński zacentrował minimalnie niecelnie. W 22. minucie Klemenz zatrzymał strzał Morishity. Odpowiedział ponownie Nowak, tym razem zbyt późnym zagraniem na Kowalczyka, który chciał dostać piłkę na wolne pole. W 25. minucie Oskar Repka próbował przerzucić linię obronną Legii, ale zupełnie mu to nie wyszło. W 29. minucie Oyedele z łatwością odepchnął Błąda od piłki, na szczęście Vinagre nie zeskanował szesnastki przed swoją wrzutką. Kilkadziesiąt sekund później piłka zatrzepotała w naszej siatce, ale wcześniej faulowany był Arkadiusz Jędrych – z ławki Legii padło „to jest czysta bramka, czysta bramka!”. Legia cały czas napierała, Trójkolorowi nie potrafili celnie wyprowadzić kontrataków. W 39. minucie Vinagre z łatwością minął kilku zawodników, na szczęście jego centra znów pozostawiała wiele do życzenia. Po rzucie rożnym wykazać się musiał Dawid Kudła. Arkadiusz Jędrych przymierzył z 20. metra w 43. minucie, ale Tobiasz wyciągnął się i z trudem sparował strzał. Okazję wykreował mu pośrednio Borja Galan, przepięknym wślizgiem zabierając niedokładne podanie Błąda spod nóg Kuna.

W 51. minucie Oskar Repka popisał się świetnym odbiorem w środku pola, a później wykreował przestrzeń Adrianowi Błądowi na skrzydle. Nasz ofensywny pomocnik był na spalonym, lecz i tak jego podania na bramkę nie zamienił Szymczak, ponieważ świetnie interweniował Tobiasz. W 54. minucie szansę na kontrę zmarnował Szymczak, podając zupełnie w eter. Po tej stracie ponownie wykazać się musiał Dawid Kudła, broniąc uderzenie Morishity z bliskiej odległości. Dwie minuty później Mateusz Kowalczyk wraz z Borja Galanem popisali się swoimi umiejętnościami dryblingu, szkoda, że nic z tej pięknej akcji nie wyszło. Goncalo Feio dostał żółtą kartkę za protesty. W 60. minucie Bartosz Nowak uderzył, ale trybuny skwitowały tę próbę szerokim uśmiechem. Legia szybko wznowiła i wykorzystała błąd w doskoku Czerwińskiego, na szczęście Arkadiusz Jędrych jeszcze jakimś cudem zdołał dwukrotnie w parterze blokować zagrania we własnej szesnastce. W 63. minucie Borja Galan poczarował na swojej flance i dograł piłkę do Szymczaka na 5. metr – obrońcy nic nie mogli na to poradzić! Już po kilku chwilach mogło być 2:2 po pięknej, zespołowej akcji, ale arbitrzy dopatrzyli się minimalnego spalonego. W 69. minucie czujnie Kudła sparował sytuacyjny strzał Legionisty. Minutę później Klemenz przewrócił się jako ostatni stoper pod presją przeciwnika, ale sędzia – ku kompletnemu zdziwieniu rywala 0 odgwizdał faul. W 74. minucie Bartosz Nowak samodzielnie przedarł się przez zasieki rywala i w bardzo trudnej sytuacji potężnym uderzeniem zmusił Legię do wybicia na rzut rożny. Następnie strzał Oskara Repki trafił w poprzeczkę. Po drugiej stronie Dawid Kudła wybronił sytuację sam na sam ze Shkurinem po błędzie Jędrycha. Następnie Lukas Klemenz znów się zagapił przy walce o piłkę, a uratował go oczywiście Dawid Kudła. Po stronie GieKSy odpowiedział Szymczak strzałem po długim słupku, ale Tobiasz nie takie uderzenia bronił. Nowak kapitalnie wymanewrował trzech rywali i uruchomił Oskara Repkę, niestety Dawid Drachal pospieszył się z decyzją o uderzeniu. Mateusz Marzec spróbował swojego szczęścia z dystansu w 86. minucie, ale trafił prosto w golkipera. W 88. minucie Czerwiński dobrze odczytał zamiary przeciwników, przecinając podanie na wolne pole. Wynik ustalił w doliczonym czasie Marc Gual po błędzie bloku obronnego.

GKS Katowice – Legia Warszawa 1:3 (0:2)
Bramki:
Szymczak (63) – Goncalves (15), Shkurin (18), Gual (90).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (16. Gruszkowski), Czerwiński, Jędrych, Klemenz (80. Kuusk), Galan – Błąd (64. Drachal), Kowalczyk, Repka, Nowak- Szymczak (80. Marzec).
Legia Warszawa: Tobiasz – Kun, Ziółkowski (71. Pankov), Kapuadi, Vinagre – Elitim (66. Chodyna), Oyedele (78. Augustyniak), Goncalves – Morishita, Shkurin (79. Bichakchyan), Luquinhas (66. Gual).
Żółte kartki: Ziółkowski, Oyedele.
Sędzia: Karol Arys (Szczecin).
Widzów: 14611.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga