Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 6. kolejki I ligi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez miniony weekend rozegrano 8 z 9 meczów zaplanowanych na 6. kolejkę. Jedynie nie odbyło się spotkanie w Niecieczy o czym już informowaliśmy w zapowiedzi tej kolejki. Mecze rozegrane w ostatnich dwóch dniach mogły się podobać, lecz niestety same wyniki nie zaskoczyły. Dalej w tabeli lideruje Flota, która znowu zwyciężyła i znów nie straciła bramki, na drugim miejscu jest bezbarwny pod względem piłkarskim Zawisza, czego nie można powiedzieć o kibicach tej drużyny, a na trzecim Cracovia. Ktoś zaskoczony?

Bogdanka Łęczna – Dolcan Ząbki 2:1

Pierwsza porażka Dolcanu w tym sezonie mimo, iż nie do końca na to zasługiwali. Wszystkie bramki w tym spotkaniu padły w pierwszej połowie. Strzelanie rozpoczął w 5. minucie zawodnik gospodarzy Toshikazu Irie, który z 16 metrów pokonał Leszczyńskiekiego. Dwie minuty później powinno być 2:0 lecz Ropiejko trafił tylko w słupek. Aktywny w tym meczu Ropiejko w 20. minucie popisał się udanym podaniem do Sebastiana Szałachowskiego a ten, minąwszy rywali jak słupki na treningu, pokonał bramkarza Dolcanu. W 28. minucie sędzia podjął kontrowersyjną decyzji dyktując rzut karny dla Bogdanki, jednak ten stały fragment gry został źle wykonany przez Nikitovića. Kilka minut później bramkę kontaktową strzelił Dariusz Zjawiński. Druga odsłona meczu to była ‘obrona Częstochowy’ w wykonaniu gospodarzy. Najlepszą sytuację Dolcan miał w 47. minucie, po faulu na Grzegorzu Piesio w polu karnym Bartosz Osoliński nie wykorzystał rzutu karnego. Widzów: 1200.

Polonia Bytom – Miedź Legnica 1:3

W 17. minucie gry wynik spotkania otworzył Marcin Nowacki, który wykorzystał zbyt krótkie wybicie bytomskich defensorów po rzucie rożnym i strzałem sprzed linii pola karnego pokonał Mateusza Mikę. Następna bramka dla Miedzi padła w 24. minucie, kiedy po nieporozumieniu w szeregach defensywnych śląskiej drużyny Wojciech Łobodziński przejął piłkę w polu karnym bytomian i strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie. Mimo, iż Polonia miała swoje sytuacje w tym meczu to legniczanie strzelali bramki, po kolejnej szybkiej kontrze Łobodziński dokładnie dograł piłkę z prawego skrzydła, a strzałem głową trzecią bramkę dla beniaminka zdobył Adrian Łuszkiewicz. Honorową bramkę dla Polonii Bytom w 83. minucie strzelił Piotr Kulpaka, wykorzystując centrę z rzutu rożnego. Widzów: 1230.

Sandecja Nowy Sącz – GKS Tychy 1:2

Nowosądeczanie dobrze rozpoczęli mecz strzelając bramkę z karnego w 6. minucie meczu. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Filip Burkhardt. Zespół przyjezdny wykazywał ogromną wolę walki. Dało to efekt niespełna kwadrans przed zakończeniem pierwszej połowy. Wtedy do wykonania rzutu wolnego podszedł Piotr Rocki, sprytnie zagrał piłkę przed bramkę rywala, a tam w doskonałej okazji znalazł się Łukasz Kopczyk i bezbłędnie ją wykorzystał. Powoli pierwsza połowa dobiegała końca, w natarciu ponownie był tyski GKS i znów przyniosło to efekt w postaci bramki. Mateusz Kupczak sprzed pola karnego zagrał piłkę po ziemi między zdezorientowanych defensorów Sandecji, a tam świetnie odnalazł się kapitan GKS Tychy. Będąc około siedem metrów od linii bramkowej Łukasz Kopczyk uderzył mocno i zapewnił prowadzenie swojej ekipie. Druga połowa to bicie głową w mur zawodników z Nowego Sącza, którzy nie potrafili przedrzeć się przez szczelną obronę gości. Z każdą minutą gospodarze gaśli w oczach, tracąc nadzieję na chociażby jeden punkt. Widzów: 2500

Cracovia Kraków – ŁKS Łódź 4:2

Przez pierwsze 40 minut spotkania wydawać się mogło, że przy ulicy Kałuży dojdzie do prawdziwego pogromu „Ełkaesiaków”, którzy przegrywali już dwoma bramki po golach Sławomira Szeligi oraz Edgara Berhardta, lecz dwie minuty dekoncentracji piłkarzy Pasów pod koniec pierwszej połowy sprawiły, że goście wyrównali stan meczu. Bohaterem drużyny z Łodzi mógł okazać się Konrad Kaczmarek, który w ciągu dwóch minut dwukrotnie spisał się na listę strzelców. W drugiej połowie podopieczni trenera Stawowego udokumentowali swą wyższość kolejnymi dwoma trafieniami. W przekroju całego meczu gospodarze byli drużyną lepszą i ich wygrana jest w pełni zasłużona, choć momentami rywale bardzo poważnie potrafili zagrozić bramce Pilarza. Gracze Pasów stworzyli sobie jednak w ciągu spotkania całą masę sytuacji bramkowych i gdyby zdobyli jeszcze dwie lub trzy bramki to ŁKS nie miałby prawa narzekać na pecha. Strzały zawodników Cracovii lądowały na słupku i na poprzeczce, a kilka razy fenomenalnie w bramce łodzian spisywał się doświadczony Bogusław Wyparło. Widzów: 8212

Zawisza Bydgoszcz – GKS KATOWICE 2:0

Relację z meczu oraz bramki w linkach poniżej:
http://www.gieksa.pl/relacja-z-bydgoszczy/
http://www.gieksa.pl/bramki-z-zawiszy/
http://www.gieksa.pl/skrot-z-meczu-z-zawisza/
Widzów: 4372.

Flota Świnoujście – Okocimski KS Brzesko 1:0

Kolejne zwycięstwo Floty, które ponownie nie przyszło z łatwością. Pierwszą sytuację goście mieli w 5. minucie. Radosław Jacek wywalczył piłkę w podbramkowym zamieszaniu i uderzył minimalnie obok słupka. W 33. minucie padła jedyna bramka w tym meczu, do dośrodkowania Mateusza Września, dopadł niepilnowany Sebastian Olszar i płaskim strzałem otworzył wynik. Olszar miał szansę na gola także po dograniu Krzysztofa Bodzionego, ale zaplątał się w dryblingu. W 40. minucie Ensar Arifović zgrał górną piłkę do Września, a ten z najbliższej odległości huknął w leżącego już Aleksandra Kozioła. Po chwili Arifović już nie podawał, ale strzelał – wprost w interweniującego Rafała Ceglińskiego. Okocimski starał się wyrównać, ale długo nie potrafił zmusić Grzegorza Kasprzika do jakiegokolwiek wysiłku poza wyłapywaniem dośrodkowań. Zadanie beniaminka dodatkowo skomplikowało się w 66. minucie, gdy czerwoną kartkę za faul na pozostającym bez piłki Olszarze otrzymał Jacek. Mimo kartki Okocimski przeprowadził jeszcze kilka ładnych akcji , lecz piłka nie znalazła już drogi do siatki. Widzów: 1100.

Olimpia Grudziądz – Warta Poznań 4:2

Pierwsza bramka w tym spotkaniu padła w 35. minucie. Po rzucie rożnym Marcin Staniek zgrał piłkę do niekrytego na 7. metrze Roberta Szczota, a ten potężnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Łukaszowi Radlińskiemu. Trzeba przyznać jednak, że do tego czasu to Warta w pełni kontrolowała grę, lecz swojej przewagi nie potrafiła udokumentować bramką. Antybohaterem w tym meczu okazał się sędzia Dawid Piasecki, który nie pokazał zawodnikowi gospodarzy ewidentnej drugiej żółtej kartki za faul na wychodzącym na czystą pozycję Bartłomieju Pawłowskim. W doliczonym czasie gry faul popełnił Tomasz Magdziarz, tym razem arbiter się już nie pomylił i wyrzucił kapitana zielonych z boiska. W 54. minucie zawodnicy Warty, którzy grali w osłabieniu powinni wyrównać. Jednak idealną sytuację zmarnował Pawłowski. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i to porzekadło raz jeszcze sprawdziło się kilkanaście minut później. W jednej z nielicznych akcji grudziądzkiej ekipy Dariusz Gawęcki przedarł się prawym skrzydłem, dośrodkował do Ruszkula, a ten główkował na tyle precyzyjnie, że Radliński znów był bez szans. Poznaniacy walczyli ambitnie i w 77. minucie przywrócili sobie nadzieję na uniknięcie porażki. W pole karne dynamicznie wpadł Piotr Giel, wyłożył futbolówkę Krzysztofowi Bartoszakowi, a ten dopełnił formalności z 5 metrów. Następna bramka padła w 82 minucie, przewagę jednego zawodnika ponownie wykorzystali gospodarze. Później Dawid Piasecki popełnił kolejny błąd na niekorzyść Warty, nie dyktując rzutu karnego po faulu na Jakóbowskim. W ostatnich minutach tego emocjonującego spotkania padły jeszcze dwie bramki, jedna dla gospodarzy i jedna dla gości. Widzów: 2000

Kolejarz Stróże – Stomil Olsztyn 2:2

W pierwszej połowie inicjatywę na boisku posiadał beniaminek. Pierwsza bramka dla gości padła w 20. minucie. Bardzo ładnym prostopadłym podaniem popisał się Łukasz Jegliński. Efektem tego była bramka Mindaugasa Kalonasa w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Podobna akcja miała miejsce dwie minuty później, ponownie Łukasz Jegliński, celnie podawał, lecz tym razem egzekutorem okazał się Michał Świderski. Kontaktową bramkę w 34. minucie mógł zdobyć Niane, lecz nie wykorzystał rzutu karnego uderzając w słupek, od tej minuty gospodarze grali z przewagą zawodnika, ponieważ czerwoną kartką został ukarany Paweł Baranowski. Druga połowa rozpoczęła się od odrabiania strat przez gospodarzy. Bramkę kontaktową w 47. minucie strzelił niezawodny Maciej Kowalczyk. Doświadczony napastnik wykorzystał dokładne podanie od Łukasza Bociana i znajdując się już w „szesnastce” nie dał najmniejszych szans Tomaszowi Ptakowi. Wyrównanie padło w 67. minucie. Ze skrzydła wysoką piłkę w pole karne posłał Michał Gryźlak, a przed bramką najwyżej wyskoczył do niej Janusz Wolański kierując piłkę do siatki. Do ostatnich minut piłkarze Kolejarza Stróże starali się o wywalczenie w tym meczu zwycięstwa, lecz bez skutecznie. Widzów: 500.

W dotychczasowych 8 spotkaniach padło już 29 bramek, co jest w tym sezonie rekordem, a przed nami jeszcze jedno spotkanie. Daje to nam średnio 3,6 gola na mecz – niesamowity wynik. Niestety widowisko piłkarskie w tej kolejce często psuli sędziowie, którzy w kluczowych momentach popełniali karygodne błędy. Widzów 21114, średnio 2640 na mecz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga