Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
Multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów: „Wielka presja to największy mit”

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.
Hokeiści i siatkarze zakończyli rozgrywki – w tych sekcjach trwają rozmowy z zawodnikami, nadchodzi czas rozstań i powitań.
Piłkarki po przerwie na mecze Pucharu Polski wznowiły rozgrywki w grupach: w pierwszym meczu Panie pokonały aktualne mistrzynie Polski Górnik Łęczna 1:0 (1:0).
Piłkarze rozegrali przedostatnie spotkanie w I lidze w tym sezonie, pokonali drużynę Warty Poznań 1:0 (1:0). Doniesienia mass mediów o tym meczu znajdziecie tutaj.
PIŁKA NOŻNA
weszlo.com – Panie Darku, doszło do drobnego przejęzyczenia
Nie chcemy po raz sto piętnasty przypominać legendarnego już dowcipu o roli przejęzyczeń w życiu małżeńskim, kto jakimś cudem nie zna, niech wpisze w Google frazę „podaj sól”. W każdym razie do podobnego przejęzyczenia doszło na Górnym Śląsku, gdzie Dariusz Dudek, trener GKS-u Katowice, postanowił zabrać głos przed finałową walką o utrzymanie w I lidze.
Rozmowa ze szkoleniowcem GieKSy ukazała się w katowickim „Sporcie”. Naszą uwagę przykuło jedno niefortunne sformułowanie, najpewniej wynikające właśnie z przejęzyczenia.
Otóż Dariusz Dudek zabrał głos na temat rokowań wobec GKS-u w momencie, gdy przejmował klub.
– Kiedy przychodziłem, to mówiono, że jak się utrzymamy, to będzie to cud – wypalił Dudek.
No i prawie wszystko się zgadza: kiedy Dariusz Dudek przychodził do GKS-u Katowice, to mówiono, że jak się GKS NIE utrzyma, to będzie to prawdziwy cud.
Przypomnijmy młodszym czytelnikom, którzy nie mają prawa pamiętać października 2018 roku. GKS Katowice był wówczas na 16. miejscu w tabeli z taką samą liczbą punktów jak piętnasty Bruk-Bet Nieciecza. Dla ekspertów zajmujących się tą ligą, miejsce katowiczan było prawdziwą sensacją, bo i pod względem budżetu, i pod względem potencjału poszczególnych zawodników GKS plasował się bliżej drużyn walczących o awans, niż ligowego dna. Dudek przejął GieKSę po trzynastu seriach spotkań – do takiej Stali Mielec tracił cztery punkty przy jednym rozegranym meczu mniej. Tak, do tej Stali Mielec, która niemal do końca ligi walczyła o awans.
[…] – Teraz jesteśmy nad kreską i wszystko zależy od nas, od naszej dyspozycji i gry. Przed tymi decydującymi meczami o utrzymanie się, jesteśmy w lepszej pozycji niż nasi rywale – uff, przynajmniej tutaj brakuje przejęzyczeń. Podsumujmy więc pracę trenera Dudka: po 13 meczach GKS był szesnasty z równą liczbą punktów co piętnasta Nieciecza, 7 miesięcy później jest piętnasty z punktem przewagi nad szesnastą Bytovią.
Szalona robota Dariusza Dudka. Cudowne utrzymanie. Wyprowadzenie GKS-u z totalnego dna niemalże na szczyty. Honorowe obywatelstwo Katowic jedynie kwestią czasu.
sportslaski.pl – Adrian Błąd: „Wielka presja to największy mit”
Mimo wciąż niepewnej sytuacji związanej z obroną I-ligowego bytu kapitan „GieKSy” daje jasny sygnał, że wierzy w potencjał drużyny z Bukowej. Adrian Błąd zdecydował się na podpisanie nowego kontraktu w Katowicach i jest przekonany, że jeśli latem w klubie zachowają cierpliwość, to wraz z kolegami jest w stanie powalczyć w kolejnych rozgrywkach o zdecydowanie ambitniejsze cele.
[…] Sebastian Taborek: Prawie każdy zawodnik który grał Katowicach po czasie wspomina o przesadnej presji z jaką trzeba się mierzyć przy Bukowej. Faktycznie te oczekiwania są tak trudne do udźwignięcia, czy takie opinie to raczej mit i próba szukania usprawiedliwień dla kolejnych niepowodzeń?
Adrian Błąd: Dla mnie jest to największy mit. W każdym klubie są wymagający kibice, nie jest tak, że nagle tylko w „GieKSie” pojawiają się oczekiwania. Wiadomo, każdy ma swoje zdanie, ale moje jest takie: przychodząc do Katowic wiedziałem jaka jest otoczka klubu i wolę grać dla klubu gdzie jest doping, gdzie kibice jeżdżą za nami na wyjazdy, niż być w miejscu gdzie fanów nie ma i wieje nudą. Kiedyś miałem trenera, który powiedział mi, że nikt u nas jeszcze nikogo nie zastrzelił za to, że piłkarz nie strzelił bramki albo przegrał mecz. O jakiej więc „mega” presji mówimy? Zazwyczaj to działa na odwrót. Chce się grać po to, by był doping, radość i klimat piłkarskiego święta.
tylkokobiecyfutbol.pl – #Ekstraliga : Piłkarka sezonu zasadniczego – Joanna Wróblewska (GieKSa)
Zakończyło się nasze facebookowe głosowanie na Piłkarkę sezonu zasadniczego Ekstraligi. Została nią Joanna Wróblewska z GKS-u GieKSy Katowice.
Gratulujemy !
sportowefakty.wp.pl – Ekstraliga Kobiet: Górnik Łęczna znów przegrał! Sensacyjny AZS UJ Kraków
Nadal w kryzysie znajduje się Górnik Łęczna, który przegrał z GKS-em Katowice i roztrwonił całą przewagę punktową.
[…] Lepszy od ekipy z Lubelszczyzny okazał się GKS Katowice. Wykorzystał dobrą okazję, jaka nadarzyła się w 17. minucie spotkania i za sprawą Agaty Sobkowicz objął prowadzenie. Przyjezdne oczywiście próbowały przynajmniej wyrównać, ale ich gra nie przypomina tej, choćby nawet z początku rundy wiosennej.
Katowiczanki natomiast grały konsekwentnie i dopięły swego. Po końcowym gwizdku zasłużenie mogły świętować, ponieważ przeciwstawić się wciąż zajmującemu pierwsze miejsce w tabeli zespołowi nie jest łatwo.
SIATKÓWKA
siatka.org – Kolejny nowy zawodnik w GKS-ie
GKS Katowice nie zwalnia tempa. Włodarze katowickiego klubu ogłosili pozyskanie kolejnego polskiego zawodnika. Szeregi zespołu z Katowic wzmocni przyjmujący Adrian Buchowski.
[…] Adrian Buchowski pochodzi z Zielonej Góry i tam też rozpoczął swoją przygodę z siatkówką. Następnie spędził trzy lata w Szkole Mistrzostwa Sportowego Polskiego Związku Piłki Siatkowej w Spale. W swojej seniorskiej karierze reprezentował barwy Jastrzębskiego Węgla, Siatkarza Wieluń, Ślepska Suwałki i Effectora Kielce, gdzie pracował m.in. z Dariuszem Daszkiewiczem, nowym trenerem GKS-u Katowice. Po kilku latach spędzonych w Kielcach przeniósł się do Indykpolu AZS Olsztyn, a w ostatnim sezonie występował w MKS-ie Będzin.
Szymon Gregorowicz nowym libero GKS-u Katowice
Kolejny zawodnik po Adrianie Buchowskim przeniesie się z Będzina do GKS-u Katowice. Nowym zawodnikiem GieKSy został 25-letni libero, Szymon Gregorowicz. To siatkarz, który wpisuje się w zespół i cieszymy, się, że dołącza do naszego klubu – mówi Dariusz Łyczko, dyrektor sekcji siatkówki GKS-u Katowice.
Szymon Gregorowicz pochodzi ze Świebodzina, a swoją przygodę z siatkówką rozpoczynał w pobliskim Międzyrzeczu. Następnie przeniósł się do Warszawy, gdzie reprezentował barwy MOS Wola oraz zadebiutował w rozgrywkach Młodej Ligi w AZS Politechnice Warszawskiej. Po opuszczeniu stolicy trafił do Będzina, gdzie rozegrał kolejny sezon Młodej Ligi będąc wyróżniającym się zawodnikiem na pozycji libero. Przez ostatnie dwa sezony był już zawodnikiem seniorskiej drużyny MKS-u Będzin.
Miłosz Zniszczoł dołączył do GKS-u Katowice
Kolejny zawodnik zasilił szeregi GKS-u Katowice. Od nowego sezonu siatkarzem śląskiej ekipy będzie Miłosz Zniszczoł. 32-letni środkowy zdecydował się na zmianę barw klubowych po pięciu latach spędzonych w Indykpolu AZS Olsztyn.
Miłosz Zniszczoł pochodzi z Rybnika i swoje pierwsze kroki w siatkówce stawiał w młodzieżowych grupach Jastrzębskiego Węgla. Seniorską karierę rozpoczął w AZS-ie Rafako Racibórz, a następnie reprezentował barwy Farta (Effectora) Kielce, aż do 2013 roku. W barwach tej drużyny zadebiutował w PlusLidze. Sezon 2013/14 Miłosz Zniszczoł spędził w Transferze Bydgoszcz, a od rozgrywek 2014/15 reprezentował ekipę Indykpolu AZS Olsztyn. W poprzednim sezonie zdobył łącznie 152 punkty (103 atakiem, 39 blokiem i 10 zagrywką).
Mistrz Polski przenosi się do Katowic
Trwa odkrywanie kart w składzie GKS-u Katowice. Kolejnym nowym zawodnikiem, który dołączył do drużyny prowadzonej przez Dariusza Daszkiewicza, jest Rafał Szymura, który niedawno z zespołem z Kędzierzyna-Koźla sięgnął po mistrzostwo kraju.
O tym zawodniku mówi ostatnio cała sportowa Polska. Rafał Szymura od wielu lat pokazuje swój wielki siatkarski talent na ligowych parkietach, a ostatnio sięgnął po mistrzostwo Polski wraz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. To on był bohaterem i MVP ostatniego meczu finału PlusLigi.
Nowy przyjmujący GKS-u Katowice pochodzi z Rybnika i tam stawiał swoje pierwsze kroki w siatkówce. Następnie spędził trzy lata w Szkole Mistrzostwa Sportowego PZPS w Spale. W tym czasie sięgał z młodzieżowymi reprezentacjami po medale mistrzostw świata i Europy. Seniorską karierę rozpoczął w AZS-ie Częstochowa. Ostatnie dwa sezony spędził w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie oprócz wspomnianego mistrzostwa Polski wywalczył również Puchar Polski oraz srebrny medal PlusLigi.
HOKEJ NA LODZIE
hokej.net – Starzyński opuszcza Katowice
Filip Starzyński nie jest już zawodnikiem Tauronu KH GKS-u Katowice. 26-letni napastnik szuka nowego pracodawcy i niewykluczone, że spróbuje swoich sił za granicą.
Szwedzki golkiper odchodzi z GieKSy
Kolejny zawodnik zdecydował się opuścić szeregi Tauronu KH GKS-u Katowice. Tym razem uczynił to bramkarz Kevin Lindskoug.
Kolejne odejście z Katowic
Potwierdziły się nasze informacje – Bartosz Fraszko nie przedłużył kontraktu z Tauronem KH GKS-em Katowice. 23-letni skrzydłowy szuka klubu, w którym mógłby grać znacznie więcej.
Kapitan opuszcza GieKSę
Tomasz Malasiński odchodzi z Tauronu KH GKS-u Katowice. 32-letni napastnik spędził w GieKSie ostatnie dwa sezony.
Polskie zespoły poznały rywali
Wiemy, kto będzie przeciwnikiem Tauronu KH GKS-u Katowice i TatrySki Podhala Nowy Targ w fazie grupowej Pucharu Wyszehradzkiego.
Katowiczanie, którzy w poprzednim sezonie zajęli trzecie miejsce w Polskiej Hokej Lidze, zmierzą się w grupie z mistrzem Węgier Ferencvárosi TC, wicemistrzem Słowacji HK Nitra oraz z czeskim pierwszoligowcem HC AZ Hawierzów.
[…] Każdy z zespołów w fazie wstępnej rozegra po trzy spotkania: dwa u siebie i jedno na wyjeździe albo odwrotnie. Z kolei po ustaleniu końcowej kolejności fazy grupowej następowałyby rozgrywki pucharowe według klucza: 1-4, 2-3, 3-2, 4-1. Później dojdzie do półfinałów i wielkiego finału. Po pierwszych meczach sierpniowych, kolejne spotkania odbędą się w listopadzie, a zakończenie miałoby miejsce na przełomie stycznia i lutego.
W dotychczasowych dwóch edycjach Pucharu Wyszehradzkiego udział wzięły zespoły słowackie i węgierskie. Teraz do tego grona dołączyły kluby z Polski i Czech.
Kto trenerem GieKSy? Akcje Fina stoją wyżej
Jeszcze niedawno wydawało się, że trenerem Tauronu KH GKS-u Katowice zostanie Jacek Płachta. Jednak w ekipie z alei Korfantego doszło do zmiany koncepcji i teraz faworytem do objęcia stanowiska szkoleniowca jest Risto Dufva.
– Szansę Fina określiłbym na 80 procent, choć jeszcze kilkadziesiąt godzin temu wydawało się, że Płachta podpisze kontrakt – powiedział nam jeden z informatorów.
Dopytaliśmy go, co może być przyczyną tej sytuacji. Otrzymana odpowiedź nieco nas zaskoczyła: – Część osób decyzyjnych uznała, że ponowne zatrudnienie Płachty po dwóch latach przerwy byłoby słabą zagrywką marketingową i przyznaniem się do błędu. Dlatego też szansę Dufvy zaczęły rosnąć.
Atutem Jacka Płachty jest to, że zna polską ligę, ale to 56-letni fiński szkoleniowiec ma od Jacka Płachty bogatsze doświadczenie trenerskie. W jego CV można odnaleźć jedenaście lat pracy w fińskiej Liidze. Warto wspomnieć, że w sezonie 2008/2009 poprowadził JYP Jyväskylä do tytułu mistrzowskiego. Został także uznany najlepszym trenerem roku w Finlandii i otrzymał nagrodę imienia Kaleviego Numminena.
Dane było mu także pracować z reprezentacja „Suomi”, ale w charakterze asystenta. Na jego szyi zawisł srebrny i brązowy medal mistrzostw świata oraz srebrny i brązowy medal igrzysk olimpijskich, które odbyły się odpowiednio w Turynie i Vancouver.
W ostatnim czasie Dufva odpoczywał od ligowego hokeja. Był konsultantem polskiej reprezentacji i głównego selekcjonera Tomka Valtonena.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze