Dołącz do nas

Piłka nożna

Co dalej z transferem Goncerza?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

8 marca to dzień, w którym ponownie na ligowe boiska wybiegną zawodnicy GieKSy na stadionie w Niecieczy. Czy w meczu inauguracyjnym zobaczymy Grzegorza Goncerza? To pytanie zadają sobie wszyscy kibice związani z katowickim klubem. Goncerz jesienią osiągnął życiową formę, strzelił 14 bramek, był najlepszym zawodnikiem GieKSy zarówno w oczach kibiców jak i dziennikarzy. Goncerz kontrakt z GieKSą ma ważny do czerwca 2016 roku, więc odchodząc w tym okienku potrzebuje zgody klubu. Spróbujmy przeanalizować sytuację na kilku płaszczyznach by zobaczyć, co nas może spotkać przy okazji tego transferu bądź też jego braku.

Skowronek: GieKSa zajmuje aktualnie miejsce w środku stawki, wydaje się, że walka o awans oraz utrzymanie nie jest nam pisana w tym roku. Drużyna bez Goncerza spokojnie powinna poradzić sobie w walce o utrzymanie. Walka o awans? Straty może nie są duże, jeśli chodzi o punkty biorąc pod uwagę liczbę spotkań, problemem jest forma drużyny i regularne punktowanie. Za trenera Moskala drużyna kilka razy potrafiła wygrać 3 mecze z rzędu, dodając do tego remisy mieliśmy passę meczów bez porażki. W tym sezonie możemy zapomnieć o takich passach, nawet z Goncerzem w składzie i jego super formą GieKSa nie wygrywała seriami a i remisy przytrafiały się rzadko. Przy ewentualnym odejściu Goncerza nikt raczej nie będzie mógł powiedzieć, że w tym momencie straciliśmy szansę na awans. Po prostu nawet z Goncerzem w składzie przy formie innych zawodników ten awans jest mało realny. Problem po odejściu Goncerza będzie mieć trener Skowronek gdyż zostanie mu duża luka w ataku. Rafał Kujawa jak na razie potwierdził, że dobrze sobie radził w niektórych meczach, jako wsparcie dla Goncerza. Będąc odpowiedzialny za strzelanie bramek już tak dobrze nie było. Klub z każdym kolejnym transferem podkreśla, iż drużyna jest w przebudowie. Jasnym sygnałem, jaki cel ma przebudowa zespołu ( awans) dla kibiców jak i samych zawodników byłoby podpisanie nowego kontraktu z Goncerzem, którzy przedłużałby obecny. Na to się jednak w tej chwili nie zanosi, więc odejście Goncerza na pewno nie będzie pozytywem w tej przebudowie.

Finanse: W sferze finansowej ten transfer, jeśli zostanie przeprowadzony w tym okienku może wyjść na plus klubowi. Zawodnik w szczytowej formie, idealny wiek dla piłkarza, charakterny wiedzący, czego chce piłkarz; dodając do tego 1,5 roku kontraktu otrzymamy prosty wynik- sprzedaż Goncerza na pewno z punktu widzenia finansów będzie opłacalna. Zarówno prezes jak i Goncerz podkreślają, że nic na siłę, oferta musi być naprawdę dobra zarówno dla piłkarza jak i klubu. Problemem jest kwota odstępnego, rynek w Polsce skupia się większym stopniu na transferach bezgotówkowych, łatwiej znaleźć piłkarza z kartą na ręku niż zakupić go z innego klubu. Ciężko również godzić się na sprzedaż piłkarza i obniżenie odstępnego w zamian za kartę innych zawodników.

Zawodnik: Sam Grzegorz Goncerz stoi przed trudnym wyborem. Jako młody zawodnik otarł się o ekstraklasę, poczuł jej smak i zapewne widział już siebie na ligowych boiskach. Życie pokazało mu, że w tamtym momencie był za słaby na ekstraklasowe progi. Podejście numer dwa być może przyjdzie w najlepszym dla niego momencie. Szczytowa forma, narodziny syna, najlepszy dla piłkarza wiek to wszystko sprawia, że Goncerz, jeśli otrzyma propozycję poważnie się nad nią zastanowi. W wywiadach podkreśla, iż chciałbym spróbować czegoś nowego, ale jeśli dany klub będzie chciał mu dać realną szansę. Te słowa pokazują, że Goncerz wyciągnął lekcję z transferów kolegów ( Rakels, Budziłek, Kaliciak). Zawodnik chyba dostrzega, że nie bardzo jest sens pchać się do rezerw ekstraklasy bez szansy na granie.

Prezes: Kluczowe pytanie, na jakie powinien znaleźć odpowiedź prezes Cygan to „Quo Vadis GieKSo?” Jeśli prezes widzi realną szansę na zbudowanie drużyny do awansu to powinien dać Goncerzowi jasny sygnał- „Nie chcemy Cię sprzedawać, z taką formą i zaangażowaniem możesz być tym, który poprowadzi GieKSę do upragnionej ekstraklasy”. Jeśli prezes skupia się na finansach, wyjściu z zadłużenia to powinien bardzo dokładnie rozpatrzyć każdą ofertę.

Kibice: Odejście Goncerza na pewno nie będzie na rękę kibicom. Zawodnik ten zawsze pokazywał, że umiejętnościami można przegrać na boisku, ale nie można przestać walczyć. Skazany na rezerwy za trenera Góraka podniósł się i walczył o swoje. Sami kibice domagali się większej aktywności piłkarza, kiedy ten był w rezerwach. Goncerz w tym sezonie przyjął rolę najlepszego piłkarza w zespole, piłkarza, którego grę przyjemnie się ogląda z trybun. Takich właśnie piłkarzy kibice cenią najbardziej, walecznych, zostawiających zdrowie na boisku. Goncerz zyskuję również sympatię gdyż to jego kolejny sezon w klubie, nie można o nim mówić, że jest typowym „najemnikiem”, który pójdzie grać tam gdzie mu lepiej płacą. Dawno też nie było w kadrze zawodnika, od którego tak bardzo byłaby uzależniona gra GieKSy, zachowując odpowiednie proporcje można powiedzieć, że dawno w kadrze nie było takiej gwiazdy jak Goncerz, nawet Przemysław Pitry grając fantastyczne sezon 2-3 lata temu nie osiągnął takiej formy jak nasz napastnik.

Jak widać pojawia się wiele aspektów związanych tym transferem, jest dużo+/- ewentualnego transferu. Osobiście uważam, że jeżeli pojawi się konkretna propozycja dla Grzegorza to powinien on próbować swych sił wyżej. A co wy sądzicie? Podzielcie się opinią w komentarzach.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    bonzo

    4 stycznia 2015 at 19:46

    Po pierwsze nie sądzę żeby za Goncerza wpłynęły jakieś sensowne oferty. Fakt, że strzelił 14 bramek trochę zaciera jego braki techniczne i zdaje mi się, że kluby sięgając po niego wiedzą to i widzą w nim uzupełnienie rezerw / inwestycję.
    Zjawiński był od niego dużo lepszy, miał ustabilizowaną, wysoką formę, a przeszedł do eklasy i na razie jest z nim słabo. Zresztą w obliczu rozpadu Korony lepsi od nich dwóch będą do wyciągnięcia za darmo.
    Ale jak już mamy się bawić w FM…

    Jeśli chodzi o aspekt finansowy, to nawet maksymalna kwota która pojawiała się w spekulacjach transferowych na forum (ok. 200 tyś zł) jest śmieszna w obliczu ogółu zadłużenia. Sensowniej dla klubu byłoby go zatrzymać, gdyż cenniejsze z szerszego punktu widzenia jest pewne utrzymanie (w tym i nast. sezonie), które powiedzmy że taka gra Gonza gwarantuje.

    Zakładając, że nie dzieje mu tu się krzywda finansowa, to uważam że powinien zostać. Z ambicjonalnego i wizerunkowego punktu widzenia moim zdaniem lepiej by mu było poczekać z Gieksą do awansu, który za 2-3 sezony jest realny. Wtedy, jako piłkarz maksymalnie rozwinięty a zarazem twórca tego awansu, od razu będzie miał inne argumenty na rynku transferowym, a i klub wyciągnąłby za niego godniejszy hajs.

  2. Avatar photo

    Igor

    5 stycznia 2015 at 12:54

    Zrobi co uważa za słuszne i kibice nie powinni mu mieć za złe. Jeśli będzie sensowna oferta w ramach której będzie mógł grać i się rozwijać, to niech próbuje. W Gieksie, przy takim składzie, się zmarnuje, bo tutaj raczej ciągną go swym poziomem w dół. Kasa także jest ważna, bo kariera piłkarza trwa krótko a kontuzje i problemy zdrowotne pozostają. Fakt, że jeśli Goncerz odejdzie, to czeka nas ciężka wiosna, bo ilość strzelonych bramek na pewno spadnie. Szkoda, że reszta nie bierze przykładu z jego ambicji i waleczności…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Bartosz Nowak: Arek dał mi karnego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wysokim zwycięstwie z Puszczą Niepołomice przeprowadziliśmy rozmowę z Bartoszem Nowakiem, który zaliczył debiutanckie trafienie dla naszego klubu.

Czy spodziewaliście się tak łatwej wygranej?
Bartosz Nowak: To nie był łatwy mecz. Cieszymy się, że zwycięstwo było tak wysokie i okazałe i był to fajny mecz do oglądania i do grania. Była to po prostu nasza zasługa, że cały mecz byliśmy skoncentrowani i graliśmy na naszych warunkach, jakie założyliśmy sobie przed meczem. Na początku przecież nasza gra nie była taka otwarta i łatwa. Z Puszczą zawsze gra się ciężko i cieszymy się z takiego okazałego zwycięstwa. Dzisiaj wszyscy są w świetnych humorach, tym bardziej że teraz jest trochę przerwy.

Czy teraz worek z bramkami, po twoim pierwszym trafieniu dla GieKSy, się rozwiąże?
Mam taką nadzieję. Ja co tydzień chcę strzelać, co tydzień chcę wygrywać. Nie zawsze się jednak strzela i nie zawsze się wygrywa. Tak jak mówię – cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa. Arek to jest prawdziwy kapitan – dał mi karnego, aby każdy dzisiaj dołożył swoją cegiełkę.

W ostatniej sytuacji meczowej, kiedy wychodziłeś sam na sam, to zabrakło wykończenia?
To nie chodzi o wykończenie, tylko o decyzyjność. Za dużo myśli w głowie. Jak się czujesz tak pewnie, to już czasem jest za pewnie i za dużo myśli masz, żeby coś zrobić. Na pewno więcej sytuacji jeszcze mieliśmy, ale wszystkiego nie strzelisz, a na pewno cieszymy się, że stwarzamy te sytuacje i tych sytuacji dzisiaj było mnóstwo. I co ważne, że rywal miał mało sytuacji, a jak jakąś stworzył, to Wasyl wybronił, czy Kudłi wybronił i ogólnie nasi stoperzy dzisiaj byli w formie. Każdy może być szczęśliwy czy zawodnicy z ławki, czy grający, czy trenerzy, czy kibice, myślę, że fajnie tak zacząć weekend, fajnie zacząć tak wolne.

Jak się grało pierwszy raz w tym sezonie bez wsparcia kibiców?
No tak ostatnio graliśmy przy głośniejszym dopingu nasze mecze. Bo wiadomo, na Bukowej zawsze jest komplet i jest bardzo głośno i fajna atmosfera. Także te mecze wyjazdowe ostatnio były bardzo fajne, ale tutaj wiedzieliśmy, że jest specyficzny klimat. Puszcza ma swoich kibiców, ma ludzi, którzy ja wspierają, ale doping nie jest tak głośny, jak na większych stadionach. Wiedzieliśmy, gdzie i po co przyjeżdżamy.

Jak oceniasz naszego kolejnego rywala w Pucharze Polski?
Cieszymy się, że przeszliśmy Termalikę i że jesteśmy w następnej rundzie. Teraz po prostu chcemy przejść do kolejnej. Śledziliśmy losowanie i wiedzieliśmy, że trafimy na Unię lub Motor. Unia, wyrzucając z Pucharu Polski Motor Lublin, pokazała, że to jest groźna drużyna. W tym sezonie tak samo, jak we wcześniejszych, jest kilka niespodzianek, więc trzeba być czujnym, bo to jest jeden mecz i musisz podejść do niego, jak do meczu ligowego z Mistrzem Świata.

Jak, po serii zwycięstw, podchodzisz do przerwy na reprezentację?
Seria nie seria – to jest trzecie spotkanie, ale cieszymy się, że wygraliśmy. Wiadomo, że chcielibyśmy grać, bo czujemy się mocni, ale mam nadzieję, że nic się nie zmieni za dwa tygodnie. Też mamy trochę urazów, trochę swoich jakichś tam mniejszych problemów tak, jak każda drużyna. Po prostu to jest ten czas, żeby trochę wylizać rany, trochę się zregenerować na kolejne cztery kolejki plus Puchar Polski i wejść znowu z tą samą siłą, tą samą energią i tak, jak teraz kończyliśmy, tak samo zacząć zmagania.

Wiadomo co z Sebastianem Bergierem?
Nie, nie wiadomo jeszcze nic, dopiero będzie jechał na prześwietlenie. Wiemy, że coś z barkiem, ale nie chcę nic mówić, dopóki nie przejdzie badań.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Jest gaz w zespole

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Krakowie odbyła się konferencja prasowa, w której udział wzięli trenerzy obu drużyn – Rafał Górak oraz Tomasz Tułacz.

Rafał Górak: Cokolwiek by się nie mówiło, to wiadomo, że to zwycięstwo było na tyle przekonujące, że co bym nie powiedział, to mogłoby to zostać niebezpiecznie odebrane. Graliśmy bardzo dobrze. Zwycięstwo było wysokie i dało 3 punkty. Daje też wiele pewności siebie i cieszy to, że ta strategia, którą przyjęliśmy, daje nam trzy punkty. Jesteśmy zadowoleni. Jesteśmy przed drugą przerwą reprezentacyjną i będziemy mieli okazję, żeby ten czas dobrze wykorzystać i żeby ci zawodnicy, których dzisiaj ze względu na urazy nie było, a dochodzi przecież jeszcze Sebastian Bergier, byli dostępni na kolejny mecz. Gaz w zespole jest i dzisiaj niezmiernie cieszę się z jego postawy.

Ze względów zdrowotnych przerwa na pewno się przyda, ale ze względów sportowych, może przeszkodzić?
Przerwy są zawsze planowane i my wiemy wcześniej, że one są. Ale na tę chwilę jestem zadowolony, że będę miał czas, aby wszyscy zawodnicy byli zdrowi.

Czy oglądając spotkanie widział pan GieKSę z najlepszych czasów pierwszoligowych, z końcówki sezonu?
Rozgrywki pierwszoligowe są już historią. Trzeba patrzeć na to co przed nami. Dzisiaj bardzo dobrze, bardzo dojrzale.

Prowadziliście do przerwy 2:0. Czy uczulał pan piłkarzy, by zachowali koncentrację?
Zdecydowanie. To były trudne zawody. W przerwie było dużo mobilizacji, bo wiedzieliśmy, że 2:0 nic jeszcze nie znaczy.

 Jest wstępna diagnoza w sprawie Sebastiana Bergiera?
Wstępnie to być może zwykłe spięcie, ale okaże się po badaniach.

W drugiej połowie pojawił się Borja Galan. Wydawał się w pewnym momencie sfrustrowany, że nie mógł strzelić bramki. Czy taki moment w końcu nadejdzie?
Jestem o to bardzo spokojny. Rzeczywiście takiej bramki zabrakło. Jest to zawodnik o nietuzinkowych umiejętnościach, ale nawet jeśli mamy na tę bramkę jeszcze trochę poczekać, to ta bramka na pewno przyjdzie.

Czy był taki plan, by atakować po ziemi? Szczególnie obrona pola karnego była bardzo skuteczna.
My zawsze dobieramy zawodników, którzy pod polem karnym  mają czuć się swobodnie.  Spisywali się dziś dobrze i zagrożenia pod polem karnym Dawida nie było. Mur obronny Puszczy za to pękał. Trzeba stosować bardzo dużo manewrów, żeby przeciwnik nie mógł przygotować się na coś konkretnego.

***

Tomasz Tułacz: Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Dzisiaj grały dwa zespoły. Ekstraklasowy GKS i zlepek ludzi, którzy nie wiem, po co wyszedł na boisko. Chciałbym przeprosić kibiców i zarząd za to, jak to dzisiaj wyglądało. W pierwszej połowie jeszcze jakoś to wyglądało. W drugiej widoczna nasza ofiarność. Wystarczy porównać ofiarność GKS-u w polu karnym w walce o piłkę a naszą. Jak to będzie dalej tak wyglądało, to trzeba będzie się pakować do innej ligi. Wyciągać konsekwencję zawsze kojarzy się z cięciem głów. Dziś dobrze i solidnie grający GKS-u wykorzystał nasze słabości. Na pewno nie przejdziemy do następnych dni pracy bez tego co powiedziałem. Pierwszy raz na poziomie centralnym w przygodzie trenerskiej przezywam taką porażkę. Można przegrać mecz, ale nie w taki sposób.

Pana diagnoza na gorąco? Pierwsza myśl?
Podjąłem takie decyzje personalne. Miało to wpływ na to, jak mentalnie zespół wyglądał. Nie zostawimy tego tak. Jestem człowiekiem, który może stanąć w prawdzie i będę umiał się zachować.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

GieKSa oszalała

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Chyba wszyscy w piątkowy wieczór przecieraliśmy oczy ze zdumienia. To, co zobaczyliśmy na stadionie Cracovii wyglądało jak sen. Już ostatnio przytaczałem, gdzie byliśmy dokładnie rok temu. Będę to robił co jakiś czas, by unaoczniać, co może wydarzyć się w piłce nożnej w ciągu roku. Bo sam nadal nie mogę w to uwierzyć. Do porównania daję datę 8 października 2023, bo tego dnia zakończyła się kolejka ligowa. Po totalnie bezbarwnym meczu z Termaliką byliśmy na 11. miejscu z dorobkiem 15 punktów. Ktoś powie – identycznie jak teraz. Jeśli chodzi o średnią punktową tak. Tyle, że wtedy byliśmy na równi pochyłej… w dół. Ponad nami w hierarchii ligowej piłki były Termalika, Lechia, obie Wisły, Motor, Arka, Tychy, Miedź, Łęczna, Odra Opole i cała ekstraklasa.

Obecnie lepsi od GKS są Widzew, Legia, Pogoń, Jagiellonia, Cracovia, Raków i Lech. I to tyle. Widać różnicę?

Patrząc na beniaminków z poprzednich pięciu sezonów, po 11 kolejkach tylko Widzew Janusza Niedźwiedzia był lepszy – w sezonie 22/23 zespół zgromadził do tego momentu 17 punktów. Kolejnym najlepszym dorobkiem było 13 punktów Warty (20/21) i Radomiaka (21/22). Na ten moment jesteśmy lepsi od 13 z 14 beniaminków z poprzednich pięciu lat. Oczywiście punktowo idziemy ręka w rękę z Motorem Lublin, a to oznacza, że beniaminkowie w tym sezonie są naprawdę mocni.

Co tam się działo z tą Puszczą… To była dominacja od początku do końca. I chyba w tym meczu można było też doskonale zobaczyć, co miał na myśli trener Górak mówiąc o grze na swoich zasadach, mimo że przeciwnik ma przewagę. Mówię tu o krótkich momentach, kiedy Puszcza np. przy stanie 0:3 próbowała strzelić pierwszą bramkę. Było kilka wrzutek, coś tam zakotłowało się w naszym polu karnym. I nagle pyk, Marcin Wasielewski dostaje piłkę na dobieg, na wyścigi z przeciwnikiem i doprowadza raz i drugi do rzutu karnego dla naszego zespołu. GieKSa grała to, do czego nas przyzwyczaiła w tym sezonie, powtarzalność jest niesamowita – raz oczywiście trafimy na lepszego przeciwnika, który również będzie miał swoje atuty, raz na rywala kompletnie bezradnego. Różnica jest taka, że z tym lepszym można nawet przegrać, można zremisować lub wygrać 3:1 po bramkach w końcówce, a słabszego trzeba po prostu pokonać wysoko, bo są ku temu okazje.

Po raz kolejny GieKSa zdobyła gola po stałym fragmencie (nie licząc rzutów karnych) – gdy po krótko rozegranym rzucie rożnym i precyzyjnym wstrzeleniu piłki, ostatecznie z zamieszania, ale strzeliliśmy pierwszą bramkę. Po raz kolejny asystę zanotował stoper – tym razem Lukas Klemenz. To naprawdę wyróżnia nasz zespół – bo wiadomo przecież, że stoperzy strzelają bramki po kornerach, ale zazwyczaj jest to w wyniku bezpośredniego dośrodkowania i główki. Nasi obrońcy – jak wspominał szkoleniowiec GKS po Pogoni – zostają w polu karnym i czekają na rozwój wydarzeń – dzięki temu mogą nie tylko strzelać, ale i dawać ostatnie podania. I nie zdziwię się, jeśli aktywów będzie wkrótce więcej – w postaci jakiejś bramki wspomnianego Klemenza czy Martena Kuuska.

Cały zespół rozegrał świetne zawody. I cieszy to, o czym pisałem poprzednio – Bartosz Nowak w końcu daje to, po co został do GieKSy ściągnięty. Z Puszczą zagrał doskonale, pokazał swoje techniczne umiejętności, a przy szóstej bramce jego techniczny strzał – gdyby piłka wpadła do bramki, zamiast obić słupek, nadawałby się do kompilacji typu „most satisfying goals in football”, czyli takich bramek, które czysto estetycznie po prostu ogląda się z wielką przyjemnością. Technika na najwyższym poziomie. I nawet jeśli to nie weszło… to i tak był gol, bo resztę zrobił Jakub Antczak. Ten młody zawodnik, co gra, to daje coś zespołowi. Bardzo dobrze wprowadza się do zespołu.

Fenomenalna jest krótka, techniczna gra naszych zawodników, zwieńczona otwierającymi podaniami – jak właśnie Nowaka do Borjy Galana na początku drugiej połowy czy asysta Oskara Repki do Sebastiana Bergiera przy drugim golu. Kapitalnie się to ogląda.

Do tego nasz naczelny dzik, Marcin Wasielewski, który jak zwykle zasuwał niesamowicie i wypracowywał bramki. To połączenie techniki, ładnej gry, z pressingiem i agresją, z szybkością i dynamiką, daje mieszankę taką, że ofensywa wygląda po prostu kapitalnie i jest efektywna. Sześć goli w tym meczu to jedno, ale gdy spojrzymy tak, że to dziewięć bramek w dwóch spotkaniach to… Boże, kto to widział? GieKSa oszalała.

Oprócz pół tuzina strzelonych bramek, cieszy bardzo zachowanie czystego konta z tyłu. Tego brakowało w tym sezonie bardzo. Blisko było z Pogonią, z Puszczą w końcu ten efekt został osiągnięty. Defensywa spisuje się lepiej i prawdopodobnie ma na to wpływ również defensywna gra całego zespołu. GieKSa nie cofa się na długie minuty na własną połowę (na krótkie jej się to zdarza), przez co przeciwnik nie jest w stanie osiągnąć znacznej dominacji. A nawet jeśli – patrz Widzew – to jeśli katowiczanie zagrają swoje, to i tak są w stanie z tej szarży rywala wyjść i skontrować go z zimną krwią.

Bardzo dobrze, że swoje bramki strzelili Bartosz Nowak i Mateusz Kowalczyk. Młodzieżowcem co prawda trafił do siatki Galan w meczu z Mistrzem Polski, ale teraz to już był taki gol z krwi i kości. Właśnie Hiszpanowi jeszcze brakuje trafienia, a miał znakomite sytuacje w tym spotkaniu. Trener zapewnia, że Borja wkrótce się przełamie i musimy na to liczyć, bo nasza kadra uboga jest w napastników. Jakub Arak oddalił się od pierwszego składu znacznie, Adam Zrelak jest kontuzjogenny, Sebastian Bergier też odniósł uraz barku w piątkowym spotkaniu. Galan musi więc wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności, bo przecież to bardzo dobry zawodnik i swoje umiejętności ma. Zresztą w Hiszpanii tradycja gry bez nominalnego napastnika jest znana, więc i tę hiszpańską mentalność na tej pozycji – w razie czego – zawodnik może wnieść.

Jesteśmy w bardzo dobrym miejscu, GKS pod wodzą Rafała Góraka systematycznie się rozwija, piłkarze podnoszą swoje umiejętności lub na światło dzienne wychodzi ich potencjał, kibice w euforii. Katowiczanie zewsząd są chwaleni w mediach i to ósme obecnie miejsce w tabeli naprawdę nie jest dziełem przypadku. GKS Katowice po prostu sobie na to zasłużył. Kto by się spodziewał, że po jedenastu kolejkach będziemy tylko punkt za Legią Warszawa? Magia.

Na tym jednak nie należy poprzestać. Oczywiście trzeba zachowywać umiar w ocenie tego co się dzieje, bo na pozycję w lidze składa się wiele czynników. Ale sama gra jaką prezentuje obecnie GieKSa na pewno nie pokazuje drużyny, która bije się o utrzymanie.

Przed nami dwa tygodnie przerwy. Dwa tygodnie na podreperowanie zdrowia zwłaszcza naszych napastników. Po poprzedniej przerwie reprezentacyjnej zagraliśmy bardzo dobry mecz (od pewnego momentu) z Widzewem Łódź. Potem co prawda była sromotna porażka w Zabrzu, ale później – wygraliśmy trzy spotkania, co spowodowało, że nastroje w Katowicach są bardzo dobre.

Kolejnym rywalem jest Śląsk Wrocław i trzeba uważać, bo to może być mecz pułapka. Są kibice, którzy dopisują już sobie trzy punkty. Tak, to prawda, że wrocławianie są w słabej formie, ale brak wygranej w lidze nie oznacza, że to są chłopcy do bicia. Po pierwsze – rany, to są wicemistrzowie Polski. Po drugie, w większości ich porażki były minimalne – 0:1 z Lechem czy 1:2 z Motorem po golu w doliczonym czasie. Potrafili zremisować z Legią czy Widzewem. Strzelili trzy bramki w Szczecinie, pokonali Sankt Gallen. Tu nie ma co wyrokować, że „Wielka GieKSa” rozjedzie się po rywalu. Zresztą mieliśmy już jeden taki mecz – z Motorem Lublin, który mieliśmy u siebie gładko pokonać, a jak było wszyscy wiemy. Do tego dochodzi aspekt ambicjonalny, Jacek Magiera może grać o posadę, więc zrobi wszystko, by nastroić zawodników tak, żeby w końcu zdobyli upragnione trzy punkty.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga