Dołącz do nas

Piłka nożna

Delimat: Trzeba się nastawić na ciężki początek

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Drugoligowa rzeczywistość powoli nabiera tempa. Minął tydzień od spadku GieKSy do II ligi i czas powoli się z tą ligą oswoić. O tym, jaka to jest liga, czego możemy się po niej spodziewać i jakie szanse ma GieKSa najlepiej zobrazuje wam Adam Delimat, który z ramienia Departamentu Komunikacji i Mediów w Polskim Związku Piłki Nożnej zajmuje się na co dzień rozgrywkami II ligi Polskiej.

GieKSa.pl: Jakie są Twoje pierwsze skojarzenia z II ligą, tak na szybko co byś o tej lidze powiedział?

Adam Delimat: Ktoś niedawno użył w stosunku do 2. Ligi określenia „liga przejściowa”. Jest w tym trochę prawdy, bo faktycznie, ta liga z sezonu na sezon jest zupełnie inna. Cztery beniaminki, trzy drużyny spadające z 1. Ligi – co sezon zmienia się prawie połowa uczestników i właśnie to sprawia, że tak trudno jest coś konkretnego i „stałego” o tej lidze powiedzieć.

Beniaminkowie z II ligi nieźle radzą sobie w I lidze za to spadkowicze słabo w II – czy można z tego wyciągać jakieś wnioski czy myślisz, że to raczej kwestia tego, że z II ligi spadały mniej ułożone kluby zazwyczaj?

Tutaj często decyduje prawo serii. Takie drużyny, jak Odra Opole, GKS Jastrzębie, ŁKS czy Garbarnia, na fali awansu na szczebel centralny w kolejnym sezonie robiły następny awans. System rozgrywek i układ spadków i awansów wskazuje na to, że najtrudniej „wygrzebać się” z 3. Ligi, tam awansuje tylko jedna drużyna na cztery województwa, więc uzyskanie promocji jest naprawdę „czymś dużym”, a beniaminek 2. Ligi nie jest wcale takim „świeżakiem”, jak mogłoby się wydawać.

Jeśli natomiast chodzi o spadkowiczów z 1. Ligi, tutaj trudno o regułę. Takie kluby, jak MKS Kluczbork czy Wisła Puławy nie radzą sobie wybitnie nawet w 3. Lidze, a na drugim biegunie mamy choćby Olimpię Grudziądz czy Pogoń Siedlce. Ci pierwsi szybko wracają na zaplecze ekstraklasy, drudzy osiągnęliby to samo, gdyby „obudzili się” troszkę wcześniej. Na potwierdzenie tych słów wystarczy spojrzeć w tabelę wiosny. W niej pierwsze dwie lokaty zajmują Olimpia Grudziądz i Pogoń Siedlce, a na dwóch ostatnich miejscach uplasowali się Górnik Łęczna i Ruch Chorzów.

Na co musi się nastawić GKS – zarówno jeśli chodzi o klub ( zawodnicy, organizacja) jak i kibice w II lidze? W I lidze każdy mógł wygrać z każdym czy tutaj również jest to tak widoczne? Jaki styl grania dominuje, albo wyróżnia się?

Na pewno GieKSa musi się nastawić na to, że wcale nie będzie dużo łatwiej niż w 1. Lidze. W lidze zostają naprawdę mocne drużyny – Widzew czy Pogoń Siedlce wydają się naturalnymi kandydatami do awansu, być może wreszcie coś pozytywnego wydarzy się w Łęcznej, no a o tym, że beniaminki w tej lidze są wyjątkowo nieprzewidywalne już wspominałem. Kibicowsko ta liga również nabierze kolorytu, zwłaszcza jeśli awans uzyskają rezerwy Lecha. To, co w tej lidze zgubiło już niejedną drużynę to pycha. Pamiętam, jak piłkarze Polonii Warszawa w niewybrednych słowach narzekali na boisko w Stargardzie, a koniec końców to oni z tej ligi spadli, a Błękitni się utrzymali. Widzew też miał mieć wiosną autostradę do awansu, a punkty stracił na sztucznym boisku w Częstochowie, czy we wspomnianym już Stargardzie. Ruch Chorzów wrócił natomiast bez punktów z kameralnego stadionu w Wejherowie, położonego w środku lasu. Ważne, aby pamiętać, że tutaj nie liczy się bogata historia klubu czy gablota z trofeami. W 2. Lidze trzeba umieć zmobilizować się tak samo na 17 tysięcy na Widzewie i na 70 widzów w Boguchwale. Punktować trzeba na sztucznym boisku w Częstochowie, w środku wejherowskiego lasu i w kilku innych nieoczywistych lokalizacjach.

Jacy zawodnicy mają szansę „wypłynąć” w tej lidze? Ci, którzy są dobrze technicznie, czy może bardziej typowe walczaki?

Wydaje mi się, że 2. Liga to taki poziom, na którym dobry technicznie zawodnik spokojnie się już wybroni. Potwierdza to przykład Olimpii Grudziądz, która wzmocniła się zimą Germanem Ruizem z Hiszpanii i Portugalczykiem Tiago Alvesem i ten duet odegrał naprawdę dużą rolę w awansie. W składzie trzeba mieć jednak rzecz jasna także kilku walczaków, bo ta liga jest tak różnorodna, że musisz być gotowy na przeróżne warianty. Z takimi rywalami, jak Gryf czy Błękitni nawet najlepsi ekstraklasowi technicy nie mieliby łatwo.

W I lidze granie zawodnikami z ekstraklasy tłumaczy się – doświadczony gracz, który pomoże w trudnych chwilach – czy granie doświadczonymi, ale wiekowymi niekiedy graczami według ciebie ma sens? Czy np. błędy młodości w tej lidze są mniej zauważalne ze względu na być może niższy ogólnie poziom.

Wystarczy spojrzeć na skład Ruchu, aby przekonać się, że ekstraklasowe doświadczenie wcale nie jest gwarantem sukcesu w 2. Lidze. Ostatnie miejsce w zakończonym sezonie zajął Ruch z Wojciechem Kędziorą, Tomaszem Podgórskim czy Tomaszem Foszmańczykiem w składzie. Przykład GKS-u Bełchatów pokazuje z kolei, że warto stawiać na młodych, swoich zawodników. Gra takich zawodników, jak Damian Michalski, Patryk Mularczyk, Marcin Ryszka czy Przemysław Zdybowicz na pewno nie obniżyła poziomu tej drużyny, a ponadto wpłynęła pozytywnie na klubową kasę, bo Bełchatów triumfował w rankingu Pro Junior System. GieKSa ma tę przewagę, że ma w swoich szeregach młodzieżowców, którzy znają już smak gry w 2. Lidze, mam tu na myśli Kacpra Tabisia i Bartka Marchewkę. Myślę, że lepiej postawić na młodego chłopaka na dorobku, dla którego każdy mecz jest szansą na wypromowanie się, niż wpuszczać na boisko zawodnika z 200-meczowym doświadczeniem w ekstraklasie, który do Wejherowa czy Boguchwały pojedzie jak za karę.

Jak reforma drugiej ligi (2 x awans plus play-off) wpłynie twoim zdaniem na tę ligę i zespoły w niej grające?

Wydaje mi się, że to paradoksalnie może GieKSie pomóc. Początek w nowej lidze na pewno nie będzie łatwy, a przy formule z barażami limit błędów jest większy i do awansu może wystarczyć udana wiosna. Znów powrócę do przykładu Pogoni Siedlce. Gdyby reforma weszła w życie rok wcześniej, drużyna, która na półmetku rozgrywek była w tabeli ostatnia, mogłaby do samego końca walczyć o awans, a biorąc pod uwagę to, w jakim gazie była Pogoń wiosną, wcale nie stałaby na straconej pozycji. W Katowicach nikt nie byłby oczywiście zadowolony z tak nieudanej jesieni, ale wcale nie musiałaby ona przekreślać całkowicie szans na awans.

Kibice GieKSy są raczej podzieleni – z jednej strony jedni myślą, że idzie szybko wrócić do I ligi, drudzy, że nie będzie to takie proste jak się wydaje – szczególnie że sami spadliśmy sportowo. Która grupa według ciebie ma więcej racji?

Tu znów przestrzegam przed pychą. Byli już tacy, którzy spodziewali się szybkiego i łatwego awansu i mocno się na tym przejechali. Wiele będzie zależeć od tego, jakie ruchy kadrowe dokonają się latem w GieKSie i na jaką drogę zdecydują się władze klubu. Mam wątpliwości, czy awans uda się osiągnąć takimi zawodnikami, jak Śpiączka, Piesio czy Wawrzyniak i wydaje mi się, że trudno o lepszy moment na kadrową rewolucję. Drużyna bazująca na chłopakach stąd, takich jak Tabiś, Marchewka czy Grychtolik, wzmocniona kilkoma ciut bardziej doświadczonymi graczami, poradzi sobie zdecydowanie prędzej.

Jakie są twoje przewidywania odnośnie do GKS-u w drugiej lidze ?

Dużo zależy od tego, czy uda się oczyścić atmosferę wokół klubu. Trzeba się nastawić na trudny początek sezonu, a jestem przekonany, że kibice prędzej wybaczą początkowe potknięcia młodej drużynie niż tym samym nazwiskom, które spuściły GieKSę z 1. Ligi. Na pewno GKS nie przystąpi do tego sezonu z pozycji głównego faworyta rozgrywek. Jest w tej lidze Widzew, jest też Pogoń, która wiosną osiągnęła wyczekiwaną stabilizację i powinna zaatakować od pierwszej kolejki, gdy GKS będzie się jeszcze tej ligi uczyć. To w pewnym sensie wróżenie z fusów, ale na teraz wydaje mi się, że scenariusz z miejscem barażowym byłby dla GieKSy scenariuszem całkiem optymistycznym. 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    27 maja 2019 at 12:19

    Moim zdaniem będzie to trudne ale możemy szybko wrócić.
    Ale oczywiście nie z weteranami (czy nawet młodszymi, byłymi piłkarzami z Ex) w składzie! Bo to oni PRZEGRALI U SIEBIE z takimi „tuzami” jak Garbarnia czy Bytovia. Nasza siłą i motorem napędowym powinni być właśnie Rumin, Marchewka, Tabis, Grychtolik, Andrzejczak itp.

  2. Avatar photo

    Irishman

    27 maja 2019 at 12:26

    Przy młodych zapomniałem jeszcze o Bronisławskim.
    Natomiast ze starszych zatrzymałbym (o ile oczywiście będą chcieli zostać za pewnie mniejsze pieniądze, co wątpliwe w niektórych przypadkach) Frańczaka, Barana, Lisowskiego, Remisza, Mączyńskiego, Anona i Poczobuta.

  3. Avatar photo

    ursus

    27 maja 2019 at 12:58

    Mnie dużo mniej interesuje kto będzie grał i w jakim ustawieniu, ale za to chciałbym wreszcie zobaczyć/wyczuć ten nacisk na grę w piłkę. Niech cisną przeciwnika w każdym szpilu, to i wyniki w końcu przyjdą.

  4. Avatar photo

    Nerwus

    27 maja 2019 at 13:12

    Grać młodymi, emerytów oddać do Niecieczy

  5. Avatar photo

    Roh

    27 maja 2019 at 14:03

    Kiedy nowy prezes? Czas leci a tu nic. Ile jeszcze trzeba bedzie czekac.

  6. Avatar photo

    Sasza

    27 maja 2019 at 14:14

    Też uważam, że młodych należy wpuścić wreszcie na boisko. O ile pamiętam to w Rozwoju Tabiś i Marchewka nieźle sobie radzili, ten drugi nawet kilka bramek strzelił drugoligowcom. Myślę, że więcej dobrego zrobią niż te ex gwiazdy na emeryturze.

  7. Avatar photo

    KaTe

    27 maja 2019 at 14:15

    Pan Krupa jest na urlopie. Póki nie wróci, nie zapadną żadne decyzje. To żałosne! Widać na kilometr, jaką przewagę w zarządzaniu mają firmy prywatne. Ponoć szykuje nam się wiceprezes d/s piłki nożnej, bo nie chcą wywalić Janickiego, a trzeba jednocześnie zadowolić wkurzonych kibiców.

    • Avatar photo

      Roh

      27 maja 2019 at 15:57

      Janicki facet bez honoru. Jak on moze jeszcze chciec zarzadzac tym klubem. Kompletny laik. Na jego miejscu wstyd mi by bylo spojrzec ludziom w twarz. Tyle zlego co dla GieKaezSu zrobil. Upokorzyl ten klub i on ma jedzcze czelnosc pracowac. W gloeie sie nie miesci.

  8. Avatar photo

    Mecza

    27 maja 2019 at 15:15

    W punkt „Myślę, że lepiej postawić na młodego chłopaka na dorobku, dla którego każdy mecz jest szansą na wypromowanie się, niż wpuszczać na boisko zawodnika z 200-meczowym doświadczeniem w ekstraklasie, który do Wejherowa czy Boguchwały pojedzie jak za karę”

  9. Avatar photo

    Roh

    27 maja 2019 at 20:06

    Urzedowi miadka dziekuje bardzo za niekompetentnych ludzi zarzadzajacych tym klubem. Przez tych nieudacznikow straciliscie duzo pieniedzy.

  10. Avatar photo

    Robson

    29 maja 2019 at 01:17

    Młodzi Rumin Marchewka Tabiś Grychtolik Bronisławska Łyszczarz
    + Anon Błąd Remisz Poczobut
    + Młoda GieKSa i młodzi piłkarze z regionu
    Tak powinna wyglądać kadra

  11. Avatar photo

    PanGoroli

    29 maja 2019 at 06:00

    Każdego roku jakieś zdezelowane k..wy piłkarskie były grabarzami awansów GieKSy. W tym roku w..ebane miał śpiączka, wawrzyniak.. jakim trzeba być śmieciem bez honoru, by cały rok braćź grubą kasę, a na koniec być tym, który wbija gwożdzia do trumny… No cóż, ale skoro władze – bartniki i inne janickie, również pokazują, że mieć klasę, to dla nich zupełnie obce pojęcie, no to co się dziwić…

  12. Avatar photo

    Dr3

    31 maja 2019 at 14:05

    Kolego Nerwus… Niecieczy to wy sportowo i infrastrukturalnie do pięt nie dorastacie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga