Dołącz do nas

Piłka nożna

Delimat: Trzeba się nastawić na ciężki początek

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Drugoligowa rzeczywistość powoli nabiera tempa. Minął tydzień od spadku GieKSy do II ligi i czas powoli się z tą ligą oswoić. O tym, jaka to jest liga, czego możemy się po niej spodziewać i jakie szanse ma GieKSa najlepiej zobrazuje wam Adam Delimat, który z ramienia Departamentu Komunikacji i Mediów w Polskim Związku Piłki Nożnej zajmuje się na co dzień rozgrywkami II ligi Polskiej.

GieKSa.pl: Jakie są Twoje pierwsze skojarzenia z II ligą, tak na szybko co byś o tej lidze powiedział?

Adam Delimat: Ktoś niedawno użył w stosunku do 2. Ligi określenia „liga przejściowa”. Jest w tym trochę prawdy, bo faktycznie, ta liga z sezonu na sezon jest zupełnie inna. Cztery beniaminki, trzy drużyny spadające z 1. Ligi – co sezon zmienia się prawie połowa uczestników i właśnie to sprawia, że tak trudno jest coś konkretnego i „stałego” o tej lidze powiedzieć.

Beniaminkowie z II ligi nieźle radzą sobie w I lidze za to spadkowicze słabo w II – czy można z tego wyciągać jakieś wnioski czy myślisz, że to raczej kwestia tego, że z II ligi spadały mniej ułożone kluby zazwyczaj?

Tutaj często decyduje prawo serii. Takie drużyny, jak Odra Opole, GKS Jastrzębie, ŁKS czy Garbarnia, na fali awansu na szczebel centralny w kolejnym sezonie robiły następny awans. System rozgrywek i układ spadków i awansów wskazuje na to, że najtrudniej „wygrzebać się” z 3. Ligi, tam awansuje tylko jedna drużyna na cztery województwa, więc uzyskanie promocji jest naprawdę „czymś dużym”, a beniaminek 2. Ligi nie jest wcale takim „świeżakiem”, jak mogłoby się wydawać.

Jeśli natomiast chodzi o spadkowiczów z 1. Ligi, tutaj trudno o regułę. Takie kluby, jak MKS Kluczbork czy Wisła Puławy nie radzą sobie wybitnie nawet w 3. Lidze, a na drugim biegunie mamy choćby Olimpię Grudziądz czy Pogoń Siedlce. Ci pierwsi szybko wracają na zaplecze ekstraklasy, drudzy osiągnęliby to samo, gdyby „obudzili się” troszkę wcześniej. Na potwierdzenie tych słów wystarczy spojrzeć w tabelę wiosny. W niej pierwsze dwie lokaty zajmują Olimpia Grudziądz i Pogoń Siedlce, a na dwóch ostatnich miejscach uplasowali się Górnik Łęczna i Ruch Chorzów.

Na co musi się nastawić GKS – zarówno jeśli chodzi o klub ( zawodnicy, organizacja) jak i kibice w II lidze? W I lidze każdy mógł wygrać z każdym czy tutaj również jest to tak widoczne? Jaki styl grania dominuje, albo wyróżnia się?

Na pewno GieKSa musi się nastawić na to, że wcale nie będzie dużo łatwiej niż w 1. Lidze. W lidze zostają naprawdę mocne drużyny – Widzew czy Pogoń Siedlce wydają się naturalnymi kandydatami do awansu, być może wreszcie coś pozytywnego wydarzy się w Łęcznej, no a o tym, że beniaminki w tej lidze są wyjątkowo nieprzewidywalne już wspominałem. Kibicowsko ta liga również nabierze kolorytu, zwłaszcza jeśli awans uzyskają rezerwy Lecha. To, co w tej lidze zgubiło już niejedną drużynę to pycha. Pamiętam, jak piłkarze Polonii Warszawa w niewybrednych słowach narzekali na boisko w Stargardzie, a koniec końców to oni z tej ligi spadli, a Błękitni się utrzymali. Widzew też miał mieć wiosną autostradę do awansu, a punkty stracił na sztucznym boisku w Częstochowie, czy we wspomnianym już Stargardzie. Ruch Chorzów wrócił natomiast bez punktów z kameralnego stadionu w Wejherowie, położonego w środku lasu. Ważne, aby pamiętać, że tutaj nie liczy się bogata historia klubu czy gablota z trofeami. W 2. Lidze trzeba umieć zmobilizować się tak samo na 17 tysięcy na Widzewie i na 70 widzów w Boguchwale. Punktować trzeba na sztucznym boisku w Częstochowie, w środku wejherowskiego lasu i w kilku innych nieoczywistych lokalizacjach.

Jacy zawodnicy mają szansę „wypłynąć” w tej lidze? Ci, którzy są dobrze technicznie, czy może bardziej typowe walczaki?

Wydaje mi się, że 2. Liga to taki poziom, na którym dobry technicznie zawodnik spokojnie się już wybroni. Potwierdza to przykład Olimpii Grudziądz, która wzmocniła się zimą Germanem Ruizem z Hiszpanii i Portugalczykiem Tiago Alvesem i ten duet odegrał naprawdę dużą rolę w awansie. W składzie trzeba mieć jednak rzecz jasna także kilku walczaków, bo ta liga jest tak różnorodna, że musisz być gotowy na przeróżne warianty. Z takimi rywalami, jak Gryf czy Błękitni nawet najlepsi ekstraklasowi technicy nie mieliby łatwo.

W I lidze granie zawodnikami z ekstraklasy tłumaczy się – doświadczony gracz, który pomoże w trudnych chwilach – czy granie doświadczonymi, ale wiekowymi niekiedy graczami według ciebie ma sens? Czy np. błędy młodości w tej lidze są mniej zauważalne ze względu na być może niższy ogólnie poziom.

Wystarczy spojrzeć na skład Ruchu, aby przekonać się, że ekstraklasowe doświadczenie wcale nie jest gwarantem sukcesu w 2. Lidze. Ostatnie miejsce w zakończonym sezonie zajął Ruch z Wojciechem Kędziorą, Tomaszem Podgórskim czy Tomaszem Foszmańczykiem w składzie. Przykład GKS-u Bełchatów pokazuje z kolei, że warto stawiać na młodych, swoich zawodników. Gra takich zawodników, jak Damian Michalski, Patryk Mularczyk, Marcin Ryszka czy Przemysław Zdybowicz na pewno nie obniżyła poziomu tej drużyny, a ponadto wpłynęła pozytywnie na klubową kasę, bo Bełchatów triumfował w rankingu Pro Junior System. GieKSa ma tę przewagę, że ma w swoich szeregach młodzieżowców, którzy znają już smak gry w 2. Lidze, mam tu na myśli Kacpra Tabisia i Bartka Marchewkę. Myślę, że lepiej postawić na młodego chłopaka na dorobku, dla którego każdy mecz jest szansą na wypromowanie się, niż wpuszczać na boisko zawodnika z 200-meczowym doświadczeniem w ekstraklasie, który do Wejherowa czy Boguchwały pojedzie jak za karę.

Jak reforma drugiej ligi (2 x awans plus play-off) wpłynie twoim zdaniem na tę ligę i zespoły w niej grające?

Wydaje mi się, że to paradoksalnie może GieKSie pomóc. Początek w nowej lidze na pewno nie będzie łatwy, a przy formule z barażami limit błędów jest większy i do awansu może wystarczyć udana wiosna. Znów powrócę do przykładu Pogoni Siedlce. Gdyby reforma weszła w życie rok wcześniej, drużyna, która na półmetku rozgrywek była w tabeli ostatnia, mogłaby do samego końca walczyć o awans, a biorąc pod uwagę to, w jakim gazie była Pogoń wiosną, wcale nie stałaby na straconej pozycji. W Katowicach nikt nie byłby oczywiście zadowolony z tak nieudanej jesieni, ale wcale nie musiałaby ona przekreślać całkowicie szans na awans.

Kibice GieKSy są raczej podzieleni – z jednej strony jedni myślą, że idzie szybko wrócić do I ligi, drudzy, że nie będzie to takie proste jak się wydaje – szczególnie że sami spadliśmy sportowo. Która grupa według ciebie ma więcej racji?

Tu znów przestrzegam przed pychą. Byli już tacy, którzy spodziewali się szybkiego i łatwego awansu i mocno się na tym przejechali. Wiele będzie zależeć od tego, jakie ruchy kadrowe dokonają się latem w GieKSie i na jaką drogę zdecydują się władze klubu. Mam wątpliwości, czy awans uda się osiągnąć takimi zawodnikami, jak Śpiączka, Piesio czy Wawrzyniak i wydaje mi się, że trudno o lepszy moment na kadrową rewolucję. Drużyna bazująca na chłopakach stąd, takich jak Tabiś, Marchewka czy Grychtolik, wzmocniona kilkoma ciut bardziej doświadczonymi graczami, poradzi sobie zdecydowanie prędzej.

Jakie są twoje przewidywania odnośnie do GKS-u w drugiej lidze ?

Dużo zależy od tego, czy uda się oczyścić atmosferę wokół klubu. Trzeba się nastawić na trudny początek sezonu, a jestem przekonany, że kibice prędzej wybaczą początkowe potknięcia młodej drużynie niż tym samym nazwiskom, które spuściły GieKSę z 1. Ligi. Na pewno GKS nie przystąpi do tego sezonu z pozycji głównego faworyta rozgrywek. Jest w tej lidze Widzew, jest też Pogoń, która wiosną osiągnęła wyczekiwaną stabilizację i powinna zaatakować od pierwszej kolejki, gdy GKS będzie się jeszcze tej ligi uczyć. To w pewnym sensie wróżenie z fusów, ale na teraz wydaje mi się, że scenariusz z miejscem barażowym byłby dla GieKSy scenariuszem całkiem optymistycznym. 


13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    27 maja 2019 at 12:19

    Moim zdaniem będzie to trudne ale możemy szybko wrócić.
    Ale oczywiście nie z weteranami (czy nawet młodszymi, byłymi piłkarzami z Ex) w składzie! Bo to oni PRZEGRALI U SIEBIE z takimi „tuzami” jak Garbarnia czy Bytovia. Nasza siłą i motorem napędowym powinni być właśnie Rumin, Marchewka, Tabis, Grychtolik, Andrzejczak itp.

  2. Avatar photo

    Irishman

    27 maja 2019 at 12:26

    Przy młodych zapomniałem jeszcze o Bronisławskim.
    Natomiast ze starszych zatrzymałbym (o ile oczywiście będą chcieli zostać za pewnie mniejsze pieniądze, co wątpliwe w niektórych przypadkach) Frańczaka, Barana, Lisowskiego, Remisza, Mączyńskiego, Anona i Poczobuta.

  3. Avatar photo

    ursus

    27 maja 2019 at 12:58

    Mnie dużo mniej interesuje kto będzie grał i w jakim ustawieniu, ale za to chciałbym wreszcie zobaczyć/wyczuć ten nacisk na grę w piłkę. Niech cisną przeciwnika w każdym szpilu, to i wyniki w końcu przyjdą.

  4. Avatar photo

    Nerwus

    27 maja 2019 at 13:12

    Grać młodymi, emerytów oddać do Niecieczy

  5. Avatar photo

    Roh

    27 maja 2019 at 14:03

    Kiedy nowy prezes? Czas leci a tu nic. Ile jeszcze trzeba bedzie czekac.

  6. Avatar photo

    Sasza

    27 maja 2019 at 14:14

    Też uważam, że młodych należy wpuścić wreszcie na boisko. O ile pamiętam to w Rozwoju Tabiś i Marchewka nieźle sobie radzili, ten drugi nawet kilka bramek strzelił drugoligowcom. Myślę, że więcej dobrego zrobią niż te ex gwiazdy na emeryturze.

  7. Avatar photo

    KaTe

    27 maja 2019 at 14:15

    Pan Krupa jest na urlopie. Póki nie wróci, nie zapadną żadne decyzje. To żałosne! Widać na kilometr, jaką przewagę w zarządzaniu mają firmy prywatne. Ponoć szykuje nam się wiceprezes d/s piłki nożnej, bo nie chcą wywalić Janickiego, a trzeba jednocześnie zadowolić wkurzonych kibiców.

    • Avatar photo

      Roh

      27 maja 2019 at 15:57

      Janicki facet bez honoru. Jak on moze jeszcze chciec zarzadzac tym klubem. Kompletny laik. Na jego miejscu wstyd mi by bylo spojrzec ludziom w twarz. Tyle zlego co dla GieKaezSu zrobil. Upokorzyl ten klub i on ma jedzcze czelnosc pracowac. W gloeie sie nie miesci.

  8. Avatar photo

    Mecza

    27 maja 2019 at 15:15

    W punkt „Myślę, że lepiej postawić na młodego chłopaka na dorobku, dla którego każdy mecz jest szansą na wypromowanie się, niż wpuszczać na boisko zawodnika z 200-meczowym doświadczeniem w ekstraklasie, który do Wejherowa czy Boguchwały pojedzie jak za karę”

  9. Avatar photo

    Roh

    27 maja 2019 at 20:06

    Urzedowi miadka dziekuje bardzo za niekompetentnych ludzi zarzadzajacych tym klubem. Przez tych nieudacznikow straciliscie duzo pieniedzy.

  10. Avatar photo

    Robson

    29 maja 2019 at 01:17

    Młodzi Rumin Marchewka Tabiś Grychtolik Bronisławska Łyszczarz
    + Anon Błąd Remisz Poczobut
    + Młoda GieKSa i młodzi piłkarze z regionu
    Tak powinna wyglądać kadra

  11. Avatar photo

    PanGoroli

    29 maja 2019 at 06:00

    Każdego roku jakieś zdezelowane k..wy piłkarskie były grabarzami awansów GieKSy. W tym roku w..ebane miał śpiączka, wawrzyniak.. jakim trzeba być śmieciem bez honoru, by cały rok braćź grubą kasę, a na koniec być tym, który wbija gwożdzia do trumny… No cóż, ale skoro władze – bartniki i inne janickie, również pokazują, że mieć klasę, to dla nich zupełnie obce pojęcie, no to co się dziwić…

  12. Avatar photo

    Dr3

    31 maja 2019 at 14:05

    Kolego Nerwus… Niecieczy to wy sportowo i infrastrukturalnie do pięt nie dorastacie.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga