Dołącz do nas

Kibice

Dynamo Drezno: Jak to się zaczęło i zakończyło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W zinie wyjazdowym ukazała się historia kontaktów kibiców GieKSy z fanami niemieckiego Dynama Drezno. Dziś publikujemy cały tekst na łamach GieKSa.pl. Autorem jest Eric Cantona.

Kibice GieKSy, jeśli weźmiemy pod uwagę międzynarodowe znajomości, są w pewnych kryteriach ewenementem, którego polska scena kibicowska nie widziała. Od 1996 roku mieliśmy zgodę z Banikiem Ostrava, a dzięki tej przyjaźni nawiązaliśmy kontakty i utworzyliśmy układ chuligański ze słowackim Spartakiem Trnava. Mimo to w Polsce wciąż obowiązywała zasada: „Sami przeciw wszystkim”, która była naszym znakiem firmowym. Mało jest w kraju ekip, które przez ponad 20 lat z nikim z polskiego podwórka nie miały sztamy i potrafiły przez ten czas funkcjonować na dobrym poziomie.

Kilkanaście lat temu powstała nowa międzynarodowo relacja – tym razem polsko-niemiecka. Wiele osób (szczególnie z niemieckiej strony) myślało, że urodzi się z tego coś więcej. Od czego się zaczęło i jak to się zakończyło?

Preludium całej historii zaczyna się w 1997 roku. Miros, przedstawiciel Paderewy i fanatyk GieKSy, w wieku 13 lat przeprowadza się wraz z rodzicami do wschodnich Niemiec. Zamieszkał nieopodal Drezna – w Radebeul. Wyjeżdżając z Polski, nie zapomniał o swoim przywiązaniu do GieKSy, biorąc ze sobą płótno „Forever GKS”, które będzie wisiało w kolejnych latach na Rudolf-Harbig-Stadion.

.

Miros kochający piłkę nożną, zaczął uczęszczać na stadion miejscowego Dynama, a atmosfera na trybunach zaczęła go mocno fascynować. Udzielał się w młynie, dojrzewał wśród fanatyków Dynama i zaczął poznawać wszystkie ważniejsze osoby. Po czasie rozpoczął treningi, wyjazdy, wspólne imprezy, stadionowe awantury i ustawki – stał się jednym z nich, nie będąc już anonimową personą wśród chłopaków z Drezna.

Wspomnianą flagę „Forever GKS” zabrał po raz pierwszy na wyjazd do Plauen w 1999 roku. W Niemczech panował zupełnie inny klimat niż w Polsce, jeśli chodzi o wywieszanie swojego płótna na trybunach. Mając akceptację wśród swoich kolegów, nikt specjalnie nie zwracał uwagi na fanę sławiącą GKS, tym bardziej że barwy miała mocno zbliżone do Dynama.

Dynamo w tamtym okresie było „podjarane” polską sceną kibicowską, która wtedy miała swoje złote lata. Mieliśmy awantury, a flagi na naszych stadionach typu: Banditen, Fighters czy South Boys bardzo im się podobały. Międzynarodowy skrót „ACAB” jest znany w całej Europie, ale Dynamo czy FC Nurnberg woleli powiesić u siebie flagę „CHWDP” – wszystko po prostu z fascynacji polską sceną.

Zawioł, przyjaciel Mirosa, zaczął pisać z nim zin „Bad Boys”, który ujrzał przynajmniej 5 numerów, z redakcją korespondencyjną w Niemczech. Wspominam o tym tytule zina, ponieważ w późniejszych latach za prośbą Mirosa, ultrasi Dynama namalowali ręcznie znaną flagę „Bad Boys – Dumni po zwycięstwie – Wierni po porażce – Drezno”, która na żywo robiła ogromne wrażenie. Tych flag ręcznie robionych ultrasi z Drezna namalowali wiele i trzeba przyznać, że mieli spore umiejętności, bo wiele z nich do dziś powiewa na meczach Dynama.

.

Z inicjatywy Mirosa, w 2000 roku doszło do pierwszego nawiązania relacji GKS – SGD. Zaprosił on kilku fanów Dynama do Katowic, gdzie na Paderwie w swoim starym mieszkaniu, zaczęli wspólnie (wraz z fanami GKS) oglądać na VHS-e awantury oraz ustawki z udziałem chuliganów Dynama. Po czasie relacje zaczęły się polepszać, ale głównie na linii ultrasów obu grup. Wówczas oprawami na trybunach GieKSy zajmowała się ekipa Net F@ns GieKSa, która była naszą pierwszą oficjalną grupą ultras na Bukowej. Tematu z oficjalnym układem nigdy nie było, bo zgodę na to musiałaby wydać chuliganka GKS-u.

W Dreźnie było inaczej. Tam podział na grupy chuligańskie i ultras był tak wielki, że każda z frakcji mogła zawierać swoje zgody i one nie dotyczyły reszty młyna. Po prostu taki mieli klimat. Jednak nasza znajomość trwała, mimo iż nie była jakoś specjalnie pielęgnowana. Problem tkwił raczej w polskiej mentalności, gdzie nie zapomniano jeszcze krzywd wyrządzonych podczas wojen przez Niemców i Rosjan. W wielu głowach było nie do pomyślenia, żeby polski kibic nawiązywał pozytywne relacje z ekipą z tych państw. W ten sposób na Bukowej nie brakowało sceptyków Dynamo. Poza tym kolejnym bardzo ważnym czynnikiem, który nie pozwolił rozwinąć się przyjaźni z Saksończykami, był język. W tamtym czasie niewielu znało angielski, a niemieckiego prawie nikt. Zresztą u nich było podobnie (z angielskim) i to była fundamentalna przeszkoda w kontaktach obu grup.

Z czasem, po pozytywnym nastawieniu wobec siebie ultrasów, chuligani obu grup postanowili poznać się oficjalnie i tak oto jesienią 2002 roku do Drezna pojechała 17-osobowa delegacja bandy. W jej skład weszło także 2 fanów Banika, który od samego początku był sceptycznie nastawiony do Dynama. Wynikało to z tego, że kilka lat wcześniej Fan Club Cheb został obity przez Dynamo przy granicy. GieKSiarze chcieli swoim czeskim braciom pokazać, że Dynamo jest w porządku i że nie ma już żadnego ciśnienia na siebie.

Na miejscu okazało się, że spotkanie przez ulewę zostało odwołane, więc Dynamo nie pozwoliło, aby droga naszej delegacji poszła na marne i zaprosiło wszystkich do knajpy nieopodal stadionu. Znajdowała się tam już 200-osobowa ekipa fanów z Drezna. Od momentu wejścia GieKSiarzy do pubu dbali oni o to, aby nikomu z Katowic nie zabrakło najlepszego napoju kibica. Doszło nawet do sytuacji, że Dynamo chciała zorganizować walkę z jedną niemiecką chuligańską ekipą, żeby także udział w niej wzięła GieKSa. Katowiczanie jednak stanowczo odmówili ze względu na brak oficjalnego układu, nie wspominając już o zgodzie. Dynamo nie dawało za wygraną i chciało bardzo zgodę przybić tego wieczoru, polewając złocisty trunek. Jednak chuligani GieKSy po 2 godzinach goszczenia, stwierdzili, że wracają do Katowic.

Po odłożeniu decyzji Dynamo zostało oficjalnie zaproszone 18 maja 2003 roku na mecz z Wisłą Kraków, który GieKSa wygrała 1:0. Każdy GieKSiarz obecny na spotkaniu, zapewne pamięta, jaka wtedy panowała atmosfera. Niemcy przywieźli flagę „Hooligans Elbflorenz”, która wisiała na Blaszoku. Co ciekawe, flaga do dnia dzisiejszego ma zakaz bycia wieszaną na stadionie Dynama, a wiążę się to z kryminalną przeszłość grupy. Niemcy byli tak „podjarani” dopingiem i całą otoczką na Bukowej, że zaczęli nas sami od siebie traktować jako zgodę, nawet fanów Banika…

.

Chwilę później 08 czerwca 2003 roku doszło do kuriozalnej sytuacji na meczu Dynamo – Preußen Münster. W trakcie meczu został wywieszony transparent: „European Football Army”, któremu towarzyszyły herby Banika, Dynama i GieKSy…

.

Płótno nie zdobyło uznania w Ostrawie, a mówiąc krótko – strasznie wkurwiło Banik. Jeszcze bardziej zniechęciło ich do Niemców. Jak mało poważnie zachowali się tego dnia ultrasi Dynama, świadczy fakt, że pojechali sobie wtedy bez uzgodnienia do Liberca na wyjazd… Banika. Chuligani z Bazalu na ich widok raczej się nie ucieszyli i Dynamo nie zostało przywitane tak, jakby sobie tego życzyło.

Od tego momentu Banik nie chciał mieć nic wspólnego z Dynamem i gdy obydwie ekipy przyjeżdżały do Katowic, kibice GieKSy musieli ich gościć w osobnych lokalach, żeby nie trafili na siebie.

27 września 2003 roku kibice GieKSy wyruszyli do Drezna, gdzie pierwszy raz oficjalnie powiesili swoje płótna na meczu Dynamo – FC Chemnitzer. Były to flagi „GKS Katowice” oraz „VIP”.

..

Kolejnym meczem, na którym GieKSiarze zameldowali się w Dreźnie, był sparing z FC Nurnberg jesienią 2004 roku. Persona Non Grata pojawiła się z płótnem „Łowcy śmierdzieli”.

.

Następna wizyta GieKSiarzy z płótnem odbyła się jesienią 2006 roku na kibicowski hit z FC Magdeburgiem, które jest od kilkunastu lat w przyjacielskich stosunkach z Hutnikiem Kraków. GieKSa tym razem zabrała ze sobą flagę „Pierońskie Hanysy”, a delegacja liczyła 10 osób.

.

W tamtych latach fani GKS-u wielokrotnie pojawiali się w Niemczech, odwiedzając się z kibicami Dynama, jednak nie za każdym razem byli tam z flagami. Z kolei flaga „most”, czyli „Bad Boys”, po kilku wzajemnych wizytach Dynama z Mirosem na czele, została na stałe w Katowicach jako znak dobrych relacji.

Dynamo oprócz wspomnianego meczu z Wisłą wspierało GKS w Poznaniu na Pucharze Polski wiosną 2004 roku, na który pojechało 68 kibiców GieKSy (w tym 4 fanów SGD).

.

.

Kolejna ich oficjalna wizyta z płótnem „Brutal Fans Dynamo Dresden” miała miejsce na hitowym spotkaniu na poziomie czwartej ligi z GKS-em Tychy. Spotkanie odbyło się 1 października 2005 roku przy komplecie publiczności, niezliczonej liczby pirotechniki, kapitalnych opraw, 1500 fanów gości i awanturze z policją na murawie. Lepszej reklamy polskich trybun 6 fanów Dynama nie mogło sobie wymarzyć.

.

Następną datą, kiedy niemiecka delegacja zawitała do Katowic, był 18 czerwca 2006 roku, czyli baraż z BKS-em Stal Bielsko-Biała. Fani z Dynama wspólnie z 12000 kibiców GieKSy świętowali awans. Zabrali ze sobą znaną już nam flagę „Hooligans Elbflorenz”. Na płocie wisiała również podarowana wcześniej flaga „Bad Boys” oraz płótno chłopaków z Brigade Germany.

.

Jesienią 2006 roku, grając w starej trzeciej lidze, GieKSa miała do zaliczenia wyjazd do Słubic, nieopodal niemieckiej granicy. Wybrało się tam 110 GieKSiarzy. Dynamo, które chwilę wcześniej wsparł GKS na prestiżowym spotkaniu z Magdeburgiem, postanowiło się zrewanżować i przyjechało w 20 osób z flagą „1953”. Już wcześniej ze strony przyjaciół z Ostrawy, zaczynały do fanów GieKSy dochodzić niepokojące głosy, że Dynamo niejednokrotnie zabawiało się w czeskiej Pradze, nawiązując tam relacje z chuliganami Sparty – największej kosy Banika. Kibice z Drezna stanowczo się od tego odcięli, jednak widząc apogeum ciśnienia Chacharów w kierunku Niemców, GieKSa musiała zdecydować. Nie mogło być inaczej, ufając Banikowi i z szacunku dla swoich braci, z którymi w tamtym roku świętowano 10-lecie zgody, GieKSa postanowiła zakończyć relacje na linii Dynamo Drezno – GKS Katowice.

.

Miesiąc później, dokładnie 14 października 2006 roku, GieKSa grała ważny pojedynek z GKS-em Jastrzębie. Fani Dynama mocno się zmobilizowali i przyjechali w 60 osób pokazać, że zależy im bardzo na naszej relacji. Przywieźli ze sobą ogromne płótno „Sportgemeinschaft Dynamo Dresden”, które zajęło prawie pół ogrodzenia Blaszoka. Na meczu przez konflikt zarządów obu klubów odnośnie puli biletów oficjalnie nie pojawili się goście. Jednak chuligani z Jastrzębia zadbali o atrakcje na meczu. Najpierw ujawniając się na sektorze numer 6, gdzie zostali szybko obici przez GieKSę. Potem w trakcie meczu próbowali od strony parku wjechać pod kasy, ale ich akcję udaremniła policja. GieKSa oczywiście wyszła przywitać Jastrzębian, ale ostatecznie to mundurowi stali się celem. Wywiązała się duża awantura, a radiowozy zostały wywrócone do góry kołami. W tej awanturze udział brało także Dynamo, a jeden z niemieckich fanów doświadczył na własnym ciele, czym „częstuje” polska policja, dostając z gumowejkuli.

.

Wizyty Dynama w Katowicach do dziś są dobrze wspominane wśród GieKSiarzy, którzy pamiętają Niemców rozdających kalendarze, vlepki itd. z emblematami SGD przy Bukowej. Chętnie dzielili się tym co mieli i dochodziło do wymiany barw. Przywozili ze sobą również albumy ze zdjęciami, co mocno się podobało, bo takiej kolekcji można było tylko pozazdrościć. W drugą stronę też nie ma jakiejś urazy i GieKSiarze mile widziani są w Dreźnie, mimo braku oficjalnych kontaktów.

Ostatnim akcentem, było wsparcie GieKSiarzy z Brigade Germany z flagą „Brigada Silesia”, na wyjeździe Dynama w Dusseldorfie wiosną 2007 roku. Podczas wejścia naszych 7 fanów na sektor gości, cały stadion gospodarzy usłyszał „GKS! GKS! GKS!”, które z radości wykrzyczało Dynamo.

.

To był definitywny koniec relacji polsko-niemieckiej. Warto jednak wspomnieć, że ultrasi Dynama wciąż mają pozytywne relacje z polskimi kibicami. Aktualnie dobrze żyją z fanami Miedzi Legnica, z którymi utrzymują prywatne relacje.

W tej chwili Dynamo Drezno jest uważane przez wielu za najlepszą bandę w Niemczech i niech nikt nie bierze tego przez pryzmat starych czasów. Niemiecki ruch kibicowski mocno się odrodził i choć do Polaków wciąż im wiele brakuje, to na pewno nie jedni by się na nich przejechali. Fani Dynamo mają aktualnie zgody z FSV Zwickau i FK Sarajevo. Obie zgody zawarte są rzez ultrasów.

Na zakończenie chciałbym pozdrowić i podziękować Mirosowi za przedstawienie całej historii, którą niewątpliwie chciało poznać wielu kibiców GieKSy i nie tylko. Pozdrawiam Dynamo Drezno, które podobnie jak GKS Katowice, pomimo dobrej renomy kibiców w swoim kraju, musi tułać się po niższych ligach. Jednak w tym roku los się do nas uśmiechnął i mogliśmy świętować awans swoich drużyn.

Eric Cantona

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    Roh

    29 czerwca 2021 at 17:17

    Ciekawy artykół.

    • Avatar photo

      Fabian Dynamo Dresden

      3 lipca 2021 at 23:15

      Viele schöne Erinnerungen beim Lesen dieses Textes an die Besuche in der Bukowa Straße. Eine wilde, schöne und verrückte Zeit mit vielen unvergesslichen Erlebnissen

      • Avatar photo

        Bob

        24 czerwca 2022 at 22:10

        Servus nach Dresden.
        Glaubst es wäre kein Problem mit GKS Utensilien mal ein Spiel von Dynamo, egal ob heim oder auswärts zu besuchen? Gruß

  2. Avatar photo

    1964 GKS

    1 lipca 2021 at 06:59

    Jak to mawiają nasi bracia z Ostravy : To se ne vrati

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga