Dołącz do nas

Felietony

Felieton: Nie cudzołóż

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Bardzo trudny to rok, bardzo trudny sezon dla każdego GieKSiarza. Kolejny sezon, każda następna runda to nowe nadzieje i pragnienia. „Ekstraklasa albo śmierć” skandowali kibice na pierwszym domowym spotkaniu z Niecieczą, jakby przewidując, że jeśli nie spełni się pierwszy człon hasła to będziemy blisko śmierci. Niestety chyba nie wszyscy na serio zdawali sobie sprawę, że czarny scenariusz może się ziścić.

Tymczasem dziś nasza GieKSa wydaje się być w agonii. Sportowo przez cały sezon znowu prezentujemy się fatalnie, mimo iż wydawać się mogło, że w tych facetach jest duży potencjał, podobnie jak w trenerze. Pewnie jest, ale zawsze czegoś zabraknie do osiągnięcia celu, ustabilizowania formy, wygrywania. No chyba, że się mylę i mamy do czynienia ze słabeuszami pod każdym względem? Wierzę, że nie…

Nie dość, że sportowo jest słabiutko, to jeszcze dochodzą sprawy organizacyjno–finansowe. Pod tym względem jest jeszcze gorzej. Zarząd klubu, właściciel mają czelność twierdzić, że ze swojej strony zrobili i robią wszystko, aby NASZA GieKSa wróciła na szczyt. Tymczasem klub tonie w długach, jest niewiarygodny i odstrasza wszystkich. Sponsorów nie widać i nigdy nawet nie pojawili się na horyzoncie. Winę za własne zaniechania i nieskuteczność rządzący GieKSą próbują obarczyć wszystkich i wszystko wokoło. Okazuję się, że GieKSa powinna przestać istnieć, bo jest kryzys gospodarczy, bo miasto mało się angażuje (gdyby nie miasto, pewnie już by nas nie było) i wreszcie przez kibiców, chuliganów i niewdzięczników, którzy mają czelność żądać przejrzystości i normalności w klubie, którego nazwę mają wyrytą w sercach. Tylko że to chore i niedorzeczne, bo GieKSy nie ma bez kibiców, a nas nie ma bez GieKSy! Każda normalnie myśląca osoba interesująca się futbolem musi sobie z tego zdawać sprawę.

Nie tylko dlatego ten rok, sezon jest tak trudny i wredny dla każdego GieKSiarza. Powód jest jeszcze jeden, mniej istotny, ale jednak. Nasz największy rywal, Ruch Chorzów, w tym samym czasie, kiedy my walczymy z przeciwnościami losu, walczy o mistrzostwo i Puchar Polski. W tym samym czasie garną się do Chorzowa sponsorzy i to – o zgrozo – sponsorzy z Katowic! Strategicznym został Węglokoks mający swoją siedzibę w Katowicach na ulicy Mickiewicza. Patronacką umowę sponsorską z Ruchem podpisała też mieszcząca się w Silesii City Center restauracja Bierhalle. Dzięki temu panoszą się po Silesii dziesiątki kibiców Ruchu, którzy przy piwku mogli w Katowicach oglądać sobie mecze swojej drużyny! Do tego dodajmy stoisko Ruchu na Międzynarodowych Targach Turystyki, odbywających się oczywiście w Katowicach i mamy obraz nędzy i rozpaczy. GKS walczy o życie sportowo i organizacyjnie, a „Niebiescy” – głównie dzięki sukcesom sportowym – są na fali. Dlaczego nasz prezes nie potrafił zainteresować w\w inwestorów GieKSą? Bo nie umiał, bo mu się nie chciało, a może nie było szans zważywszy na to gdzie jest Ruch, a gdzie my pod względem sportowym? Pewnie wszystkiego po trochu.

Po co o tym piszę? Żeby wydusić z siebie pretensję i żal, ale również żeby wyrazić pewną obawę. Te wydarzenia, fakty, które przedstawiłem mogą działać mocno na młodych kibiców GIeKSy, tych, którzy dopiero raczkują w piłkarskim życiu na niwie czysto sportowej jak i kibicowskiej. Szczególnie dla dzieciaków i młodzieży ważne są wyniki, mecze z uznanymi firmami, bramki i czubek tabeli. Mimo licznych akcji SK w szkołach i nie tylko, zagrożenie utratą „młodych” fanów niestety istnieje. Ruchowi życzę samych porażek do końca sezonu, ale patrząc bez emocji, należy brać pod uwagę, że raczej skończy się to dla nich europejskimi pucharami. Wtedy z samej ciekawości, dzieciaki z ojcami czy znajomymi mogą wybrać się obejrzeć jak to wygląda, a tu do zostania „przeciepem”, krótka droga. Mam nadzieję, że przesadzam i piszę bzdury, że nasi młodzi fani są już mocno zakorzenieni w GieKSę, ale wiadomo trafiają się słabe ogniwa, sam w życiu byłem świadkiem kilku „przemian”.

Szczególnie kibice, dla których wrażenia czysto piłkarskie są najważniejsze powinni się pilnować, bo nie można chodzić na GieKSę jak jest dobrze, a jak jest źle to iść tam, gdzie jest dobrze. To jest już cudzołóstwo, a jak wiadomo to wielki grzech, to zdrada. GieKSiarze są silni i muszą przetrwać. Złe czasy miną i przyjdzie taki dzień, że to na nas będą patrzeć z zazdrością i podziwem. GieKSa musi w końcu kiedyś wyrwać się z marazmu i wrócić na swoje miejsce do elity. Spójrzcie sobie na tabelę dzisiejszej ekstraklasy, a potem na tabelę wszechczasów, znajdźcie miejsce GieKSy i zobaczcie jak wielu jest pod nami, a jak niewielu wyżej. Przypomnijcie sobie puchary Polski i 10 lat z rzędu europejskich pucharów. Wierzę, że te czasy wrócą, bo GieKSa i jej kibice na to zasługują.

I choć nasza „żona” w tej chwili przytyła 14 kilogramów, wypadają jej zęby jest blada i chora, to nie warto oglądać się za innymi „babami”. Wprawdzie są dużo fajniejsze z wyglądu, ale w środku puste, a na dodatek śmierdzą…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    aQrat

    3 kwietnia 2012 at 12:26

    Dobrze to napisałeś…

  2. Avatar photo

    m

    3 kwietnia 2012 at 12:32

    sądze że nie ma co patrzeć na osoby które zmieniają upodobania i idą np na stadion śmierdzieli. Bardzo dobrze niech wypierdalają tam, GieKSa nie potrzebuje takich kibiców.

    GieKSa TO MY!

  3. Avatar photo

    SteveG

    3 kwietnia 2012 at 12:55

    Ja GieKSie kibicuje od dziecka i nie wyobrażam sobie podziwiać smrodów…
    Na mecze zaczełem chodzić gdy spadliśmy do 4 ligi wtedy też nie myślałem o tym by kibicować komu innemu.

  4. Avatar photo

    rondelus

    3 kwietnia 2012 at 13:18

    Dokładnie.. ruch zrobiło coś z niczego, dlaczego my nie możemy? Bo nie ma zarządu dla którego życie to była by GieKSa. Każdy myśli o sobie i o swoich interesach..

  5. Avatar photo

    laba1964

    3 kwietnia 2012 at 15:14

    o mój GKS-IE nie zdrazde cie inni cie zdradzili chorzów polubili ale ja nie!!!! i tak moy trzimać GieKSiorze

  6. Avatar photo

    R.Deckard

    3 kwietnia 2012 at 15:53

    Twoje niepokój o młodych kibiców Naszego Klubu jest uzasadniony. Widzę jak koledzy z pracy kibicujący Górnikowi i Ruchowi zacierają ręce. I żal mi serce ściska. Teraz widać jak pochopne było bratanie się z Zabrzem – zapłacimy za to wielką cenę. Ta cena to nasi młodzi, potencjalni kibice, których utracimy na ich rzecz.

  7. Avatar photo

    dd

    3 kwietnia 2012 at 17:05

    jak ruch zdobedzie mistrza i puchar co jest całkiem mozliwe to dopiero zrobi sie niebiesko w katowicach . mam nadzieje ze uszok nie przemaluje spodka na biało-niebieski kolor .ps weglokoks byl kiedys naszym sponsorem . najwidoczniej w Gieksie jest ciezki klimat dla inwestorow alebo to przypadek ze jest jak jest

  8. Avatar photo

    mar

    3 kwietnia 2012 at 19:02

    Dobrze napisane ,ale trzeba pamietac ,ze GieKSa to nie tylko Fussball ,to takze hokej!! Tu jestesmy w najwyzszej klasie rozgrywkowej.Hokej trzeba tak rozpropagowac ,zeby stal sie magnesem przycigajacym mlodych kibicow!!

  9. Avatar photo

    marcin

    4 kwietnia 2012 at 08:59

    dokładnie.z klubem jest sie na dobre i na złe.wtedy jak są sukcesy ale tak samo wtedy jak jest zle.jo se nie wyobrażom żeby teraz sie odwrócic od mojej UKOCHANEJ GIEKSY i kibicować śmieRdzielom.myśla ze prawdziwi kibice wiedzą o co chodzi.a poza tym jestech przekonany że juz niedługo karta sie odwróci i w naszej GIEKSIE bydzie dobrze.a chorzowskim życza samych porażek do końca sezonu.pozdro Gieksiarz od zawsze!!!

  10. Avatar photo

    Pszczyna

    4 kwietnia 2012 at 20:27

    zyci je taki ze dzisioj na dole jutro na gorze,chopy glowy do gory domy rady

  11. Avatar photo

    Pszczyna

    4 kwietnia 2012 at 20:36

    powia tak,na GieKSa jezdza bic sie raczyj nie chca ale boli mie trocha tako sytuiacja,zeby smrody tak se chodzily po Katowicach Pszczyna GKS

  12. Avatar photo

    Marcin

    4 kwietnia 2012 at 21:32

    nie chodzi o awantury, mnie nie obchodza haje, mieszkam akurat na dzielnicy kaj ruch rzadzi, a na giekse jezdze juz dlugo, ale fakty są takie że ruch jest teraz na fali i duzo łebków sie przeciepnie, powinnismy organizowac jakies akcje w Katowicach żeby sie pokazać, w parku chorzowskim mozna cos zrobic bez napinania się (bez blzugow w strone chorzowa – ino gieksa spiew)bo inaczej ten marazm nas pogrąży do reszty

  13. Avatar photo

    rondelus

    5 kwietnia 2012 at 14:19

    Tak przemyślalem sobie i doszedlem do wniosku że nie stracimy kibiców.. Jeśli nawet śmierdziele będą w pucharach to i tak nie dostana licencji za STADION! wiec i tak nie beda grac w chorzowie. prędzej gliwicach lub kielcach. kto tam bedzie jezdzic? a i tak nie bedzie po co bo w 1 rundzie odpadna z jakas druzyna z c klasy mongolskiej. Bedzie dobrze:) Ino GieKSa!!!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga