Dołącz do nas

Siatkówka

GieKSa przegrywa po tie-breaku z AZS-em Olsztyn

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Gospodarze przystąpili do tego meczu z dwoma zmianami w wyjściowym składzie. Na rozegraniu Macieja Fijałka zastąpił Marcin Komenda, a na ataku Karola Butryna – Dominik Witczak. Z kolei goście zaczęli to spotkanie bez żadnych zmian.

 

Mecz zaczął się od złego przyjęcia piłki przez Sobańskiego po serwisie Zniszczoła i asa, a potem jego zagrywki w siatkę, następnie Sobański udanie kiwnął na kontrze, a Witczak zaserwował w siatkę (2:2). Kolejna skuteczne zbicie Sobańskiego po bloku w aut i dwa udane bloki – Kapelusa na Andrindze i Komendy na Hadravie – plus błąd przejścia środkowej linii popełniony przez Andringę, dały nam prowadzenie 6:2 i time out dla gości. Po nim Andringa trafił po bloku w aut i na kontrze kiwnął Rousseaux (6:4). Na pewny atak Witczaka po skosie i Pietraszki ze środka, olsztynianie odpowiedzieli zbiciem Zniszczoła po rękach Pietraszki i Rousseaux na kontrze po bloku (9:7). Po dobrych akcjach Pietraszki ze środka, Sobańskiego na kontrze po dłuższej wymianie i bloku Witczaka na Rousseaux po chaotycznej akcji rywali oraz błędzie Hadravy przejścia linii ataku, prowadziliśmy już 13:7. Środkowa część seta to gra punkt za punkt. Po stronie gospodarzy punktowali – Pietraszko ze środka, Witczak mocno po skosie, Kohut na siatce i Kapelus mocno po prostej, a po stronie przeciwników – Hadrava mocno po skosie, Andringa po bloku w aut, Kańczok w ten sam sposób, Rousseaux z drugiej linii, Hadrava zablokował Kapelusa na trudnej piłce i Rousseaux po skosie – co dało wynik 19:13. Po wbiciu gwoździa przez Rousseaux i bloku Andringi na Witczaku, goście odrabiają część strat (20:17). Pokazał się potem Sobański trafiając po skosie i blokując atak Hadravy, następnie Andringa trafił w narożnik boiska, a Rafałowi odgwizdano piłkę niesioną (22:19). Na pewny atak Kohuta ze środka, odpowiedział Andringa przedzierając się przez potrójny blok (23:20). Następnie Kapelus (tak się wydawało) trafił piłką w aut z drugiej linii, ale na szczęście challenge wykazał, że piłka trafiła w linię, a setbola wykorzystał Kohut blokując atak Kochanowskiego (25:20).

Drugiego seta zaczął as Sobańskiego gdy piłka przetoczyła się po taśmie, następnie Hadrava uderzył po bloku w aut i Rousseaux zablokował akcję Witczaka, a Kohut wyrównał ze środka (2:2). Trzy dobre akcje w wykonaniu Kapelusa – po skosie, lekko po bloku w aut i as po złym przyjęciu Żurka i nieporozumieniu w AZS-ie – na które rywale odpowiedzieli blokiem Plińskiego na Pietraszce oraz błędami własnymi, doprowadziły do stanu 8:4, a po dłuższej wymianie Witczak wykorzystał kontrę trafiając przez ręce rywali, czym zmusił trenera AZS-u do wzięcia czasu. A po nim nasz kapitan miał kolejną kontrę, ale został zablokowany przez Plińskiego (9:5). Na dobre akcje Sobańskiego po bloku w aut, Witczaka po skosie i mocno ze skrzydła, bloku Komendy na Rousseaux i jeszcze raz Witczaka mocno po bloku po dłuższej akcji, rywale odpowiedzieli tylko dwoma atakami ze środka Kochanowskiego (14:8). Po atakach Sobańskiego z drugiej linii na kontrze, Plińskiego ze środka oraz Kapelusa mocno po bloku w aut, nasza przewaga stała się jeszcze większa (17:10). Kolejne akcje w wykonaniu Andringi na kontrze po skosie, Witczaka mocno po bloku i Kańczoka po bloku w aut, nie zmieniły różnicy w wyniku (19:13). Bardzo długa wymiana skończyła się blokiem Kochanowskiego na Sobańskim, potem Kohut trafił ze środka, jeszcze raz Słowak na siatce i blok Pietraszki na Buchowskim (22:15). Skuteczne akcje Kańczoka po bloku w aut, Plińskiego ze środka, błąd dotknięcia siatki przez Komendę i atak Andringi z przechodzącej piłki, doprowadziły do zniwelowania części strat przez gości (23:19). W końcu Witczak przedarł się przez potrójny blok rywali i dał pierwszą piłkę setową, którą wybronił Pliński zbiciem ze środka (24:20). Przy drugim setbolu Witczak trafił po prostej w aut, a przy trzeciej Pietraszko wbił piłkę w siatkę (24:22) co doprowadziło do niepotrzebnej nerwówki. Wreszcie nasz kapitan Dominik uderzył mocno po bloku w aut i zamknął tego seta na 25:22.

 

Trzecia partia zaczęła się od akcji olsztynian, Hadravy po bloku w aut i Plińskiego na środku przeplatanych błędami własnymi (3:3). Pierwsze oczko dla gospodarzy zdobył dopiero Pietraszko trafiając ze środka po bloku w aut, a Andringa mocnym zbiciem po skosie i blokiem na Kapelusie dał prowadzenie olsztynianom (4:5). Na skuteczne akcje Witczaka po skosie i Sobańskiego po bloku w aut, rywale odpowiedzieli akcjami Kochanowskiego ze środka, Andringi po skosie, Hadravy po bloku w aut i Buchowskiego na kontrze (7:9). Za sprawą Sobańskiego na kontrze z drugiej linii i mocnego zbicia Kapelusa po bloku był remis po 10. Ataki Plińskiego ze środka, Witczaka po prostej, Hadravy po skosie i Kapelusa który przepchnął piłkę na siatce, nie zmieniły wyniku (12:12). Seria błędów z obu stron, przepleciona akcjami Sobańskiego po skosie oraz asem Andringi po złym przyjęciu Rafała, doprowadziła do wyniku 15:17. Potem gra się wyrównała i punktowano po własnych akcjach. Po stronie gospodarzy – Butryn po bloku w aut, następnie Karol przepchnął piłkę na siatce po rękach rywali i po dłuższej wymianie trafił po skosie. Po stronie gości – Buchowski po bloku w aut (dwa razy) i Pliński ze środka (18:20). Akcje Kochanowskiego ze środka i blok na Butrynie dały większą przewagę rywalom (18:22). Potem Sobański trafił po skosie, a Pietraszko zaserwował w siatkę, następnie znów Sobański trafia mocno przez ręce rywali, a Fijałek też zaserwował w aut (20:24). Pierwszą piłkę setową wybronił blok Butryna na Hadravie, a drugą skończył Buchowski wciskając piłkę na naszą stronę po rękach Karola (21:25).

Czwartego seta lepiej zaczęli olsztynianie, gdy kończyli akcje za sprawą Buchowskiego po skosie, bloku Plińskiego na Kohucie, jeszcze raz Buchowskiego po bloku w aut i jeszcze raz przez tego samego siatkarze po prostej po dłuższej wymianie, gdy u nas tylko Witczak trafił mocno po bloku w aut (3:7). Po kolejnym silnym zbiciu naszego kapitana po skosie oraz dwóch asach z rzędu Pietraszki, doganiamy wynik (6:7), ale na krótko. Seria błędów z obu stron plus blok Hadravy na Sobańskim, uderzenie czeskiego atakującego po skosie, blok Plińskiego na Witczaku przy kontrze i trafienie środkowego rywali po bloku w aut, gdy u nas trafił tylko Kapelus po skosie na kontrze, doprowadziła do stanu 12:14. Po kolejnym zbiciu Serhija po skosie, trafili Andringa ze skrzydła i jego blok na Witczaku, następnie Kochanowski ze środka, Sobański po bloku w aut i Andringa w ten sam sposób (17:19). W końcówce mieliśmy spore problemy ze skończeniem własnych akcji, co innego u rywali. Wpierw trafił Kochanowski ze środka, a Buchowski z przechodzącej piłki po złym przyjęciu Quirogi, następnie znów Buchowski po skosie i dopiero wtedy Pietraszko trafił ze środka (19:22). I jeszcze raz trafił Buchowski, tym razem po bloku nw aut, a Andringa z przechodzącej piłki po kolejnym złym przyjęciu Argentyńczyka (19:24). Przy pierwszej piłce setowej Buchowski zaserwował w siatkę, a drugą skończył Woicki kiwką z drugiej piłki (20:25).

 

Tie break zaczął się od bardzo długiej wymiany i ataku Butryna, po którym rywale nie potrafili przebić piłki na drugą stronę siatki, po czym Pietraszko zaserwował w siatkę (1:1). Potem znów Butryn trafił mocno po bloku w aut, a Hadrava trafił po skosie, następnie Karol powtórzył wcześniejszą akcję, a Pliński trafił ze środka (3:3). Pokazał się Kalembka trafiając na siatce i serwując potem w taśmę. Po akcjach Kapelusa – mocno po prostej i bloku na Andrindze – Kochanowski trafił ze środka piłką w aut (7:4), czym zmusił trenera gości do wzięcia czasu. Po nim zrehabilitował się środkowy AZS-u i trafił dwa razy z rzędu, a Kapelus po swojej akcji trafił piłką daleko w aut (7:7) i tym razem to Piotr Gruszka musiał zareagować czasem. Niestety po nim znów Hadrava zablokował atak Butryna po złym przyjęciu przez Sobańskiego, następnie Karol trafił mocno po bloku w aut, a Kochanowski wbija gwóźdź po naszej stronie (8:9). Wyrównał Sobański mocnym zbiciem po skosie, a Hadrava popisał się tym samym, by ponownie Sobański trafił po prostej (10:10). Nikt się nie spodziewał, że był to ostatni punkt zdobyty po własnej akcji przez gospodarzy! Zaczął Butryn od serwisu w siatkę, a po długiej wymianie i szczęśliwych obronach gości po atomowych dwóch zbiciach Karola, mieliśmy nieporozumienie po naszej stronie i prosty błąd własny, następnie Woicki zablokował atak Sobańskiego (10:13). Po time oucie dla GKS-u, Hadrava zaserwował w siatkę, następnie Pliński lekkim zbiciem trafił w środek boiska, a przy pierwszej piłce meczowej Butryn uderzył po prostej w aut (11:15). I tym sposobem GieKSa przegrywa piąte spotkanie z rzędu!

 

7 kwietnia (sobota) – hala Szopienice – Widzów 550

GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:20, 25:22, 21:25, 20:25, 11:15)

GKS: Komenda (2), Witczak (12), Pietraszko (9), Kohut (6), Kapelus (13), Sobański (16), Mariański (libero) oraz Fijałek, Butryn (8), Krulicki, Kalembka (1), Quiroga. Trener: Piotr Gruszka.
Olsztyn: Woicki (1), Hadrava (11), Zniszczoł (2), Kochanowski (11), Andringa (16), Rousseaux (6), Żurek (libero) oraz Makowski, Kańczok (3), Pliński (13), Scheerhoorn, Buchowski (11). Trener: Roberto Santilli. MVP: Michał Żurek.

 

Przebieg meczu:
I: 5:2, 10:7, 15:8, 20:14, 25:20.
II: 5:4, 10:5, 15:9, 20:14, 25:22.
III: 4:5, 9:10, 13:15, 17:20, 21:25.
IV: 2:5, 6:10, 13:15, 17:20, 20:25.
V: 3:2, 6:4, 8:9, 10:12, 11:15.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga