Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GKS Katowice – Termalica 1:2. Doniesienia mediów.

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wczarajszy, kolejny przegrany mecz przez GieKSę, tym razem z Termalicą 1:2 odbił się szerokim echem w mediach, nie tylko ze względu na grę piłkarzy. GKS prowadził 1:0 po zdobyciu bramki przez Grzegorza Goncerza, wyrównał z rzutu karnego Jakub Biskup. Zwycięską bramkę dla Słoników zdobył w II połowie najskuteczniejszy do tej pory, w drużynie Bruk – Betu Krzysztof Kaczmarczyk.

Poniżej fragmenty doniesień mediów:

 

sportowefakty.pl – Termalica zwycięska przy Bukowej

GKS Katowice w meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza zagrał w nowym ustawieniu, ale nie pomogło to gospodarzom w odwróceniu fatalnej serii. Drużyna z Bukowej przegrała drugi ligowy mecz z rzędu.

Dla piłkarzy GKS Katowice mecz z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza był okazją do odzyskania twarzy, nadszarpniętej pucharową porażką z Chrobrym Głogów. Odpowiednie wnioski wyciągnął też trener Kazimierz Moskal, który po trzech nie najlepszych meczach w wykonaniu śląskiej drużyny w ustawieniu 5-4-1 i wrócił do systemu z czwórką obrońców, wzmacniając siłę ofensywną drużyny.

Szybko przyniosło to oczekiwany efekt, bo nie minęło dziesięć minut gry, a GieKSa była już na prowadzeniu. Po szybkiej kontrze katowiczan piłkę na prawym skrzydle otrzymał Alan Czerwiński i płasko dograł w pole karne, a tam futbolówki dopadł nabiegający Grzegorz Goncerz i nie zatrzymywany przez nikogo pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.

Szybko strzelona bramka czujność katowickiej drużyny uśpiła. GKS zamiast pójść za ciosem dał się bowiem od wznowienia gry zepchnąć do defensywy i szybko znalazło to odzwierciedlenie w wyniku meczu. Raptem trzy minuty po pierwszej bramce po faulu w polu karnym gospodarzy Sławomir Duda arbiter wskazał na „wapno”, a rzut karny na gola silnym uderzeniem zamienił Jakub Biskup.

Raptem kilka minut po swoim trafieniu Biskup mógł bowiem mieć na koncie dublet, ale jego strzał z okolic linii pola karnego katowiczan świetnie obronił Antonin Bucek. W odpowiedzi dwukrotnie na bramkę Termaliki uderzała GieKSa, ale próby Rafała Kujawy, który uderzał przewrotką i Przemysława Pitrego nieznacznie chybiły celu.

Od mocnego uderzenia grę po przerwie mogli rozpocząć za to goście. Już na początku drugiej odsłony bliski szczęścia po dograniu Tomasz Foszmańczyk był Emil Drozdowicz, ale po strzale głową trafił w poprzeczkę katowickiej bramki. Chwilę później po szybkiej wymianie podań tego samego duetu napastnik niecieczan w polu karnym minął jak pachołek jednego z obrońców i technicznie uderzył tuż obok słupka.

Celu ekipa z Niecieczy dopięła na nieco ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. Po dograniu z prawej strony Drozdowicz po raz kolejny po strzale głową trafił w poprzeczkę, a dobijający piłkę do pustej bramki Krzysztof Kaczmarczyk nie mógł się pomylić. Chwilę później formalności powinien dopełnić Drozdowicz, ale po strzale z ostrego kąta uderzył centymetry obok słupka.

GieKSa w końcówce próbowała jeszcze dążyć do odwrócenia wyniku, ale katowiczanom brakowało argumentów, by pokonać dobrze dysponowanego tego dnia Sebastiana Nowaka.

 

sportmalopolski.pl – Słoniki wygrywają na Górnym Śląsku

Po dwóch zwycięskich meczach trener Piotr Mandrysz nie zamierzał zmieniać składu. Spotkaniu nie brakowało też podtekstów. Trener Kazimierz Moskal oraz Piotr Ceglarz i Rafał Kujawa jeszcze nie tak dawno pracowali (w różnych rolach) w ekipie „Słoników” Ale to rywalom Termaliki nie pomogło. Przegrali dzisiejsze spotkanie.

Początek meczu należał do gospodarzy. Aktywny Przemysław Pitry ładnie rozprowadzał piłki. W 7 min Rafał Kujawa strzelił obok bramki. Minutę później Piotr Ceglarz dośrodkował do Grzegorza Goncerza, który z 14 metrów pokonał Sebastiana Nowaka. Goście szybko odpowiedzieli. W 12 min z rzutu karnego gola zdobył Jakub Biskup. To była konsekwencja faulu na jednym z niecieczan. Napór GKS-u nie malał. Sebastian Nowak był na posterunku. W 28 min Kujawa zgubił Patryka Fryca, ale nie potrafił mu na tyle uciec, żeby dobrze strzelić. Do końca pierwszej połowy mimo przewagi GKS-owi nie udało się zmienić wyniku meczu.

W drugiej połowie już w 47 min Emil Drozdowicz główką strzelił w poprzeczkę. W 55 min ponownie Drozdowicz strzelił obok słupka. Dobra postawa gości przyniosła bramkę. W 72 minucie na listę strzelców wpisał się Krzysztof Kaczmarczyk, który wykończył zespołową akcję. W 76 minimalnie strzelił obok słupka Drozdowicz. Dobrego wyniku niecieczenie pilnowali, ale też stwarzali kolejne okazje.

 

sporslaski.pl – GKS Katowice – Nieciecza 1-2. „Słoniki” wciąż niepokonane przy Bukowej

To GKS Katowice pierwszy strzelił bramkę w spotkaniu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, ale to goście cieszą się z trzech punktów. To trzecia porażka – wliczając mecz w Pucharze Polski – z rzędu GieKSy.

Wydarzenie
Gospodarze weszli w mecz najlepiej, jak się da – zdobytym golem. Alan Czerwiński, który zastąpił w składzie Aleksandra Januszkiewicza, pobiegł prawą stroną boiska i zagrał po ziemi do Grzegorza Goncerza. Napastnik wykorzystał fakt, że obrońcy gości dali mu dużo swobody i uderzeniem przy słupku wyprowadził GKS na prowadzenie.

Bohater
Najwięcej zamieszania w polu karnym GieKSy robił Emil Drozdowicz. Co prawda nie wykorzystał ani jednej z czterech wyśmienitych okazji, ale to po tym, jak uderzył w poprzeczkę, skuteczną dobitką popisał się Krzysztof Kaczmarczyk, który wyprowadził gości na prowadzenie. Wcześniej Drozdowicz również zanotował strzał w poprzeczkę po dośrodkowaniu Jakuba Biskupa. W innej sytuacji w świetnym stylu wymanewrował obronę katowiczan, jednak fatalnie spudłował. Mimo braku skuteczności, i tak miał udział w zwycięstwie.

Rozczarowanie
GieKSa przegrała trzeci mecz z rzędu. Po udanej – aczkolwiek szczęśliwej wygranej – inauguracji z Widzewem Łódź, katowiczanie przegrali kolejno z Miedzią Legnica, Chrobrym Głogów i dzisiaj z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Dwie ostatnie porażki miały miejsce na własnym stadionie.

Co ciekawego:
– Rzut karny dla gości podyktowany był za faul Sławomira Dudy. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Tomasz Foszmańczyk, a pomocnik GieKSy wyraźnie odpychał jednego z graczy Termaliki.
– W porównaniu do meczu z Miedzią Legnica, trener Kazimierz Moskal przeprowadził cztery zmiany w wyjściowym składzie. W związku z czerwonymi kartkami Łukasza Pielorza i Adriana Jurkowskiego, katowiczanie zagrali dzisiaj w ustawieniu z czwórką obrońców.
– Od pierwszej minuty w barwach GieKSy wystąpiło dwóch graczy, którzy w poprzednim sezonie grali w Termalice – Rafał Kujawa i Piotr Ceglarz. Trzeci z eks-niecieczan, Łukasz Pielorz, musiał pauzować za czerwoną kartkę.
– Mecz z trybun oglądał były prezes Górnika Zabrze, Zbigniew Waśkiewicz. Dostrzec można było także piłkarza „Trójkolorowych” Rafała Kosznika i byłego trenera GKS-u, Rafała Góraka.
– W pierwsza groźna akcja GieKSy zakończyła się uderzeniem przewrotką. Sędzia jednak odgwizdał przewinienie Rafała Kujawy.
– Po zagraniu ręką Rafała Pietrzaka tuż przed polem karnym, z rzutu wolnego uderzał Biskup, a Antonin Buczek efektownie wypiąstkował piłkę.
– Katowiczanie w pierwszej połowie sprytnie rozegrali rzut wolny – Duda po ziemi zagrał do, stojącego przed polem karnym, Pitrego, który jednak uderzył za słabo, by pokonać Sebastiana Nowaka.
– W pierwszej połowie Kaczmarczyk wyprowadzał groźną kontrę gości, jednak zamiast zagrać na lewe skrzydło do wychodzącego kolegi z drużyny, holował piłkę. Skończyło się na tym, że otrzymał żółtą kartkę za symulowanie faulu po tym, jak wślizgiem atakował Mateusz Kamiński.
– Pod koniec spotkania efektowny rajd przeprowadził Goncerz. Strzelił jednak za słabo i Nowak nie miał problemu ze skuteczną interwencją.
– Chwilę później z piłką szarżował Januszkiewicz, jednak i z jego uderzeniem poradził sobie bramkarz gości.
– To był piąty mecz GKS-u z Niecieczą na własnym stadionie. Katowiczanie wciąż pozostają bez zwycięstwa w domowych starciach z tym rywalem…

 

Sport – GieKSa znów zawiodła, posada Moskala zagrożona

Zespół Termaliki w Katowicach stracił pierwszego gola w tym sezonie, ale nie stracił punktów, dzięki czemu nadal przewodzi w tabeli. Posada trenera GKS Kazimierza Moskala jest za to mocno zagrożona.
Gospodarze po raz kolejny przed rozpoczęciem nowego sezonu mieli spore nadzieje i po raz kolejny mocno się rozczarowali. GKS doznał drugiej porażki w tym sezonie i na nic zdały się zmiany, których dokonał trener Kazimierz Moskal. Były szkoleniowiec zespołu z Niecieczy, przeciwko swojemu dawnemu pracodawcy po raz pierwszy zagrał czterema, a nie trzema obrońcami. Początek spotkania pokazywał, że może to przynieść skutek, bo GKS szybko objął prowadzenie po strzale Grzegorza Goncerza, dla którego był to trzeci gol w tym sezonie. Radość gospodarzy nie trwała zbyt długo, bo po głupim faulu Sławomira Dudy sędzia podyktował rzut karny dla zespołu z Niecieczy. Pewnym jego wykonawcą był kapitan Jakub Biskup. Od tego momentu gra drużyny z Katowic słabła z minuty na minutę.

O ile w pierwszej połowie Przemysław Pitry i Krzysztof Wołkowicz stanęli przed szansą na gola, to w drugiej gospodarze nie potrafili zagrozić bramce lidera pierwszej ligi. Stopniowo rosła za to przewaga gości. Najpierw Emil Drozdowicz trafił w poprzeczkę. Kilkanaście minut później powtórzył ten wyczyn, lecz skuteczną dobitką do pustej bramki popisał się Krzysztof Kaczmarczyk i to ekipa z Niecieczy wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca. Schodzących do szatni piłkarzy GKS Katowice żegnały gwizdy i okrzyki „do roboty”. W tym tygodniu w śląskim klubie może być naprawdę nerwowo i można spodziewać się radykalnych decyzji działaczy GKS.

 

dziennikzachodni.pl – Zadyma po meczu GKS Katowice – Termalica: Kibice wściekli, ochrona użyła gazu

Termalica Bruk-Bet Nieciecza pokonała na wyjeździe GKS Katowice 2:1. Po meczu na Bukowej kibice GieKSy próbowali dostać się do szatni piłkarzy, ochrona użyła gazu. W klubie można się spodziewać poważnych rozmów i konsekwencji wobec zawodników.

Trzecia z rzędu, w tym jedna pucharowa, porażka GKS Katowice dolała oliwy do ognia. Zniecierpliwieni i zaniepokojeni niską formą zespołu kibice zebrali się po meczu z Termalicą pod szatnią GieKSy. Zrobiło się bardzo nerwowo. Poleciały szyby w drzwiach wejściowych. „Zero ambicji, weźcie się do roboty” – krzyczeli wzburzeni, a potem jeszcze, że GKS to nie piłkarze tylko oni.

– To nie jest tak, że nie mamy ambicji, że nie chcemy wygrywać – bronił siebie i kolegów Grzegorz Goncarz. – Do każdego meczu podchodzimy z maksymalnym zaangażowaniem. Z drugiej strony nie popadajmy w paranoję, to dopiero trzecia kolejka, przed nami jeszcze sporo kolejek, możemy zdobyć wiele punktów – mówił po meczu piłkarz GKS Katowice.

Do Goncarza pewnie kibice mieli mniej pretensji niż do pozostałych zawodników. W 9 min pomocnik gospodarzy precyzyjnym strzałem przy słupku dał im prowadzenie. – Chcieliśmy pójść za ciosem, ale zamiast tego było wyrównanie – kręcił głową Goncerz.

Zespół Piotra Mandrysza wyrównał po rzucie karnym. Sławomir Duda popchnął pod swoją bramką Tomasza Foszmańczyka i stojący obok sędzia Piotr Pskit nie miał cienia wątpliwości dyktując jedenastkę.

Wyrównująca bramka podcięła skrzydła katowiczanom. Wrócili do swojej bylejakości z poprzednich spotkań. Grali niestarannie w ataku, wolno rozgrywali akcje i kończyli je najczęściej przed polem karnym Termalicy.

Co innego goście. Widać było, że piłkarzom Termalicy zależy na zwycięstwie. Po przerwie ruszyli do ataku, ale dopięli swego dopiero w 72 min. Wcześniej dwukrotnie dobrych okazji nie wykorzystał Emil Drozdowicz. Za trzecim razem trafił w poprzeczkę, a stojący przed bramką Krzysztof Kaczmarczyk wpakował piłkę do siatki.

Po meczu Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” wydało oświadczenie, w którym domaga się obniżenia cen biletów. W przeciwnym razie rozważą bojkot spotkań rozgrywanych na stadionie przy ulicy Bukowej.

 

 

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    nocomment

    18 sierpnia 2014 at 22:47

    a co na to The Times?

    • Avatar photo

      Witek

      23 sierpnia 2014 at 07:27

      Przygotowuje większy materiał 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga