Dołącz do nas

Kibice Piłka nożna

Głos kibiców po meczu z Flotą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Rekordowa liczba (5250) kibiców przyszła na stadion przy ulicy Bukowej 1, 23.11.2013 r.
Fani GieKSy zobaczyli dwie bramki, a ostatni mecz w tym roku zakończył się podziałem punktów.
Co GieKSiarze mieli do powiedzenia po tym meczu?
Przeczytajcie.

Butcher
Szkoda, bo takie mecze trzeba wygrywać! W następnej rundzie takich meczów będzie kolejne multum i jak chcemy myśleć o czymś więcej to to 1:0 zawsze być musi. Dziś Flota w 70 minucie zaczęła grać na czas, trafiliśmy ją kilka minut później – no słaby rywal na deskach i jeszcze dajemy mu się podnieść ;/
Nie ma co wiele pisać o boiskowych wydarzeniach – mecz z serii GieKSa vs Ikarus. Ale w wykończeniu słabo – chciałbym zobaczyć statystyki strzałów, bo np. taki Wróbel to celownik zwichrowany ostro…

No nic, lepiej się goni niż ucieka, więc trzeba już myśleć o przyszłej rundzie!

P.S. Na szczęście Arka może się dziś czuć podobnie 🙂

m1964
pilkarsko sezon (polowke) uwazam za MEGA udany – kto z Was wpadlby na taki scenariusz w lipcu/sierpniu ???

o kibicach nie wpomninam…
drodzy bracia JESTESMY WIELCY!!!

bekabeka!
nie wiem czemu trener Moskal na ostatnie 15 minut oslabia zespol Zielinskim. Szkoda zwyciestwa moglo byc pieknie.

Gan Ganowicz
Zachowania piłkarzy i sztabu Floty podczas całego meczu – poniżej krytyki. Banda szmaciarzy i symulantów. Parchy grające od początku do końca na remis i to nie sportową walką a cwaniactwem.

Fjodor1964
Powiem tak.

Takiej euforii po bramie to na głównej jeszcze nie widziałem. Szkoda, wielka szkoda, bo może to nas kosztować spadek nawet na 4. plac. Ale z drugiej strony… Przez ostatnie 2 sezony drużyny, co były na miejscach premiowanych, koniec końców nie awansowały, także dobry znak 🙂

Flame
Gratulacje dla trenera Moskala, bo podnieść w trakcie rundy nieprzygotowany i rozbity zespół to wielka sztuka.

PRT
dobrze, że szybko ściągnął Wołka bo to co wyrabiał to aż bolało…
(…)
Podsumowując rundę piłkarsko od przejęcia przez Moskala drużyny,trzeba przyznać, że kawał dobrej roboty odwalili, szkoda wiadomo takich remisów jak z Puszczą czy przegrana z tyskimi, ale nie można tak kalkulować.
Moje zdanie jest takie, że jednak miejsce lepsze od gry, a nie na odwrót, jeszcze brakuje do opanowania tej ligi i myślę, że na wiosnę będziemy już inną ekipą. Twierdza BUKOWA przez kolejną rundę, a i wyjazdowo będą na takim poziomie jak my kibice, czyli najlepsi.

WIOSNA NASZA!!

Sivvy_Brynów
Chwała chłopakom za tę rundę, ale kurwa jak się wygrywa z takimi ogórkami 1 : 0 na 10 minut przed końcem to trzeba dowieźć, choćby trzeba było po kostkach gryźć. Mamy szczęście, że Arka też pechowa zremisowała i modlic się by Łęczna wdupiła

w3g
Nie jesteśmy przygotowani do gry przeciwko prawie pełnemu autobusowi przeciwnika w okolicach pola karnego. Klarownych sytuacji z jednej i drugiej strony jak na lekarstwo. I tyle można powiedzieć o meczu.

P.S. Za cały ten rok piłkarzom i sztabom trenerskim trzeba podziękować, tyle radości nie mieliśmy od paru lat. Dla przypomnienia:
w meczach ligowych piłkarze zdobyli 58pkt; mecze 16 – 10 – 8. Oby następny ( szczególnie wiosna ) był jeszcze lepszy.

19mózG64
Graliśmy cudownie w piłkę ale tak to jest jak rywal gra na czas i nie stara się nawet o zwycięstwo. Z nami taka gra wystarczy i są pewne punkty bo nie potrafimy z akcji prawie nic zdziałać, a kontr sie nie da zastosować jak ciągle się prowadzi mecz.
Mnie boli to, że piłkarze nie potrafią oddać celnego strzału z dystansu gdy ma on już odpowiednią moc albo odwrotnie odda celny strzał ale „w koszyk” bramkarza. Boją się kopnąć na bramkę i kiwają się jakby liczyli, że wejdą do tora.
Zajebiste za to mamy przerzutki crosowe i dobrze wybijamy rywali na skrzydła swoim ustawieniem, dobrze ustawiamy się przy rozgrywaniu piłki, jak nie idzie jednym skrzydłem to jazda na drugie aż rywal ustawi się dla nas idealnie.

Oczekuję, że trener przez zimę odpowiednio ich przygotuje i starczy zawodnikom powera do końca sezonu. Trzeba nam jednego pewnego obrońcy, pomocnika(najmniej) i napadziora. No i trza zatrzymać Budziłka. Jak żegnał się z Blaszokiem to miałem wrażenie jakby miał rozterkę czy tu zostać czy wyjechać do stolicy. No ale nic, dzięki za ten sezon i rok.

Scarface WNC
Chyba dobrze, że runda jesienna sie skończyła , bo chłopaki jakby mieli zniżkującą forme nie wiem czy brakuje

sił, czy po prosturywale dobierają już inna taktyke pod nasz zespół. Więc tymbardziej potrzeba nam jakiegoś

bramkostrzelnego napastnika, ktory dodatkowo bedzie sie dobrze ustawiał w polu karnym, w szczegolnosci jesli

to bedzie dalej tak wyglądać , że bedziemy prowadzić atak pozycyjny. Ale żeby był taki co strzeli te minimum 8-10

bramek w przyszłej rundzie i wtedy byłbym pewny że :

EKSTRAKLASA BEDZIE NASZA!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    kibic

    25 listopada 2013 at 12:18

    roman szewczyk roman! – to cholernie wkurza, że nie ma nikogo kto umiałby przywalić z dystansu (patrz Zawistowski z Łęcznej)

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga