Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Gospodarze zrewanżują się za Puchar Polski?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego meczu Wisła Płock – GKS Katowice.

wisla-plock.pl – Zapowiedź: Powrócić na zwycięską ścieżkę!

Już jutro o godzinie 20:30 na płycie ORLEN Stadionu w Płocku dojdzie do konfrontacji Wisły Płock z GKS-em Katowice w meczu 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Będzie to idealna okazja dla podopiecznych Mariusza Misiury na powrót na zwycięską ścieżkę w lidze!

Ostatnie spotkanie w STS Pucharze Polski nie poszło po myśli Wisły Płock. Nafciarze musieli uznać wyższość GieKSy, która po dogrywce zwyciężyła 4:2, po hattricku Bartosza Nowaka. Oprócz Nowaka dla gospodarzy trafił również Ilya Shkurin, a po naszej stronie Wiktor Nowak oraz Quentin Lecoeuche. Dla tego ostatniego było to premierowe trafienie w niebiesko-biało-niebieskich barwach. Obaj trenerzy w tym spotkaniu zdecydowali się na rotacje i dali szanse gry zawodnikom, którzy do tej pory częściej zaczynali na ławce. Przez to na boisku zobaczyliśmy takich zawodników jak Stanisław Pruszkowski, Nemanja Mjusković, Aleksandre Kalandadze, Matchoi Djaló czy Tomás Tavares.

Jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe, to Nafciarze po ostatniej potyczce z Jagiellonią Białystok (0:1) spadli na 3 miejsce w tabeli z dorobkiem 16 punktów, jednak cały czas mają jeden zaległy mecz. Najlepszym strzelcem płockiej drużyny jest Łukasz Sekulski, mający na koncie 4 trafienia. Napastnik jednak w meczu z Arką Gdynia doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na kilka tygodni. Dwie bramki ma na koncie Iban Salvador, a po trafieniu dołożyli Jorge Jimenez, Marcin Kamiński i Wiktor Nowak.

Co do GieKSy, to wtorkowe zwycięstwo przerwało ich dwumeczową serię bez zwycięstwa, kiedy również nie byli w stanie strzelić gola. W tabeli plasują się na 16 miejscu, a w dziewięciu spotkaniach stracili 20 goli, co czyni ich jedną z najgorszych defensyw w lidze. Więcej bramek straciła jedynie Lechia Gdańsk. Warto dodać, że GieKSa obok Widzewa Łódź jest drużyną, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze na terenie przeciwnika. Mamy nadzieję, że w piątek się to nie zmieni.

Na przestrzeni lat w meczach ligowych z GKS-em Katowice mierzyliśmy się 30 razy, z czego 12 razy padał remis, a obie drużyny wygrywały w sumie po 9 razy.

nafciarski.pl – Wrócić na dobre tory, czyli zapowiedź #WPŁGKS

Już dzisiaj o godzinie 20:30 Wisła podejmie na własnym boisku GKS Katowice. Dla Nafciarzy będzie to okazja do ekspresowego rewanżu po wtorkowej porażce w rozgrywkach STS Pucharu Polski.

Po fantastycznym wejściu w sezon zdaje się, że Wisła złapała lekką zadyszkę – Nafciarze zanotowali trzy porażki z rzędu. Co ciekawe jest to pierwsza taka sytuacja od początku pracy trenera Mariusza Misiury przy Łukasiewicza, co (paradoksalnie) moim zdaniem dobrze świadczy o jakości pracy wykonywanej przez szkoleniowca. Czy jednak ostatnie wyniki powinny stanowić powód do niepokoju? Moim zdaniem nie. Nie licząc meczu z Arką, kiedy trener miał do dyspozycji prawie wszystkich piłkarzy to mamy w kadrze potworny szpital. Jak mogliśmy zauważyć podczas wtorkowego meczu w Katowicach mieliśmy do dyspozycji jedynie jednego (!) nominalnego napastnika, podczas gdy w konsekwentnie wdrażanym od kilkunastu miesięcy systemie gry gramy na dwóch napastników. Wisienką na torcie jest fakt, iż w drugiej połowie na dziewiątkę musiał wejść Kevin Custović, który zwykle gra na wahadle. Aktualnie w Wiśle z napastników kontuzjowani są: Łukasz Sekulski, Deny Jurić, Jorge Jimenez, Giannis Niarchos. Jeśli chodzi o inne pozycje to w Katowicach pod koniec spotkania swoje problemy zdrowotne mieli Quentin Lecoeuche i Žan Rogelj, chociaż nie jest jeszcze wykluczone, że zobaczymy dzisiaj tych piłkarzy w akcji. Może też któryś z dotychczas kontuzjowanych piłkarzy zdoła wrócić do zdrowia przed ustaleniem składu na Gieksę. Wracając jeszcze jednak do kwestii ostatnich wyników: myślę, że nawet z kadrą w pełni rezultaty ostatnich spotkań nie byłyby zbytnio kompromitujące. Jasne, z Arką byliśmy przez niektórych uważani za faworyta, ale też trzeba pamiętać, że jesteśmy beniaminkiem i tak jak Arka gramy głównie o utrzymanie. Jagiellonia to klasowy przeciwnik, któremu możemy próbować dzielnie się postawić (co zresztą zrobiliśmy) lecz ciężko wymagać w takim meczu trzech punktów. Z GieKSą beznadziejna sytuacja kadrowa osiągnęła swoje apogeum, czemu już przed chwilą się przyjrzeliśmy. Jeśli mam być szczery, to mając na uwadze jak bardzo jesteśmy osłabieni kontuzjami nie jestem optymistą przed dzisiejszym spotkaniem. Mam natomiast nadzieję, że w razie porażki jako kibice zachowamy się równie ładnie co po meczu z Jagiellonią, kiedy to kibice skandowali nazwisko trenera po porażce. W pięknych chwilach byliśmy z drużyną, jeśli przyjdzie seria porażek (i to bardziej z powodu plagi kontuzji niż źle wykonanej pracy) też z nią bądźmy.

GKS Katowice był jedną z rewelacji poprzedniej edycji PKO BP Ekstraklasy. Katowiczanie ten sezon rozpoczęli jednak bardzo przeciętnie, w dziewięciu pierwszych spotkaniach podopieczni trenera Góraka zainkasowali jedynie siedem punktów i zajmują miejsce w strefie spadkowej. Wygrana w pucharze z Wisłą znowu wlała w katowickie serca nadzieję. Wydaje się też, że GieKSa odniosła we wtorek mniej strat, a ich zawodnicy na końcu spotkania wyglądali na mniej wyczerpanych. Katowiczanie natomiast nie zdobyli w tym sezonie ligowym ani jednego punktu na wyjazdach. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

zagranie.com – Gospodarze zrewanżują się za Puchar Polski?

Wisła Płock zmierzy się z GKS Katowice w ramach dziesiątej kolejki Ekstraklasy. Kilka dni temu to GKS Katowice okazał się lepszą drużyną w Pucharze Polski i wyeliminowali Wisłę z rozgrywek. Ekipa z Płocka się zrewanżuje w tym starciu?

Wisła Płock radzi sobie bardzo dobrze w tym sezonie i dlatego też są w czołówce tabeli Ekstraklasy. Ostatnie spotkania to jednak trochę zawód, bo przegrali spotkania na Arkę czy Jagiellonię, z czego z Jagielonią grali u siebie. Do tego doszła porażka na GKS Katowice w Pucharze Polski i takim o to sposobem, Wisła Płock nie wygrała spotkania od trzech meczów. Spory wpływ na taki przebieg wydarzeń, miała kontuzja najlepszego strzelca i kapitana zespołu, Łukasza Sekulskiego. Napastnik miał udział przy sześciu bramkach w tym sezonie Ekstraklasy i bez niego, drużyna ewidentnie cierpi na nieskuteczność w ataku. Trener Misiura musi jednak szybko znaleźć sposób na naprawienie tej sytuacji, bo skoro Wisła i tak w Pucharze Polski już nie gra, to ma spore szanse na zajęcie wysokiego miejsca na koniec sezonu. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt słabej gry Pogoni czy udziału aż czterech polskich ekip w pucharach. Wisła Płock ma sporą liczbę napastnik w odwecie, więc któryś z nich musi w końcu wykorzystać brak Sekulskiego i wziąć więcej na siebie lub przynajmniej spróbować wykorzystać szansę.

GKS Katowice gra na ten moment dość słaby sezon, bo znajdują się obecnie w strefie spadkowej. Nie jest to beniaminek, więc automatycznie trzeba od nich wymagać dużo więcej. Pechem na pewno jest fakt, że ekipy, które awansowały w tym sezonie, grają po prostu w miarę solidnie. Arka i Termalica mają obecnie po 9 punktów i znajdują się nad strefą spadkową, a Wisła Płock jest obecnie bardzo wysoko w tabeli i być może powalczą o coś więcej niż utrzymanie w tym sezonie. GKS Katowice całą swoją ofensywę opiera na Bartoszu Nowaku. Pokazał to zresztą mecz z Wisłą Płock, gdzie ten gracz zdobył 3 bramki. W sumie w tym sezonie ma 7 goli i 2 asysty co jest bardzo dobrym wynikiem.  Zawodnik ma już jednak 32 lata i ciężko określić ile jest jeszcze w stanie dać od siebie w tym sezonie. Nie jest to zawodnik młody, który ciągle się będzie rozwijał, a gracz, który w czystej teorii najlepsze lata ma za sobą. Na ten jednak moment wygląda świetnie i dostał spore wzmocnienie w ataku. Shkurin nie jest może napastnikiem wybitnym, ale na pewno jest graczem solidnym jak na standardy Ekstraklasy i zdecydowanie lepszym od Rosołka. GKS może sporo zyskać na tym transferze, jeżeli współpraca Shkurina i Nowaka będzie się układać.

Wisła Płock mimo ostatnich problemów, ciągle potrafi grać u siebie i to jest ich największy atut. Nawet w przegranym meczu na Jagielonię, udało im się oddać aż 17 strzałów i potrafili sobie stworzyć okazję. Bez Sekulskiego może być ciężej o wykorzystanie tych sytuacji, ale w tym spotkaniu może zadecydować jedna bramka. GKS Katowice strzelił tylko jednego gola na wyjazdach w tym sezonie, a stracili ich aż 11. Ewidentnie ta drużyna ma problem by odnaleźć się poza własnym stadionem i to Wisła Płock po prostu musi wykorzystać w tym starciu. Dalej mają jakościowych graczy, tylko inne postacie muszą wziąć grę na siebie. Wyjazdowe starcie z GKS Katowice było przegrane dopiero po dogrywce, a w regulaminowym czasie gry mieliśmy wynik 2:2. Myślę, że Wisła Płock nie pozwoli sobie na tak swobodnę grę rywali u siebie i postawi bardzo solidną defensywę. Obie ekipy mogą mieć spore problemy z wykończeniem sytuacji, ale ostatecznie spodziewam się, że to Wisła Płock wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku.

Analizując to spotkanie warto wziąć pod uwagę formę obu ekip, czy też ostatnie bezpośrednie starcia. Ważnym aspektem są też kontuzje czy ogólne przygotowanie zespołu do dalszej części rozgrywek.

·         Wisła Płock wygrała 4 z 5 meczów domowych w tym sezonie

·         GKS Katowice zdobył tylko 1 bramkę na wyjazdach

·         GKS Katowice stracił 11 goli na wyjazdach

Wisła Płock ma ostatnie serię kilku gorszych spotkań. U siebie jednak przegrali tylko raz i to będzie ich największym atutem w tym starciu. Na pewno będą chcieli się zrewanżować GKS Katowice, który wyeliminował ich z Pucharu Polski po dogrywce.

[…] GKS Katowice jest obecnie w strefie spadkowej i na pewno będą chcieli to zmienić po starciu z Wisłą. Udało im się pokonać Nafciarzy w pucharze, ale grali wtedy spotkanie domowe. GKS Katowice ma bilans 1:11 w meczach wyjazdowych w tym sezonie i nie udało im się do tej pory zdobyć nawet punkty poza własnym stadionem.

ekstraklasa.org – To jest ich dzień – 10. kolejka 2025/2026 (piątek)

Dziś obejrzymy tylko dwie drużyny w akcji. Wisła Płock i GKS Katowice czwarty raz w tym sezonie zagrają w piątek.

WISŁA PŁOCK – GKS KATOWICE

SYTUACJA: Wisła Płock gra w piątek trzeci raz na przestrzeni czterech ostatnich kolejek. GKS Katowice natomiast czwarty raz z rzędu występuje w pierwszym dniu danej serii spotkań.

HISTORYCZNIE: To drużyny na podobnym poziomie – przynajmniej, biorąc pod uwagę ich bilans. 3 ostatnie mecze między nimi zakończyły się remisami i podobnie było 7 z 10 poprzednich takich spotkań.

POD LUPĄ – GOSPODARZE: Wisła Płock to 1 z 4 drużyn, która zdobywa średnio minimum 2 punkty/mecz (też: Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok i Cracovia). Z drugiej strony złapali drobną zadyszkę – przegrali dwa ostatnie mecze bez zdobyczy bramkowej.

POD LUPĄ – GOŚCIE: GKS Katowice co prawda nigdy jeszcze w Płocku na poziomie Ekstraklasy nie wygrał, ale za to ma aż 8 meczów z rzędu bez porażki z Wisłą. Co więcej: ma 4 czyste konta w 5 poprzednich spotkaniach z Wisłą Płock.

PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZWYCIĘSTWA: Wisła Płock: 48,6%; GKS Katowice: 25,8%

CZY WIESZ, ŻE: Gospodarze zachowali 9 czystych kont w 12 meczach między nimi

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga