Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Gospodarze zrewanżują się za Puchar Polski?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego meczu Wisła Płock – GKS Katowice.

wisla-plock.pl – Zapowiedź: Powrócić na zwycięską ścieżkę!

Już jutro o godzinie 20:30 na płycie ORLEN Stadionu w Płocku dojdzie do konfrontacji Wisły Płock z GKS-em Katowice w meczu 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Będzie to idealna okazja dla podopiecznych Mariusza Misiury na powrót na zwycięską ścieżkę w lidze!

Ostatnie spotkanie w STS Pucharze Polski nie poszło po myśli Wisły Płock. Nafciarze musieli uznać wyższość GieKSy, która po dogrywce zwyciężyła 4:2, po hattricku Bartosza Nowaka. Oprócz Nowaka dla gospodarzy trafił również Ilya Shkurin, a po naszej stronie Wiktor Nowak oraz Quentin Lecoeuche. Dla tego ostatniego było to premierowe trafienie w niebiesko-biało-niebieskich barwach. Obaj trenerzy w tym spotkaniu zdecydowali się na rotacje i dali szanse gry zawodnikom, którzy do tej pory częściej zaczynali na ławce. Przez to na boisku zobaczyliśmy takich zawodników jak Stanisław Pruszkowski, Nemanja Mjusković, Aleksandre Kalandadze, Matchoi Djaló czy Tomás Tavares.

Jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe, to Nafciarze po ostatniej potyczce z Jagiellonią Białystok (0:1) spadli na 3 miejsce w tabeli z dorobkiem 16 punktów, jednak cały czas mają jeden zaległy mecz. Najlepszym strzelcem płockiej drużyny jest Łukasz Sekulski, mający na koncie 4 trafienia. Napastnik jednak w meczu z Arką Gdynia doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na kilka tygodni. Dwie bramki ma na koncie Iban Salvador, a po trafieniu dołożyli Jorge Jimenez, Marcin Kamiński i Wiktor Nowak.

Co do GieKSy, to wtorkowe zwycięstwo przerwało ich dwumeczową serię bez zwycięstwa, kiedy również nie byli w stanie strzelić gola. W tabeli plasują się na 16 miejscu, a w dziewięciu spotkaniach stracili 20 goli, co czyni ich jedną z najgorszych defensyw w lidze. Więcej bramek straciła jedynie Lechia Gdańsk. Warto dodać, że GieKSa obok Widzewa Łódź jest drużyną, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze na terenie przeciwnika. Mamy nadzieję, że w piątek się to nie zmieni.

Na przestrzeni lat w meczach ligowych z GKS-em Katowice mierzyliśmy się 30 razy, z czego 12 razy padał remis, a obie drużyny wygrywały w sumie po 9 razy.

nafciarski.pl – Wrócić na dobre tory, czyli zapowiedź #WPŁGKS

Już dzisiaj o godzinie 20:30 Wisła podejmie na własnym boisku GKS Katowice. Dla Nafciarzy będzie to okazja do ekspresowego rewanżu po wtorkowej porażce w rozgrywkach STS Pucharu Polski.

Po fantastycznym wejściu w sezon zdaje się, że Wisła złapała lekką zadyszkę – Nafciarze zanotowali trzy porażki z rzędu. Co ciekawe jest to pierwsza taka sytuacja od początku pracy trenera Mariusza Misiury przy Łukasiewicza, co (paradoksalnie) moim zdaniem dobrze świadczy o jakości pracy wykonywanej przez szkoleniowca. Czy jednak ostatnie wyniki powinny stanowić powód do niepokoju? Moim zdaniem nie. Nie licząc meczu z Arką, kiedy trener miał do dyspozycji prawie wszystkich piłkarzy to mamy w kadrze potworny szpital. Jak mogliśmy zauważyć podczas wtorkowego meczu w Katowicach mieliśmy do dyspozycji jedynie jednego (!) nominalnego napastnika, podczas gdy w konsekwentnie wdrażanym od kilkunastu miesięcy systemie gry gramy na dwóch napastników. Wisienką na torcie jest fakt, iż w drugiej połowie na dziewiątkę musiał wejść Kevin Custović, który zwykle gra na wahadle. Aktualnie w Wiśle z napastników kontuzjowani są: Łukasz Sekulski, Deny Jurić, Jorge Jimenez, Giannis Niarchos. Jeśli chodzi o inne pozycje to w Katowicach pod koniec spotkania swoje problemy zdrowotne mieli Quentin Lecoeuche i Žan Rogelj, chociaż nie jest jeszcze wykluczone, że zobaczymy dzisiaj tych piłkarzy w akcji. Może też któryś z dotychczas kontuzjowanych piłkarzy zdoła wrócić do zdrowia przed ustaleniem składu na Gieksę. Wracając jeszcze jednak do kwestii ostatnich wyników: myślę, że nawet z kadrą w pełni rezultaty ostatnich spotkań nie byłyby zbytnio kompromitujące. Jasne, z Arką byliśmy przez niektórych uważani za faworyta, ale też trzeba pamiętać, że jesteśmy beniaminkiem i tak jak Arka gramy głównie o utrzymanie. Jagiellonia to klasowy przeciwnik, któremu możemy próbować dzielnie się postawić (co zresztą zrobiliśmy) lecz ciężko wymagać w takim meczu trzech punktów. Z GieKSą beznadziejna sytuacja kadrowa osiągnęła swoje apogeum, czemu już przed chwilą się przyjrzeliśmy. Jeśli mam być szczery, to mając na uwadze jak bardzo jesteśmy osłabieni kontuzjami nie jestem optymistą przed dzisiejszym spotkaniem. Mam natomiast nadzieję, że w razie porażki jako kibice zachowamy się równie ładnie co po meczu z Jagiellonią, kiedy to kibice skandowali nazwisko trenera po porażce. W pięknych chwilach byliśmy z drużyną, jeśli przyjdzie seria porażek (i to bardziej z powodu plagi kontuzji niż źle wykonanej pracy) też z nią bądźmy.

GKS Katowice był jedną z rewelacji poprzedniej edycji PKO BP Ekstraklasy. Katowiczanie ten sezon rozpoczęli jednak bardzo przeciętnie, w dziewięciu pierwszych spotkaniach podopieczni trenera Góraka zainkasowali jedynie siedem punktów i zajmują miejsce w strefie spadkowej. Wygrana w pucharze z Wisłą znowu wlała w katowickie serca nadzieję. Wydaje się też, że GieKSa odniosła we wtorek mniej strat, a ich zawodnicy na końcu spotkania wyglądali na mniej wyczerpanych. Katowiczanie natomiast nie zdobyli w tym sezonie ligowym ani jednego punktu na wyjazdach. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

zagranie.com – Gospodarze zrewanżują się za Puchar Polski?

Wisła Płock zmierzy się z GKS Katowice w ramach dziesiątej kolejki Ekstraklasy. Kilka dni temu to GKS Katowice okazał się lepszą drużyną w Pucharze Polski i wyeliminowali Wisłę z rozgrywek. Ekipa z Płocka się zrewanżuje w tym starciu?

Wisła Płock radzi sobie bardzo dobrze w tym sezonie i dlatego też są w czołówce tabeli Ekstraklasy. Ostatnie spotkania to jednak trochę zawód, bo przegrali spotkania na Arkę czy Jagiellonię, z czego z Jagielonią grali u siebie. Do tego doszła porażka na GKS Katowice w Pucharze Polski i takim o to sposobem, Wisła Płock nie wygrała spotkania od trzech meczów. Spory wpływ na taki przebieg wydarzeń, miała kontuzja najlepszego strzelca i kapitana zespołu, Łukasza Sekulskiego. Napastnik miał udział przy sześciu bramkach w tym sezonie Ekstraklasy i bez niego, drużyna ewidentnie cierpi na nieskuteczność w ataku. Trener Misiura musi jednak szybko znaleźć sposób na naprawienie tej sytuacji, bo skoro Wisła i tak w Pucharze Polski już nie gra, to ma spore szanse na zajęcie wysokiego miejsca na koniec sezonu. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt słabej gry Pogoni czy udziału aż czterech polskich ekip w pucharach. Wisła Płock ma sporą liczbę napastnik w odwecie, więc któryś z nich musi w końcu wykorzystać brak Sekulskiego i wziąć więcej na siebie lub przynajmniej spróbować wykorzystać szansę.

GKS Katowice gra na ten moment dość słaby sezon, bo znajdują się obecnie w strefie spadkowej. Nie jest to beniaminek, więc automatycznie trzeba od nich wymagać dużo więcej. Pechem na pewno jest fakt, że ekipy, które awansowały w tym sezonie, grają po prostu w miarę solidnie. Arka i Termalica mają obecnie po 9 punktów i znajdują się nad strefą spadkową, a Wisła Płock jest obecnie bardzo wysoko w tabeli i być może powalczą o coś więcej niż utrzymanie w tym sezonie. GKS Katowice całą swoją ofensywę opiera na Bartoszu Nowaku. Pokazał to zresztą mecz z Wisłą Płock, gdzie ten gracz zdobył 3 bramki. W sumie w tym sezonie ma 7 goli i 2 asysty co jest bardzo dobrym wynikiem.  Zawodnik ma już jednak 32 lata i ciężko określić ile jest jeszcze w stanie dać od siebie w tym sezonie. Nie jest to zawodnik młody, który ciągle się będzie rozwijał, a gracz, który w czystej teorii najlepsze lata ma za sobą. Na ten jednak moment wygląda świetnie i dostał spore wzmocnienie w ataku. Shkurin nie jest może napastnikiem wybitnym, ale na pewno jest graczem solidnym jak na standardy Ekstraklasy i zdecydowanie lepszym od Rosołka. GKS może sporo zyskać na tym transferze, jeżeli współpraca Shkurina i Nowaka będzie się układać.

Wisła Płock mimo ostatnich problemów, ciągle potrafi grać u siebie i to jest ich największy atut. Nawet w przegranym meczu na Jagielonię, udało im się oddać aż 17 strzałów i potrafili sobie stworzyć okazję. Bez Sekulskiego może być ciężej o wykorzystanie tych sytuacji, ale w tym spotkaniu może zadecydować jedna bramka. GKS Katowice strzelił tylko jednego gola na wyjazdach w tym sezonie, a stracili ich aż 11. Ewidentnie ta drużyna ma problem by odnaleźć się poza własnym stadionem i to Wisła Płock po prostu musi wykorzystać w tym starciu. Dalej mają jakościowych graczy, tylko inne postacie muszą wziąć grę na siebie. Wyjazdowe starcie z GKS Katowice było przegrane dopiero po dogrywce, a w regulaminowym czasie gry mieliśmy wynik 2:2. Myślę, że Wisła Płock nie pozwoli sobie na tak swobodnę grę rywali u siebie i postawi bardzo solidną defensywę. Obie ekipy mogą mieć spore problemy z wykończeniem sytuacji, ale ostatecznie spodziewam się, że to Wisła Płock wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku.

Analizując to spotkanie warto wziąć pod uwagę formę obu ekip, czy też ostatnie bezpośrednie starcia. Ważnym aspektem są też kontuzje czy ogólne przygotowanie zespołu do dalszej części rozgrywek.

·         Wisła Płock wygrała 4 z 5 meczów domowych w tym sezonie

·         GKS Katowice zdobył tylko 1 bramkę na wyjazdach

·         GKS Katowice stracił 11 goli na wyjazdach

Wisła Płock ma ostatnie serię kilku gorszych spotkań. U siebie jednak przegrali tylko raz i to będzie ich największym atutem w tym starciu. Na pewno będą chcieli się zrewanżować GKS Katowice, który wyeliminował ich z Pucharu Polski po dogrywce.

[…] GKS Katowice jest obecnie w strefie spadkowej i na pewno będą chcieli to zmienić po starciu z Wisłą. Udało im się pokonać Nafciarzy w pucharze, ale grali wtedy spotkanie domowe. GKS Katowice ma bilans 1:11 w meczach wyjazdowych w tym sezonie i nie udało im się do tej pory zdobyć nawet punkty poza własnym stadionem.

ekstraklasa.org – To jest ich dzień – 10. kolejka 2025/2026 (piątek)

Dziś obejrzymy tylko dwie drużyny w akcji. Wisła Płock i GKS Katowice czwarty raz w tym sezonie zagrają w piątek.

WISŁA PŁOCK – GKS KATOWICE

SYTUACJA: Wisła Płock gra w piątek trzeci raz na przestrzeni czterech ostatnich kolejek. GKS Katowice natomiast czwarty raz z rzędu występuje w pierwszym dniu danej serii spotkań.

HISTORYCZNIE: To drużyny na podobnym poziomie – przynajmniej, biorąc pod uwagę ich bilans. 3 ostatnie mecze między nimi zakończyły się remisami i podobnie było 7 z 10 poprzednich takich spotkań.

POD LUPĄ – GOSPODARZE: Wisła Płock to 1 z 4 drużyn, która zdobywa średnio minimum 2 punkty/mecz (też: Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok i Cracovia). Z drugiej strony złapali drobną zadyszkę – przegrali dwa ostatnie mecze bez zdobyczy bramkowej.

POD LUPĄ – GOŚCIE: GKS Katowice co prawda nigdy jeszcze w Płocku na poziomie Ekstraklasy nie wygrał, ale za to ma aż 8 meczów z rzędu bez porażki z Wisłą. Co więcej: ma 4 czyste konta w 5 poprzednich spotkaniach z Wisłą Płock.

PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZWYCIĘSTWA: Wisła Płock: 48,6%; GKS Katowice: 25,8%

CZY WIESZ, ŻE: Gospodarze zachowali 9 czystych kont w 12 meczach między nimi


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga