Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Kolejorz za dobry dla GKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Lech Poznań – GKS Katowice 2:0 (1:0).

weszlo.com – Trudno nie być chłopcem do bicia, gdy grasz z takim Lechem

Lech Poznań wyglądał dziś jak drużyna, która przez całe dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej skreślała dni do kolejnego wyjścia na boisko. Jak jesteś w formie, to chcesz grać jak najczęściej, a „Kolejorz” jest w znakomitej – dziś znów bawił się na boisku i nie pozostawił GKS-owi żadnych złudzeń.

Tęskota lechitów za boiskiem była tak duża, że ci już w trzeciej minucie otworzyli wynik, a później ani przez moment nie stracili kontroli nad meczem. GKS był nieustannie tłamszony, nękany, punktowany i dominowany. Słowem – nie miał żadnej przestrzeni do tego, by dojść do głosu. Zazwyczaj w takich przypadkach trenerzy zastanawiają się – jakby ułożyło się spotkanie, gdyby nie tak szybko stracony gol? Rafał Górak nie musi zaprzątać sobie głowy takimi myślami. Nawet, gdyby w trzeciej minucie do siatki trafili przyjezdni z Katowic, Lech nie pozwoliłby im podnieść punktów z boiska. Nie w tej formie. Nie z takim głodem gry.

„Kolejorz” jest po prostu w gazie. Jedyne, do czego może mieć dziś do siebie pretensje, to skuteczność. Skończyło się dwubramkowym zwycięstwem, które samo w sobie wielkiego wrażenia nie robi, ale to naprawdę minimalny wymiar kary dla dzielnego beniaminka. Pluł w brodę będzie sobie zwłaszcza Ishak, mimo że to on otworzył wynik i doskoczył do Kallmana, Koulourisa i Rochy w liczbie strzelonych goli. Wszyscy z nich mają po dziesięć trafień, a Szwed spokojnie mógł myśleć o dwunastu. Miał rzut karny – trafił w słupek. Posłał dobrą główkę z kilku metrów – Kudła wyjął strzał dosłownie z linii.

Trafił raz, głową, we wspomnianej trzeciej minucie. Ta akcja to niemalże piłkarska perfekcja. Pereira doskonale przerzucił, Walemark idealnie dośrodkował, a napastnik wzorowo uciekł obrońcom i dopełnił formalności. Błyskotliwy skrzydłowy to kolejny zawodnik, który wróci do domu z poczuciem, że jego nazwisko mogło częściej zagościć w protokole meczowym. Najbliżej był wtedy, gdy wykańczał kontrę uderzeniem na krótki róg i trafił dokładnie w słupek. Innym razem posłał kapitalną wrzutkę do Gholizadeha, lecz ten zachował się tak, jakby nigdy nie skakał do głowy (a to też spokojnie mogła być bramka). W doliczonym czasie gry – było go aż dziesięć minut przez przerwę spowodowaną odpaleniem piro – na czystą sytuację wybiegł Szymczak, ale i jego przeczytał Kudła.

Lekko licząc – sytuacji tyle, że gdyby GieKSa dostała piątkę, nie mogłaby mówić o dziejowej niesprawiedliwości. Do jej siatki trafił jeszcze Gholizadeh, trochę w szczęśliwych okolicznościach – płaska wrzutka odbiła się od obrońcy z Katowic i trafiła prosto pod jego nogi, więc Irańczyk jedynie skorzystał z prezentu.

Mimo że starcie było dość jednostronne, obejrzeliśmy przy Bułgarskiej całkiem niezłe zawody, także ze względu na drużynę gości, która przez dziewięćdziesiąt minut – niezależnie od wyniku i sytuacji na boisku – próbowała atakować. Pewnie inaczej ocenialibyśmy takie podejście do meczu, gdyby nie wspomniane wyżej kłopoty Lecha ze skutecznością, ale jako postronni widzowie nie mamy nic przeciwko, żeby wszyscy beniaminkowie wychodzili z takiego założenia. Zresztą, akurat w przypadku zespołu ze Śląska to nie jest wcale żadne naiwne marzycielstwo. Potrafią się postawić, przed przerwą na kadrę wygrali w Krakowie, wcześniej ogrywali Pogoń czy Jagiellonię, to nie są chłopcy do bicia. Ale dziś, z tak dysponowanym Lechem, każda polska drużyna byłaby właśnie chłopcami do bicia.

gol24.pl – Lech Poznań pewnie pokonał GKS Katowice w meczu 16. kolejki PKO Ekstraklasy. Kolejorz powiększył przewagę w tabeli rozgrywek

W sobotni wieczór Lech Poznań pewnie pokonał na własnym stadionie GKS Katowice 2:0 w meczu 16. kolejki PKO Ekstraklasy. Gole dla Kolejorza strzelali Mikael Ishak oraz Ali Gholizadeh. Wynik mógł być nawet wyższy na korzyść poznaniaków, ale szwedzki napastnik między innymi nie wykorzystał rzutu karnego. Liderujący w tabeli rozgrywek Lech dzięki wygranej, powiększył przewagę nad Rakowem Częstochowa do 4 punktów.

Spotkanie w Poznaniu fantastycznie rozpoczęło się dla gospodarzy. Już w 3. minucie wynik otworzył Mikael Ishak. Szwedzki napastnik perfekcyjnie skorzystał z dokładnego podania swojego rodaka Patrik Walemark i Dawid Kudła nie miał żadnych szans. Mimo prowadzenia, Kolejorz ani myślał zwalniać tempa. Wciąż atakował i stwarzał sobie kolejne okazje, ale brakowało skuteczni w wykończeniu. Swoich szans nie wykorzystali Patrik Walemark i Ali Gholizadeh i do przerwy zespół ze stolicy Wielkopolski prowadził tylko 1:0.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż gospodarze intensywnie nacierali na defensywę rywali. W 50. minucie Afonso Sousa został sfaulowany w polu karnym GKS-u przez Adriana Błąda i sędzia Łukasz Kuźma wskazał na „wapno”. Jednak Mikael Ishak zamiast ustrzelić dublet, trafił tylko w słupek.

Chwilę później Kolejorz dopiął swego i podwyższył prowadzenie. Po znakomitym kontrataku do siatki przyjezdnych trafił Ali Gholizadeh. Reprezentant Iranu strzelił swojego strzelił swojego 3 gola w tym sezonie PKO Ekstraklasy. Taki rezultat utrzymał się do ostatniego gwizdka i Lech Poznań po pewnym zwycięstwie nad beniaminkiem rozgrywek podwyższył przewagę w tabeli nad grupą pościgową.

Mocna delegacja kibiców GKS Katowice w Poznaniu na meczu z Lechem

Kibice GKS Katowice w sobotni wieczór wypełnili niemal do ostatniego miejsca sektor gości na stadionie Enea Stadion w Poznaniu. Fani beniaminka PKO Ekstraklasy głośno wspierali swoich ulubieńców w trudnym meczu przeciwko liderowi rozgrywek. W drugiej połowie kibice Lecha Poznań odpalili sporą liczbę środków pirotechnicznych, co spowodowało przerwanie meczu na kilka minut.

Mimo bardzo niskiej temperatury i niesprzyjających warunkach atmosferycznych kibice GKS Katowice w bardzo licznej liczbie stawili się na Enea Stadion w Poznaniu. Fani beniaminka PKO Ekstraklasy wypełnili sektor gości i głośno dopingowali swój zespół w niezwykle trudnym spotkaniu. Na boisku to Lech był zdecydowanie lepszy, ale na trybunach czasami katowiczanie dawali o sobie znać.

gloswielkopolski.pl – Beniaminek bez szans przy Bułgarskiej. Kolejorz za dobry dla GKS

W 16. kolejce ekstraklasy Lech Poznań wygrał 2:0 z GKS Katowice po golach Ishaka i Gholizadeha. Zwycięstwo Kolejorza mogło być wyższe, bo kapitan Lecha nie wykorzystał karnego, a w drugiej części jak w transie bronił Kudła.

Sensacji nie było, bo nie mogło być. Kolejorz miał w tym meczu zdecydowaną przewagę i w pełni kontrolował wydarzenia na boisku.

Gdyby nie świetna postawa bramkarza beniaminka Dawida Kudły, goście wyjechaliby z Poznania z dużym bagażem goli. 2:0 to bowiem najniższy wymiar „kary”.

codziennypoznan.pl – Lech Poznań wygrywa z GKS Katowice i broni pozycji lidera

Lech Poznań odniósł spokojne i zasłużone zwycięstwo w sobotnim meczu przeciwko beniaminkowi ekstraklasy, GKS Katowice. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0, a przewaga gospodarzy ani przez chwilę nie była zagrożona. Choć wynik mógł być bardziej okazały, Kolejorz nie wykorzystał rzutu karnego i kilku dogodnych sytuacji.

Lechici szybko narzucili swoje tempo gry, co przyniosło efekt już w 3. minucie. Mikael Ishak, po znakomitej akcji, otworzył wynik spotkania, wykorzystując doskonałe podanie Joela Pereiry, które perfekcyjnie trafiło do Patrika Walemarka. Ten, mimo trudności z utrzymaniem równowagi, obsłużył Ishaka idealnym dośrodkowaniem. Szwedzki napastnik po raz 10. w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, dołączając do liderów klasyfikacji królów strzelców PKO BP Ekstraklasy.

Lech mógł podwyższyć prowadzenie już kilka minut później. Walemark ponownie zaprezentował swoją wizję gry, precyzyjnie dogrywając piłkę do Aliego Gholizadeha. Irański skrzydłowy, będąc w dogodnej sytuacji, trafił jednak w boczną siatkę, co wywołało na trybunach chwilową konsternację – niektórzy kibice zaczęli przedwcześnie świętować.

Po przerwie Lech nie zwolnił tempa. Już na początku drugiej części gry Afonso Sousa wywalczył rzut karny po dynamicznym kontrataku. Do piłki podszedł kapitan Kolejorza, jednak jego strzał trafił tylko w słupek. To nie był koniec niewykorzystanych szans. Ishak, próbując główkować, niemal zdobył drugiego gola, ale piłka minimalnie nie przekroczyła linii bramkowej, co potwierdziły dłuższe analizy sędziów.

Niedługo później Ali Gholizadeh, który do tej pory rozgrywał przeciętne zawody, zrehabilitował się, zdobywając swoją czwartą bramkę w sezonie. Po dośrodkowaniu Walemarka piłka szczęśliwie spadła pod jego nogi, a on precyzyjnym strzałem ustalił wynik spotkania. Chwilę później opuścił boisko, ustępując miejsca Filipowi Jagielle.

W 70. minucie stadion przy Bułgarskiej rozświetliło pirotechniczne show zorganizowane przez kibiców. Gęsty dym zmusił sędziego do krótkiej przerwy w meczu, co wpłynęło na przedłużenie gry o 10 minut. W tym czasie Lechici spokojnie kontrolowali przebieg spotkania, stwarzając kolejne sytuacje, jednak świetne interwencje bramkarza GKS, Dawida Kudły, powstrzymały gospodarzy przed wyższym wynikiem. Filip Szymczak miał najlepszą okazję w doliczonym czasie, ale i on nie zdołał pokonać golkipera gości.

Sobotnia wygrana pozwala Kolejorzowi umocnić się w czołówce tabeli Ekstraklasy. Zespół Nielsa Frederiksena pokazał pewność w grze i dominację nad rywalem, co dobrze wróży na kolejne spotkania. GKS Katowice, mimo porażki, może być zadowolony z postawy swojego bramkarza, który wielokrotnie ratował drużynę przed utratą kolejnych goli.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga