Dołącz do nas

Piłka nożna

[KONFERENCJA] „Dojrzałość, dojrzałość, dojrzałość…”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na konferencji ze strony gości zjawił się Artur Derbin oraz Łukasz Grzeszczyk, natomiast nas reprezentował trener Górak oraz Rafał Figiel.

Artur Derbin: GKS pokazał się z dobrej strony, jeżeli chodzi o organizację. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj Katowice bardzo dobrze funkcjonowały w obronie niskiej. Ciężko nam było konstruować ataki. Straciliśmy dwa razy piłkę przy budowaniu ataku i nieszczęście było gotowe. Jesteśmy tym rozczarowani, natomiast z kolei druga część wyglądała nieco inaczej. Zmusiliśmy, żeby przeciwnik bronił głębiej, nie stworzyliśmy dużo sytuacji, ale przyszły z pomocą stałe fragmenty gry. Jestem dumny z drużyny za drugą połowę i charakter, który pokazują od momentu, jak tu pracuję.

Łukasz Grzeszczyk: Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, nie można patrzeć na tabele, bo to są derby, mecze specyficzne. GKS Katowice się bardzo cofnął w mojej ocenie i ciężko nam było stworzyć sytuacje. Na domiar tego straciliśmy szybko dwie bramki po stratach. Na szczęście mecz nie trwa 10, 15 czy 45 minut, tylko 90 i jestem z tego dumny, że na wyjeździe jesteśmy w stanie odrobić te straty i próbować nawet wygrać to spotkanie.

Pytanie 1: Czy był pan zaskoczony tym, jak traciliście gole?
Derbin: Mamy tego świadomość, było kilka cierpkich słów. Ja większe pretensje miałbym do zawodników o brak podejmowania wyzwań wyżej. Mamy zawodników, którzy są w stanie wchodzić w pojedynki. Po prostu dzisiaj taki moment nam się trafił, ciekawy materiał do analizy.

Pytanie 2: Słabym punktem Katowic jest chaos w polu karnym po długim zagraniu, bardzo rzadko stosowaliście te metody, z czego to wynikało?
Derbin: Nie jestem teraz w stanie tego ocenić, takich zachowań oczekiwaliśmy, przez co też tych okazji było jak na lekarstwo.

Pytanie 3: Jak ważna jest dla was seria bez przegranej?
Derbin:
Po prostu chcemy robić swoje, mamy teraz troszkę więcej czasu na przygotowanie i regenerację. Przed nami Stomil i przygotowujemy się do analizy. Mamy swój plan i cel, chcemy to realizować.

***

Rafał Górak: Dobrze by było takie spotkanie kończyć zwycięstwem, natomiast nie ma co mówić. Trzeba ustrzec się błędów, to świadczy o dojrzałości drużyny. Z czasem takie mecze będziemy wygrywać i dokańczać. Kierunek jest dobry, zespół był dzisiaj w dobrej dyspozycji, stworzył wiele ciekawych sytuacji. Szkoda tych straconych dwóch punktów, natomiast graliśmy z bardzo dojrzałą drużyną, która gra mocno na wynik. Dzisiaj byliśmy na widelcu, mam nadzieje, że w każdym następnym spotkaniu będziemy się zbliżać do tego, żeby takie spotkania pewnie wygrywać. Dojrzałość, dojrzałość, dojrzałość.

Rafał Figiel: To był mecz, który powinniśmy dowieźć i zdecydowanie go wygrać. Nas to boli, bo to jest któryś z kolei meczów, w którym prowadzimy i nie udaje się dowieźć, jak w pierwszej kolejce. Martwiłbym się gdyby gra wyglądała źle, ale jest obecnie na dobrym poziomie. Mieliśmy przewagę i powinniśmy wygrać. Mam nadzieje, że to doświadczenie zaprocentuje. Teraz jesteśmy rozgoryczeni, ale szybka analiza i przygotowanie do następnego meczu.

Pytanie 1: Za głęboko się cofnęliśmy?
Górak:
Nie, bramki padły ze stałych fragmentów. Mieliśmy 2-3 dogodne sytuacje w drugiej połowie i powinniśmy to wygrać.

Pytanie 2: Były okazje na to, żeby zdobyć więcej bramek?
Górak:
Dzisiaj jestem zadowolony z postawy w defensywie, przez zaciśnięte zęby, ale to były stałe fragmenty. W tym meczu nie mieliśmy w defensywie problemów jak poprzednio. Błąd sekundowy przy stałym fragmencie i tracimy bramki.

Pytanie 3: Jak trener ocenia występ Szwedzika i Kozłowskiego?
Górak:
Jestem zadowolony z ich występu, dali dużo jakości i można im pogratulować takiego meczu. Oby to wyglądało tak dalej, bo wyrównuje to siły w naszej kadrze.

Pytanie 4: Czy Szwedzik może coś więcej ugrać w swojej karierze?
Górak:
Życzymy mu tego i mu kibicujemy. Wprowadzamy go spokojnie, byłoby już pewnie więcej dobrego gdyby nie uraz, bo cała runda poszła z wiatrem. Teraz jest nowe rozdanie. Bardzo walczy i cieszy mnie to, że dla siebie na alternatywnej pozycji zagrał bardzo dobrze.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

17 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

17 komentarzy

  1. Avatar photo

    Kato

    9 października 2021 at 15:58

    Ten mecz był spokojnie do wygrania, a mało co go nie przegraliśmy.
    No ale tak, graliśmy z doświadczeniem i ciągle się uczymy.
    To ja proszę o odpowiedź ile trener ma zamiar się jeszcze uczyć.

  2. Avatar photo

    Łukasz Z.

    9 października 2021 at 16:41

    Postęp w ostatnich meczach jest widoczny a tu ciągle marudzenie! Pewnie powinna być wygrana, ale dzisiaj byliśmy lepsi od czołowej drużyny tej ligi i to od dwóch sezonów. Do nas nie wróci trener Nawalka więc dajcie pracować Górakowi i tym gracza których aktualnie mamy. Mam nadzieję, że po tym meczu trener jeszcze bardziej postawi na Szwedzika a nie na stranieri z Lecha, bo bo to nam się po prostu opłaci! I koniecznie trzeba przedłużyć z nim kontrakt!

  3. Avatar photo

    sołtys

    9 października 2021 at 18:25

    Górak wypad nieudaczniku

  4. Avatar photo

    Marco64

    9 października 2021 at 20:24

    Dobry wynik!

  5. Avatar photo

    AP

    9 października 2021 at 21:45

    Jak słyszę ze uczymy się ligi w której graliśmy naście lat to świadczy tylko o tym ze trener nie ogarnia. Zmianami przyczynił się do straty punktów

  6. Avatar photo

    Gieksiorz

    9 października 2021 at 21:51

    Nie marudzić, wierzę że stać ich na środek tabeli, Gorak won mówicie a kto ma przyjść na jego miejsce?!chop gra takim składem na jaki pozwala zarząd, jako jedyny trener ma Gieksa w sercu a to ważne,dejcie mu spokojnie pracować

  7. Avatar photo

    Gieksiorz

    9 października 2021 at 21:53

    Ten sezon ino się utrzymać,nic więcej

  8. Avatar photo

    Łukasz Z.

    9 października 2021 at 22:32

    Tak ten sezon gramy na utrzymanie i to się uda! Możecie narzekać na prezesa ale dzisiaj remis z Tychami, wygrana z resowia a w hokeju wygrana z Podhalem czy to nie powód do radości?! Przy ograniczonym budtzecie to super wyniki. Może lepiej tak niż utopijne działania na awans które skończyły się spadkiem! Ino Gieksa!!!

  9. Avatar photo

    Sas

    9 października 2021 at 22:43

    Jak można ściągnąć Szwedzika, który gra mecz życia i Figla, który jako jedyny potrafi przytrzymać piłkę??? Górak, który już raz przez cofnięcie drużyny do obrony, obrony która prezentuję taki, a nie inny poziom traci punkty. W tym sezonie Rzeszów i Tychy, w tamtym Siedlce, Pruszków. Gdybyśmy mieli trenera na poziom tej ligi byłby środek tabeli. Przy wybitnym trenerze baraże, przy Góraku będziemy drżeć o utrzymanie do końca. Ale co tam swój chłop, uczy się ligi i takie tam, spierdolmy sezon bo przecież swój chłop…

  10. Avatar photo

    kosa

    9 października 2021 at 22:44

    @Lukasz Z. – budżet w każdej sekcji jest REKORDOWY, więc o jakim ograniczeniu piszesz?

  11. Avatar photo

    Irishman

    10 października 2021 at 09:34

    „Słabym punktem Katowic jest chaos w polu karnym po długim zagraniu”
    Smutno się czyta takie teksty! Już nas wszyscy dookoła rozgryźli, a my dalej jesteśmy bezradni….. 🙁

  12. Avatar photo

    Łukasz Z.

    10 października 2021 at 20:38

    @kosa- piszę o tym, że pieniądze w sporcie co sezon są dużo większe a prezes Szczerbowski maksymalnie ogranicza wydatki i oszczędza na czym tylko się da! Co z tego, że pieniądze są większe jeżeli gros z nich idzie na spłatę zadłużenia co oczywiście cieszy, ale nie pcha nas do przodu. Czy według Ciebie wzmocnienia przed sezonem świadczą o tym, że naprawdę jesteśmy bogaci? Pisałem już o tym, że jak spadaliśmy z 1 ligi to nalezlismy do najbogatszych klubów tej ligi a teraz niskie stany średnie co najwyżej. Dajmy pracować trenerowi i piłkarza bo jakiś postęp jest a Giekse ci ludzie mają w sercu.

  13. Avatar photo

    kosa

    10 października 2021 at 20:50

    @Lukasz

    Jeśli prezes spłaca zaległości, to tylko takie, które sam zrobił.

  14. Avatar photo

    Łukasz Z.

    10 października 2021 at 21:07

    @kosa- a ja myślę, że spłaca zaległości wynikłe z rozpasania gdy z hukiem spadliśmy z 1 ligi! Podobno to długi za kombinowanie przy starych kontraktach. A tak poza tym to ja nie jestem fanem prezesa bo to dla mnie wymysl naszych czasów czyli oszczędzanie na wszystkim co niestety nie sprzyja rozwojowi i krzywdzi wielu ludzi. Ale cóż jest jak jest i takie są realia.

  15. Avatar photo

    kosa

    10 października 2021 at 22:24

    @Lukasz

    Nie ma żadnych długów za kombinowanie. ZUS podważył kontrakty, GKS się z tym nie zgodził, ale rozprawa się nawet jeszcze nie zaczęła.

    Natomiast rzeczywiście z ostatniej transzy (9 mln od miasta) spłacono pożyczki. Tylko zaciągnął je… obecny prezes.

  16. Avatar photo

    Łukasz Z.

    10 października 2021 at 23:43

    @kosa-Aha czyli tak: prezes Szczerbowski narobił długów i miasto dało 9 milionów na jego spłatę. Następnie dostał rekordowy budżet na ten sezon a mimo to nie wydał konkretnych pieniędzy na wzmocnienia po awansie do pierwszej ligi. Nie rozumiem. Możesz wyjaśnić te paradoksy.

  17. Avatar photo

    kosa

    11 października 2021 at 19:31

    @Łukasz

    Takie są (oczywiście mniej więcej) fakty. A to dlaczego nie wydano pieniędzy na wzmocnienia, to już musiałby odpowiedzieć prezes (lub dyrektor sportowy, jeśli tak doradzał prezesowi).

    W każdym razie zmierzam do tego, że nie ma żadnych powodów, by oceniać nasze wyniki w kontekście ograniczonego budżetu. Oceniajmy je po prostu takimi, jakimi są. Pieniędzy jest dosyć, może ktoś je źle wydaje (lub na coś innego).

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga