Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Liderki nie pozostawiły złudzeń. Jednostronny mecz przy Bukowej – czyli tygodniowy przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki GieKSy udanie rozpoczęły rundę wiosenną sezonu 2022/23 od zwycięstwa z AZS-em UJ Kraków 3:0 (3:0). W następnym spotkaniu drużyna zmierzy się z Czarnymi Sosnowiec, w niedzielę, piątego marca o godzinie 15:00. Nasz zespół prowadzi w tabeli Orlen Ekstraligi z przewagą dwóch punktów nad Górnikiem Łęczna. Drużyna męska w 21 kolejce Fortuna I Ligi przegrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:2 (0:1). Prasówkę po tym meczu przeczytacie TUTAJ. Kolejny mecz ligowy zespół rozegra w sobotę z Wisłą Kraków. Początek meczu o godzinie 17:30. W ostatnich dniach okienka transferowego GieKSa wypożyczyła z Lecha Poznań Antoniego Kozubal.

Siatkarze kolejny mecz zagrają w hali w Szopienicach ze Stalą Nysa, szóstego marca  o godzinie 20:30. Drużyna obecnie zajmuje 12 lokatę w tabeli – do zakończenia rundy zasadniczej siatkarzom pozostało do rozegrania pięć spotkań.

Hokeiści rozpoczęli rundę play-off od zwycięstwa z JKH GKS-em Jastrzębie 5:2. W drugim spotkaniu ćwierćfinałów Polskiej Hokej Ligi nasz zespół przegrał 2:6. Kolejne spotkania zostaną rozegrane dzisiaj i jutro w Jastrzębiu. Początek rywalizacji o godzinie 18:00. Do półfinału awansuje drużyna, która wygra cztery spotkania.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Liderki nie pozostawiły złudzeń. Jednostronny mecz przy Bukowej

Blisko sto dni czekaliśmy na powrót do gry naszej Orlen Ekstraligi. Liderujący w tabeli GKS Katowice podejmował AZS UJ Kraków. Spotkanie pierwszej z czwartą drużyną ligi okazało się jednostronne.

Już w szóstej minucie miejscowe przeprowadziły akcję bramkową. Z prawej strony boiska dośrodkowuje w pełnym biegu Kamila Tkaczyk. Piłkę wybija Kinga Wilk, a futbolówka spada pod nogi Patrycji Kozarzewskiej, która silnym uderzeniem zza pola karnego pokonuje Karolinę Klabis. W 19. minucie kolejny raz trafiają katowiczanki. Klaudia Maciążka świetnym podaniem obsłużyła Amelię Bińkowską, a ta świetnie zagrała w pole karne do Nicoli Brzęczek. Napastniczka Gieksy wyprzedziła Klabis i przy biernej postawie obrony krakowskiego zespołu wpakowała piłkę do siatki. W 43. minucie szybki atak przeprowadzają podopieczne Karoliny Koch. Bińkowska zagrywa do Brzęczek a ta dośrodkuje z lewej strony boiska. Piłka mija obrończynie AZS UJ i spada pod nogi Maciążki, która z najbliższej odległości pakuje futbolówkę do pustej bramki.

Druga połowa prowadzona była na mniejszej intensywności. W 63. minucie podopieczne Krzysztofa Kroka miały najlepszą okazję, by strzelić bramkę kontaktową. Pleban odebrała piłkę Aleksandrze Lizoń i mocno uderzyła na krótki słupek. Ale fenomenalną obroną popisała się Kinga Seweryn. Wiele nie działo się w drugich 45. minutach spotkania. Katowiczanki w pełni kontrolowały mecz, a zawodniczki z Krakowa nieśmiałymi atakami próbowały zdobyć chociażby honorowe trafienie. GKS pozostaje niepokonany w lidze od pierwszej kolejki Orlen Ekstraligi, kiedy to w Krakowie uległy AZS UJ 3:4.

 

dziennikzachodni.pl – Piłkarki GKS Katowice rozpoczęły wiosnę od zwycięstwa nad AZS UJ Kraków

Piłkarki GKS Katowice są liderkami Ekstraligi. Rundę wiosenną rozpoczęły od jedenastego z rzędu zwycięstwa, rewanżując się za jedyną w tym sezonie porażkę rywalkom z Krakowa.

Piłkarki GKS Katowice w świetnym stylu rozpoczęły wiosenną rundę rozgrywek. Ekipa Karoliny Koch pewnie pokonała AZS UJ Kraków 3:0, rewanżując się za jedyną porażkę w tym sezonie.

Na Bukowej gospodynie bezdyskusyjnie dominowały na boisku. Nie przeszkadzał im nawet sypiący śnieg, a wszystkie trzy gole strzeliły już w pierwszej połowie.

W kolejnym meczu 5 marca o 15 katowiczanki znów na Bukowej zagrają z Czarnymi Antrans Sosnowiec.

 

lechpoznan.pl – Kozubal wypożyczony do GKS Katowice

18-letni pomocnik Lecha Poznań Antoni Kozubal został wypożyczony do pierwszoligowego GKS Katowice. Umowa między klubami została podpisana na pół roku.

Kozubal to utalentowany środkowy pomocnik, który jednak wobec dużej konkurencji w pierwszej drużynie mistrzów Polski potrzebuje zmienić otoczenie, żeby móc regularnie grać, być w rytmie meczowym i rozwijać się piłkarsko. Dlatego najbliższy czas spędzi w GKS Katowice na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Jego nowy klub zajmuje 9. miejsce w pierwszej lidze.

18-latek zadebiutował w Ekstraklasie 14 marca 2021 roku przeciwko Piastowi Gliwice (0:0). Drugi raz na tym poziomie zagrał w 8. kolejce mistrzowskiego sezonu 2021/2022 z Wisłą Kraków (5:0). Dostał też szansę trzy razy w Pucharze Polski i dwa razy minionej jesieni w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Stało się to po powrocie z wypożyczenia do Górnika Polkowice. Kozubal jest podstawowym graczem reprezentacji Polski do lat 19.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Grzegorz Słaby: dwa punkty bardzo cieszą

– Dwa punkty bardzo cieszą, bo od czterech meczów punktujemy, widać też, że lepiej czujemy się na boisku. Dużą robotę wykonaliśmy w zagrywce i bloku. Oczywiście to, że lepiej zagrywamy, od razu przekłada się na blok punktowy. Po drugiej stronie był klasowy zespół z wieloma świetnymi siatkarzami i trzeba zdawać sobie sprawę, że oni też trenują i robią wszystko, żeby wygrywać mecze – powiedział po wygranej w Bełchatowie trener GKS-u Grzegorz Słaby.

Zadowolenia nie krył też Damian Domagała, który został MVP poniedziałkowego spotkania. – To był kolejny mecz, który pokazał, że seria wcześniejszych porażek była niefortunna. Mieliśmy cięższy okres, ale staraliśmy się w każdym meczu tak samo mocno. Aktualnie jesteśmy w lepszej formie, co przekłada się na wyniki. Dziś spisaliśmy się dobrze na zagrywce, co pozwoliło nam wygrać.

– Myślę, że to było bardzo przyjemne dla oka spotkanie. Broniliśmy bardzo dobrze, przeciwnicy również, więc był to ciekawy i bardzo wyczerpujący mecz. Cieszę się, że mam szansę pokazać się na dłuższym dystansie. Druga statuetka cieszy mnie bardzo, ale przede wszystkim cieszą mnie lepsze wyniki drużyny – zakończył atakujący GKS-u.

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Inna bajka

Obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic pokazali wielką dojrzałość i zrobili pierwszy krok w drodze do półfinału play off.

Wiele elementów decyduje o wygranej, ale postawa bramkarzy będzie miała kolosalne znacznie – przekonywali katowiczanie, gdy odwiedziliśmy ich przed wtorkowym treningiem. – Play off to zupełnie inna bajka – dodawali i mieli rację. W bilansie sezonu zasadniczego zespół z Jastrzębia był lepszy, ale w pierwszej odsłonie play offu przegrał w Katowicach 2:5. Wynik sugeruje sporą przewagę gospodarzy, ale wieloma fragmentami to właśnie goście mieli kontrolę nad krążkiem, lecz bez efektów.

John Murray, golkiper GKS-u, jest solidnym fachowcem, a ponadto w meczach o stawkę potrafi się wznieść na wyżyny umiejętności. W czwartek bronił ze sporym wyczuciem, a w 57 min obronił rzut karny Lauriego Huhdanpay po faulu Joona Monty na Eduardzie Jansonsie. Amerykanin z polskim paszportem był jasną postacią dobrze grającego zespołu, natomiast Bence Balizs popełnił kardynalny błąd, który miał wpływ nie tylko na postawę jego drużyny, ale również Mac końcowy wynik.

W 6 min w niegroźnej sytuacji starał się podać krążek sprzed własnej bramki do strefy neutralnej, by uruchomić atak swojej drużyny. Trafił jednak w Patryka Krężołka i krążek potoczył się do bramki. Drugi gol, Juraja Simka, również był zaskakujący. Czech z ostrego katą posłał krążek w stronę bramki i „guma” odbiła się od węgierskiego golkipera. Gdy Simek podwyższył na 3:0, gospodarze mieli prawo poczuć się pewnie. Jednak goście zmniejszyli straty do 2:3, ale w ostatniej odsłonie Hampus Olsson, kreatywny napastnik, wraz ze swoim kompanem z formacji, Mattisem Lehtonenem, potrafili pokonać Balizsa.

Gospodarze zasłużyli na słowa uznania za odpowiedzialną, a, co najważniejsze skuteczną grę. To jednak nic jeszcze nie oznacza w tej hitowej ćwierćfinałowej rywalizacji. Zespół z Jastrzębia nie grał źle, ale brakowało mu skuteczności. Jednak mieli do pokonania „Jaśka Murarza”, który w takich momentach jest niezawodny.

 

Jednym radość, drugim smutek

Jeżeli w I rundzie play offu spotykają się dwa renomowane zespoły i na dodatek z trenerami z doświadczeniem to emocje gwarantowane.

W pierwszym meczu obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic pewnie wygrali i chwaliliśmy ich za dojrzałą grą. Jednak w rewanżu rolę się odwróciły i goście zdominowali wydarzenia na tafli i odnieśli przekonujące zwycięstwo. Teraz można było komplementować przyjezdnych i ta rywalizacja przenosi się na „Jastor”.

Tajemnice szatni obu zespołów dla nas nie są znane (a szkoda!), ale możemy sobie wyobrazić jaki nastrój panował po pierwszym meczu. Pewnie trener Robert Kalaber nie przebierał w słowach, ale przecież jego zespół, naszym zdaniem, nie prezentował się źle. Jednak gospodarze byli skuteczniejsi. A tymczasem w rewanżu rolę się odwróciły i to goście trafiali do bramki Johna Murraya, który chyba do końca nie trzymał fasonu. Zresztą, jego koledzy mu wcale nie pomagali, bo gol stracony w przewadze zdobyty Marka Kaleinikowasa, nie wystawia gospodarzom najlepszego świadectwa. W 26 min. Tuukka Rajamaki nie wykorzystał karnego po faulu Grzegorza Pasiuta.

Jednym radość, drugim smutek, ale tak to bywa, gdy spotykają się drużyny o podobnych umiejętnościach oraz atutach. Tym razem były one po stronie goście, ale już w poniedziałek kolejny rozdział ten tej rywalizacji.

 

hokej.net – Niepotrzebna chęć grania zbyt ładnego hokeja

GKS Katowice przegrał na własnym lodzie z JKH GKS-em Jastrzębie 2:6 i w ćwierćfinałowej rywalizacji jest remis. – Nie załamujemy się w żadnym wypadku – przekonuje Marcin Kolusz, najbardziej doświadczony zawodnik GieKSy.

Nie był to dobry dzień dla podopiecznych Jacka Płachty, którzy po pierwszej odsłonie przegrywali 1:2. Po czterdziestu minutach było już 1:4 dla jastrzębian.

– Pierwsza tercja była wyrównana, a później w naszą grę wdarła się niepotrzebna chęć grania zbyt ładnego hokeja i zbyt mało skutecznego Za dużo traciliśmy krążków w środowej tercji, a jastrzębianie grali swoje: “o bandę i do przodu”, atakowali nas i nas to frustrowało – analizował Marcin Kolusz.

– W trzeciej wiadomo, jak się prowadzi, to się łatwiej gra– dodał.

Mistrzowie Polski oddali na bramkę Bence Bálizsa 30 uderzeń, ale tylko dwa z nich znalazły drogę do siatki. Na listę strzelców wpisali się Juraj Šimek i właśnie Marcin Kolusz.

– Mieliśmy swoje szanse, był to zacięty mecz, typowo play-offowy. Nie załamujemy się w żadnym wypadku tym, że przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że ta rywalizacja nie będzie łatwa, ale zacięta i wyrównana. Chcemy wygrać pierwszy mecz z Jastrzębiu-Zdroju – zaznaczył “Kolos”.

Trzecie i czwarte mecze odbędą się 27 i 28 lutego na „Jastorze” o 18:00.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga