Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Liderki nie pozostawiły złudzeń. Jednostronny mecz przy Bukowej – czyli tygodniowy przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki GieKSy udanie rozpoczęły rundę wiosenną sezonu 2022/23 od zwycięstwa z AZS-em UJ Kraków 3:0 (3:0). W następnym spotkaniu drużyna zmierzy się z Czarnymi Sosnowiec, w niedzielę, piątego marca o godzinie 15:00. Nasz zespół prowadzi w tabeli Orlen Ekstraligi z przewagą dwóch punktów nad Górnikiem Łęczna. Drużyna męska w 21 kolejce Fortuna I Ligi przegrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:2 (0:1). Prasówkę po tym meczu przeczytacie TUTAJ. Kolejny mecz ligowy zespół rozegra w sobotę z Wisłą Kraków. Początek meczu o godzinie 17:30. W ostatnich dniach okienka transferowego GieKSa wypożyczyła z Lecha Poznań Antoniego Kozubal.

Siatkarze kolejny mecz zagrają w hali w Szopienicach ze Stalą Nysa, szóstego marca  o godzinie 20:30. Drużyna obecnie zajmuje 12 lokatę w tabeli – do zakończenia rundy zasadniczej siatkarzom pozostało do rozegrania pięć spotkań.

Hokeiści rozpoczęli rundę play-off od zwycięstwa z JKH GKS-em Jastrzębie 5:2. W drugim spotkaniu ćwierćfinałów Polskiej Hokej Ligi nasz zespół przegrał 2:6. Kolejne spotkania zostaną rozegrane dzisiaj i jutro w Jastrzębiu. Początek rywalizacji o godzinie 18:00. Do półfinału awansuje drużyna, która wygra cztery spotkania.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Liderki nie pozostawiły złudzeń. Jednostronny mecz przy Bukowej

Blisko sto dni czekaliśmy na powrót do gry naszej Orlen Ekstraligi. Liderujący w tabeli GKS Katowice podejmował AZS UJ Kraków. Spotkanie pierwszej z czwartą drużyną ligi okazało się jednostronne.

Już w szóstej minucie miejscowe przeprowadziły akcję bramkową. Z prawej strony boiska dośrodkowuje w pełnym biegu Kamila Tkaczyk. Piłkę wybija Kinga Wilk, a futbolówka spada pod nogi Patrycji Kozarzewskiej, która silnym uderzeniem zza pola karnego pokonuje Karolinę Klabis. W 19. minucie kolejny raz trafiają katowiczanki. Klaudia Maciążka świetnym podaniem obsłużyła Amelię Bińkowską, a ta świetnie zagrała w pole karne do Nicoli Brzęczek. Napastniczka Gieksy wyprzedziła Klabis i przy biernej postawie obrony krakowskiego zespołu wpakowała piłkę do siatki. W 43. minucie szybki atak przeprowadzają podopieczne Karoliny Koch. Bińkowska zagrywa do Brzęczek a ta dośrodkuje z lewej strony boiska. Piłka mija obrończynie AZS UJ i spada pod nogi Maciążki, która z najbliższej odległości pakuje futbolówkę do pustej bramki.

Druga połowa prowadzona była na mniejszej intensywności. W 63. minucie podopieczne Krzysztofa Kroka miały najlepszą okazję, by strzelić bramkę kontaktową. Pleban odebrała piłkę Aleksandrze Lizoń i mocno uderzyła na krótki słupek. Ale fenomenalną obroną popisała się Kinga Seweryn. Wiele nie działo się w drugich 45. minutach spotkania. Katowiczanki w pełni kontrolowały mecz, a zawodniczki z Krakowa nieśmiałymi atakami próbowały zdobyć chociażby honorowe trafienie. GKS pozostaje niepokonany w lidze od pierwszej kolejki Orlen Ekstraligi, kiedy to w Krakowie uległy AZS UJ 3:4.

 

dziennikzachodni.pl – Piłkarki GKS Katowice rozpoczęły wiosnę od zwycięstwa nad AZS UJ Kraków

Piłkarki GKS Katowice są liderkami Ekstraligi. Rundę wiosenną rozpoczęły od jedenastego z rzędu zwycięstwa, rewanżując się za jedyną w tym sezonie porażkę rywalkom z Krakowa.

Piłkarki GKS Katowice w świetnym stylu rozpoczęły wiosenną rundę rozgrywek. Ekipa Karoliny Koch pewnie pokonała AZS UJ Kraków 3:0, rewanżując się za jedyną porażkę w tym sezonie.

Na Bukowej gospodynie bezdyskusyjnie dominowały na boisku. Nie przeszkadzał im nawet sypiący śnieg, a wszystkie trzy gole strzeliły już w pierwszej połowie.

W kolejnym meczu 5 marca o 15 katowiczanki znów na Bukowej zagrają z Czarnymi Antrans Sosnowiec.

 

lechpoznan.pl – Kozubal wypożyczony do GKS Katowice

18-letni pomocnik Lecha Poznań Antoni Kozubal został wypożyczony do pierwszoligowego GKS Katowice. Umowa między klubami została podpisana na pół roku.

Kozubal to utalentowany środkowy pomocnik, który jednak wobec dużej konkurencji w pierwszej drużynie mistrzów Polski potrzebuje zmienić otoczenie, żeby móc regularnie grać, być w rytmie meczowym i rozwijać się piłkarsko. Dlatego najbliższy czas spędzi w GKS Katowice na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Jego nowy klub zajmuje 9. miejsce w pierwszej lidze.

18-latek zadebiutował w Ekstraklasie 14 marca 2021 roku przeciwko Piastowi Gliwice (0:0). Drugi raz na tym poziomie zagrał w 8. kolejce mistrzowskiego sezonu 2021/2022 z Wisłą Kraków (5:0). Dostał też szansę trzy razy w Pucharze Polski i dwa razy minionej jesieni w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Stało się to po powrocie z wypożyczenia do Górnika Polkowice. Kozubal jest podstawowym graczem reprezentacji Polski do lat 19.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Grzegorz Słaby: dwa punkty bardzo cieszą

– Dwa punkty bardzo cieszą, bo od czterech meczów punktujemy, widać też, że lepiej czujemy się na boisku. Dużą robotę wykonaliśmy w zagrywce i bloku. Oczywiście to, że lepiej zagrywamy, od razu przekłada się na blok punktowy. Po drugiej stronie był klasowy zespół z wieloma świetnymi siatkarzami i trzeba zdawać sobie sprawę, że oni też trenują i robią wszystko, żeby wygrywać mecze – powiedział po wygranej w Bełchatowie trener GKS-u Grzegorz Słaby.

Zadowolenia nie krył też Damian Domagała, który został MVP poniedziałkowego spotkania. – To był kolejny mecz, który pokazał, że seria wcześniejszych porażek była niefortunna. Mieliśmy cięższy okres, ale staraliśmy się w każdym meczu tak samo mocno. Aktualnie jesteśmy w lepszej formie, co przekłada się na wyniki. Dziś spisaliśmy się dobrze na zagrywce, co pozwoliło nam wygrać.

– Myślę, że to było bardzo przyjemne dla oka spotkanie. Broniliśmy bardzo dobrze, przeciwnicy również, więc był to ciekawy i bardzo wyczerpujący mecz. Cieszę się, że mam szansę pokazać się na dłuższym dystansie. Druga statuetka cieszy mnie bardzo, ale przede wszystkim cieszą mnie lepsze wyniki drużyny – zakończył atakujący GKS-u.

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Inna bajka

Obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic pokazali wielką dojrzałość i zrobili pierwszy krok w drodze do półfinału play off.

Wiele elementów decyduje o wygranej, ale postawa bramkarzy będzie miała kolosalne znacznie – przekonywali katowiczanie, gdy odwiedziliśmy ich przed wtorkowym treningiem. – Play off to zupełnie inna bajka – dodawali i mieli rację. W bilansie sezonu zasadniczego zespół z Jastrzębia był lepszy, ale w pierwszej odsłonie play offu przegrał w Katowicach 2:5. Wynik sugeruje sporą przewagę gospodarzy, ale wieloma fragmentami to właśnie goście mieli kontrolę nad krążkiem, lecz bez efektów.

John Murray, golkiper GKS-u, jest solidnym fachowcem, a ponadto w meczach o stawkę potrafi się wznieść na wyżyny umiejętności. W czwartek bronił ze sporym wyczuciem, a w 57 min obronił rzut karny Lauriego Huhdanpay po faulu Joona Monty na Eduardzie Jansonsie. Amerykanin z polskim paszportem był jasną postacią dobrze grającego zespołu, natomiast Bence Balizs popełnił kardynalny błąd, który miał wpływ nie tylko na postawę jego drużyny, ale również Mac końcowy wynik.

W 6 min w niegroźnej sytuacji starał się podać krążek sprzed własnej bramki do strefy neutralnej, by uruchomić atak swojej drużyny. Trafił jednak w Patryka Krężołka i krążek potoczył się do bramki. Drugi gol, Juraja Simka, również był zaskakujący. Czech z ostrego katą posłał krążek w stronę bramki i „guma” odbiła się od węgierskiego golkipera. Gdy Simek podwyższył na 3:0, gospodarze mieli prawo poczuć się pewnie. Jednak goście zmniejszyli straty do 2:3, ale w ostatniej odsłonie Hampus Olsson, kreatywny napastnik, wraz ze swoim kompanem z formacji, Mattisem Lehtonenem, potrafili pokonać Balizsa.

Gospodarze zasłużyli na słowa uznania za odpowiedzialną, a, co najważniejsze skuteczną grę. To jednak nic jeszcze nie oznacza w tej hitowej ćwierćfinałowej rywalizacji. Zespół z Jastrzębia nie grał źle, ale brakowało mu skuteczności. Jednak mieli do pokonania „Jaśka Murarza”, który w takich momentach jest niezawodny.

 

Jednym radość, drugim smutek

Jeżeli w I rundzie play offu spotykają się dwa renomowane zespoły i na dodatek z trenerami z doświadczeniem to emocje gwarantowane.

W pierwszym meczu obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic pewnie wygrali i chwaliliśmy ich za dojrzałą grą. Jednak w rewanżu rolę się odwróciły i goście zdominowali wydarzenia na tafli i odnieśli przekonujące zwycięstwo. Teraz można było komplementować przyjezdnych i ta rywalizacja przenosi się na „Jastor”.

Tajemnice szatni obu zespołów dla nas nie są znane (a szkoda!), ale możemy sobie wyobrazić jaki nastrój panował po pierwszym meczu. Pewnie trener Robert Kalaber nie przebierał w słowach, ale przecież jego zespół, naszym zdaniem, nie prezentował się źle. Jednak gospodarze byli skuteczniejsi. A tymczasem w rewanżu rolę się odwróciły i to goście trafiali do bramki Johna Murraya, który chyba do końca nie trzymał fasonu. Zresztą, jego koledzy mu wcale nie pomagali, bo gol stracony w przewadze zdobyty Marka Kaleinikowasa, nie wystawia gospodarzom najlepszego świadectwa. W 26 min. Tuukka Rajamaki nie wykorzystał karnego po faulu Grzegorza Pasiuta.

Jednym radość, drugim smutek, ale tak to bywa, gdy spotykają się drużyny o podobnych umiejętnościach oraz atutach. Tym razem były one po stronie goście, ale już w poniedziałek kolejny rozdział ten tej rywalizacji.

 

hokej.net – Niepotrzebna chęć grania zbyt ładnego hokeja

GKS Katowice przegrał na własnym lodzie z JKH GKS-em Jastrzębie 2:6 i w ćwierćfinałowej rywalizacji jest remis. – Nie załamujemy się w żadnym wypadku – przekonuje Marcin Kolusz, najbardziej doświadczony zawodnik GieKSy.

Nie był to dobry dzień dla podopiecznych Jacka Płachty, którzy po pierwszej odsłonie przegrywali 1:2. Po czterdziestu minutach było już 1:4 dla jastrzębian.

– Pierwsza tercja była wyrównana, a później w naszą grę wdarła się niepotrzebna chęć grania zbyt ładnego hokeja i zbyt mało skutecznego Za dużo traciliśmy krążków w środowej tercji, a jastrzębianie grali swoje: “o bandę i do przodu”, atakowali nas i nas to frustrowało – analizował Marcin Kolusz.

– W trzeciej wiadomo, jak się prowadzi, to się łatwiej gra– dodał.

Mistrzowie Polski oddali na bramkę Bence Bálizsa 30 uderzeń, ale tylko dwa z nich znalazły drogę do siatki. Na listę strzelców wpisali się Juraj Šimek i właśnie Marcin Kolusz.

– Mieliśmy swoje szanse, był to zacięty mecz, typowo play-offowy. Nie załamujemy się w żadnym wypadku tym, że przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że ta rywalizacja nie będzie łatwa, ale zacięta i wyrównana. Chcemy wygrać pierwszy mecz z Jastrzębiu-Zdroju – zaznaczył “Kolos”.

Trzecie i czwarte mecze odbędą się 27 i 28 lutego na „Jastorze” o 18:00.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga