Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Mass media o wczorajszym meczu GieKSa-ŁKS: Dobry Baran i zły baran. Kolejna gorzka pigułka już w przełyku GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat meczu GKS Katowice – ŁKS Łódź 1:1 (0:0). Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

weszlo.com – Dobry Baran i zły baran. Kolejna gorzka pigułka już w przełyku GieKSy

Twarde, naprawdę twarde lądowanie zalicza na zapleczu ekstraklasy Dariusz Dudek – trener, który jeszcze do niedawna chciał zdobywać wyższy poziom rozgrywkowy z Zagłębiem Sosnowiec. Miał wejść do GKS-u Katowice z pompą, cały na biało i notesem pełnym złotych myśli, których przesłaniem błyskawicznie zarazi piłkarzy, którzy zawodzili, a mieli powalczyć nawet o awans. Wyszła z tego dupa i to taka z majonezem, bo porażki ze Stalą Mielec, Garbarnią Kraków i Wartą Poznań to początek, którego spodziewalibyśmy się bardziej po drużynie puszczonej samopas, zarządzanej przez maszynę losującą, niż po nowej miotle z ekstraklasy. Od zakończonego dogrywką meczu z Jagiellonią w Pucharze Polski zaczęło to wyglądać trochę lepiej, udało się nawet wygrać z Podbeskidziem, ale wszystko wskazuje na to, że w Katowicach słońce wyłoniło się zza chmur tylko na chwilę. Najpierw w weekend była wysoka porażka z GKS-em Tychy, a teraz remis z ŁKS-em Łódź.

Podział punktów z wiceliderem nie jest powodem do optymizmu? Spokojnie, nie oszaleliśmy. W normalnych okolicznościach przyrody GieKSa wzięłaby ten remis z pocałowaniem ręki i podwózką rywala do samej Łodzi, ale ten mecz trochę jednak wymknął się definicji „normalnego”. Zacznijmy od odpowiedzi na dwa proste pytanie.

Czy na boisku w Katowicach widzieliśmy przepaść, która dzieli oba kluby w ligowej tabeli? Nie, kompletnie nie.

Czy drużyna pałętająca się w okolicach ostatniego miejsca była przez większą część meczu lepsza? Wydaje się, że tak.

[…] W tym żywym meczu generalnie dość długo brakowało właśnie jedynie czystych okazji strzeleckich. A to szwankowało już samo wykończenie, a to kilku graczom przydałyby się korepetycje z precyzji przy ostatnim podaniu. W końcu, po ponad 30 minutach gry, najlepszą sytuację do strzelenia gola w pierwszej połowie miał wspomniany Śpiączka, ale fatalnie przestrzelił głową z bliska. Do przerwy było więc bez bramek.

[…] Myć oszczędził Grzegorza Piesio, ale mniej szczęścia miał Adrian Frańczak, który przez żółtka zaliczył zjazd do bazy 18 minut przed końcem meczu. To jego nazwaliśmy w tytule baranem, bo tego wykluczenia zdecydowanie dało się uniknąć. Obraz gry się rzecz jasna zmienił. ŁKS atakował z pełną świadomością gry w przewadze, a GKS ograniczył się do wyprowadzania kontr, niektóre były nawet groźne. Jak już napomknęliśmy – świetnie bronił Baran, który odbił między innymi uderzenie Ramireza z wolnego, kolejną próbę Kujawy i szczupaka Radionowa.

I gdy już wydawało się, że GKS doturla się do końca tego meczu z całkiem zasłużonymi trzema punktami, w doliczonym czasie gry do piłki w polu karnym jeszcze raz dopadł Kujawa. Uderzył na siłę, ale tak się szczęśliwie złożyło, że w rękę Wawrzyniaka.

[…] Co innego w przypadku GKS-u – jeszcze kilka tak zaprzepaszczonych okazji i chyba trzeba będzie wzywać egzorcystę.

 

sportslaski.pl – Szaleństwo w końcówce. Bukowa wciąż zaczarowana

Zaległe spotkanie „GieKSy” z Łódzkim Klubem Sportowym na remis, który… nikogo nie urządza. Wicelider miał mnóstwo okazji ku temu, by wywieźć z Bukowej pełną pulę, zwłaszcza po tym jak czerwoną kartką swoją drużynę osłabił Adrian Frańczak. Z drugiej strony to przecież podopieczni trenera Dariusza Dudka prowadzili do ostatniej minuty regulaminowego czasu gry, gdy z rzutu karnego do wyrównania doprowadził Jewhen Rodionow.

Pierwsze 45 minut to prawdziwy test wytrzymałości dla fanów, którzy w chłodny, listopadowy wieczór zjawili się przy Bukowej. Przez większość tej odsłony żadnej ze stron nie udawało się stworzyć akcji, która choć na chwilę rozgrzałaby sympatyków którejś z ekip.

[…] Dużo więcej działo się po przerwie. Przewagę systematycznie zdawali się osiągać przyjezdni, zapachniało nawet golem po tym, jak w pole karne katowiczan wpadł rezerwowy Dani Ramirez, ale Hiszpan najpierw został zablokowany, a później uderzył nad bramką Barana. W 66. minucie sprawną akcję pod „szesnastką” łodzian przeprowadzili podopieczni Dariusza Dudka. Mateusz Mączyński zgrał piłkę do wbiegającego w pole karne Adriana Łyszczarza, ten błyskawicznie dośrodkował pod bramkę Michała Kołby, gdzie wbiegał Bartosz Śpiączka. Napastnika GKS-u gola nie zdobył, ale bałaganu narobił na tyle dużego, że… wyręczył go Kamil Rozmus, pakując futbolówkę do swojej siatki.

[…] Grająca w dziesiątkę „GieKSa” została zmuszona do głębokiej defensywy, Goście długo marnowali jednak nawet najlepsze okazje na wyrównanie, w czym spora zasługa kolejny raz imponującego formą Krzysztofa Barana. Katowicki golkiper poradził sobie z uderzeniem Ramireza z rzutu wolnego, chwilę później zatrzymał rywali dobrym wyjściem na 10 metr od swojej bramki, wreszcie wygrał pojedynek z uderzającym z bliska Jewhenem Rodionowem.

[…] – Tracąc gola w doliczonym czasie gry można czuć niedosyt, ale nie zapominajmy o tym, co działo się pod naszą bramką po tym, jak łodzianie doprowadzili do remisu. Pozwoliliśmy im na zbyt wiele – komentował na gorąco Jakub Wawrzyniak, przepytywany przez reportera Polsatu.

 

dzienniklodzki.pl – GKS Katowice ma sposób na ŁKS Łódź

ŁKS Łódź nie potrafił jesienią pokonać GKS Katowice, jednej z najsłabszych drużyn I ligi. 28 lipca łodzianie ulegli na alei Unii 2 katowiczanom 0:1 (0:0). W środowy wieczór był remis 1:1 (0:0), a „Rycerze Wiosny” cudem uratowali punkt.

 

infokatowice.pl – GieKSa straciła trzy punkty w doliczonym czasie gry. Gdyby nie Baran byłaby porażka

GieKSa do 90. minuty prowadziła z ŁKS-em 1:0. Potem grający w dziesiątkę katowiczanie stracili bramkę z rzutu karnego, a przed porażką uratował drużynę Krzysztof Baran, który w końcówce popisał się kilkoma fantastycznymi interwencjami.

 

sportdziennik.pl – Wicelider uratował punkt przy Bukowej w doliczonym czasie

Patrząc na pozycję obu rywali w tabeli – na jej (prawie) przeciwległych biegunach – trudno się było spodziewać, że przerwana zostanie 102-dniowa passa któregoś z nich.

18 sierpnia ŁKS przegrał w lidze po raz ostatni na wyjeździe; tego samego dnia GKS po raz ostatni wygrał u siebie. Fakt, że w lipcowym starciu w Łodzi lepsi okazali się goście, wyglądał doprawdy szokująco wobec 19-punktowej różnicy, dzielącej oba zespoły przed pierwszym gwizdkiem Wojciecha Mycia przy Bukowej.

[…] GieKSa – dzięki remisowi – opuściła ostatnie miejsce w tabeli, ale jeden punkt, nawet biorąc pod uwagę pozycję wicelidera łodzian, nie może być odebrany jako satysfakcjonujący.

Obraz meczu nijak jednak do owego punktowego i miejscowego dystansu nie pasował. ŁKS nie zamierzał narzucać gospodarzom swojego stylu, a GieKSiarze – mimo przewagi w posiadaniu piłki – nie potrafili poważniej zagrozić bramce gości.

 

gol24.pl – Kosztowny błąd Wawrzyniaka. ŁKS remisuje z GieKSą po golu w końcówce

Blisko było niespodzianki w Katowicach. GieKSa grając w dziesiątkę aż po 90. minutę prowadziła z plasującym się znacznie wyżej w tabeli ŁKS-em 1:0. Najpierw zespół osłabił Adrian Frańczak, później we własnym polu karnym rywala ręką zagrał Jakub Wawrzyniak. Ostatecznie łodzianie wyrównali po jedenastce Jewhena Radionowa.

[…] Łodzianie nie wyglądali wcale jak zespół plasujący się kilkanaście miejsc wyżej w ligowej tabeli. Na ich korzyść przemawiało jedynie odrobinę większe posiadanie piłki. Reszta statystyk układała się idealnie na remis, a lepsze boiskowe wrażenie robiła nawet GieKSa, która tworzyła sobie lepsze sytuacje. Choć futbolówka długimi minutami nie opuszczała środka boiska, częściej zaglądała jednak pod bramkę Krzysztofa Barana.

[…] Z uwagi na temperaturę oraz porę rozgrywania meczu, przy Bukowej nie brakowało pustych miejsc. Tych co zdecydowali się pojawić na stadionie w końcówce rozgrzały emocje. Katowiczanie prowadzili, ale przez ostatnie 20 minut musieli radzić sobie w dziesiątkę. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Adrian Frańczak. Sztab szkoleniowy łodzian dostrzegł w tym swoją szansę, dokonując ostatniej, ofensywnej zmiany. Do boju ruszył Jewhen Radionow, a wraz z nim do przodu rzucił się cały zespół. Nie miał już nic do stracenia, a kolejne rajdy przynosiły efekt.

[…] Przed pierwszym gwizdkiem łodzianie nie byliby zadowoleni z punktu, po zakończeniu spotkania optyka mogła się nieco zmienić. Tym razem nie powtórzyli porażki z lipca, a sam powrót po straconym golu daje powody do optymizmu. A GieKSa? Ten remis boli, zwłaszcza że drugie zwycięstwo na własnym stadionie w tym sezonie zdawało się być na wyciągnięcie ręki.

 

polsatsport.pl – Fortuna 1 Liga: ŁKS wyszarpał remis w Katowicach. Emocje w końcówce

W rywalizacji 19. kolejki Fortuna 1 Ligi ekipa GKS-u Katowice tylko i aż zremisowała z ŁKS-em Łódź 1:1.

[…] Długo wydawało się jednak, że GKS dowiezie bezcenny triumf do końca, lecz w doliczonym czasie gry w zamieszaniu w polu karnym ręką interweniował Jakub Wawrzyniak, a sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienił Evgen Radionov, doprowadzając do wyrównania. To nie był koniec dramaturgii, ponieważ łodzianie mieli jeszcze znakomitą szansę na zwycięstwo, ale kapitalnie w bramce zachował się Krzysztof Baran.

Ostatecznie na Górnym Śląsku padł remis 1:1, który prawdopodobnie nie zadowala nikogo, ponieważ GKS Katowice wciąż nie może złapać odpowiedniego rytmu gry, będąc nadal w strefie spadkowej, natomiast ŁKS Łódź w trzecim meczu z rzędu notuje remis, który spycha ich na trzecią lokatę kosztem Sandecji Nowy Sącz.

 

lksfans.pl – Znów ten katowicki bramkarz… GKS – ŁKS 1:1

Piłkarze ŁKS-u w dramatycznych okolicznościach wywieźli z Katowic jeden punkt, a to dzięki bramce z rzutu karnego zdobytej w doliczonym czasie gry przez Ievgena Radionova. Grający w końcówce spotkania z przewagą jednego piłkarza łodzianie powinni w środę zgarnąć pełną pulę i tym jednak razem zawiodła skuteczność.

[…] W pierwszej połowie środowego spotkania sporo było walki w środkowej strefie boiska, nie mogliśmy narzekać także na tempo, bo oba zespoły pod tym względem z pewnością się nie oszczędzały, widowisko do ciekawych zaliczyć jednak było trudno. Bardzo rzadko bowiem tak jednym, jak i drugim udawało się wyprowadzić w pole obronę przeciwnika, a strzały na bramkę należały do rzadkości.

W opałach Michał Kołba znalazł się przed przerwą trzykrotnie.

[…] Po stracie bramki ŁKS ruszył do przodu, uzyskał zdecydowaną przewagę, bardzo długo jednak grzeszył do bólu irytującą nieskutecznością. A trzeba dodać przy tym, że katowiczanie od 72. minuty musieli radzić sobie w „dziesiątkę”, bo Adrian Frańczak nie chcąc dopuścić najlepszego dziś chyba w zespole gości Macieja Wolskiego do sytuacji „sam na sam” z Krzysztofem Baranem, sfaulował młodego pomocnika tuż przed polem karnym. Zawodnik GKS-u miał na koncie żółtą kartkę, sędzia więc podyktował rzut wolny, a piłkarza gospodarzy wyprosił z boiska.

[…] ŁKS wywiózł więc z Bukowej  punkt, a powinien trzy. Jeszcze bowiem po golu wyrównującym dwukrotnie stanęli łodzianie „oko w oko” z Baranem i efekt tego niestety był taki, że kolejny raz za bohatera spotkania z GKS-em Katowice należałoby uznać golkipera katowickiej jedenastki. Najpierw bowiem Kujawa uderzy piłkę głową z kilku metrów tak, że bramkarz zdołał ją zatrzymać, a chwilę później wygrał pojedynek z Wojciechem Łuczakiem. Ale nie narzekajmy, dobrze że udało się zdobyć chociaż ten jeden punkt.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga