Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o GieKSa – Zagłębie: 40 lat po debiucie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego spotkania GKS Katowice – Zagłębie Lubin.

zaglebie.com – Po pierwsze punkty w sezonie

[…] Druga kolejka PKO BP Ekstraklasy to dla KGHM Zagłębia Lubin szansa na zdobycie pierwszych punktów w sezonie. Po nieudanym otwarciu w Łodzi, gdzie Miedziowi przegrali z Widzewem 0:1 – teraz czeka ich wyjazdowe starcie z GKS-em Katowice.

Obie drużyny mają za sobą niemal identyczny początek sezonu – z ambitną walką, ale bez zdobyczy punktowej. Katowiczanie również przegrali swoje pierwsze spotkanie 0:1– na swoim boisku musieli uznać wyższość Rakowa Częstochowa.

Latem w Lubinie nie próżnowano. Do drużyny prowadzonej przez trenera Leszka Ojrzyńskiego dołączyli: Luka Lucić, Jakub Sypek, Roman Yakuba oraz Michalis Kosidis – zawodnicy, którzy mają zwiększyć jakość zespołu w kluczowych sektorach boiska. Miedziowi rozegrali też serię sparingów, w których pokazali się z przyzwoitej strony: wygrane z FC Koszyce (3:2), Odrą Opole (2:1) czy Jagiellonią Białystok (1:0), remisy z Teplicami (1:1) i Chrobrym Głogów (2:2), a jedyna porażka przyszła w starciu z Wisłą Płock (0:2).

GKS Katowice również był aktywny na rynku transferowym. Wzmocnienia takie jak: Marcel Wędrychowski, Mateusz Kowalczyk, Aleksander Paluszek, Jakub Łukowski, Maciej Rosołek czy Aleksander Buksa mają pomóc drużynie jak najlepiej zaprezentować się w drugim z rzędu sezonie w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni trenera Rafała Góraka rozegrali cztery przedsezonowe sparingi – dwukrotnie wygrywając oraz dwa razy schodząc z boiska pokonani. Zwycięstwa zanotowali ze słowackim FC Koszyce, 3:0 oraz ze Stalą Rzeszów 3:0. Z kolei przegrali z Pogonią Szczecin 0:1, a także z czeską Sigmą Ołomuniec 1:2.

W poprzednim sezonie oba zespoły w bezpośrednich meczach miały identyczny bilans, bowiem w Lubinie to Miedziowi cieszyli się z wygranej 1:0 po trafieniu Huberta Adamczyka. W Katowicach lepszy okazał się GKS – tam o wyniku zadecydował gol Sebastiana Bergiera.

Dla obu drużyn to spotkanie ma duże znaczenie – nie tylko ze względu na możliwość zdobycia pierwszych punktów, ale też budowania pewności siebie na dalszą część sezonu. KGHM Zagłębie Lubin będzie chciało pokazać, że porażka z Widzewem była tylko wypadkiem przy pracy, a katowiczanie zrobią wszystko, by dobrze wypaść przed własną publicznością.

Dominik Hładun: Chcemy zaprezentować się lepiej

Przed spotkaniem 2. Kolejki PKO BP Ekstraklasy porozmawialiśmy z bramkarzem KGHM Zagłębia Lubin, Dominikiem Hładunem.

[…] GKS też przegrał na inaugurację na 0:1, a ich rywalem był Raków. Z jakimi nadziejami podejdziecie do tego meczu?

– Ten mecz będzie walką dla obu drużyn o pierwsze punkty w tym sezonie. Na pewno chcemy dobrze się zaprezentować i jedziemy do Katowic z myślą o wygranej. Skupiamy się na naszej grze i naszych wynikach, bo na pewno stać nas na zdecydowanie więcej.

W takim razie co trzeba będzie zrobić, by przywieźć komplet punktów do Lubina?

– Przede wszystkim przełożyć grę obronną z pierwszego meczu, bo poza sytuacją, po której straciliśmy gola uważam, że broniliśmy nieźle jako drużyna. Oprócz tego musimy dodać nieco więcej z przodu, by nasze ataki były bardziej przebojowe i niekonwencjonalne. Mam nadzieję, że strzelanie rozpoczniemy w poniedziałek i z pełną pulą wrócimy do Lubina.

mkszaglebie.pl – 43. spotkanie Zagłębia Lubin z GKS-em Katowice

Wiosną ubiegłego sezonu Zagłębie Lubin po długiej przerwie ponownie zmierzyło się z GKS-em Katowice na stadionie przy ul. Bukowej. Pożegnanie ze starym obiektem nie było dla „Miedziowych” udane. Teraz pierwszy raz w historii zagrają z GieKSą na nowym stadionie w Katowicach. Jesienią, w meczu rozegranym w Lubinie, lepsze było Zagłębie. W rewanżu triumfowali już katowiczanie. Kto wyjdzie zwycięsko tym razem?

Pierwsze mecze ligowe pomiędzy Zagłębiem a GKS-em odbyły się w sezonie 1975/1976 i nie wspominamy ich najlepiej – dwie porażki, 0:5 i 1:2. Na pierwsze wyraźne zwycięstwo przyszło nam długo czekać – dopiero w sezonie 2004/2005 rozbiliśmy rywali aż 7:0. Dziesięć lat później, już po spadku do 1. ligi, dorzuciliśmy kolejne efektowne 5:0. W historii tej rywalizacji nie brakowało więc spotkań pełnych emocji i bramek.

[…] Ostatnie ligowe pojedynki przed powrotem GKS-u do Ekstraklasy odbyły się w sezonie 2014/2015. Wówczas Zagłębie, po nieudanym sezonie i przegranym finale Pucharu Polski, spadło do 1. ligi. Jesienią pokonało GKS 1:0 po trafieniu Michala Papadopulosa, a wiosną rozgromiło rywali 5:0. Gole zdobywali wtedy m.in. Arkadiusz Woźniak (obecnie ponownie w Zagłębiu, a wcześniej także gracz GKS-u) i Adrian Błąd – dziś kluczowy piłkarz i jeden z kapitanów katowickiego zespołu.

Ostatni mecz rozegrano w rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu. W 24. kolejce PKO BP Ekstraklasy GKS Katowice wygrał 1:0. Choć Zagłębie oddało aż 18 strzałów, żaden nie był celny. Po tej porażce widmo spadku zaczęło poważnie zaglądać w oczy lubinianom. Choć ostatecznie się utrzymali, mecz ten przypieczętował koniec pracy trenera Marcina Włodarskiego.

Bilans meczów: Zagłębie Lubin – GKS Katowice

Zwycięstwa Zagłębia: 13

Remisy: 13

Zwycięstwa GKS Katowice: 16

Bilans bramkowy: 49–45 dla Zagłębia

gazetawroclawska.pl – Zagłębie Lubin już bez Tomasza Pieńki jedzie do Katowic

Dziś o godz. 19 KGHM Zagłębie Lubin zagra na wyjeździe z GKS-em Katowice. W składzie zabraknie Tomasza Pieńki, który został sprzedany do Rakowa Częstochowa.

[…] Już bez Pieńki na pokładzie lubinianie udali się do Katowic, gdzie dziś zagrają z GKS-em. Jedni i drudzy poszukają pierwszych punktów w sezonie 2025/26, ponieważ Miedziowi na inaugurację przegrali z Widzewem w Łodzi (0:1), a „GieKSa” musiała uznać wyższość Rakowa przed własną publicznością (0:1).

goal.pl – GKS Katowice – Zagłębie Lubin

[…] GKS Katowice w zeszłym roku sprawiło niezłą sensację, zajmując wysokie miejsce w tabeli jako beniaminek. Ten sezon może być trudniejszy, gdyż rywale znacząco się wzmocnili, a ekipa Rafała Góraka postawiła na rynku transferowym głównie na piłkarzy z ligi. Straciła Oskara Repkę, który od samego początku znakomicie radzi sobie w Rakowie Częstochowa. W poniedziałek GKS Katowice podejmie przed własną publicznością Zagłębie Lubin, które również ma za sobą nieudany start. Miedziowi polegli w rywalizacji z Widzewem Łódź, a w Katowicach spróbują wrócić na właściwe tory. Nie ulega wątpliwościom, że to bardzo ważne spotkanie dla obu drużyn.

[…] GKS Katowice przed tygodniem zainaugurował ligowe rozgrywki z bardzo trudnym rywalem, gdyż mierzył się z wicemistrzem Polski. Raków Częstochowa na wyjeździe ograł zeszłorocznego beniaminka 1-0, choć wynik mógł być inny. GKS Katowice nie ma więc na koncie choćby oczka. W podobnej sytuacji znajduje się Zagłębie Lubin, które również nie zapunktowało w pierwszej kolejce. Miedziowi okazali się słabsi od Widzewa Łódź, także przegrywając zaledwie jedną bramką.

ekstraklasa.org – 40 lat po debiucie – 2. kolejka 2025/2026 (poniedziałek)

Rozgrywany 28 lipca 1985 mecz między KGHM Zagłębiem Lubin, a GKS Katowice był debiutem Miedziowych w Ekstraklasie. Dokładnie 40 lat później – co do dnia – te drużyny także zmierzą się na najwyższym szczeblu, zamykając 2. kolejkę sezonu 2025/2026.

SYTUACJA: Identycznie rozpoczął się ten sezon dla obu zespołów. Na starcie PKO Bank Polski Ekstraklasy 2025/2026 zanotowały porażki 0:1. W związku z tym po premierowej kolejce zajmowały ex aequo (też z Arką Gdynia) miejsca od 11. do 13. Nadal czekają zatem na pierwsze bramki w nowej edycji zmagań.

HISTORYCZNIE: Przynajmniej dwa ważne wydarzenia wiążą się z rywalizacją tych drużyn na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. KGHM Zagłębie Lubin zadebiutowało bowiem w elicie właśnie w starciu z GKS Katowice. Stało się to w lipcu 1985 roku. Premiera przebiegła po myśli Miedziowych, którzy wygrali 1:0. Ponad dziewiętnaście lat później w tej samej konfiguracji lubinianie pokonali Gieksę aż 7:0. Dzięki temu wyrównali rekord swojego najwyższego zwycięstwa w Ekstraklasie!

POD LUPĄ – GOSPODARZE: Trener Rafał Górak lubi constans w tylnej formacji. Bramkarz Dawid Kudła nie opuścił miejsca między słupkami Gieksy w żadnym z 69 ostatnich meczów ligowych (35 w Ekstraklasie, 34 w 1. Lidze). Arkadiusz Jędrych z kolei gra „od deski deski” już w 58 spotkaniach o punkty mistrzowskie. W Ekstraklasie jako jedyny zawodnik z pola nie zszedł z boiska w 35 kolejnych meczach.

POD LUPĄ – GOŚCIE: Stoperzy KGHM Zagłębia Lubin lubią naprawdę dobrze grają głową. Młody Igor Orlikowski strzelił 3 gole w najwyższej lidze – wszystkie padły po rzutach rożnych i dały Miedziowym zwycięstwo. Aleks Ławniczek natomiast 6 z 7 swoich trafień w elicie zanotował właśnie po strzałach z powietrza.

PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZWYCIĘSTWA: GKS Katowice – 54%, KGHM Zagłębie Lubin – 23%

CZY WIESZ, ŻE: W 2025 roku KGHM Zagłębie Lubin nie zremisowało na wyjeździe,

GKS Katowice: 9 goli straconych w 10 ostatnich meczach u siebie w PKO Bank Polski Ekstraklasie (0,9/mecz),

Arkadiusz Jędrych (GKS Katowice): obecnie najdłuższa seria występów w Ekstraklasie od 1. do 90. minuty z piłkarzy z pola (35 meczów),

GKS Katowice w 13 ostatnich meczach: 6 zwycięstw – 1 remis – 6 porażek,

GKS Katowice: 4 zwycięstwa z rzędu nad KGHM Zagłębiem Lubin w roli gospodarza w Ekstraklasie (w żadnym z tych meczów GKS nie stracił gola),

KGHM Zagłębie Lubin: 34 z 36 ostatnich goli tej drużyny w PKO Bank Polski Ekstraklasie strzelili Polacy (+ 1 samobój, 1 obcokrajowiec),

Arkadiusz Woźniak – może zagrać w 13. Sezonie w lidze w KGHM Zagłębiu Lubin (w tym: 12x Ekstraklasa, 1x 1. Liga),

Igor Orlikowski (KGHM Zagłębie Lubin) – 3 gole strzelone w Ekstraklasie, 3x głową, 3x po rzucie rożnym, 3x zwycięski gol (2x na 1:0, 1x na 2:1),

KGHM Zagłębie Lubin: w meczu z GKS Katowice odniosło swoje najwyższe zwycięstwo w Ekstraklasie (7:0, 16 października 2004),

KGHM Zagłębie Lubin: jeśli wygrywa na wyjeździe z GKS Katowice w Ekstraklasie to bez straty bramki (2x 2:0, 1x 1:0),

6 zwycięstw gospodarzy z rzędu bez straty bramki w meczach między nimi (też: 7 w 8) w Ekstraklasie,

KGHM Zagłębie Lubin: 1 remis w 19 ostatnich meczach; GKS Katowice: 1 remis w 14 ostatnich meczach.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga