Hokej Piłka nożna Podcasty Prasówka Siatkówka
Media o GieKSie: Dla kogo „Złoty Buk”?
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
Rozgrywki II ligi piłkarskiej w 2019 roku zostały zakończone. Piłkarze na „półmetku” sezonu zajmują trzecie miejsce w tabeli. W ostatniej kolejce GieKSa pokonała na wyjeździe Bytovię Bytów 2:1 (0:1). Prasówkę o tym meczu znajdziecie tutaj.
Ekstraliga kobiet dwa tygodnie temu zakończyła rundę jesienną. W ostatni weekend zostały rozegrane mecze 1/8 Pucharu Polski: piłkarki pokonały drużynę Bielawianka Bielawa 5:0 (2:0). Losowanie następnej rundy 12 grudnia, a mecze będą rozgrywane 15 – 16 lutego przyszłego roku.
Siatkarze rozegrali w minionym tygodniu dwa spotkania w ramach rozgrywek PlusLigi. Pierwszy z nich siatkarze wygrali (w Szopienicach) z MKS-em Będzin 3:1, w drugim GieKSa przegrała na wyjeździe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, 1:3. W tym tygodniu drużyna rozegra jedno spotkanie, z drużyną Verva Warszawa Orlen Paliwa (w Szopienicach, w sobotę).
Pracowity tydzień mają za sobą hokeiści, którzy rozegrali trzy spotkania. Drużyna we wtorek pokonała GKS Tychy 4:3, w piątek przegrała z kolei z Cracovią 0:4 i w niedzielę w derbach Katowic wygrała z Naprzodem 8:0.
PIŁKA NOŻNA
kobiecapilka.pl – Ćwierćfinaliści Pucharu Polski
Siedem klubów z Ekstraligi oraz perełka z Tarnowa awansowały do wiosennych ćwierćfinałów Pucharu Polski.
W weekend 30 listopada / 1 grudnia rozegrane zostały mecze 1/16 finału Pucharu Polski. Awans do meczów ćwierćfinałowych wywalczyło siedem klubów grających w Ekstralidze kobiet oraz jeden pierwszoligowiec.
Do ćwierćfinałów PP awansowali: GKS Katowice, Górnik Łęczna, KKP Bydgoszcz, Medyk Konin, Czarni Sosnowiec, UKS SMS Łódź, Olimpia Szczecin i Tarnovia Tarnów.
Mecze ćwierćfinałowe odbędą się w przyszłym roku. Poprzedzi je losowanie par. W przeciwieństwie do lat ubiegłych od tego sezonu na poziomie ćwierćfinałów i półfinałów rozgrywane będą pucharowe dwumecze.
sportdziennik.com – Szwedzik: Czeka mnie bardzo dużo pracy
Rozmowa z Patrykiem Szwedzikiem, napastnikiem GKS-u Katowice.
Sobotni wieczór z pewnością zapamiętasz na długo. W wygranym 4:0 meczu z Gryfem Wejherowo zdobyłeś swoją pierwszą bramkę w seniorach, ustalając wynik. Jakich rad udzielił ci trener Rafał Górak, gdy wchodziłeś na boisko w miejsce Dawida Rogalskiego?
Patryk SZWEDZIK: – Trener mówił to co zwykle. Polecił, bym trzymał się zadań taktycznych, jakie nam nakreślił przed spotkaniem. Udało mi się je przyswoić i wykorzystać w najlepszy możliwy sposób.
2 grudnia skończysz 18 lat i już możesz się pochwalić golem na szczeblu centralnym. Jak go będziesz wspominał?
Patryk SZWEDZIK: – To wspaniałe uczucie. Bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć bramkę, ale zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze bardzo dużo pracy. Jeśli chodzi o samo trafienie, to Szymek Kiebzak dostał piłkę na lewej stronie boiska, podciągnął z nią w kierunku bramki i idealnie – zewnętrzną częścią stopy – dośrodkował na moją nogę. Pozostało mi jedynie dopełnić formalności.
[…] Co sobie wtedy pomyślałeś?
Patryk SZWEDZIK: – Że spełniło się moje marzenie z dzieciństwa. To był dopiero twój trzeci występ w II lidze. Wcześniej wchodziłem na końcówki spotkań przeciwko Bytovii i Górnikowi Łęczna. Można więc powiedzieć – do trzech razy sztuka.
[…] Od 9 sierpnia tego roku jesteś zawodnikiem pierwszego zespołu, ale piłkarskich szlifów nabierałeś w Akademii Młoda GieKSa…
Patryk SZWEDZIK: – Zgadza się. Moim pierwszym trenerem był Michał Chmielowski, a po nim pieczę nade mną przejął Adrian Napierała. Ci szkoleniowcy prowadzili mnie w drużynie juniorów.
Dla kogo „Złoty Buk”?
Adrian Błąd, Arkadiusz Jędrych i Dawid Rogalski zostali nominowani do miana „Piłkarza roku” w tradycyjnym plebiscycie „Złote Buki”, od lat podsumowującym rok w GKS-ie Katowice.
Ten miniony – delikatnie mówiąc – nie był udany dla najważniejszych sekcji GieKSy. Hokeiści nie awansowali do upragnionego finału PHL, siatkarze uplasowali się poza czołową szóstką PlusLigi, a „creme de la creme” to spadek piłkarzy z zaplecza ekstraklasy. Udział w tym mieli Błąd i Jędrych – podobnie jak w udanej jesieni na boiskach II-ligowych. Doceniono też Dawida Rogalskiego. Napastnik ściągnięty w lipcu z Tychów strzelił 8 goli. Głównym architektem kończącej się rundy jest oczywiście trener Rafał Górak, dlatego trudno się dziwić, że „powrót Rafała Góraka” stanowi kandydaturę w kategorii „wydarzenie roku”.
Głosy w plebiscycie „Złote Buki” można oddawać do niedzieli za pośrednictwem strony internetowej zlotebuki.gkskatowice.eu. Uroczysta gala odbędzie się w czwartek, 5 grudnia, w auli Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Dodajmy jeszcze – czy ktoś to pamięta?! – że w poprzednim roku statuetkę dla najlepszego piłkarza zgarnął Lukas Klemenz.
LISTA WSZYSTKICH NOMINACJI W PLEBISCYCIE „ZŁOTE BUKI 2019”
Piłkarka roku: Kinga Kozak, Klaudia Miłek, Joanna Olszewska
Piłkarz roku: Adrian Błąd, Arkadiusz Jędrych, Dawid Rogalski
Siatkarz roku: Emanuel Kohut, Marcin Komenda, Rafał Szymura
Hokeista roku: Dusan Devecka, Grzegorz Pasiut, Filip Starzyński
Wydarzenie roku: mistrzostwo Polski szachistów, podwójny brąz hokeistów, powrót Rafała Góraka
SIATKÓWKA
plusliga.pl – Środa z PlusLigą: GKS Katowice – MKS Będzin 3:1
GKS Katowice pokonał MKS Będzin 3:1 (25:21, 23:25, 25:22, 27:25) w meczu 7. kolejki PlusLigi. Gospodarze przystąpili do spotkania w dobrych humorach po ostatnim wyjazdowym spotkaniu i tylko w drugim secie pozwolili gościom przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. MVP został wybrany Jakub Jarosz.
GKS Katowice przystąpił do derbowego starcia z będzińskim klubem po upragnionym zwycięstwie.
[…] Pierwszą partię lepiej rozpoczęli gospodarze. Serią bardzo dobrych zagrywek popisał się Jakub Szymański 4:2 i 5:2. Do tego w kontrataku świetnie spisywał się Jakub Jarosz. Będzinianie starali się odrabiać straty.
[…] Jednak w kolejnych akcjach dużo skuteczniejsi byli siatkarze GKS-u 12:9. Dobrze czytali grę na siatce i ustawiali szczelny blok 14:10. Od tego momentu goście nie potrafili znaleźć żadnego sposobu, aby zatrzymać rozpędzonych rywali 14:20. Popełniali przy tym sporo, niewymuszonych błędów. Co prawda w końcówce premierowej odsłony spotkania będzinianie odrobili kilka oczek 20:23, ale ostatnie słowo należało do zespołu z Katowic. Ostatni punkt, dzięki atakowi po bloku zdobył Jarosz 25:21.
MKS Będzin szybko wyciągnął wnioski z porażki. Kolejnego seta zaczął od prowadzenia 6:3. Z akcji na akcję coraz skuteczniejszy był Purya Fayazi 7:3. Katowiczanie mieli spory problem, żeby zatrzymać przeciwników 4:8. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie mieli zamiaru poddać się bez walki. Dzięki dobrej obronie i skutecznym kontratakom zniwelowali stratę do dwóch oczek 10:12. Z czasem zawodnicy MKS-u zaczęli popełniać proste błędy, które wykorzystali gospodarze 14:14. Do końca seta gra była wyrównana. Jednak tym razem to drużyna z Będzina zachowała więcej zimnej krwi 25:23. W ostatniej akcji Grzegorz Pająk popisał się skuteczną kiwką.
Trzeci set od pierwszej do praktycznie ostatniej akcji grany był punkt za punkt. Żadnej drużynie nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi punktowej 10:10 i 16:16. Dopiero w drugiej połowie GKS Katowice, dzięki dobrej grze blokiem wypracował trzy oczka przewagi 21:18. W tej partii blok okazał się kluczowym elementem do zwycięstwa. W ostatniej akcji tego seta Jan Nowakowski właśnie blokiem zatrzymał atak Faryny 25:22.
Kolejna odsłona meczu rozpoczęła się od prowadzenia GKS-u 4:0. Podopieczni Jakuba Bednaruka nie mieli zamiaru oddać tej partii bez walki. Dość szybko doprowadzili do remisu 9:9. Tym razem to katowicki zespół musiał gonić wynik i szukać okazji do zrobienia serii, dlatego korzystał, ile mógł z pierwszego tempa i mocnej zagrywki. MKS oparł się na sile Rafała Faryny 20:20 i dopiero po pojedynczym bloku Firleja, katowiczanie odskoczyli na dwa oczka 22:20. Do końca gra była bardzo zacięta i emocjonująca 23:23 i 24:24. Ostatecznie w dwóch akcjach zapunktował Adrian Buchowski. Najpierw popisał sie skutecznym atakiem po bloku, a chwilę później posłał na stronę rywali asa serwisowego 27:25.
polsatsport.pl – ZAKSA pewnie pokonała GKS
W spotkaniu 8. kolejki PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała z GKS Katowice 3:1. Po dwóch wyrównanych setach był remis, ale dwie kolejne odsłony przebiegały przy wyraźnej przewadze mistrzów Polski, którzy utrzymali pozycję lidera.
W pierwszym secie oglądaliśmy wyrównaną walkę obu ekip. Do stanu 20:20 katowiczanie dotrzymywali kroku ekipie mistrza Polski. Potem akcje kończył Aleksander Śliwka (23:20), ten sam zawodnik wywalczył piłkę setową (24:21), a w ostatniej akcji seta goście przebili piłkę w aut po ataku Kamila Semeniuka (25:22).
Druga odsłona toczyła się przy minimalnej przewadze przyjezdnych. W końcówce, po ataku Rafała Szymury odskoczyli na trzy oczka (18:21), potem mieli piłkę setową przy stanie 21:24. Siatkarze ZAKSY zdołali doprowadzić do rywalizacji na przewagi. Zwycięsko wyszli z niej goście, którzy rozstrzygnęli sprawę skutecznymi atakami Szymury i Jakuba Szymańskiego (24:26).
W trzeciej partii inicjatywę odzyskali podopieczni trenera Nikoli Grbicia, ale też przyczyniła się do tego nieco słabsza gra siatkarzy GKS. Po wyrównanym początku, ZAKSA zaczęła budować przewagę (16:11, 20:14) i w końcówce kontrolowała sytuację na parkiecie. As serwisowy Arpada Barotiego ustalił wynik na 25:18.
Podobny scenariusz miał kolejny set, w którym ZAKSA szybko uzyskała wyraźną przewagę (6:1). Katowiczanie próbowali jeszcze się odgryźć, zmniejszyli punktowy dystans, ale tylko na chwilę, bo środkowa część seta znów przebiegała pod znakiem dominacji gospodarzy (16:9). Kędzierzynianie spokojnie zmierzali po zwycięstwo. Baroti wywalczył piłkę meczową, a w kolejnej akcji Szymura zaatakował w aut (25:17).
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – GKS Katowice 3:1 (25:22, 24:26, 25:18, 25:17)
HOKEJ NA LODZIE
hokej.net – GieKSa lepsza od Mistrza Polski. Błysk Da Costy
Hokeiści GKS Katowice pokonali aktualnego mistrza Polski GKS Tychy 4:3 po emocjonującym meczu do ostatniej syreny. Dwie bramki i asystę zaliczył Teddy Da Costa, były zawodnik tyskiej drużyny.
[…] GKS Katowice przystąpili do meczu bez chorego Robina Rahma. W jego miejsce do gry został desygnowany Michał Kieler. Rezerwowy bramkarz gospodarzy godnie zastąpił pierwszego golkipera. W meczu z mistrzem Polski obronił 26 z 29 strzałów.
Od pierwszych minut groźniejsze akcje tworzyli gospodarze. Mieli wiele okazji do zdobycia gola. Najbliżej tej sztuki był Jussi Makkonen, ale po jego strzale krążek odbił się od słupka
Niewykorzystana okazja błyskawicznie się zemściła. Alexander Szczechura znakomicie obsłużył podaniem Michaela Cichego, który zwiódł bramkarza i strzelił obok niego.
Chwilę później dobrą okazję do wyrównania miał Tadej Čimžar, jednak swój ofensywny rajd zakończył strzałem. Krążek leciał w okolice okienka, lecz John Murray fantastycznie złapał gumę.
Tyszanie dobrze rozpoczęli druga odsłonę. Już cztery minuty po wznowieniu gry pięknego gola zdobył Bartłomiej Jeziorski. Upadając na lód oddał strzał tuż nad taflą w długi róg, czym kompletnie zaskoczył Michała Kielera.
Po tym golu katowiczanie wyraźnie podkręcili tempo spotkania. W szeregi tyszan wkradła się dekoncentracja i zaczęli zarabiać kolejne minuty karne. W 30. gospodarze minucie zdołali zniwelować straty do rywali. Tuukka Rajamäki uderzył bez przyjęcia tuż pod poprzeczkę. Chwilę później podopieczni Piotra Sarnika rozgrywali zamek podczas gry w przewadze. Akcję strzałem z klepy zwieńczył Teddy Da Costa. Zrobił to na tyle dobrze, że umieścił krążek w siatce. To nie było ostatnie słowo gospodarzy tej tercji. W 37. minucie gry Grzegorz Pasiut zagrał przed bramkę do Jussiego Salmiego. Fin miał dużo czasu, więc oddał strzał w samo okienko tyskiej bramki. Tym samym dał prowadzenie swojej drużynie.
W kolejnych minutach tyszanie ruszyli do ataku chcąc wyrównać wynik spotkania. W 47. minucie nadziali się jednak na kontrę. Teddy Da Costa znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wygrał tę próbę sił. Krążek po strzale Francuza odbił się od poprzeczki i wpadł do siatki.
W 51. minucie gry w niemal identycznej sytuacji jak francuski napastnik znalazł się Christian Mroczkowski. Jednak Michał Kieler w fantastyczny sposób wyczuł intencje Kanadyjczyka. „Mroczek” szybko się zrehabilitował. Gdy do końca meczu pozostawało pięć minut, tyski napastnik wjechał pod bramkę i z bliska oddał strzał w samo okienko. Tyszanom nie starczyło jednak czasu na wyrównanie.
GKS Katowice – GKS Tychy 4:3 (0:1, 3:1, 1:1)
Pewne zwycięstwo Cracovii z GieKSą. Świetny mecz Kopřivy
Hokeiści Comarch Cracovii w piątkowy wieczór odnieśli pewne zwycięstwo 4:0 z GKSem Katowice. Czyste konto zachował Miroslav Kopřiva, który obronił wszystkie 35 strzałów rywali.
[…] Do pierwszego składu gości wrócił bramkarz Robin Rahm, natomiast zabrakło w nim kapitana zespołu Grzegorza Pasiuta, wciąż zmagającego się z urazem nadgarstka. W drużynie gospodarzy szansę debiutu dostał nowy fiński napastnik Tomi Leivo.
GKS w pierwszych minutach meczu kontrolował wydarzenia na lodowisku Cracovii, a najlepsza okazję do zmiany wyniku miał Oskar Jaśkiewicz. W 10. minucie Ondrej Mikula dobrze zachował się pod bramką Robina Rahma i uzyskał prowadzenie dla Pasów, co skrajnie odmieniło przebieg gry. Krakowianie naciskali na GieKSę do samego końca tercji, zaś goście musieli raz po raz powstrzymywać mających wyraźny ciąg na bramkę rywali. Michal Vachovec i Tomi Leivo zdążyli sprawdzić umiejętności Rahma kilka razy przed końcem pierwszej tercji.
Po trafieniu Bahenskiego z 23. minuty stało się jasne, że dzieło odrabiania strat przez zespół Piotra Sarnika będzie bardzo trudne. Gościom brakowało agresji w tercji rywala i pomysłów na zaskoczenie jego obrony, zaś hokeiści Cracovii postawili na szybkość. Krakowianie strzelili w drugiej tercji jeszcze dwie bramki. Sześć minut po drugim golu dobrze uderzył Michal Vachovec, a na dwie minuty przed syreną Damian Kapica wykorzystał błyskawiczne wyjście z kontrą. GieKSa miała swoje szanse bramkowe, ale dobrze spisywał się bramkarz Miroslav Kopřiva, który bronił próby Makkonena i Čakajíka.
Hokeiści GKS-u nie mieli nic do stracenia, dlatego ruszyli od pierwszej sekundy trzeciej tercji na bramkę Cracovii i strzelali zdecydowanie częściej niż wcześniej. Dwa razy kapitalnie uderzał Teddy Da Costa, ale pierwsza próba obiła poprzeczkę, druga zatrzymała się na parkanie świetnie tego dnia dysponowanego Kopřivy. Miejscowi wytrzymali natarcia GieKSy i zaczęli odpowiadać swoimi akcjami. Obu drużynom brakowało jednak celności, a gra przez dłuższy czas toczyła się w wolniejszym rytmie. Ożywienie przyniosła dopiero sprzeczka Da Costy z Ježkiem, zakończoną karą dla obu zawodników. Do końca meczu wynik się nie zmienił i gospodarze po raz pierwszy wygrali w tym sezonie z GieKSą.
Comarch Cracovia – GKS Katowice 4:0 (1:0, 3:0, 0:0)
infokatowice.pl – GieKSa gromi Naprzód w derbach Katowic
W hokejowych derbach miasta GieKSa pokonała w Satelicie Naprzód Janów aż 8:0. Dwie bramki Trójkolorowi zdobyli grając w osłabieniu.
Od pierwszego gwizdka sędziego przewagę na lodowisku posiadali gospodarze, którzy objęli prowadzenie w 8 min. po strzale Cimzara. Wraz z upływem czasu przewaga GieKSy była coraz większa. Szczególnie w drugiej i trzeciej odsłonie długimi minutami goście nie byli w stanie wyjść z własnej tercji. O przewadze GKS-u najlepiej może świadczyć fakt, że aż dwie bramki zdobyli oni grając w osłabieniu, a janowianie w ciągu 60 minut oddali zaledwie 14 celnych strzałów na bramkę Kielera.
GKS Katowice – Naprzód Janów 8:0 (2:0, 2:0, 4:0)
sportdziennik.pl – „Steru” u steru!
Powoli się kończy wstydliwa sprawa fińskiego szkoleniowca GieKSy. Trzeba o niej jak najszybciej zapomnieć!
Rejterada Risto Dufvy z funkcji trenera hokeistów GKS-u Katowice sprawiła sporo zamieszania w klubie, zaś środowisko się rozdyskutowało. 56-letni Fin, choć w bogatym CV ma wiele sukcesów, swoim zachowaniem się skompromitował i postawił działaczy w mało komfortowej, delikatnie rzecz ujmując, sytuacji. Kontrakt Dufie został wypowiedziany i chyba sam zainteresowany powinien ponieść poważne konsekwencje, chociażby finansowe. Na linii Dufva – klub wiele pracy będą mieli prawnicy, którzy pewnie ustalą szczegóły rozstania.
Życie jednak nie znosi pustki i władze klubu powierzyły oficjalnie prowadzenie zespołu dotychczasowemu II trenerowi, Piotrowi Sarnikowi, który podpisał nowy kontrakt, obowiązujący do końca sezonu. To jedyne i jak najbardziej rozsądne wyjście z tej kłopotliwej sytuacji. „Steru”, jak mówią do niego koledzy, ma za sobą 135 występów oraz 26 goli w reprezentacji (7 x MŚ) oraz wiele sukcesów klubowych (2 złote medale z Cracovią, 4 srebrne i 3 brązowe oraz Puchar Polski z GKS Tychy). Z chwilą zakończenia sportowej kariery rozpoczął pracę trenera w SMS-ie, potem krótko w Zagłębiu Sosnowiec. Przez 2 sezony ściśle współpracował z Tomem Coolenem, doprowadzając GKS Katowice do wicemistrzostwa kraju oraz brązowego medalu oraz 3. miejsca w Pucharze Kontynentalnym. Od 2018 r. również jest selekcjonerem reprezentacji młodzieżowej i teraz kadra przygotowuje się na zgrupowaniu w Oświęcimiu do grudniowych mistrzostw świata Dywizji IB.
[…] Sarnik wraz ze swoim współpracownikiem, Tommim Satosaarim, specjalizującym się również w treningu bramkarzy, miał już okazję prowadzić drużynę w 7 spotkaniach i bilans jest wielce obiecujący. Wygrał 5, m.in. z GKS-em Tychy 4:3, 2 razy z Unią (1:0 i 2:1), przegrał z Zagłębiem 2:3 oraz Cracovią 0:4, bramki 21:14. Sarnik na pewno nie będzie dokonywał raptownych zmian, choć życie samo je wymusza. GKS Katowice nieźle prezentuje się w grze obronnej, ale musi popracować nad skutecznością. To największy mankament tego zespołu.
Sarnik teraz dzieli czas na zespół klubowy oraz reprezentację młodzieżową. Stale kursuje na linii Katowice – Oświęcim, zaś dom rodzinny w Jaworznie omija szerokim łukiem. W grudniu podczas młodzieżowych MŚ w Kijowie zajęcia GieKSy poprowadzi Satosaari. Nim jednak to nastąpi, GKS czeka jeszcze kilka meczów ligowych. Już dzisiaj dojdzie do potyczki z Podhalem, sąsiadem w tabeli, i będzie okazja do powiększenia dorobku punktowego. Jedno jest pewne – skuteczności nie da się poprawić z dnia na dzień.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.
Kibice Klub Piłka nożna
Puchar Polski dla wyjazdowiczów
Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.
Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.
To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).
Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).



Najnowsze komentarze