Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu z Górnikiem: Wielkie święto w Zabrzu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego meczu Górnik Zabrze  – GKS Katowice.

 

silesion.pl – Śląski Klasyk na Roosevelta: Górnik Zabrze – GKS Katowice

W sobotę, 23 sierpnia o 20:15, na Arenie Zabrze odbędzie się spotkanie, na które kibice czekali od dawna. Śląski Klasyk to nie tylko starcie dwóch drużyn z regionu, ale też symboliczny pojedynek tradycji, ambicji i piłkarskiej dumy.

Górnik Zabrze rozpoczął sezon w dobrym stylu. Zespół Michała Gašparíka ma już na rozkładzie Pogoń Szczecin, a jedynym mankamentem są niewykorzystane okazje w domowych spotkaniach. Zabrzanie wyróżniają się aktywnością ofensywną – oddali najwięcej strzałów w lidze (86) i przodują w liczbie goli strzelonych zza pola karnego. Wysoka skuteczność lewą nogą (85,7% bramek) oraz forma Ousmane’a Sowa sprawiają, że defensywa GKS-u czeka wyjątkowo trudny wieczór.

Katowiczanie, prowadzeni przez Rafała Góraka, są z kolei zespołem grającym odważnie i z rozmachem. W trzech ostatnich meczach padło aż 13 goli z ich udziałem. Dużym atutem GieKSy są stałe fragmenty gry – już pięciokrotnie w tym sezonie kończyli je bramką. Liderem pozostaje Bartosz Nowak, który miał udział przy ponad połowie zdobyczy zespołu (3 gole i 1 asysta). Problemem pozostaje jednak defensywa, która traci zbyt wiele bramek, szczególnie w końcowych fragmentach spotkań.

[…] Spotkania Górnika z GKS-em od dekad elektryzują śląską publiczność. To rywalizacja pełna dramaturgii, kontrowersji i meczów, które przechodziły do annałów polskiej piłki.

Pierwsze starcie w Ekstraklasie miało miejsce w 1965 roku na Stadionie Śląskim, kiedy mistrz Polski – Górnik – pokonał beniaminka z Katowic 3:0.

Lata 80. i 90. to okres największej intensywności rywalizacji, w tym pamiętny finał Pucharu Polski w 1986 roku, w którym GKS pokonał Górnika 4:1 po hat-tricku Jana Furtoka.

Statystyka przemawia za zabrzanami: 64 mecze – 23 zwycięstwa Górnika, 21 remisów, 20 wygranych GKS-u. Bilans bramkowy 88:71.

Ostatnie starcie przy Bukowej, rozegrane już na nowym stadionie GKS-u, zakończyło się sensacyjnym zwycięstwem gospodarzy 2:1 w doliczonym czasie gry.

Śląski Klasyk to także święto na trybunach. Organizatorzy przygotowali bogatą Strefę Kibica, która wystartuje już o 17:15.

Na fanów czekają m.in.: gokarty od S-kart Bytom, eksperymenty naukowe od Doświadczalni, dmuchane atrakcje piłkarskie, dwudziestometrowy tor przeszkód, a także gry VR od Cybermagii. Superbet przygotował koszykarskie konkursy z nagrodami, a Royal Cars zaprezentuje luksusowe auta, w tym Maserati i Corvette. Nie zabraknie strefy gastronomicznej z grillem i zabawami od sponsora Madej Wróbel oraz atrakcji na Sektorze Rodzinnym.

Organizatorzy spodziewają się pełnych trybun, a frekwencja może pobić dotychczasowe rekordy Areny Zabrze. Wszystko wskazuje na to, że w sobotni wieczór czeka nas nie tylko wielkie widowisko piłkarskie, ale też jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu Ekstraklasy na Śląsku.

 

weszlo.com – Górnik – GKS

„Śląski Klasyk” przed nami. Starcia Górnika Zabrze z GKS-em Katowice to prawdziwy szlagier śląskiego, ale i polskiego futbolu. W Ekstraklasie możemy je ponownie oglądać dopiero od zeszłego sezonu, kiedy to GieKSa wróciła do Ekstraklasy.

[…] Górnik zagrał jedną dobrą i jedną świetną połowę w Szczecinie i całkowicie wykorzystał niemoc Portowców. Trzy punkty zasłużenie pojechały do Zabrza. W spotkaniu derbowym tak łatwo może już nie być, ponieważ GieKSa niespodziewanie wystrzeliła z formą, dorównującą tej zabrzan. Lukoszek i spółka muszą jednak patrzeć na siebie i jeżeli nie pękną na robocie, to nie będzie tak źle.

Przebudzenie mocy. Nawiązując do tytułu siódmej serii sagi Gwiezdnych Wojen, trzeba powiedzieć, że GKS odbił sobie niepowodzenia we wcześniejszych meczach. Starcie z Arką było pokazem siły GieKSy, której nie oglądaliśmy jeszcze w bieżącej kampanii i trzeba przyznać, że wzięło z zaskoczenia, ponieważ Arka do tej pory była zespołem bardzo solidnym. Rafał Górak miał też trochę szczęścia, ponieważ zdobywaniem goli zajęli się obrońcy, co często się nie zdarza, przynajmniej w takich ilościach. Jeśli piłkarzom z Katowic uda się podtrzymać trend, to być może wkrótce będą patrzeć na rywali z góry, jak Obi-Wan Kenobi na Anakina Skywalkera w słynnej walce na Mustafar.

Spotkania derbowe rządzą się swoimi prawami, a „Śląski Klasyk” ma przebogatą historię. W takich meczach najczęściej liczymy po prostu na świetne widowisko stworzone przez rywali zza miedzy i nie inaczej będzie tym razem. Po ostatnich wyczynach obu zespołów, a więc łącznym strzeleniu 7 bramek w ostatniej kolejce ligowej, oczekujemy powtórki i przynajmniej połowy tego dorobku.

 

sportowefakty.wp.pl – Wielkie święto w Zabrzu. GKS Katowice bez tajemnic przed Górnikiem?

– Nie zwracam uwagi na ostatni mecz, dlatego nie mam problemów ze zmianą kilku zawodników – mówi trener Górnika Zabrze Michal Gasparik przed spotkaniem z GKS-em Katowice. On nie wyznaje zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia.

[…] Patrząc w tabelę nie jest trudno wskazać faworyta. Górnik jest trzeci, GKS tuż nad strefą spadkową.

– Na razie mamy trzecie miejsce, jest fajnie, ale pamiętajmy, że nie wszystkie drużyny rozegrały po pięć meczów. Brakuje nam trochę punktów z Termaliką, bo stwarzając tak wiele dobrych sytuacji chciałbyś mieć z tego punkty – mówił trener Michal Gasparik na konferencji prasowej.

Słowak komplementował siedzącego tuż obok niego Rafała Góraka. Tu dodajmy, że kluby po raz kolejny zorganizowały wspólną konferencję prasową. Mimo iż mówimy o śląskich derbach, to jest to mecz przyjaźni.

– Trener Górak jest długo w tym klubie i wykonuje świetną robotę. Podoba mi się ich organizacja gry w defensywie, dużo biegają. Wiemy o nich wszystko – stwierdził.

[…] Niewykluczone, że tym razem w składzie Górnika znajdzie się Lukas Podolski. 40-latek zagrał w czterech spotkaniach na początku sezonu, jednak w Szczecinie zabrakło go nawet na ławce rezerwowych.

– Lukas jest po chorobie, ale już wszystko z nim w porządku. Trenował cały tydzień z zespołem. Jest dla nas bardzo ważny. Jeśli zdecydujemy się na niego od 1. minuty, to mamy pewność, że pokaże jakość – podsumował trener Gasparik.

 

gol24.pl – Zbliża się Śląski Klasyk. Kto będzie górą w starciu Górnik Zabrze – GKS Katowice?

GKS Katowice w 6. kolejce PKO Ekstraklasy zmierzy się na wyjeździe w prestiżowym meczu derbowym z Górnikiem Zabrze. Śląski Klasyk, bo tak nazywane są mecze pomiędzy tymi drużynami, zostanie rozegrany już w sobotni wieczór

[…] – Jesteśmy dobrej myśli po tej wygranej na wyjeździe. Na pewno będzie ciężki mecz. Co do startu rozgrywek, to gdyby ktoś mi przed sezonem powiedział, że taki będzie – uznałbym, że to dobry wynik. Ale teraz wydaje mi się, że powinniśmy mieć punkt, albo nawet trzy więcej. Z drugiej strony dwie porażki nas nie „zabiły”. Widać, że drużyna ma charakter i jakość. Trzeba tylko tak dalej grać i będzie wszystko dobrze – stwierdził kapitan zabrzan Erik Janża.

Podkreślił, że derby to zawsze nieco inny mecz od pozostałych.

– Gramy u siebie, chcemy uszczęśliwić naszych kibiców – dodał reprezentant Słowenii.

 

roosevelta81.pl – Śląski Klasyk, czyli Górnik szukający skrzydeł kontra groźna GieKSa po stałych fragmentach

Zaledwie 12 miesięcy temu GKS Katowice wrócił do PKO BP Ekstraklasy po 19 latach przerwy i rozgrywki ostatecznie zakończył na miejscu lepszym niż Górnik Zabrze. Oba zespoły podzieliły się też punktami i każda z drużyn wygrała na własnym boisku. Lato upłynęło w obu klubach pod znakiem zmian i póki co lepiej wyglądają one u 14-krotnych mistrzów Polski.  Czy będzie to miało przełożenie na 65. starcie obu ekip?

GKS po raz pierwszy w tym sezonie wygrał dopiero tydzień temu. Zwyciężył w okazałym stylu, bo Arkę Gdynia pokonał aż 4:1, a dwie bramki strzelił Lukas Klemenz, który na boisku pojawił się po przerwie. Co więcej, pierwsze trafienie w tym meczu zaliczył inny defensor, Artur Jędrych. Podsumowując, aż trzy gole zdobyli przedstawiciele formacji defensywnej, czyli tej, do której w tym sezonie było najwięcej pretensji do tej pory. Dziwić to jednak nie mogło, bo katowiczanie – pod względem liczby straconych bramek w PKO BP Ekstraklasie – plasowali się na trzecim miejscu, a więcej razy piłka lądowała w siatce tylko Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin. W dotychczasowych meczach zespół Rafała Góraka tracił trzy gole w starciach z Widzewem Łódź i Legią Warszawa, a dwa razy Dawid Kudła został pokonany przez zawodników Zagłębia Lubin. Efekt był taki, że przed meczem z Arką zespół ze stolicy województwa miał na swoim koncie tylko jeden punkt. Po zwycięstwie z beniaminkiem w klubie nastroje uspokoiły się, a przygotowania do derbowego pojedynku mogły się odbywać w dużo lepszej atmosferze.

Kiedy wiosną gruchnęła informacja o tym, iż Sebastian Bergier nie zostanie dłużej przy Nowej Bukowej, w Katowicach rozpoczęto nerwowe poszukiwania nowego napastnika. Zadanie nie należało do łatwych, bo piłkarz który zamienił Górny Śląsk na Łódź był swego rodzaju gwarantem określonej liczby goli. Był drugim najskuteczniejszym Polakiem w całej lidze i strzelił dla GKS-u dziewięć bramek, co było znaczącym wkładem w sporym osiągnięciu, jakim było zajęcie 8. miejsca po wieloletnim rozbracie z najwyższą klasą rozgrywkową w tym kraju. W roli następców sprowadzono tych, którzy w innych śląskich klubach byli niechciani. Z Piasta Gliwice do klubu trafił Maciej Rosołek, a z Górnika Zabrze wypożyczony został Aleksander Buksa. Efektu to póki co nie przyniosło, bo żaden z nich do siatki nie trafił i pierwszym golem napastnika w tym sezonie, było trafienie w meczu z Arką Adama Zrelaka, który wrócił do gry po długotrwałej kontuzji. Słowacki napastnik w ostatnim meczu po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł w podstawowym składzie i zapewne dopóki będzie zdrowy, to tego miejsca już nie odda.

Brak goli ze strony napastników „wygenerował” potrzebę trafiania do bramki przez innych piłkarzy. Tą lukę wypełnił dobrze znany w Zabrzu, Bartosz Nowak. Ofensywny pomocnik w bieżącym sezonie trafił do siatki już trzy razy co stanowi blisko połowę zdobytych goli przez GKS. Te bramki miały też swoją wagę, bo dwie z nich pozwoliły wywalczyć remis z Zagłębiem, a w Warszawie było blisko remisu, bo Legia zdołała przechylić szalę na swoją stronę dopiero w doliczonym czasie gry.

W meczu z Arką dołożył dodatkowo asystę potwierdzając, że w obecnym sezonie jest prawdziwym motorem napędowym poczynań katowiczan. Na dziś trudno sobie wyobrazić formację ofensywną GieKSy bez tego niezwykle kreatywnego zawodnika, który swego czasu cieszył swoją grą kibiców Górnika.

Odkąd z PKO BP Ekstraklasy spadła Puszcza Niepołomice wydawało się, że nieprędko powtórzy się drużyna, która tak umiejętnie będzie potrafiła wykorzystywać stałe fragmenty gry. Nic bardziej mylnego, bo GKS szybko postanowił zweryfikować to założenie. W meczu z Arką wszystkie bramki dla katowiczan padły po stałych fragmentach gry, co jest wyrównaniem rekordu z sezonu 2017/18, czyli od momentu kiedy oficjalnie zaczęto prowadzić tego typu statystyki. Podopieczni Rafała Góraka w domowej potyczce trzy trafienia zaliczyli po wyrzutach z autu i jedną po zagraniu z rzutu wolnego. Gdy doliczyć do tego bramkę Nowaka również z rzutu wolnego w meczu z Zagłębiem, to nasz najbliższy rywal wyrasta na najlepszy zespół PKO BP Ekstraklasy w tym sezonie w tym elemencie gry. Mając na uwadze, że Górnik miał spore problemy w Szczecinie w tego typu sytuacjach i tylko szczęściu zawdzięcza to, że piłkarze Pogoni byli minimalnie nieskuteczni i nie zamienili żadnej z okazji na bramkę, to trzeba zwrócić szczególną uwagę na tego typu sytuacje w Śląskim Klasyku.

Po większości spotkań Górnika rozegranych w tym sezonie pojawiały się zarzuty co do dyspozycji skrzydłowych, a w zasadzie co do ich skuteczności. Do tej pory zawodnicy z tych pozycji zdobyli trzy bramki, aczkolwiek dwie z nich były efektem zmiany w trakcie meczu, kiedy to na boisku pojawiał się Ousmane Sow. Trafienie zaliczył także Kamil Lukoszek, ale skuteczności przede wszystkim brakuje Taofeekowi Ismaheelowi. Działacze Górnika zdecydowali się nawet przeprowadzić dodatkowy transfer i w Zabrzu zameldował się Maksym Chłań, ale ten zawodnik musi póki co nadrobić zaległości treningowe i wpasować się do drużyny. Być może ten ruch pozytywnie wpłynął na pozostałych skrzydłowych i pierwszy symptom poprawy pojawił się w Szczecinie, kiedy doskonała współpraca Ismaheela i Sowa zaowocowała golem. Być może obaj rozpoczną derbowe spotkanie w wyjściowym składzie i będą mieli szansę zaprezentować swoją dynamikę w starciu z obrońcami GKS-u, którzy choć silni, to jednak mniej zwrotni i wolniejsi od zabrzańskich skrzydłowych. Katowiczanie mają zresztą spory problem z atakami w bocznych strefach, co pokazały choćby mecze z Zagłębiem i Widzewem Łódź.

Przed meczem z Pogonią trener Górnika zaskoczył wyjściowym składem i jedną z niespodzianek była obecność w podstawowej jedenastce Sondre Lisetha, który zajął pozycję najbardziej wysuniętego napastnika. Jednak kibice śledzący poczynania zabrzan  w trakcie okresu przygotowawczego już tak zaskoczeni z pewnością nie są, bo w grach kontrolnych ten piłkarz występował już na pozycji „dziewiątki”. Zresztą jak sam podkreślił w pomeczowej rozmowie z podcastem Czwarta Trybuna najlepiej właśnie czuje się w roli napastnika i na tej pozycji występował przez większą część kariery. Profil naszego najbliższego rywala powoduje, że Liseth ma spore szanse, by ponownie wybiec na murawę od 1. minuty. Wszystko dlatego, że jest typem piłkarza, który potrafi się zastawić, ochronić przyjętą piłkę i w odpowiedni sposób ją rozegrać. To niezwykle istotne zalety w kontekście walki z rosłymi obrońcami GieKSy, którzy często nie przebierają w środkach podczas ataków rywala. W Szczecinie Norweg udowodnił, że instynkt strzelecki również posiada i kto wie czy po debiutanckiej bramce w koszulce Górnika, kolejnej nie zaliczy w prestiżowym Śląskim Klasyku.

 

ekstraklasa.org – Wyrównany poziom i Śląski Klasyk – 6. kolejka 2025/2026

Sobotnie mecze 6. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy rozpoczniemy w Kielcach, gdzie zmierzą się ze sobą dwie drużyny mające obecnie po 5 punktów. Tuż po tym spotkaniu odbędzie się wyczekiwany przez fanów Śląski Klasyk przy Roosevelta.

[…] GÓRNIK ZABRZE – GKS KATOWICE

SYTUACJA: Mecze Górnika z katowiczanami zawsze stanowią prawdziwe święto piłki nożnej. Kibice obu klubów mają ze sobą świetne relacje, dlatego na trybunach panuje niesamowita atmosfera. Zabrzanie gorąco liczą na komplet frekwencji. Zgromadzeni fani mogą być świadkami znakomitego widowiska – Górnik z dorobkiem 9 punktów plasuje się na trzecim stopniu podium, a GKS, choć w tabeli również trzeci, ale od końca, rozbił w poprzedniej kolejce 4:1 Arkę Gdynia. Gracze trenera Rafała Góraka mają duży apetyt na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie 2025/2026.

HISTORYCZNIE: Jeśli spojrzymy na mecze w Zabrzu, to statystyki zdecydowanie przemawiają za jutrzejszymi gospodarzami, którzy wygrali aż 18 meczów, 8 razy zremisowali i 4 razy schodzili z boiska jako przegrani. Ponadto można zauważyć, że w ich 6 meczach z rzędu gospodarze nie dawali się pokonać.

POD LUPĄ – GOSPODARZE: W zespole Górnika nie ma jednej postaci, która znacząco wyróżniałaby się w liczbie zdobytych bramek – 7 goli tej drużyny strzeliło 5 zawodników. Warto dodać, że Erik Janza (autor 2 trafień) to jedyny zawodnik, który strzelił więcej niż 1 gola po strzale zza pola karnego w tym sezonie.

POD LUPĄ – GOŚCIE: GKS cechuje się najwyższą celnością w lidze – aż 45% jego strzałów było celnych. Niezwykle mocną stroną ekipy z Katowic są stałe fragmenty gry, ponieważ 71,4% swoich goli strzeliła ona właśnie po nich (najwięcej procentowo). Czy tym razem również zadecydują one o losach rywalizacji?

CZY WIESZ, ŻE: Obie drużyny strzeliły po 7 goli w tym sezonie?

Górnik Zabrze: 25 goli straconych w 30 ostatnich meczach u siebie (raz na 108 min.; w tym sezonie w obu meczach u siebie tracił po 1 golu)

Górnik Zabrze to 1 z 3 drużyn bez remisu w tym sezonie (też: Raków Częstochowa i Jagiellonia Białystok)

Górnik Zabrze: 85,7% swoich goli strzelił po strzałach lewą nogą (6 z 7 – najwięcej procentowo; też – jedyna drużyna, która od początku sezonu 2024/25 ponad połowę swoich goli strzeliła po strzałach lewą nogą – 52%)

Górnik Zabrze ma najwięcej goli strzelonych po strzałach zza pola karnego (3 w 4 ostatnich meczach = 42,9% jego wszystkich goli w tym sezonie); też – • 12 goli strzelonych zza pola karnego od początku sezonu 2024/25 po strzałach zza pola karnego (najwięcej w lidze)

Górnik Zabrze: najwięcej strzałów oddanych zza pola karnego (40 – z 7,5% z nich padły gole, najwięcej procentowo)

Górnik Zabrze: najwięcej oddanych strzałów (86) i strzałów niezablokowanych (56)

Górnik Zabrze: 45 strzałów oddanych w 2 ostatnich meczach (25+20)

Ousmane Sow (Górnik Zabrze) – 1,91 gola strzelonego w tym sezonie na 90 min. rozegranych (2 gole strzelone w 94 min. Gry)

W 3 ostatnich meczach GKS Katowice padło łącznie 13 goli (średnio 4,33/mecz)

GKS Katowice: najwięcej goli strzelonych po stałych fragmentach gry (5, w tym 4 w poprzednim meczu; tyle samo – Lechia Gdańsk i Bruk-Bet Termalica Nieciecza)

GKS Katowice: najwięcej celnych strzałów (27; w tym 16 w 2 ostatnich meczach)

Bartosz Nowak (GKS Katowice) – oddał najwięcej celnych strzałów w tym sezonie (9, tyle samo: Tomas Bobcek)

Bartosz Nowak – udział przy 4 z 7 goli GKS Katowice w tym sezonie (57,1%; 3x gol, 1x asysta)

GKS Katowice ma najwięcej goli strzelonych po autach (3)

GKS Katowice: 46 goli w 39 ostatnich meczach tej drużyny strzelili Polacy (11 z 13 ostatnich goli tej drużyny strzelili Polacy)

 

dziennikzachodni.pl – Śląski Klasyk na wysokiej fali i z rekordem frekwencji w tle. Górnik Zabrze w sobotę gra z GKS Katowice

Sobotni wieczorny mecz Górnika Zabrze z GKS Katowice elektryzuje kibiców. Na Roosevelta zapowiada się świetne widowisko.

Górnik Zabrze w poprzedniej kolejce rozbił w Szczecinie Pogoń, a GKS Katowice na własnym stadionie zatopił Arkę Gdynia. Teraz oba śląskie zespoły na tej fali euforii zderzą się ze sobą w sobotę o godzinie 20.15.

– Trzecie miejsce jest fajne, ale brakuje nam tych punktów straconych z Termalicą, no i kilka zespołów ma mniej rozegranych spotkań. Mimo wszystko wygraliśmy z Pogonią 3:0 i jesteśmy w sumie zadowoleni – przyznaje trener zabrzan Michal Gasparik.

– Gdyby przed sezonem ktoś mi powiedział, że będziemy mieć dziewięć punktów, to powiedziałbym ok, jest dobrze. A teraz uważam, że powinniśmy mieć więcej, bo na Lechu i z Termalicą na pewno nie zasłużyliśmy na porażki – dodał kapitan Górnika, Erik Janża.

Katowiczanie na razie koncentrują się przed ucieczką ze strefy spadkowej, ale też powoli spoglądają w górę.

– Oczywiście żałujemy porażki z Legią, bo tam sukces smakuje szczególnie, a było bardzo blisko. Jednak wierzę, że to co najważniejsze, dopiero przed nami – nie ukrywa Rafał Górak.

– Ciężko powiedzieć jakie to będzie spotkanie, bo derby naprawdę rządzą się swoimi prawami. Dla nas najważniejsze będzie to, żeby konsekwentnie zagrać w defensywie, na zero z tyłu, i szukać szans z przodu na strzelenie gola – stwierdził kapitan GieKSy, Arkadiusz Jędrych.

– Też nie umiem odpowiedzieć na to pytanie czego można się spodziewać, ale najważniejsze zawsze są punkty.My dużo strzelamy na bramkę, ale tym razem może oddamy jeden i to będzie ten zwycięski – pół żartem, pół serio dopowiedział kapitan zabrzan, Erik Janża.

Na Arenie Zabrze padnie rekord frekwencji. Ze względu na przyjaźń kibiców nie będzie sektorów buforowych, co zwiększa całkowitą pojemność do 28.236 miejsc. Dotychczasowy najlepszy wynik wynosi 24.890 osób i został ustanowiony w pierwszej kolejce obecnego sezonu, gdy po raz pierwszy kibice weszli na czwartą trybunę.

Ruszył kolejny etap sprzedaży i w pół godziny sprzedaliśmy tysiąc wejściówek, więc jest szansa na komplet. Zainteresowanie jest bardzo duże – potwierdził rzecznik Mateusz Antczak, dodając, że do fanów GKS-u trafi 4.200 biletów.

– Oby kibice byli po meczu szczęśliwi. To dla miasta i naszych fanów mecz inny niż wszystkie – zaznaczył Janża.

– Najważniejsze to uderzyć w światło bramki, zawsze może być mokra trawa, może ktoś odbić, może być samobój – komentował zabrzanin.

Arkadiusz Jędrych też należy do bramkostrzelnych stoperów. – Kibice nie będą narzekać na nudę, a kto strzeli jest sprawą mniej ważną – zastrzega katowiczanin.

Głównym „żądłem” GKS-u powinien być Adam Zrelak, który leczył niedawno kontuzję.

– On dopiero wraca do swojej dyspozycji, dlatego liczę, że Buksa i Rosołek, jeśli dostaną szansę, też dobrze się zaprezentują – podkreśla Rafał Górak.

 

zagranie.com – Kto wygra derby Śląska?

[…] Górnik Zabrze wszedł bardzo dobrze w ten sezon i gdyby nie wpadka z Termaliką, to byłoby to niemal idealne rozpoczęcie nowej kampanii. Przegrali na wyjeździe z Lechem, ale postawili opór i strzelili nawet jedną bramkę. Górnik Zabrze gra naprawdę solidnie w tym sezonie i widać to było nawet w przypadku porażki z Termaliką, gdzie oddali 25 strzałów, czy w przypadku ostatniej kolejki, gdzie rozgromili Pogoń Szczecin wynikiem 3:0 i to grając na wyjeździe.

GKS Katowice gra dość słabo w tym sezonie i ciężko o jakieś większe pozytywy w przypadku ich gry. Drużyna, która zakończyła poprzedni sezon w górnej połowie tabeli Ekstraklasy, obecnie znajduje się tuż przed strefą spadkową. Nie mieli najłatwiejszego terminarza, ale styl porażek też pozostawia wiele do życzenia. W meczach z Legią, Widzewem i Rakowem, GKS Katowice oddał łącznie zaledwie 19 strzałów. W tym samym czasie ich rywale oddali 59, co pokazuje pewną różnicę poziomów na początku sezonu.

W zeszłym sezonie Górnik wygrał 3:0 z drużyną z Katowice i było to spotkanie, w którym rywal nie miał nic do powiedzenia. Widać tu bardzo podobne nawiązanie do obecnego sezonu, bo w tamtm meczu, Górnik oddał 18 strzałów więcej od swojego rywala. Nawet jak Górnik przegrał spotkanie z GKS Katowice wynikiem 2:1 grając na wyjeździe, to oddali 8 strzałów więcej. W tym starciu ewidentnie widać, kto będzie drużyną stwarzającą okazję. W przypadku drużyny gości, warto jeszcze nadmienić, że grają bardzo słabo na wyjazdach w tym sezonie. W meczach z Legią i Widzewem stracili aż 6 bramek i nie potrafili rywalizować na odpowiednim poziomie. Górnik Zabrze jest ekipą, która bardzo dobrze potrafi grać u siebie. W tym sezonie mają bilans 1:1 w meczach w Zabrzu, ale warto zobaczyć ile okazji sobie stwarzają. Gornik w tych dwóch meczach oddał 46 strzałów. Były to co prawda mecze na Termalikę i Lechię, ale jest to mimo wszystko imponujące, tym bardziej jak weźmiemy pod uwagę ostatnie zwycięstwo Górnika z Pogonią.

Obie ekipy nie rozegrały ze sobą zbyt wielu bezpośrednich spotkań w ostatnich latach, dlatego warto wziąć pod uwagę dostępne dane. Analizując mecze Ekstraklasy warto wziąć pod uwagę, chociażby formę domową i wyjazdową z ostatnich lat, dostępność graczy czy poziom gry, jaki prezentuje dana drużyna.

Górnik strzelił 4 bramki drużynie z Katowic w zeszłym sezonie
GKS Katowice przegrał oba wyjazdowe spotkania w tym sezonie
Górnik Zabrze oddał 51 strzałów w meczach bezpośrednich z GKS Katowice w zeszłym sezonie
Górnik Zabrze w zeszłym sezonie zdobył 9 punktów więcej w meczach domowych.

 

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nowa Bukowa pisze swoją historię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.

Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.

Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.

W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.

W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.

W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉

Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.

Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.

Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!

Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.

Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.

Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.

Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…

Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉

Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.

W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.

Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga