Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu z Koroną: Plażowanie GKS-u Katowice w Kielcach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego spotkania Korona Kielce – GKS Katowice 2:1 (1:0).

echodnia.eu – Zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Dawid Błanik!

W poniedziałek, 5 maja, w 31. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce wygrała na Exbud Arenie z GKS Katowice 2:1. Pierwszą bramkę w doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobył Jewgienij Szykawka, a drugą w 90+4 minucie Dawid Błanik! Trwa świetna passa podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego. Korona ma już na koncie 43 punkty i awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli.

[…] W 5 minucie Korona przeprowadziła składny kontratak. Dawid Błanik podał do Mariusza Fornalczyka, ten dośrodkował w pole karne i jeden z obrońców GKS w ostatniej chwili uprzedził Jewgienija Szykawkę. W 7 minucie mocno, ale nad poprzeczką uderzył Miłosz Trojak, a w 9 minucie Mariusz Fornalczyk.

Korona od początku grała wysokim pressingiem. W 21 minucie po centrze Dawida Błanika z rzutu wolnego główkował Pau Resta, ale piłka znowu poszybowała nad poprzeczką.

W 45+1 minucie gospodarze przeprowadzili składną akcję. Mariusz Fornalczyk dograł do Jewgienija Szykawki, a białoruski napastnik strzałem z półobrotu z jedenastu metrów pokonał Dawida Kudłę! Bardzo ważny gol do szatni Korony!

Kilkadziesiąt sekund później Korona miała wyśmienitą okazje do podwyższenia wyniku, Mariusz Fornalczyk popisał się indywidualna akcją, wyszedł sam na sam, uderzył technicznie, ale piłka przeszła kilkanaście centymetrów obok słupka.

Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Korony 1:0. Druga połowa zaczęła się pechowo dla Kostasa Sotiriou. Po ostrym wejściu Filipa Szymczaka doznał urazu – z zakrwawionym nosem opuścił boisko. Zastąpił go Bartłomiej Smolarczyk. Obrońca z Cypru musiał jechać do szpitala. Pierwsza diagnoza była fatalna – złamany nos.

W 67 minucie było gorąco na polu karnym Korony po akcji Filipa Szymczaka, ale ostatecznie Konrad Matuszewski zażegnał niebezpieczeństwo. Gdy wydawało się, że drugi gol dla Korony jest kwestią czasu, niespodziewanie wyrównali goście.

W 83 minucie zaspała obrona Korony. Dośrodkowanie Alana Czerwińskiego z prawej strony na szósty metr. Tam najwyżej wyskoczył Oskar Repka, który uprzedził Bartłomieja Smolarczyka i mierzonym uderzeniem głową pokonał Rafała Mamlę, doprowadzając do wyrównania.

Końcówka spotkania należała już do GKS. Kilka razy było gorąco na polu karnym gospodarzy. Od 90 minuty goście grali w dziesiątkę, bo Oskar Repka dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

W 90+4 minucie po świetnym dograniu Wiktora Długosza bardzo dobrze dysponowany Dawid Błanik strzałem głową pokonał Dawida Kudłę i za chwilę utonął w objęciach kolegów. Był to gol na wagę zwycięstwa!

Po tym trafieniu na Exbud Arenie zapanowała ogromna radość. Niezwykle szczęśliwy był Łukasz Macieczyk, prezes i właściciel klubu, który spotkanie obejrzał w towarzystwie żony Justyny.

Kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył spotkanie.

ekstraklasa.org – Korona 2:1 GKS: Powtórka z jesieni

Drugi mecz tych drużyn w naszej lidze zakończył się tym samym wynikiem co poprzedni. Przebieg spotkania również był podobny.

W listopadzie w Katowicach Korona Kielce rzutem na taśmę pokonała GKS Katowice 2:1. Bohaterem meczu został wtedy Dawid Błanik, który strzelił zwycięskiego gola w 88. minucie starcia. Dzisiaj mieliśmy tzw. powtórkę z rozrywki, tyle że Błanik zdobył decydującą bramkę kilka minut później, a konkretnie w doliczonym czasie gry. Wiosną kielczanie niejednokrotnie zaskoczyli kibiców – to już ich 6. zwycięstwo w 7 ostatnich meczach u siebie!

weszlo.com – A Korona dalej w gazie! Może skończyć sezon tuż za czołówką

Jak co prawie dwa tygodnie na stadionie w Kielach: Korona gra świetny mecz i zgarnia komplet punktów. Drużyna ze stolicy województwa świętokrzyskiego zaczynała rundę jako jeden z mocniejszych kandydatów do spadku, a może skończyć sezon tuż za… ścisłą czołówką. I choć o zwycięstwie z GKS-em Katowice przesądziła w doliczonym czasie gry, to z boiska wyglądała na dużo lepszy zespół. A więc zasłużenie, proszę państwa!

[…] W meczu z GKS-em Korona zaprezentowała zabójczy pressing na połowie rywala i jeśli mielibyśmy wybrać jeden czynnik, który zadecydował o końcowym wyniku, to wskazalibyśmy właśnie na ten. Kielczanie rzucali się na swoich rywali w pressingu tak efektownie, jak Polacy w majówkę na promocje kiełbasy i piwa w supermarketach.

Żadna to filozofia – jeśli często przechwytujesz piłkę na połowie rywala, to jednocześnie często masz dogodne sytuacje pod jego bramką. Zresztą, otwierające trafienie Korony padło po właśnie takiej akcji – przechwyt w szesnastce rywala (!) zaliczył środkowy obrońca (!), czyli Sotiriou, wrzucił do Fornalczyka, ten oddał do Szykawki, który strzelił z trudnej pozycji, stojąc tyłem do bramki. Zrobił to tak zaskakująco, że cała defensywa zespołu z Katowic tylko stała i patrzyła.

Korona mogła zamknąć mecz jeszcze przed przerwą, bo przed stuprocentową okazją stanął wtedy Fornalczyk. Czerwiński tak nieudolnie kasował prostopadłą piłkę do skrzydłowego, że tylko pomógł mu w akcji, no ale ten nieznacznie pomylił się przy strzale.

GKS? No cóż, nie mógł wymyślić zbyt wiele ciekawego.

Choć sama akcja bramkowa GKS-u mogła się podobać – Czerwiński wrzucił do Repki, ten strzelił głową – to mówilibyśmy o pewnej niesprawiedliwości, gdyby to spotkanie zakończyło się remisem.

Ale nie zakończyło, bo Koronie – w przeciwieństwie do większości zespołów mających już pewne utrzymanie – chciało się grać. Stracona bramka nie dobiła ich, a raczej podrażniła, przez co w końcówce oglądaliśmy małą nawałnicę pod bramką Kudły, zakończoną trafieniem Błanika.

O skrzydłowym z Kielc mówi się znacznie mniej niż o jego vis a vis, czyli Fornalczyku, ale w ostatnich meczach prezentuje porównywalną formę. Dziś nie tylko zapewnił Koronie trzy punkty, ale też zarobił czerwoną kartkę dla rywala (to jego faulował Repka) i jak zwykle świetnie wrzucał ze stojącej piłki. Zapisał się w naszej pamięci akcją, gdy przeszedł z piłką przy nodze całe boisko… w poprzek. I choć miało to zachowanie potencjał na memy, to w końcowym rozrachunku napędziło jedną z dogodnych akcji.

Każdy chciałby mieć skrzydła w takim gazie, jak Korona.

 

gol24.pl – Gol Błanika plecami zadecydował. Korona Kielce wygrała i zabrała GKS Katowice dziewiąte miejsce w PKO Ekstraklasie

Szalona końcówka meczu w Kielcach. Korona najpierw straciła w niej bramkę, potem zyskała przewagę liczebną, aż w końcu w doliczonym czasie Dawid Błanik strzelił gola… plecami – i to właśnie zadecydowało o zwycięstwie 2:1. Co ono oznacza? Całkiem sporo. Drużyna Jacka Zielińskiego przeskoczyła beniaminka w tabeli PKO Ekstraklasy.

[…] Korona była obiektywnie lepsza na przestrzeni całego meczu. Objęła prowadzenie tuż przed przerwą kiedy płasko trafił Jewgienij Szykawka. Zaraz po nim spudłował z bliska jak zawsze aktywny Mariusz Fornalczyk.

Pomimo przewagi Korona długo nie potrafiła zamknąć meczu, czyli dołożyć drugiej bramki, co się zemściło. Po ładnym zagraniu Alana Czerwińskiego do wyrównania w 83 minucie doprowadził Oskar Repka. Ten sam zawodnik tuż przed końcem wyleciał z boiska z powodu drugiej żółtej kartki.

Wtedy właśnie skończył się dobry moment GieKSy. Beniaminek dał się zepchnąć do defensywy i w 94 minucie wypuścił remis. Decydującego gola plecami (a może barkiem?) strzelił Dawid Błanik – po zagraniu Wiktora Długosza zewnętrzną częścią stopy (w stylu Kamila Grosickiego).

sportowefaty.wp.pl – GKS Katowice przespał mecz w Kielcach. „Jestem bardzo niezadowolony”

[…] To był koszmarny mecz w wykonaniu GKS-u Katowice. Pierwsza połowa? Absolutny skandal. Różnica w nastawieniu gości do tego, co prezentowała Korona Kielce była ogromna.

Z jednej strony zaangażowanie, walka, determinacja. Z drugiej totalne plażowanie i myśli u urlopach.

– Nie udała nam się pierwsza połowa i jestem z niej bardzo niezadowolony, zresztą zawodnicy pewnie też. Notowaliśmy zbyt wiele prostych strat. Zbyt wiele rzeczy napędzało Koronę – komentował trener Rafał Górak na konferencji prasowej.

Po przerwie było lepiej, natomiast poprzeczka była zawieszona tak nisko, że naprawdę nie trzeba było się nie wiadomo jak starać.

Mimo to Korona cały czas kontrolowała wydarzenia na boisku. I nagle, kompletnie z niczego – GKS strzelił gola na 1:1.

– W drugiej połowie próbowaliśmy odwrócić wynik i poprawić swoją grę, a jednocześnie być cierpliwym, by nie chcieć od razu zdobyć bramki, bo mogliśmy się nadziać na kontrę i mieć większy problem. Widziałem wiele tej cierpliwości, były momenty, gdy próbowaliśmy przejąć inicjatywę. Myślę, że od około dziesięciu minut przed strzeleniem gola byliśmy już sobą – mówił trener Górak.

Wszystko posypało się jednak w samej końcówce. Oskar Repka został usunięty z boiska za drugą żółtą kartkę, a w czwartej minucie doliczonego czasu zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył Wiktor Długosz.

– Zawsze będę odpowiadał, że trzeba brać odpowiedzialność. Ja jako trener biorę ją za drużynę, ale sędziowie również muszą brać odpowiedzialność za to, co się dzieje. To absolutnie nie był faul na drugą żółtą kartkę. Przez to graliśmy końcówkę meczu w osłabieniu i na to też jestem zły. Nie mówię, że był to jakiś ogromny błąd, natomiast ja się tą decyzją nie zgadzam. Chcę jednak podkreślić, że to nie wypaczyło wyniku – podsumował trener Górak.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Kielc

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami przedostatni wyjazd w tym sezonie, wiec czas na post scriptum z wyjazdu do stolicy województwa świętokrzyskiego.

  1. Na wyjazd do Kielc złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały one przyznane. Madziara i Kazik na foto, a Shellu i ja na prasę.
  2. Niestety Shellu nie doszedł do siebie po ostatnich wojażach i w ostatniej chwili musiał zrezygnować z wyjazdu.
  3. Z racji poniedziałkowego terminu wszyscy byliśmy prosto po pracy i ostatecznie z Katowic ruszyliśmy chwilę po 15:00.
  4. Autostrada do bramek była mega zakorkowana, ponieważ są tam wieczne remonty, ale dalej jechało się już dużo lepiej i pod stadionem w Kielcach byliśmy godzinę przed meczem z jednym krótkim postojem.
  5. Początkowo nie dostaliśmy wjazdówki na stadion, ale postanowiłem spróbować. Do bramy wjazdowej zrobił się mały zator i Kazik kilkukrotnie powtórzył – „Zawróć i tak nas nie wpuszczą, innych też odsyłają”, ale ja chciałem spróbować.
    .
  6. Gdy wreszcie przyszła nasza kolej, aby tam podjechać, okazało się, że nie ma nas na liście („kto by się spodziewał ;)”), ale… pani tylko dopisała naszą rejestrację i zostaliśmy wpuszczeni.
  7. Razem z Madziarą udałem się po akredytacje, a Kazik odpalił drona, żeby polatać nad stadionem. Pod punktem odbiorów spotkaliśmy faceta, który chodził z mikrofonem i wydawał się na osobę znaną, ale nie wiedzieliśmy skąd.
  8. Dopiero po spotkaniu Kazik mnie uświadomił, że to jeden z uczestników „Gogglebox. Przed telewizorem” – osobiście rzadko oglądam telewizję i nie pokojarzyłem. A Kazik zbił z nim piątkę.
  9. Pod samochodem okazało się, że karta pamięci z kamery, która nagrywa doping, została w domu i zrobiło mi się ciepło. Na szczęście dron od Kazika ma taka samą i pojemność była akurat na mecz z kawałkiem.
    .
  10. Gdy ja już siedziałem na trybunie prasowej i ogarniałem relację tekstową na żywo, to zadzwoniła do mnie Magda z telefonu Kazika, że gdzieś zgubiła telefon. Myślała, że może został w aucie i chciałaby kluczyki. Ogólnie miałem sporo do przejścia, żeby zejść na dół, ale stadion Korony jest tak zaprojektowany, że parkingiem da się podejść w zasadzie pod trybunę, więc moje kluczyki poleciały w dół, bo jak wiadomo „w górę nie polecą”
  11. Telefon szybko się odnalazł, ale tym razem to Magda najadła się strachu, co zauważył nawet mijający ją trener Rafał Górak. W konsekwencji dostała nawet żółtą koszulkę, którą zawodnicy mieli na rozgrzewce, a którą chcieli uhonorować Mistrzostwo Polski kobiecej drużyny..
  12. Spotkanie było rozgrywane wieczorem przy 8 stopniach Celsjusza, ale było jakoś wyjątkowo zimno, a moje stwierdzenie do kolegi siedzącego obok, że „piździ jak w kieleckim – nie wzięło się z niczego” rozbawiło kilku lokalnych dziennikarzy.
  13. Kibice Korony bardzo fajnie bawili się w młynie z wykorzystaniem szalików. Najpierw wszyscy przekręcali je w lewo następnie w prawo, a chwilę później zwijali je w kulkę i wypuszczali z rąk, odliczając od dziesięciu..
  14. Nasi kibice jak zawsze zaprezentowali się bardzo dobrze nie tylko wizualnie, ale tez wokalnie, co już w tym sezonie było podkreślane niejednokrotnie i to przez różne ekipy z całej Polski..
  15. Spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli, a Dawid Błanik powtórzył wyczyn z meczu przy Bukowej i w końcówce spotkania zagwarantował Koronie komplet punktów.
  16. Konferencja przebiegła sprawnie, a Shellu z domu ogarniał relację meczową. Wystarczyło mu tylko nagranie z konferencji, więc w drogę powrotną ruszyliśmy stosunkowo szybko.
  17. W domach byliśmy około północy.
  18. Został nam ostatni wyjazd, tym razem nad morze.
Kontynuuj czytanie

Felietony

Rachunki do wyrównania

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Jutro GKS Katowice gra z Koroną Kielce. Do końca sezonu pozostały cztery kolejki. Nasz zespół ma od ponad tygodnia zapewnione utrzymanie, po meczu z Legią… straciliśmy też szanse na puchary. Pozostaje więc gra o jak najlepszy wynik i miejsce w tabeli na koniec sezonu. Tak udanego sezonu, choć – na ostateczny obraz – wpłyną przecież również ostatnie cztery mecze, nie można więc tracić mobilizacji i trzeba dalej prezentować się tak, jak do tego nas piłkarze Rafała Góraka przyzwyczaili.

Zdania po meczu z Legią były podzielone. Nie brakowało opinii, że GKS zawiódł, wielu ekspertów twierdziło, że katowiczanie nie pokazali się z takiej strony, jak w poprzednich meczach. Fakt, pierwsza połowa, a wręcz pierwsze dwadzieścia minut, zadecydowało o losach meczu. Szybkie gole Goncalvesa i Szkurina zminimalizowały szansę na korzystny wynik. Mimo to GieKSa w drugiej połowie powalczyła, ale to było za mało. Legia nakręcona po Stamford Bridge, przez Nową Bukową się rozpędzała i w piątek zagrała bardzo dobry mecz w finale Pucharu Polski, ostatecznie zdobywając to trofeum. Mierzyliśmy się naprawdę z silnym przeciwnikiem.

Teraz rywal również nie będzie łatwy. To już nie jest ta Korona z jesieni, Korona, która przyjechała na Bukową i modliła się w końcówce, aby mecz zakończył się remisem. Kielczanie byli jedną z najsłabszych drużyn, z którą mierzył się GKS w tym sezonie. Teraz podopieczni Jacka Zielińskiego grają bardzo dobrą rundę, a ostatnio wygrali z Mistrzem Polski. Korona ze swoim asem Fornalczykiem gra ładnie, efektownie i skutecznie. Gdyby grali tak od początku sezonu, byliby w czołówce ligi. Paradoks jest taki, że z tą „słabą” Koroną z jesieni ostatecznie przegraliśmy. Są więc rachunki do wyrównania.

Jest kilka ekip, z którymi walczymy, chyba maksymalnie o szóste miejsce w tabeli. Motor, Cracovia, Górnik, to rywale, z którymi ciągle możemy bić się o to najwyższe dostępne miejsce. Warto. Gdyby katowiczanie zajęli ostatecznie 6-7 miejsce, można by było uznać ten sezon za wyśmienity.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga