Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu z Puszczą: GKS czysty jak łza

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Puszcza Niepołomice 3:1 (0:1).

 

gazetakrakowska.pl – Nie udał się rewanż „Żubrom”, choć do przerwy było dobrze

[…] Puszcza tylko do przerwy grała dobrze i w walce o utrzymanie nie dopisuje do swojego dorobku żadnego punktu.

[…] W 3 min gospodarze mieli kapitalną szansę na objęcie prowadzenia – po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Dawida Szymonowicza Dawid Drachal uderzał z kilku metrów, ale posłał piłkę nad poprzeczkę. Puszcza grała nerwowo i kolejną szansę gospodarze mieli w 6 min – Kewin Komar musiał bronić strzał Adriana Błąda.

Szybko jednak „Żubry” otrząsnęły się z letargu – Herman Barkouski przejął piłkę, po złym przyjęciu przez Łukasza Klemenza, ograł rywali i uderzył z linii 16 m – piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki! To drugi gol Białorusina, w drugim meczu z rzędu, to on bowiem zapewnił Puszczy remis z Rakowem.

Puszcza nabrała pewności siebie, przeniosła trochę ciężar gry spod własnej bramki. GKS nie ustawał jednak w wysiłkach – w 22 min Borja Galan strzelał groźnie, ale czujny był Komar. Po chwili uderzał Błąd – nad poprzeczką.

Trwała ofensywa – w 32 min szukał szczęścia Drachal, ale znów Komar był dobrze ustawiony. Goście „odgryźli się” w 38 – strzelał Craciun – piłkę zablokował Marcin Wasielewski, poprawka Janiego Atanasova była też nieskuteczna.

– Pamiętamy naszą ostatnią porażkę z GKS-em, chcieliśmy się zrewanżować, mocno wejść w mecz. Chcielibyśmy to utrzymać, a może i podwyższyć prowadzenie – stwierdził w przerwie Konrad Stępień.

Ledwo co zaczęła się II połowa, a już Komar musiał interweniować. Sebastian Bergier mijał rywali jak slalomowe tyczki, w końcu zdecydował się na strzał z 7 m, który świetnie obronił golkiper Puszczy. Chwilę później nie dał się pokonać Alanowi Czerwińskiemu.

Ten piłkarz podawał do Bergiera, który odepchnął Szymonowicza i z 5 m pokonał Komara. Była 59 min. Sędziowie sprawdzali tę sytuację na VAR-ze i uznali mocno kontrowersyjną bramkę.

Katowiczanie uwierzyli w to, że jeszcze są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Niepołomiczanie przeszli jednak na obronę piątką graczy i dzielnie realizowali obronny scenariusz. Próbowali jeszcze sami też coś zrobić, ale np. Gieorgij Żukow, który wszedł do gry, chybił.

W 80 min gospodarze znów jednak zadali cios – Bergier znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem po podaniu Bartosza Nowaka. I spokojnie „podcinką” posłał piłkę nad Komarem do siatki.

Puszcza w doliczonym czasie gry jeszcze walczyła o korzystny wynik – miała rzut rożny, ale centrę Mateusza Cholewiaka wyłapał Dawid Kudła. W rewanżu po dynamicznym wejściu Wasielewskiego zrobiło się gorąco pod bramką gości i Michal Siplak tak niefortunnie interweniował, że skierował piłkę do własnej bramki.

 

weszlo.com – GKS czysty jak łza. Nie musiał faulować, żeby wygrać z Puszczą

Trener Rafał Górak zdecydował się dziś na godny pochwały challenge – za każdy krok wykonany podczas meczu z Puszczą jeden ze sponsorów zapłaci złotówkę na fundację Oko w Oko z Rakiem. Fajne? Fajne! O obfite ruchy szkoleniowca zadbali dodatkowo piłkarze, którzy ewidentnie grali lepiej, lecz długo – aż do ostatniego kwadransa – nie potrafili wyjść na prowadzenie. Można się było wkurzyć, widząc jak beztrosko GieKSa podchodzi do wykończenia akcji. I narobić ze zdenerwowania więcej kroków niż zwykle.

– Nie jestem przekonany, że o Puszczy dalej można mówić jako o rywalu specyficznym. Wydaje mi się, że Puszcza już okrzepła – mówił przed meczem szkoleniowiec GKS-u. Mimo tych słów, jego drużyna podeszła do starcia z niepołomiczanami z… niecodziennym nastawieniem.

Co jest największym atutem Puszczy? Wszyscy wiedzą, że stałe fragmenty.

Jaki był więc pomysł GieKSy? Za wszelką cenę nie faulować.

Zespół z Katowic był tak czysty, jakby reklamował proszek do prania. Skończył mecz z… zaledwie dwoma faulami. Takie liczby przewinień w naszej lidze praktycznie się nie zdarzają. Choć wiadomo – gdyby GKS miał nóż na gardle i walczył o utrzymanie, pewnie nie pozwoliłby sobie na tak luźne podejście do pojedynków z przeciwnikami. Taktyka się opłaciła, Puszcza nie miała z czego siać zamętu pod bramką rywala.

Ale to ona jako pierwsza wyszła na prowadzenie. W środku pola obciął się Klemenz (słaby mecz tego piłkarza) i na bramkę z kontrą pognało czterech zawodników gości czekających na podanie. Mimo to Barkowskij samemu zdecydował się kończyć indywidualną akcję. Wiadomo – gdyby nie trafił, pewnie czekałaby na niego wielka bura od trenera Tułacza. Na swoje szczęście zmieścił piłkę idealnie od słupka.

Puszcza schodziła na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, lecz nie był to wynik odzwierciedlający to, co dzieje się na boisku. Problemem GKS-u było to, że podchodził do wykreowanych przez siebie okazji z wielką beztroską. Jak Szymonowicz wybił piłkę prosto pod nogi Drachala, to ten niepotrzebnie szukał idealnego strzału, zamiast po prostu skorzystać z prezentu. Jak Serafin próbując uspokoić sytuację podał do tyłu, to Bergier i jego koledzy nie zachowali zimnej krwi. Jak Błąd dostał patelnię do strzału, to odpalił rakietę w kosmos. A jak znów Drachal popisał się znakomitą indywidualną akcją, to uderzył lekko i przewidywalnie.

A trener Górak… robił kroki.

Dopiero po przerwie GKS rozjechał swojego rywala, po raz pierwszy odwracając w tym sezonie wynik. Dwa gole zdobył Bergier, którego szkoleniowiec zostawił na boisku do niemalże samego końca, żeby popracował na hat-tricka (fajny gest). Przy pierwszym z trafień pomógł Szymonowicz. Został odstawiony przez napastnika, przewrócił się i bardzo domagał się odgwizdania faulu. VAR niczego się nie dopatrzył i jak na nasze oko – żadnego przewinienia nie było, zwykła próba przymuszenia sędziów do pochopnej decyzji.

Przy drugim cała defensywa Puszczy wyglądała jak jakaś agencja statystów. Błąd zagrał jednemu z nich pomiędzy nogami, a później cała reszta stała jak wryta patrząc jak Nowak z Bergierem wjeżdżają do bramki. Na koniec samobója strzelił sobie jeszcze Siplak. Komar obronił dziś łącznie siedem uderzeń.

Tak grającą GieKSę aż chce się oglądać. Dziś z perspektywy nowego stadionu robiło to dwanaście tysięcy widzów. Z taką grą o zapewnienie świetnej frekwencji na oddanym niedawno obiekcie nie powinno być żadnych problemów.

 

dziennikzachodni.pl – GieKSa drugi raz wygrała na Nowej Bukowej, choć przegrywała 0:1

[…] Przed meczem w Katowicach, tak jak na innych stadionach w naszym kraju w ten weekend, była minuta ciszy poświęcona zmarłemu Leo Beenhakkerowi – byłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski.

GieKSiarze od początku ruszyli na rywala. W 3. minucie Dawid Drachal powinien trafić na 1:0, ale z siedmiu metrów kopnął piłkę nad poprzeczką. Trzy minuty później po nieporozumieniu piłkarzy Puszczy piłkę przejęli katowiczanie – Kewin Komar sparował strzał Adriana Błąda, a Bartosz Nowak uderzył koło słupka.

Niewykorzystane okazje szybko się zemściły, bo to Puszcza objęła prowadzenie w 10. minucie. Gierman Barkowskij zbiegł ze skrzydła, strzelił z 16 metrów, a piłka odbiła się od dalszego słupka i wpadła do bramki. Białorusin był też autorem gola dla Puszczy w meczu z Rakowem.

GKS potrzebował chwili, aby dojść do siebie po tym ciosie. W 22. minucie Komara spróbował zaskoczyć Borja Galan, ale bramkarz Puszczy pewnie obronił. Sześć minut później Błąd zamiast strzelić do bramki posłał piłkę „Panu Bogu w okno”. Potem Drachal przeprowadził rajd środkiem boiska, oddał strzał i Komar był na posterunku. W 43. minucie Sebastian Bergiel miał swoją okazję – nie zdołał z pięciu metrów pokonać bramkarza Puszczy, bo strzelił prosto w niego.

Bergiel na początku drugiej połowy miał kolejną sytuację i tym razem Komar znów był górą. Bramkarz Puszczy złapał też piłkę, gdy strzelał Alan Czerwiński.

Wreszcie ataki GieKSy przyniosły efekt. Bergier strzelił na 1:1. Z prawej strony podał Marcin Wasielewski. Napastnik gospodarzy przyjął piłkę i wpakował piłkę do siatki. Na stadionie była jeszcze niepewność, bo sytuację pod lupę wziął VAR . Gol został potwierdzony, co przyjęto z wielką radością.

Katowiczanie nie ustali w atakach i w 80. minucie Bergier wykorzystał sytuację oko w oko z bramkarzem posyłając nad nim piłkę techniczną podcinką. Prostopadłe podanie, które stało się asystą, posłał Bartosz Nowak.

W doliczonym czasie wynik ustalił Michal Siplak zaliczając samobója.

 

sportowefakty.wp.pl – Decydująca końcówka meczu w Katowicach

GKS Katowice przed własną publicznością jest nie do zatrzymania. Beniaminek w sobotnim spotkaniu 28. kolejki PKO Ekstraklasy zwyciężył z Puszczą Niepołomice 3:1. Decydująca okazała się końcówka spotkania.

Po piątkowym zwycięstwie KGHM Zagłębia Lubin, podopieczni trenera Tomasza Tułacza musieli sięgnąć po punkty w Katowicach, by również złapać dystans do strefy spadkowej i nie pozwolić bezpośrednim rywalom w walce o utrzymanie, odskoczyć zbyt daleko w tabeli.

Zadanie nie należało do najprostszych, bo GKS Katowice to drużyna, która całkiem nieźle punktuje na własnym obiekcie, a ostatni mecz przed własną publicznością przegrała w listopadzie ubiegłego roku z Koroną Kielce (1:2).

Puszcza rozpoczęła jednak w najlepszy możliwy sposób, bo zaledwie po 10 minutach od pierwszego gwizdka, na listę strzelców wpisał się Gierman Barkowskij. Białorusin otrzymał piłkę w bocznym sektorze od Konrad Stępnia i pomknął indywidualnie w kierunku bramki. Po zejściu do środka na lewą nogę, przymierzył tak, że Dawid Kudła nie miał szans na interwencję.

Napastnik Puszczy zaczyna rozkręcać się na boiskach PKO Ekstraklasy. Było to jego drugie trafienie z rzędu. Kilka dni wcześniej to właśnie on zapewnił wyrównanie swojej drużynie w ostatnich sekundach spotkania z Rakowem Częstochowa.

Warto zaznaczyć, że w pierwszej połowie był to jedyny strzał celny gości. Przeważali piłkarze GKS-u Katowice, ale w ich przypadku, piłka do bramki nie chciała długo trafić.

Dopiero po godzinie gry gospodarze przeprowadzili wreszcie skuteczny atak. Zapowiadało się spokojnie, natomiast Alan Czerwiński bardzo dobrze wypatrzył w polu karnym Sebastiana Bergiera. Napastnik GKS-u opanował piłkę w szesnastce i od razu posłał ją do siatki. Obrońcy Puszczy zostawili mu zdecydowanie zbyt dużo miejsca.

Dla piłkarzy z Niepołomic nawet remis pozostawał dobrym rezultatem, bo dla przyjezdnych liczą się teraz każde punkty. W końcowych minutach Puszcza pozwoliła jednak na to, by wypuścić cenną zdobycz z rąk. Ponownie do siatki trafił Sebastian Bergier, który w świetny sposób ograł golkipera po podaniu od Bartosza Nowaka.

Drugi gol zdecydowanie podciął skrzydła przyjezdnym, którzy i tak nie prezentowali się najlepiej w tym spotkaniu. W doliczonym czasie gry sami skierowali jeszcze piłkę do własnej bramki, a konkretniej za sprawą pechowej interwencji Michala Siplaka.

Katowiczanie wygodnie rozsiedli się w środku tabeli, zaś Puszcza Niepołomice choć wciąż pozostaje nad kreską, to po weekendzie może znaleźć się w strefie spadkowej.

 

gol24.pl – Napastnik GKS z dubletem. Kilka dni temu został ojcem

[…] Dubletem popisał się napastnik gospodarzy, Sebastian Bergier, który kilka dni temu został ojcem.

[…] Niewykorzystane sytuacje zemściły się bardzo szybko. W 10. minucie Gierman Barkowskij dostał piłkę na środku boiska, zupełnie nieatakowany popędził w stronę pola karnego miejscowych, wpadł w „szesnastkę” i płaskim strzałem – pokonał Dawida Kudłę.

Gol nieco ostudził zapędy GieKSy, która jednak wciąż atakowała. Nie przełożyło się to na wynik i do przerwy to Puszcza schodziła na przerwę z prowadzeniem. W przerwie tak ocenił pierwszą połowę Dawid Drachal:

– Uważam, że lepiej gramy. Stworzyliśmy sobie dogodne sytuacje do tego, żeby strzelić bramkę. Niestety, to się nie udało. Jeden nasz błąd i tracimy bramkę, której tak naprawdę mogliśmy zapobiec. Przed nami jest jeszcze druga połowa, więc mam nadzieję, że wynik da się odwrócić – mówił dla Canal+Sport.

Po zmianie stron gospodarze przy Nowej Bukowej, przycisnęli. Ostatecznie Sebastian Bergier zachował się najprzytomniej w polu karnym Puszczy, wbijając piłkę do siatki.

Chwilę trwała weryfikacja VAR, ale sędziowie (na czele z Piotrem Rzucidło) orzekli, że strzelec gola nie faulował przed oddaniem strzału Dawida Szymonowicza.

Cudownym (drugim) trafieniem popisał się na niespełna dziesięć minut przed końcem. Na wolne pole wypuścił Bergiera, Bartosz Nowak. Napastnikowi GieKSy nie pozostało nic innego, jak umieścić ją w sieci. Podciął piłkę nad bramkarzem Puszczy Niepołomice, który mógł tylko obserwować jak wpada mu za kołnierz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga