Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media: Jeden gol rozstrzyga wielkie polskie derby! Jakby Schalke zagrało z Borussią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Ruch Chorzów – GKS Katowice.

 

1liga.org – Sobota w F1L: Goku z bramką stadiony świata

[…] Derby w Fortunce? Bardzo lubimy i zawsze na nie czekamy z niecierpliwością! Zgodnie z przewidywaniami od pierwszych minut nie brakowało w tym starciu emocji. W 6.minucie bardzo groźne trafienie Szczepana z okolic szóstego metra instynktownie wybronił Kudła, chroniąc katowiczan przed utratą bramki. W 11. minucie katowiczanie zagrali w pole karne rywala, jednak zarówno Urynowicz jak i Jędrych nie znaleźli patentu na golkipera chorzowian. Choć działo się sporo, do przerwy nie zobaczyliśmy bramek. Na początku drugiej odsłony oba zespoły szukały klarownych sytuacji strzeleckich, ale obie bramki były jak zaczarowane. Dobrą okazję miał m.in. Arkadiusz Jędrych, który odważnie poczynał sobie w okolicach pola bramkowego chorzowian. Bardzo ładny strzał w 59. minucie oddał wprowadzony chwilę wcześniej Artur Pląskowski, jednak perfekcyjnie wyciągnął się w bramce interweniujący Kudła. To był pierwszy sygnał, że ten piłkarz może dziś odgrywać ważną rolę w swoim zespole i… okazało się, że faktycznie miał wejście smoka. W 69. przytomnie zachował się w polu karnym katowiczan i ulokował piłkę między słupkami, zdobywając gola otwierającego wynik. Jak się później okazało to była jedyna bramka w spotkaniu, która dała chorzowianom awans na pozycję wicelidera.

 

sportowefakty.wp.pl – Niespodziewany bohater derbów w Chorzowie. Przełamanie Ruchu

[…] Tylko kibice Ruchu weszli na derby. Katowiczanie, którzy są skonfliktowani z władzami klubu, ostatecznie na Cichą po czterech latach nie zawitali. W Chorzowie mecz po raz czwarty jesienią obejrzał komplet kibiców i potwierdził, że Ruchowi należy się nowy stadion.

Niebiescy do spotkania przystępowali po trzech grach bez wygranej, ale w spotkaniach Ruch nie grał źle. Z kolei GKS był niepokonany od siedmiu meczów.

Mało kto spodziewał się otwartej gry, wszak obie drużyny mogą pochwalić się jednymi z najlepszym defensyw w Fortuna I lidze. Odważniejszy w początkowej fazie byli goście, ale to Ruch skontrował rywala w 7. minucie. Strzał Daniela Szczepana odbił Dawid Kudła. W kolejnych minutach swoje okazje mieli katowiczanie. Jakub Bielecki potwierdził, że na linii prezentuje się bardzo dobrze. Szczęścia próbował m.in. Arkadiusz Jędrych. W końcu inicjatywę przejął Ruch, ale niewiele z tego wynikało. Spotkanie było zamknięte i wiele wskazywało na to, że o wyniku może zadecydować jedna bramka.

Podobnie było po przerwie. Nikt nie chciał się otworzyć. W 49. minucie kolejną okazję miał Jędrych, jego strzał z ostrego kąta odbił Bielecki. Decydujące dla losów gry były przeprowadzane zmiany. Po stronie Ruchu na plac gry weszli Mikołaj Kwietniewski i Artur Pląskowski. W drużynie GKS-u boisko opuścił motor napędowy Adrian Błąd.

W 69. minucie padła jedyna bramka. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłka została wybita na piętnasty metr. Strzał Tomasza Wójtowicza odbił się od słupka, do piłki po chwili dopadł Pląskowski i mocnym strzałem trafił do siatki. To było trzecie trafienie napastnika, który po wejściu na plac gry prezentował się z bardzo dobrej strony.

Katowiczanie szukali wyrównania, w 83. minucie strzał głową z ok. 11 metrów oddał Grzegorz Janiszewski, Bielecki końcami palców wybił piłkę na korner. W doliczonym czasie Oskar Repka chciał wymusić rzut karny i otrzymał drugą żółtą kartkę w meczu. Chwilę później sędzia skończył spotkanie.

 

sport.interia.pl – Jeden gol rozstrzyga wielkie polskie derby! Jakby Schalke zagrało z Borussią

Czasami o wszystkim decydują rezerwowi. Trener Jarosław Skrobacz miał nosa, że w drugiej połowie śląskich derbów wpuścił Artura Pląskowskiego. Dawid Kudła, bramkarz Katowic jest w bardzo wysokiej formie. Także w meczu z Ruchem spisywał się świetnie, jednak golowi, którego wbił Pląskowski nie mógł zapobiec. Mecz klubów z sąsiednich miast i sąsiadów w tabeli zakończył się cennym zwycięstwem Ruchu.

Po czterech latach przerwy doczekaliśmy się wreszcie ligowej rywalizacji Ruchu z GieKSą. Od rana oba miasta przebierały nogami. Na meczu pojawił się m.in. Piotr Czaja, który w 1970 roku ustanowił niepobity do dziś rekord 1007 minut bez puszczonego gola w ekstraklasie. Ustanowił go grając w GKS-ie Katowice i Ruchu Chorzów.

Pierwszą okazję stworzył Ruch: w 7. minucie po szybkiej akcji strzelał Daniel Szczepan, ale katowicki bramkarz Dawid Kudła rewelacyjnie obronił. W rewanżu nie gorzej spisał się Jakub Bielecki. Mecz toczył się w szybkim tempie. Obie strony chciały wygrać, po kwadransie katowiczanie zaczęli seryjnie dochodzić do sytuacji strzeleckich. Raz piłka znalazła się na… górnej siatce bramki Bieleckiego.

Potem gra się uspokoiła, wyglądało jakby obie drużyny były w klinczu. Nie pozwalały zrobić sobie krzywdy i nie były w stanie zrobić krzywdy rywalowi. Dwaj piłkarze GKS-u dostali żółte kartki za faule, których dopuszczali się jednak daleko od własnego pola karnego. Do przerwy nie padła żadna bramka.

W drugiej połowie GieKSa uwierzyła, że może ten mecz wygrać, goście zaczęli oddawać więcej strzałów z dystansu, z którymi Bielecki miał kłopot. Katowiczanie grali jednak nieskutecznie i tak jednak kilka razy Cicha ucichła, bo Ruch miał szczęście. Stadion ożywił się kiedy ładny strzał z dystansu oddał rezerwowy Artur Pląskowski, Kudła jednak bez zarzutu obronił.

Stadion eksplodował kiedy w 69. minucie po zamieszaniu ładnego gola dla Ruchu wbił Pląskowski. Tym razem Kudła był bezradny. Ruch poszedł za ciosem, zagrzewany przez publiczność miał szanse na kolejne bramki. Żadna już jednak nie padła. GKS próbował wyrównać, ale nic z tego nie wyszło. W 90. minucie drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną, za próbę wymuszenia karnego dostał Oskar Repka.

 

sportdziennik.com – Derby dla Ruchu!

Ruch Chorzów – GKS Katowice 1:0. Gol rezerwowego Artura Pląskowskiego zapewnił „Niebieskim” prestiżowe zwycięstwo w bardzo wyrównanych derbach.

Ruch zmierzył się z GieKSą pierwszy raz od ponad 4 lat. Wtedy był w drodze ku historycznemu spadkowi na trzeci poziom rozgrywkowy, teraz jako beniaminek plasuje się w czołówce pierwszej ligi, ale derbowy efekt był ten sam: znów pokonał sąsiada z Bukowej. To był mecz z gatunku „kto strzeli pierwszy – ten wygra”. Bardzo wyrównany, z cechami wolicjonalnymi przewyższającymi przeciętność, bez dużej liczby sytuacji, ale tego można się było spodziewać, zważywszy że stanęły naprzeciw siebie najlepsza i trzecia najlepsza defensywa na zapleczu ekstraklasy.

O wyniku zadecydowała 69. minuta. Kacper Michalski, będący mocno pod „prądem” z racji żółtej kartki, dośrodkował w pole karne, do piłki doszedł rodwity katowiczanin Tomasz Wójtowicz, a jego strzał z bliska dobił jeszcze Artur Pląskowski. Bywało, że do wprowadzonego z ławki napastnika kibice mieli w tym sezonie zastrzeżenia, ale złotą bramką w tak prestiżowych derbach zapewne zapracował sobie na solidny kredyt sympatii i zaufania. Wpisał się na listę strzelców, ale dał po prostu dobrą zmianę, ożywiając zespół. W pierwszej połowie obie strony mogły żałować jednej okazji. W 7. minucie Ruch przeprowadził najładniejszą akcję meczu zakończoną dośrodkowaniem Kacpra Michalskiego do Daniela Szczepana, który uderzył z bliska i w tempo, ale Dawid Kudła był świetnie ustawiony. Po przeciwnej stronie boiska z kolei Jakub Bielecki odbił strzał Arkadiusza Jędrycha, stopera, którego piłka szukała dziś w „szesnastce”. W końcówce GKS dążył do odrobienia strat – Bielecki błysnął paradą po uderzeniu głową Grzegorza Janiszewskiego – ale doliczony czas dogrywał w osłabieniu, jako że drugą żółtą kartkę, za próbę wymuszenia rzutu karnego po pojedynku z Patrykiem Sikorą, ujrzał Oskar Repka. Mecz obejrzał komplet 9300 widzów, niespełna 500 biletów chorzowianie rozpoczęli dystrybuować na dobę przed pierwszym gwizdkiem; wtedy, gdy mieli już pewność, że na Cichą nie przyjadą fanatycy GieKSy, którzy prowadzą bojkot przeciwko Markowi Szczerbowskiemu i nie byli w stanie dojść do konsensusu ws. autoryzacji listy wyjazdowej, przez co przepadła im szansa na pierwszą od 20 lat wizytę w Chorzowie.Nie tylko przez to oprawa tych derbów była mniej efektowna niż można się było spodziewać, bo – no właśnie – ultrasi Ruchu nie zaprezentowali żadnej oprawy ani na wejście, ani w trakcie spotkania, ale efektownie było jak zwykle na sektorze rodzinnym. Niezależnie od tych kibicowskich wątków, to było godne zakończenie bardzo udanego roku przy Cichej. Ruch ostatnie dwa tegoroczne mecze zagra na wyjazdach – w Tychach i Bełchatowie. GieKSa zaś, której seria 7 ligowych spotkań bez porażki dobiegła końca, przy Bukowej podejmie jeszcze Chojniczankę i ŁKS.

 

dziennikzachodni.pl – Ruch Chorzów – GKS Katowice 1:0. Śląskie derby dla Niebieskich 

[…] Piłkarze Ruchu wygrali prestiżowy pojedynek z GKS Katowice przerywając passę siedmiu meczów bez porażki sąsiadów zza miedzy. Goście kończyli śląskie derby w dziesiątkę, ho w doliczonym czasie gry drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, za próbę wymuszenia rzutu karnego dostał Oskar Repka.

Początek spotkania na Cichej należał do Ruchu. Gospodarze szybko wypracowali sobie znakomitą sytuację do objęcia prowadzenia. Po płaskim dośrodkowaniu Kacpra Michalskiego z prawej strony boiska sam przed bramkarzem GKS znalazł się Daniel Szczepan. Dawid Kudła znakomicie obronił jednak strzał napastnika Niebieskich z najbliższej odległości.

Katowiczanie odpowiedzieli uderzeniem Arkadiusza Jędrycha z 12 m, jednak piłka poleciała wprost w Jakuba Bieleckiego, który odbił ją przed siebie. To były najlepsze okazje obu zespołów do przerwy.

W I połowie niesieni dopingiem kibiców Niebiescy mieli optyczną przewagę i częściej byli przy piłce, ale z jej rozgrywania na połowie gości niewiele brakowało, bo GKS dobrze się bronił potwierdzając, że nie przypadkowo stracił w tym sezonie najmniej bramek w Fortuna 1. Lidze.

Podopieczni trenera Rafała Górala próbowali zagrozić bramce Ruchu po kontrach i stałych fragmentach gry, lecz po ich uderzeniach głową piłka przelatywała nad poprzeczką.

Ruch nie był zadowolony z bezbramkowego remisu do przerwy, ale swojej szansy upatrywał w tym, że w przeciwieństwie do katowiczan znacznie więcej bramek strzela w tych rozgrywkach w II połowie.

Drugą odsłonę niespodziewanie lepiej zaczął jednak GKS. Znów świetną okazję miał Jędrych, lecz Bielecki zdołał sparować piłkę na róg, a po uderzeniu Bartosza Jaroszka bramkarz chorzowian znów wykazał się refleksem.

Niebiescy przetrwali ofensywę GKS i zadali decydujący cios. Co prawda pierwszy strzał wprowadzonego chwilę wcześniej do gry Artura Pląskowskiego obronił Kudła, ale w kolejnej akcji po odbiciu się piłki od słupka rezerwowy napastnik Ruchu popisał się skuteczną dobitką z 5 metrów.

Po tym golu cały stadion a Cichej oszalał ze szczęścia, a chorzowianie poszli za ciosem i mieli kolejne okazje strzeleckie. Najlepszą zmarnował Szczepan, który po raz kolejny został zablokowany w polu karnym.

Katowiczanie w końcówce starali się odrobić straty. Bielecki wyciągnął się jak długi broniąc strzał głową Grzegorza Janiszewskiego. Kilka razy zakotłowało się w polu karnym Niebieskich, ale Ruch utrzymał prowadzenie w ostatnim w tym roku spotkaniu w roli gospodarza i awansował na drugie miejsce w tabeli I ligi.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Kato

    2 listopada 2022 at 11:15

    Trener GKS uważa że z gry derby były na remis… Gdyby nie było to tragiczne, to może było by śmieszne.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga