Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media po meczu Zagłębie Sosnowiec-GKS Katowice: Klasyk znów dla GieKSy!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu I ligi Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice. GieKSa wygrała 1:0, do przerwy utrzymywał się wynik 0:0.

 

sportdziennik.com – Klasyk znów dla GieKSy!

Akcja Marko Roginicia i strzał Adriana Błąda przesądził o pierwszej po ponad 30 latach wygranej katowiczan na Stadionie Ludowym.

Rafał Górak, który jako trener nigdy nie przegrał z Zagłębiem, ale nigdy też nie wygrał z Arturem Skowronkiem, czyli swoim dawnym asystentem w Ruchu Radzionków, wystawił tę samą jedenastkę, co przed tygodniem na remisowe starcie w Nowym Sączu. Z kolei szkoleniowiec Zagłębia musiał przetasować lewą obronę, bo pauzującego za czerwoną kartkę Dawida Gojnego zastąpił Quentin Seedorf, a kapitańską opaskę w ledwie drugim występie w sosnowieckich barwach przywdział bramkarz Michał Gliwa.

Mecz rozpoczął się o 20.40, czyli z 10-minutowym poślizgiem, jako że nad Ludowym popadał śnieg i trzeba było przygotować murawę.

[…] W I połowie to jego drużyna była bliższa objęcia prowadzenia. Choć oddała mniej strzałów, miała delikatną optyczną przewagę, a GKS nie zagroził poważniej bramce Gliwy.

W 22 minucie mogło być 1:0, gdy Maksymilian Banaszewski urwał się Rafałowi Figlowi, zagrał między nogami Grzegorza Rogali do Szymona Sobczaka, a ten wpadł w pole karne i pomylił się nieznacznie. Nie trafił do siatki, nie trafił nawet w słupek, a leżący przy nim… bidon.

Dużą pracę wykonał w tej sytuacji Hubert Sadowski, stoper katowiczan, który z determinacją do końca naciskał najlepszego snajpera Zagłębia i utrudnił mu oddanie uderzenia. W 40 minucie Sadowski mógł mówić o szczęściu, bo piłka odbiła się od niego po dośrodkowaniu Banaszewskiego z rzutu rożnego, ale przeszła obok bramki, a Sobczak nie zdołał do niej dopaść.

Katowiczanie postraszyli raz, w 43 minucie, gdy – po rzucie wolnym – sporo miejsca przed 16. metrem miał Patryk Szwedzik, ale strzelił bardzo niecelnie. Ilość emocji była odwrotnie proporcjonalna do sierpniowego starcia obu drużyn, niesamowitego i zakończonego wygraną GKS-u 3:2. Widowisko było tak marne, jak „doping” sosnowieckich kibiców, którzy zamiast wspierać swój zespół skupiali się głównie na obrażaniu rywali.

II połowa zaczęła się od szansy miejscowych, ale znów dobrze zachował się Sadowski, blokując wślizgiem próbę Wojciecha Szumilasa, którego obsłużył Sobczak. Potem jednak inicjatywę zdecydowanie przejęli katowiczanie. W 69 minucie wreszcie doczekaliśmy się „setki” – nad sosnowiecką bramką uderzył z bliska Grzegorz Janiszewski, po aucie Sadowskiego i zgraniu Oskara Repki. Przyjezdni mieli czego żałować, ale… niedługo.

Chwilę wcześniej szkoleniowiec katowiczan desygnował na boisko Marko Roginicia. Chorwat pozyskany w lutym z Podbeskidzia odegrał ważną rolę w kluczowej akcji meczu. To on powalczył na prawej flance z Wojciechem Kamińskim, wypatrzył Adriana Błąda, a ten precyzyjnym uderzeniem w dolny róg wyprowadził GieKSę na prowadzenie, które w tamtym momencie było zasłużone. U gości zmiennik asystował, u gospodarzy rezerwowi tylko oglądali „żółtka”.

W 90 minucie doszło jeszcze do szamotaniny na środku boiska, poprzedzonej brzydkim faulem Dominika Jończego na Roginiciu. Posypały się kartki, ale wynik nie uległ już zmianie. Tak jak w sierpniu, tak i w rewanżu klasyk dla Katowic. Zdobyli Ludowy po ponad 30 latach!

 

sport.interia.pl – Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 0-1 (0-0)

[…] Od 81. minuty sędzia starał się uspokoić grę pokazując pięć żółtych kartek zawodnikom Zagłębia Sosnowiec i jedną drużynie przeciwnej. W 82. minucie Patryk Bryła został zmieniony przez Wojciecha Kamińskiego, co miało wzmocnić zespół Zagłębia Sosnowiec. W niedługim czasie trener drużyny przeciwnej także postanowił odświeżyć skład, zmieniając Arkadiusza Woźniaka na Adriana Błąda.

Wyjątkowa nieporadność napastników Zagłębia Sosnowiec była aż nadto widoczna. W ciągu 90 minut meczu nie oddali żadnego celnego strzału. Drużyna GKS-u Katowice zdominowała rywali na boisku. Przeprowadziła o wiele więcej groźnych ataków na bramkę przeciwników, oddała trzy celne strzały.

To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Arbiter pokazał pięć żółtych kartek zawodnikom Zagłębia Sosnowiec, natomiast piłkarzom GKS-u Katowice przyznał jedną.

 

1liga.org – Piątek w F1L: Widzew nie zawodzi, GieKSa wygrywa

[…] Obydwie drużyny od początku dość ostrożnie podeszły do spotkania, choć w 23. minucie Sobczak bliski był zdobycia gola, jednak piłka minimalnie mija słupek Dawida Kudły. Podobnie było w 40. minucie, choć tym razem samobójczym trafieniem mógł popisać się Hubert Sadowski z GKS-u Katowice. Druga połowa nie przyniosła ożywienia w grze, ale ku zaskoczeniu gospodarzy w 80. minucie Adrian Błąd zdobywa pierwszego gola w tym spotkaniu i to GieKSa wychodzi na prowadzenie. Po nerwowej końcówce spotkanie kończy się zwycięstwem katowiczan.

 

dziennikzachodni.pl – Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 0:1. Błąd na wagę trzech punktów

Mecz Zagłębia Sosnowiec z GKS Katowice zapowiadał się znakomicie, ale na zapowiedziach się skończyło. Przez większość spotkania z boiska wiało nudą, ale to goście strzelili jednego gola i zgarnęli trzy punkty.

potkanie Zagłębia Sosnowiec i GKS Katowice rozpoczęło się z dziesięciominutowym opóźnieniem. Powodem były opady śniegu, który zasypał murawę i konieczne było intensywne usuwanie białego puchu. Organizatorzy stanęli jednak na wysokości zadania.

Warunki do gry były przeciętne, ale jej poziom nie dotarł nawet do takiego określenia. W pierwszej połowie został oddany tylko jeden celny strzał, a i on znalazł się w tej statystyce jedynie z powodów formalnych. Lepiej prezentowali się sosnowiczanie, którzy ani razu nie trafili piłką między słupki i poprzeczkę, ale ich akcje miały w sobie więcej energii.

Po zmianie stron sytuacja się odwróciła. To GKS przeprowadzał więcej akcji, ale jego piłkarzom brakowało precyzji. Impas trwał aż do 80 minuty. Wtedy Marko Roginić łatwo poradził sobie z Wojciechem Kamińskim, oddał piłkę do Adriana Błąda, a ten płaskim strzałem po ziemi pokonał Michała Gliwę. Był to drugi celny strzał w tym meczu.

Zgodnie z przewidywaniami był to jedyny gol w tym spotkaniu. W doliczonym czasie gry na boisku doszło do potężnej awantury między zawodnikami, ale emocje zostały szybko ugaszone przez sędziego.

Katowiczanie dzięki wygranej wyraźnie zwiększyli dystans do strefy spadkowej, natomiast sosnowiczanie wciąż muszą z obawami spoglądać za plecy.

 

Gorąca atmosfera na meczu Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice

Na meczu Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice pojawiło się 2.450 kibiców. Atmosfera na Stadionie Ludowym była gorąca, kibice obrażali się wzajemnie, nie zabrakło też odpalenia rac.

[…] Kibice Zagłębia Sosnowiec i GKS Katowice byli jednak rozgrzani emocjami, chociaż z murawy… wiało nudą.

Fani obu drużyn – z naciskiem na dużą grupę fanatyków Zagłębia – skupili się więc na wzajemnym obrażaniu, zapłonęły szaliki, gospodarze zaprezentowali też racowisko i atmosfera błyskawicznie zamieniła się w gorącą.

Ostatecznie więcej powodów do radości, dzięki wygranej 1:0 po golu Adriana Błąda, mieli kibice GKS-u, którzy podziękowali swoim zawodnikom za cenne zwycięstwo. W dodatku niemal historyczne, bo po raz ostatni katowiczanie osiągnęli taki wynik 31 lat temu.

 

zaglebie.sosnowiec.pl – Ludowy zdobyty przez GKS

Zagłębie nie oddało ani jednego celnego strzału i przegrało z GKS-em Katowice 0:1.

[…] Po raz drugi w tym sezonie Zagłębie musiało uznać wyższość GKS-u Katowice. W ciepłe sierpniowe popołudnie na Bukowej gospodarze odrobili stratę dwóch bramek i pokonali sosnowiczan 3:2. Dziś, w zimną marcową noc na Ludowym zespołowi z Katowic do zwycięstwa wystarczyło tylko trafienie. Mecz rundy jesiennej między tymi zespołami był świetnym widowiskiem, a dziś dla odmiany piłkarze obu drużyn zaserwowali kibicom ciężkostrawne danie.

[…] O grze Zagłębia nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego, choć kto wie, jakby się potoczyły losy tego meczu, gdyby w 23. minucie nieco większą precyzją popisał się Szymon Sobczak. Maksymilian Banaszewski uciekł na lewym skrzydle Rafałowi Figlowi i zagrał między nogami Grzegorza Rogali do najlepszego strzelca sosnowiczan, który z około 12 metrów strzelił obok słupka i zamiast do bramki, trafił w butelki z napojami ustawione przez Dawida Kudłę.

Jak się okazało po spotkaniu, był to zaledwie jeden z trzech odnotowanych przez statystyków strzałów sosnowiczan. Choć tak naprawdę zagranie Szymona Pawłowskiego z 57. minuty było bardziej dośrodkowaniem niż strzałem. 10 minut później skrzydłowy Zagłębia z 25 metrów strzelił nad poprzeczką i była to ostatnia akcja Zagłębia zakończona strzałem.

Gościom do strzelenia bramki wystarczył jeden celny strzał w drugiej połowie (w pierwszej połowie celne uderzenie zaliczono Filipowi Szymczakowi, ale było to bardziej podanie w stronę Michała Gliwy niż groźny strzał). Wprowadzony na boisko w 65. minucie Marko Roginić ograł na prawej stronie boiska Wojciecha Kamińskiego i podał piłkę przed pole karne do Adriana Błąda, który uciekł João Oliveirze i strzelił prawą nogą po ziemi w długi róg i nie dał szans Michałowi Gliwie. Od 80. minuty goście prowadzii i dowieźli korzystny wynik do końca meczu.

Zmiana przeprowadzona przez trenera Rafała Góraka przyczyniła się do zwycięstwa gości. Z kolei zmiennicy wprowadzeni na plac gry przez Artura Skowronka zapisali się tylko żółtymi kartkami. Choć przepisy pozwalają na dokonanie pięciu zmian, to szkoleniowiec Zagłębia wykorzystał tylko dwie, co tylko pokazuje, jak szczupła w rundzie wiosennej jest kadra sosnowiczan. Na ławce siedziało dwóch zawodników, którzy jeszcze nie zagrali meczu w pierwszym zespole, czy powracający po kontuzji i długotrwałej rehabilitacji Michał Masłowski.

GKS przerwał dziś serię trzech kolejnych porażek na Stadionie Ludowym i zarazem wygrał trzeci kolejny mecz z Zagłębiem (oprócz wspomnianego już meczu w rundzie jesiennej katowiczanie triumfowali 1:0 wiosną 2018 i bramkę na wagę zwycięstwa również zdobył wtedy Adrian Błąd). GKS odskoczyła od Zagłębia na pięć punktów, a nasz zespół tyle samo punktów przewagi ma nad strefą spadkową.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga