Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.
Po zakończeniu sezonu 2021/22 w sekcjach piłki nożnej, siatkarskiej i hokejowej trwają ruchy/rozmowy kadrowe w przed startem nowego sezonu.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – U-17: Kasprowicz odkrył karty
Selekcjoner Reprezentacji Polski do lat 17 odkrył karty. Na zgrupowanie w Pruszkowie powołał dwadzieścia cztery piłkarki. Najliczniejsze groni reprezentuje Akademię Piłkarską LG.
Zgrupowanie rozpoczyna się 6 czerwca i potrwa dwa dni. Kadra Marcina Kasprowicza przygotowuje się do wrześniowych Eliminacji Mistrzostw Eurpy, podczas których zagra z Hiszpanią, Grecją oraz Belgią.
Najliczniejszą grupę piłkarek tworzą zawodniczki Akademi Piłkarskiej LG Gdańsk i jest ich aż cztery, trzy przedstawicielki ma Warta Poznań, po dwie GKS Katowice, SWD Wodzisław Śląski oraz Śląsk Wrocław.
Z GieKSy powołane zostały (przyp. red.):
[…] Anna Krakowiak, Zuzanna Witek (GKS Katowice)
U-19: Katarzyna Barlewicz powołała zawodniczki na zgrupowanie w Pruszkowie
Katarzyna Barlewicz selekcjonerka reprezentacji Polski U-19 powołała zawodniczki na zgrupowanie w Pruszkowie, które odbędzie się w dniach 13-16 czerwca.
Na liście powołanych zawodniczek znalazło się, aż siedem przedstawicielek TME UKS SMS Łódź. W gronie powołanych zalazło się po 3 przedstawicielki klubów BTS Rekord Bielsko-Biała, GKS Górnik Łęczna oraz SWD Wodzisław Śląski.
Zgrupowanie ma na celu przegląd kadry przed zbliżającymi się kwalifikacjami Mistrzostw Europu, w którym przyjdzie się Polkom zmierzyć Francją, Irlandią oraz Irlandią Północną.
Z GieKSy powołana została (przyp. red.):
[…] Kinga Seweryn (GKS Katowice)
sportdziennik.com – Podsumowanie sezonu GieKSy. Życie zaczyna się w październiku
Katowiczanie jako beniaminek skończyli sezon na 8. miejscu, uplasowali się najwyżej spośród licznego grona przedstawicieli woj. śląskiego, zarobili pieniądze w PJS, a w mieście zaczęto budować stadion.
Za GKS-em rok tyleż trudny, co udany i pozwalający z pewną dozą optymizmu patrzeć w przyszłość.
Gdy GieKSa po dwóch latach II-ligowej mordęgi wróciła na zaplecze ekstraklasy, typowaliśmy ją nawet w „Sporcie” do miana czarnego konia tych rozgrywek. Kalkulowaliśmy: skład niezły, latem wzmocniony, drużyna siłą rzeczy płynąca na pewnej fali po awansie, ukierunkowana na ładny futbol, a jednocześnie nieobciążona taką presją, jaka nieraz w poprzednich latach na niej ciążyła.
Początek rundy jesiennej mógł utwierdzić nas w tym przekonaniu, bo do zwycięstw z Resovią czy Sandecją brakło bardzo niewiele, a gdy w 5. kolejce po thrillerze pokonała Zagłębie Sosnowiec, wyciągając wynik ze stanu 0:2 na 3:2, trener Rafał Górak promieniał i mówił, że to był rock and roll; że byli jak AC/DC.
Tyle tylko, że życie zmusiło do szybkiego przestrojenia się. Ten rock and roll nobilitował przede wszystkim rywali. Po 10 kolejkach GKS miał na koncie 1 zwycięstwo, 7 punktów, 23 stracone bramki i zamykał tabelę. Szkoleniowiec wspominał po czasie, że w trakcie meczu w Opolu (porażka 2:4) zdał sobie sprawę, że prowadzi zespół na rzeź i już zaczął w głowie układać plan, jak odbić się od dna. Kończył się wrzesień…
Co było potem – katowiccy kibice dobrze wiedzą. Drużyna zaczęła grać w ustawieniu z trójką środkowych obrońców, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Gdyby ułożyć I-ligową tabelę liczoną od października, GieKSa uplasowałaby się w niej na 4. miejscu, ustępując jedynie Miedzi, Arce i Widzewowi, czyli zespołom, które zakończyły ten sezon w top3! Z 24 meczów przegrała ledwie 5.
Choć na pierwszą wygraną poza Bukową przyszło jej czekać aż do ostatniej jesiennej kolejki (2:1 w Bielsku-Białej), to tak wyśrubowała wyjazdową serię, że przebiła nawet wyczyn drużyny „Bobo” Kaczmarka sprzed 20 lat, która w ekstraklasie punktowała w 8 kolejnych spotkaniach w roli gości. GKS na wyjeździe nie przegrał od listopada (0:1 w Łodzi), uzbierało się tego już 9 występów.
Mimo to, o utrzymanie można było obawiać się jeszcze w kwietniu, kiedy odbywał się „domowy tryptyk”. Można było marzyć, że trzy domowe spotkania pozwolą doskoczyć do środka tabeli, pomarzyć jeszcze o podłączeniu się rzutem na taśmę do walki o baraże, ale nic z tego.
W konfrontacjach z Polkowicami, Widzewem i Odrą zespół nie zdobył ani jednego punktu, zrobiło się gorąco, na kolejny mecz – tuż po świętach – do Olsztyna jechał z nożem na gardle. Wygrał 1:0 po małym horrorze i obronionym przez Dawida Kudłę rzucie karnym, łącznie w ostatnich 7 kolejkach zgromadził aż 17 punktów, dlatego skończył w ósemce, nad przeciwnikami mierzącymi w baraże, jak ŁKS, Podbeskidzie czy Tychy, choć sam ani przez moment o udziale w play offach nie mógł myśleć. Utrzymanie zapewnił sobie w 32. kolejce. Trener Górak mówił, że to wykonanie planu 3-letniego: awansu do I ligi i następnie utrzymania w niej. Za rok ma ono być przypieczętowane znacznie szybciej, a co da to GieKSie – dopiero się okaże.
Drużynie z Bukowej służy stabilność. Prezes Marek Szczerbowski darzy dużym zaufaniem trenera Góraka i dyrektora Roberta Góralczyka. To oczywiście niesprawdzalne, ale śmiemy twierdzić, że w „starej” GieKSie szkoleniowiec przez te 3 lata, odkąd po spadku do II ligi wrócił do Katowic, straciłby posadę kilkukrotnie. Po przegranym barażu w pierwszym sezonie II-ligowym. Po słabym początku drugiego sezonu. W momencie dużego „covidowego” kryzysu wiosną ub. roku, gdy awans wyślizgiwał się z rąk. Wreszcie – po 10 kolejkach sezonu minionego, albo po trzech domowych porażkach poniesionych tej wiosny.
Mógł jednak pracować, wyprowadzać drużynę na prostą, a w międzyczasie, zimą, przedłużył kontrakt aż do połowy 2024 roku. Być może znalazłby się trener, pod którego wodzą GKS rozwijałby się szybciej – pewnie tak. Ale nie można zauważyć, że teraz też czynione są kolejne kroki do przodu, a ten dość młody zespół, którego najstarszym zawodnikiem jest 32-letni Arkadiusz Woźniak, po prostu się rozwija.
Utrzymanie było tyleż obowiązkiem, co jest sukcesem. W takim sezonie, z tyloma wirażami, w takim klimacie – podczas gdy wskutek zadymy z Widzewem drużyna cztery ostatnie mecze gra na zamkniętym dla publiczności stadionie, a kibice stawiają taczki prezesowi Szczerbowskiemu i domagają się jego dymisji – naprawdę można było wyobrazić sobie dużo bardziej rozpaczliwą walkę o uniknięcie spadku. GKS nie dość, że utrzymał się, to jeszcze zajął najwyższe w swej historii miejsce w Pro Junior System. Za 6. lokatę zarobi 400 tysięcy złotych brutto. Zapewnili mu ją młodzieżowcy Patryk Szwedzik i Filip Szymczak. Przykład tego drugiego – autora 11 bramek – dowodzi, że Katowice to niezmiennie dobre miejsce dla piłkarzy Lecha Poznań, by ich kariery nabierały rozpędu.
Jeszcze dzieje się to przy Bukowej, ale jest szansa, że już niebawem – na Załęskiej Hałdzie, gdzie od października buduje się nowy stadion. Kto wie, czy to właśnie nie jest najważniejsze wydarzenie, jakie odnotować trzeba, podsumowując sezon zarządzanego przez miasto GKS-u.
[…] PLUS
Dawid Kudła
Nie miał w ostatnich latach w życiu lekko, oczyszczono go z zarzutów o gwałt, w Górniku Zabrze trudno było mu liczyć na regularne występy. GieKSa przed rokiem wyciągnęła do niego rękę, a on odwdzięczył się. Zagrał w 31 z 34 meczów, a gdyby nie świetny występ w Olsztynie, kto wie, jak potoczyłaby się końcówka sezonu.
MINUS
Filip Kozłowski
Bez jego 12 goli trudno byłoby wyobrazić sobie ubiegłoroczny awans z II ligi. Na wyższym szczeblu napastnik, który dla Rafała Góraka grał przed laty w Elanie Toruń, nie dawał już liczb. Przegrał rywalizację z młodzieżowcami Filipem Szymczakiem czy Patrykiem Szwedzikiem. Mimo to uzbierał 30 występów, ale tylko w jednym – październikowym z Puszczą Niepołomice – wpisał się na listę strzelców. Od kilku dni wiadomo, że żegna się z GieKSą.
90minut.pl – Bartosz Jaroszek na dłużej w GKS-ie Katowice
Bartosz Jaroszek podpisał nowy kontrakt z GKS-em Katowice, który będzie obowiązywał do 30 czerwca 2024 roku.
28-letni pomocnik w minionym sezonie Fortuna I ligi rozegrał 28 spotkań i strzelił jedną bramkę.
SIATKÓWKA
siatka.org – Jakub Szymański: najważniejsze jest regularne granie
Pierwsze podejście do poważnej siatkówki zakończyło się niepowodzeniem, bo koledzy ze szkoły go nie akceptowali. Później Jakub Szymański usłyszał zdanie, które siedziało w nim przez lata. Natomiast sześć lat temu był głównym bohaterem głośnej afery. Wszędzie pisano, że uderzył przeciwnika. A jak było naprawdę? Dziś Szymański jest objawieniem PlusLigi, znalazł się nawet na pierwszej liście selekcjonera kadry Nikoli Grbicia.
Jakim siatkarzem pan chciał być?
Jakub Szymański: Jako młody człowiek wzorowałem się trochę na reprezentancie Włoch – Iwanie Zajcewie. Imponowała mi jego dynamika, zagrywka i najście do ataku. Miałem go na tapecie w telefonie, a kiedyś zrobiłem sobie nawet irokeza w jego stylu, choć nie tak odważnego. W szkole natomiast, gdy poproszono nas na języku polskim, żebyśmy opisali swojego idola, ktoś napisał pracę o piosenkarzach, inna osoba o bramkarzu Bayernu Manuelu Neuerze, a ja wybrałem Michała Winiarskiego.
Grał pan też w piłkę, prawda?
– GKS Sadownik Waganiec – tak nazywa się klub piłkarski, w którym trochę pogrywałem. Przychodziłem na zajęcia, później mi się odechciewało. I tak w kółko. Występowałem na prawej pomocy. Mieliśmy specyficznego trenera, który skrzydłowym kazał biegać najdalej 10 m od linii bocznej. Rozstawiał nawet na zajęciach pachołki, których nie można było minąć, biegnąc do środka. Taki sposób gry był bardzo męczący. Szła piłka, robiłem rajd i później przez pół meczu musiałem odpoczywać. Do tego w pewnym momencie brat zaczął coraz częściej pytać: „Dlaczego nie jeździsz na siatkówkę”? Wolał, żebym uprawiał tę dyscyplinę sportu.
Słyszałem, że pana pierwsze zagrania w najwyższej lidze nie należały do najłatwiejszych.
– Graliśmy z AZS-em Olsztyn. Na zagrywce u przeciwników stanął Jan Hadrava i męczył nas zagrywką. Trener wprowadził mnie na boisko i od razu serwis poleciał w moją stronę. Przyjąłem piłkę tak, że poleciała prosto w naszego trenera czy prezesa. Drugą przyjąłem wysoko – poszybowała w stronę drugiego sędziego. Straciliśmy kolejny punkt. Trzecie przyjęcie w końcu było perfekcyjne, ale myślę, że więcej w tym było przypadku niż umiejętności. W debiucie trzęsły mi się ręce. Myślę, że nie byłem jeszcze wtedy gotowy sportowo, by być takim profesjonalistą.
W sezonie 2017/2018 Kielce spadły z ligi, a ja chciałem odejść, ale poinformowano mnie, że nie mogę, bo tak jest skonstruowany kontrakt. Już w tamtym roku były problemy z wypłatami. Po spadku zespół stracił sponsorów, do tego ktoś zapomniał podpisać się na pewnych dokumentach, przez co klub utracił też dofinansowanie. Brakowało pieniędzy, drużyna nie była prowadzona przez odpowiednich ludzi i po kolejnym sezonie upadła. Dobrze, że miałem wtedy ofertę z GKS-u Katowice. Przekazano mi, że moja rola będzie identyczna, jak w Kielcach, czyli na początku nie będę raczej podstawowym graczem, ale w Katowicach od razu poczułem, że zaczynam się szybciej rozwijać. Dlatego dziś jestem, tu gdzie jestem.
Jak w ogóle dowiedział się pan o tym, że znajduje się na wstępnej liście nowego trenera kadry Nikoli Grbicia?
– Wcześniej słyszałem jakieś plotki, że lista może być ogromna, a ja mogę się na niej znaleźć. Pamiętam, że rozmawiałem z wujkiem, gdy wracałem autem z siłowni do domu. „Odświeżam Facebooka, tak samo stronę związku, ale na razie nic nie ma” – mówił. Rozłączyłem się, wszedłem do mieszkania, po kilku minutach widzę, że dzwonił. „Ja pierdzielę, Kuba, jesteś na liście. Niesamowita sprawa” – usłyszałem. Odpowiedziałem: „Nie no, przestań. W konia mnie robisz”. Nie wierzyłem w to, ale po chwili, gdy przychodziły mi wszędzie powiadomienia i rozdzwonili się bliscy, wiedziałem, że to jednak prawda. To była jednak wstępna lista, a nie lista zawodników, którzy zagrają w Lidze Narodów. Myślałem, że skoro mam ćwiczyć w Spale, to zagram też w tych rozgrywkach. Pojechałem do Warszawy na badania i tam znalazłem nową listę. Nie było mnie na niej. Czterej zawodnicy, których też zabrakło, nie pojechali w ogóle do Spały. Ja tam byłem, pewnie dlatego, że obok mnie przebywało tam tylko dwóch przyjmujących: Bartłomiej Lipiński i Bartosz Kwolek. Ćwiczyłem z kadrą przez dwa tygodnie. Usłyszałem, że kończę w tym roku swój udział w zgrupowaniach reprezentacji. Pewnie tylko kontuzja mogłaby sprawić, żebym znów się tam pojawił, ale nikomu źle nie życzę.
Kilkanaście dni temu przedłużył pan kontrakt z GKS-em do 2024 roku. Długo się pan nad tym zastanawiał?
– Trochę tak, ale dla mnie najważniejsze jest regularne granie, a tu mam na to szansę. W Katowicach powstała grupa ludzi, która dobrze się rozumie, jesteśmy też wspierani przez zarząd i miasto. Myślę, że żeby regularnie grać, musiałbym pójść do zespołu na podobnym poziomie. W lepszym niekoniecznie bym się przebił.
HOKEJ
hokej.net – Fraszko: Czekają nas bardzo trudne spotkania
– Czekają nas bardzo trudne spotkania, w których będzie ciężko o sprawienie niespodzianki, ale w hokeju wszystko jest możliwe – tak losowanie Hokejowej Ligi Mistrzów skomentował Bartosz Fraszko, skrzydłowy GKS-u Katowice.
[…] GKS Katowice w minionym sezonie sięgnęli po złoto w rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi i w nadchodzącym sezonie zadebiutują w Hokejowej Lidze Mistrzów. Katowiczanie trafili do grupy D, gdzie zagrają ze szwedzką ekipą Rögle Ängelholm, która wygrała rozgrywki w ubiegłym sezonie, wicemistrzem Szwajcarii Zürich Lions oraz wicemistrzem międzynarodowej ICE Hockey League AV19 Székesfehérvár.
– Podkreślałem już to w poprzednim sezonie, że kluczowy był dla nas fakt, że zespół był złożony z dobrze grających Polaków, prezentujących wysoką jakość, a do tego doszli gracze z zagranicy – może nie było ich wielu, ale pokazaliśmy, że liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość – zaznaczył wychowanek Sokołów Toruń.
– Rozmawiałem już z paroma chłopakami zaraz po losowaniu grup i nie wiem, jak reszta zapatrywała się na ostateczny rezultat losowania, ale ja celowałem w to, by zagrać z drużynami ze Szwecji i Szwajcarii. Tak się stanie, z czego się cieszę. Czekają nas bardzo trudne spotkania, w których będzie ciężko o sprawienie niespodzianki, ale w hokeju wszystko jest możliwe. Drużyna z Węgier wydaje się w naszym zasięgu, dlatego dobrze będzie powalczyć o punkty w tej grupie – dodał.
Hokeiści GKS-u Katowice w sezonie 2018/19 wystąpili już w europejskich Pucharach. Zdobyli wówczas brązowy medal w Pucharze Kontynentalnym.
– Nie miałem okazji grać w Lidze Mistrzów, ale patrząc na poziom tych rozgrywek i to, jak prezentują się w nich czołowe kluby Europy, możemy się spodziewać, że będzie to zdecydowanie trudniejszy turniej niż Puchar Kontynentalny, w którym zrobiliśmy fajny wynik i pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie. Myślę jednak, że w poprzednim sezonie byliśmy mocniejszą drużyną niż wtedy w Belfaście i mam nadzieję, że utrzymamy nasz wysoki poziom gry w kolejnym sezonie, co pozwoli nam powalczyć o niespodzianki w Europie – stwierdził.
Dla Bartosza Fraszki miniony sezon był bardzo udany. Razem z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Wronką siali postrach w całej lidze, a indywidualnie w 56 meczach zdobył 63 punkty.
– Tak się akurat złożyło, że trafiłem z niezłą formą na mecze play-off w Oświęcimiu, natomiast prawda jest taka, że przez uraz tak naprawdę grałem jedną ręką i w serii finałowej po prostu starałem się dać z siebie jak najwięcej dla drużyny i radzić sobie na lodzie mimo tego, że nie byłem w stanie pokazać stu procent swoich możliwości. Natomiast w fazie zasadniczej… nie wiem, czy to była jakaś reguła, ale faktycznie, w Oświęcimiu grało mi się dobrze, strzeliłem tam kilka ważnych bramek i mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma także na kolejny sezon – powiedział napastnik GKS-u Katowice.
Jakie cele na przyszły sezon stawia sobie 27-latek?
– Na pewno chciałbym zagrać lepiej niż w ostatnim sezonie i ustabilizować swoją formę, by prezentowała się równo i dobrze przez całe rozgrywki. Drużynowo jako mistrz Polski i klub z dużymi aspiracjami możemy walczyć wyłącznie o najwyższe cele, a do tego będziemy chcieli wywalczyć jak najwięcej w Lidze Mistrzów. Ale o tym pomyślimy później, na razie czekamy do sierpnia na pierwsze zajęcia na lodzie – zakończył.
Michalski opuszcza GKS Katowice. Dołączy do Comarch Cracovii!
Mateusz Michalski, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, pożegnał się z GKS-em Katowice. 30-letni wkrótce zostanie zaprezentowany jako nowy zawodnik Comarch Cracovii.
Lehtonen zostaje w GieKSie. Przedłużył kontrakt o rok
To z pewnością dobra informacja dla kibiców GKS-u Katowice. Nową roczną umowę z ekipą mistrza Polski podpisał dziś Matias Lehtonen.
Fiński środkowy w poprzednim sezonie należał do czołowych zawodników katowickiego klubu. Imponował walecznością, dobrze pracował po obu stronach tafli, a trener Jacek Płachta ustawiał go w formacjach specjalnych. Okazał się najlepiej punktującym zagranicznym graczem GieKSy i bardzo dobrze współpracował z Antonem Erikssonem.
W 38 meczach fazy zasadniczej zdobył 24 punkty, na które złożyło się 9 bramek i 15 asyst. Natomiast w 15 meczach fazy play-off strzelił 4 gole i zanotował 9 kluczowych zagrań.
– Nie mieliśmy wątpliwości, że Matias powinien pozostać w składzie na kolejny sezon. Jego wkład w wyniki decydujących meczów ostatniego sezonu jest nie do przecenienia. Matias imponował pod początku sezonu swoim zaangażowaniem, walecznością na lodzie i współpracą z partnerami w linii ataku – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sekcji hokeja na lodzie GKS-u Katowice.
– Ponadto ten zawodnik ma już doświadczenie występów w Hokejowej Lidze Mistrzów, co jest dla nas ważne w kontekście nadchodzących międzynarodowych wyzwań – dodał.
Wcześniej umowy z GKS-em Katowice przedłużyli bramkarz John Murray, obrońcy Jakub Wanacki i Mateusz Rompkowski oraz występujący w ataku Mateusz Bepierszcz i Joona Monto.
Wajda podjął decyzję
Doświadczony defensor Patryk Wajda podjął decyzję, w jakim klubie zagra w przyszłym sezonie. 34-letni obrońca, który w poprzednim sezonie z GKS-em Katowice świętował mistrzostwo Polski nie narzekał na brak ofert.
Na początku maja informowaliśmy, że pozyskaniem „Wajdzika” zainteresowana jest Comarch Cracovia. W barwach „Pasów” występował już w latach 2006-2018 i zdobył z nimi 8 medali mistrzostw Polski, w tym pięć złotych, dwa srebrne i jeden brązowy.
Jednak już dziś wiemy, że nie nastąpi wielki powrót do Krakowa, gdyż na ten transfer zgody nie wyraził profesor Janusz Filipiak, właściciel krakowskiego klubu.
Skorzystali z tego działacze katowickiej GieKSy, którzy chcą zatrzymać doświadczonego defensora i w najbliższych dniach ma on złożyć podpis pod nowym kontraktem.
W poprzednim sezonie Wajda rozegrał 56 ligowych spotkań, w których zdobył 12 punktów za 3 gole i 9 asyst. Na ławce kar spędził zaledwie 8 minut, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na +19.
Monto: Kibice Katowic byli absolutnie najlepsi w Polsce
Joona Monto po udanej, rocznej przygodzie z GKS-em Katowice postanowił zostać w naszym kraju rok dłużej i rywalizować z katowiczanami w Hokejowej Lidze Mistrzów. – Gra w takich rozgrywkach to wyjątkowa sprawa i nie mogę się doczekać występów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie – przyznał.
Fiński napastnik po mistrzowskim sezonie z GKS-em Katowice postanowił podpisać nową, roczną umowę z katowiczanami i wciąż reprezentować ich barwy.
– Tak, to była z mojej strony łatwa decyzja, nie myślałem właściwie o żadnej innej opcji na przyszły sezon niż pozostanie w Katowicach. Wszystko w Klubie funkcjonowało bardzo dobrze i spędziłem w Polsce naprawdę bardzo dobry czas – zaznaczył wychowanek Jää-Ahmat.
27-latek w minionym sezonie w 57 spotkaniach zdobył 31 punktów za 7 bramek i 24 asysty. Na ławce kar spędził z kolei 28 minut, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na +14.
– Nie miałem żadnych oczekiwań, kiedy przylatywałem do raz pierwszy do Polski, ale zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony wszystkim, co tu zobaczyłem i przyznam, że spędziłem tutaj świetny rok. W Katowicach żyje się bardzo dobrze, a do tego hokej stoi tutaj na zdecydowanie wyższym poziomie, niż myślałem. Występuje tutaj naprawdę wielu znakomitych graczy i widać, że poziom całej dyscypliny w Polsce rośnie powoli z roku na rok – przyznał.
Monto nie był jednak jedynym Finem w ekipie ze stolicy Śląska. Oprócz niego było jeszcze trzech innych Finów tj. Miro-Pekka Saarelainen, Matias Lehtonen oraz Kalle Valtola. Łącznie natomiast było siedmiu obcokrajowców w barwach Katowic.
– Wiadomo, że każdy w drużynie różni się w czymś od swoich kolegów, ale stworzyliśmy świetną grupę, która dogadywała się ze sobą na lodzie i poza nim. Wszyscy mieliśmy jasno określone role i czuliśmy się ważni dla zespołu, niezależnie od tego, czy chodziło o Polaków czy graczy zagranicznych. Bawiłem się z tymi chłopakami naprawdę dobrze – wyjawił 27-letni napastnik.
Katowiczanie dzięki zwycięstwu w finale nad Re-Plast Unią Oświęcim otrzymali przepustkę do gry w Lidze Mistrzów. Tam zmierzą się w grupie D, gdzie zagrają ze szwedzką ekipą Rögle Ängelholm, która wygrała rozgrywki w ubiegłym sezonie, wicemistrzem Szwajcarii Zürich Lions oraz wicemistrzem międzynarodowej ICE Hockey League AV19 Székesfehérvár.
– Gra w takich rozgrywkach to wyjątkowa sprawa i nie mogę się doczekać występów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie. Zresztą możliwość występów w europejskich pucharach była jednym z czynników, które wpłynęły na moją decyzję o pozostaniu w GKS-ie. Czeka nas starcie z obrońcą tytułu, do tego bardzo ciekawe mecze z reprezentantem ligi szwajcarskiej. Nie ma co ukrywać, czekają nas wymagające spotkania, ale damy z siebie sto procent. Doświadczymy innych stylów hokeja, zagramy z najlepszymi drużynami w Europie i to jest naprawdę wspaniała sprawa dla każdego sportowca – stwierdził Fin.
– Na sam koniec chciałbym jeszcze raz podziękować wszystkich kibicom za ostatni sezon, byliście absolutnie najlepsi w Polsce! Teraz macie okazję pokazać całej Lidze Mistrzów i hokejowej Europie, jak się kibicuje w Katowicach i wiem, że ją wykorzystacie. Korzystajcie z wakacji, do zobaczenia już niedługo – nie mogę się już doczekać pierwszych oficjalnych meczów w nowym sezonie –zakończył.
Kato
10 czerwca 2022 at 08:55
Kiedy info gdzie gramy?
Gdzie będziemy reprezentować godnie GIEKSE na arenie międzynarodowej.