Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: GieKSa znowu razi nieskutecznością i przegrywa z Jastrzębiem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Piłkarze w minionym tygodniu rozegrali dwa spotkania: oba z drużyną Stali Stalowa Wola. W środę w ramach rozgrywek Pucharu Polski (GieKSa odpadła po serii rzutów karnych ) oraz w sobotę, w ramach rozgrywek II ligi. W lidze GKS wygrał 2:1 (0:0). Prasówkę o tych meczach znajdziecie tutaj i tutaj.

W ekstralidze kobiet trwa przerwa reprezentacyjna: drużyna przygotowuje się do spotkania z Hiszpanią w ramach eliminacji mistrzostw Europy. Do składu reprezentacji została powołana Joanna Olszewska z GieKSy.

Siatkarze rozegrali w ubiegłym tygodniu dwa spotkania PlusLigi: na wyjeździe ze Skrą Bełchatów i w Katowicach z Treflem Sopot. Niestety oba mecze GieKSa przegrała po tie-breaku 2:3.

Hokeiści rozegrali trzy spotkania: we wtorek przegrali na wyjeździe z Podhalem 1:6 (0:1, 0:3, 1:2). W sobotę i niedzielę drużyna rozegrała spotkania z ekipą JKH GKS-u Jastrzębie. W sobotnim spotkaniu nasi hokeiści przegrali 0:2 (0:0, 0:0, 0:2), w niedzielnym, niestety również 2:3 (0:1, 0:0, 2:2). Mecze z Jastrzębiem miały podwójne znaczenie gdyż grano o ligowe punkty oraz o awans do finału Pucharu Wyszechradzkiego.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.pl – GKS Katowice. Chłodne podejście

Nie ma w nas zadry ani chęci rewanżu za puchar – mówi Grzegorz Janiszewski, obrońca GKS-u Katowice, przed drugim w tym tygodniu meczem ze Stalą Stalowa Wola.

[…] W katowickich barwach wystąpił dotąd 6-krotnie. Ma z kim walczyć o skład, bo Jędrych czy Dejmek to przecież stoperzy z przeszłością w ekstraklasie.

– Po to przyszedłem do GKS-u, by rywalizować z takimi piłkarzami, środkowymi obrońcami tego pokroju, mającymi duże doświadczenie. Chcę się od nich uczyć. Na razie tę jesień oceniam na plus. Wszystko układa się tak, jak chciałem. Wiadomo, że w meczach, w których zagrałem, pojawiały się błędy; zarówno drużynowe, jak i indywidualne. Nie ustrzegłem się ich i zdaję sobie z tego sprawę, ale nie mam też do siebie żadnego żalu. To bardzo fajne, że jesteśmy zespołem, w którym każdy czuje się potrzebny. Nikt nie obraża się, że jest rezerwowym, a walczy o miejsce w składzie. Najważniejsze, że jak na razie dobrze nam idzie. To przyjemne dla wszystkich, zarówno tych grających więcej, jak i mniej – przekonuje obrońca GieKSy.

 

sportslaski.pl – Skrzydłowy śrubuje w „GieKSie” życiówkę. „Zawsze to może wyglądać jeszcze lepiej”

[…] W rozmowie z naszym portalem Szymon Kiebzak, uznawany za jeden z kluczowych elementów drugoligowca przyznaje m.in. co przekonało go do przyjęcia oferty GKS-u, czy pobyt w Katowicach uznaje za szkołę życia oraz jakie jest jego najbardziej traumatyczne przeżycie w dotychczasowej karierze.

[…] Często wspominasz o bardzo dużym potencjale drużyny. Ale co przede wszystkim uznałbyś za najmocniejszą stronę obecnej „GieKSy”?

Na pewno naszym atutem jest cierpliwość w dążeniu do celu i chęć wygrywania każdego spotkania. Dodatkowo na każdym treningu bardzo ciężko pracujemy i jest spora rywalizacja o wyjściowy skład. Ale to dobrze dla każdego z nas, bo jest to motywacją do dalszego rozwoju i podążania do przodu. Mamy bardzo szeroką kadrę, a jeżeli któryś z piłkarzy wypada z gry bądź po prostu schodzi z boiska, zmiennicy są w stanie dać odpowiednią jakość. I dzięki połączeniu tego wszystkiego, jesteśmy w stanie osiągać obecne wyniki. 

[…] Skupiając się teraz na Tobie – od momentu transferu wystąpiłeś w barwach GKS-u we wszystkich spotkaniach sezonu. Przed przyjściem na Bukową właśnie te regularne występy były dla Ciebie celem podstawowym?

Tak, przede wszystkim chciałem regularnie grać. Wiedziałem jaką osobą jest trener Rafał Górak i do tego widziałem, że przy Bukowej tworzy się coś naprawdę ciekawego – fajny projekt. Otrzymaną ofertę przeanalizowałem wraz ze swoim menedżerem i jeszcze z tego co wiem, dyrektor sportowy Robert Góralczyk rozmawiał na ten temat z Michałem Probierzem. Ostatecznie podjąłem decyzję, że przejście do GKS-u będzie najlepszą możliwością dla kontynuowania mojej kariery. Po czasie uważam, że to był słuszny wybór. Cieszę się na jakich ludzi tutaj trafiłem, a za dane mi zaufanie staram się odpłacać w postaci zdobywanych goli oraz zaliczanych asyst. 

[…] GKS jest dla Ciebie pierwszym klubem w karierze poza Twoją rodzinną Małopolską. Przyjazd tutaj traktowałeś jako małą szkołę życia? 

Na pewno jest to dla mnie całkowicie nowe przeżycie. Wcześniej faktycznie grałem tylko w małopolskich klubach – Gościbii Sułkowice, Cracovii i Garbarni, gdzie właściwie na każdy trening dojeżdżałem od siebie z domu. Teraz mieszkam już jednak w Katowicach ze swoją narzeczoną i naprawdę bardzo fajnie się tu czuje. Proces aklimatyzacyjny przeszedł w moim przypadku bardzo szybko. Wszystko tutaj na razie układa się dobrze i oby tak było dalej.

Na razie trafiłeś do GKS-u na roczne wypożyczenie z Cracovii. Zaczynasz już jednak powoli zastanawiać nad swoją przyszłością i ewentualnym powrotem do Krakowa? 

W tym momencie o tym nie myślę. Liczy się tylko GKS i nie skupiam się na tym, co ewentualnie może się wydarzyć. Na razie dążę do realizacji celów, które ustaliłem sobie przed przyjściem do Katowic. 

Ale dla zawodnika, który lwią część swojej kariery spędził właśnie przy Kałuży, możliwość zagrania w Ekstraklasie w barwach „Pasów” można by było uznać za pewne spełnienie marzenia. 

Byłoby to dla mnie wielkie przeżycie, ale nie chce specjalnie za daleko wybiegać w przyszłość. Do wszystkiego podchodzę w ten sposób, że jak będzie mi dopisywało zdrowie to wszystko powinno być super.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – Środa z PlusLigą: PGE Skra Bełchatów – GKS Katowice 3:2

[…] Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany, a gdy tylko Grzegorz Łomacz miał dobre przyjęcie, a miał często, to wykorzystywał swoich środkowych, czyli Karola Kłosa i Jakuba Kochanowskiego. Z czasem to jednak katowiczanie zaczęli być skuteczniejsi, a przy stanie 10:12 trener Gogol poprosił o czas. Doskonałe przyjęcie GKS, które umożliwiało skuteczny atak, przyczyniło się do zwycięstwa przyjezdnych 25:19.
Drugi set był jeszcze bardziej wyrównany, bo bój toczył się do samego końca. Z dobrej strony pokazywał się Mariusz Wlazły, kapitan PGE Skry, który był skuteczny szczególnie na kontrach i seryjnie zdobywał punkty. Nieco słabszy dzień miał Milad Ebadipour, ale PGE Skra ponownie udowodniła, że ma szeroką ławkę – Irańczyka zastąpił Milan Katić i PGE Skra utrzymała koncentrację w końcówce. Wygrała 26:24 i wyrównała stan meczu!
Zawodnicy z Katowic wciąż prezentowali wysoką jakość w przyjęciu, co przekładało się na solidne rozegranie i skuteczny atak. Choć PGE Skra starała się wywrzeć presję zagrywką, to nie bardzo to gospodarzom wychodziło. Jeśli chodzi o atak, to w bełchatowskim zespole dobrze prezentował się Artur Szalpuk i wciąż brylował Wlazły. Tym razem to jednak katowiczanie okazali się lepsi i wiadomo było, że dzięki zwycięstwu w tej partii wywiozą z Bełchatowa co najmniej punkt.
Czwarty set układał się po myśli bełchatowian, którzy wreszcie uruchomili swój blok (Grzegorz Łomacz i Karol Kłos), a błędy popełniali też zawodnicy GKS. PGE Skra osiągnęła wysoką przewagę, bo po asie serwisowym Kochanowskiego było już 12:5. Wtedy w grze bełchatowian coś się zacięło… Zaczęli tracić przewagę, a w pewnym momencie zrobiło się 13:11. Potem było już tylko lepiej – w ataku szaleli Wlazły i Szalpuk, a wtórowali im środkowi, czyli Kłos i Kochanowski. Efekt? Zwycięstwo 25:19 i tie-break!
W piątym, decydującym secie, od początku PGE Skra narzuciła swoje tempo. Punktowali zarówno Kłos, Szalpuk, jak i Kochanowski.  Katowiczanie nie powiedzieli jednak ostatniego słowa i wciąż walczyli i co najważniejsze skutecznie. Doprowadzili do stanu 11:11 i końcówka była naprawdę gorąca. Siatkarze PGE Skry nie zawiedli jednak swoich kibiców i zwyciężyli 16:14, a w całym meczu 3:2.

PGE Skra Bełchatów-GKS Katowice 3:2 (19:25, 26:24, 22:25, 25:19, 16:14)

 

siatka.org – PL: Podział punktów w Katowicach. Trefl Gdańsk zwycięski

Kibice z pewnością nie mogą narzekać na nudę. W 3. kolejce PlusLigi doszło do kolejnego podziału punktów. Tym razem do końca o zwycięstwo walczyli siatkarze GKS-u Katowice oraz Trefla Gdańsk. Zwycięsko ze starcia w stolicy Śląska wyszli siatkarze prowadzeni przez Michała Winiarskiego.

Początek spotkania miał niezwykle wyrównany przebieg. Gra toczyła się punkt za punkt i żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi.

[…] As serwisowy Rafała Szymury zmniejszył nieco straty, ale kiwka Pawła Halaby nie została obroniona i ponownie gdańszczanie uzyskali trzy punkty różnicy. Gospodarze próbowali ją zmniejszyć, ale za każdym razem przewaga ta powracała. Po zagraniu Jakuba Jarosza zrobiło się 22:23 i trener Michał Winiarski poprosił o przerwę. Zaraz po niej jego siatkarze zrobili przejście i utrzymali prowadzenie do końca. Skuteczne uderzenie Halaby z lewego skrzydła dało jego drużynie zwycięstwo w premierowej odsłonie spotkania 25:23.

Początek drugiej partii należał do miejscowych. Po wygraniu walki na siatce przez Adriana Buchowskiego oraz skończeniu kontry przez tego zawodnika zrobiło się 5:2. Dodatkowo blok Jakuba Jarosza na Pawle Halabie oraz atak z szóstej strefy Rafała Szymury zwiększyły prowadzenie katowiczan do pięciu ,,oczek”.

[…] Błędy własne gospodarzy pozwoliły zawodnikom Trefla nawiązać kontakt punktowy, ale kiedy kilka akcji później Paweł Halaba zaatakował w antenkę, różnica ponownie wynosiła trzy punkty (18:15). Do końca drugiego seta nic się już nie zmieniło. Wprawdzie gdańszczanie mieli jeszcze szansę na odrobienie strat, ale nie potrafili wykorzystać nadarzających się kontr. Kiedy Szymura trafił w pomarańczowe, jego drużyna miała aż cztery piłki setowe. Skończyli drugą, a dokładnie Szymura, który zagraniem po ciasnym skosie dał katowickiej drużynie wyrównanie w całym meczu.

Trzeci set od początku przypominał pierwszy. Punkty były zdobywane naprzemiennie, drużyny nie mogły wypracować sobie choćby dwupunktowego prowadzenia, które zmieniało się kilkukrotnie. Dopiero obicie rąk blokujących przez Jana Firleja dało miejscowym dwa punkty przewagi i utrzymywała się ona do stanu 12:12. Wtedy to Ruben Schott zahaczył o dłonie Jakuba Jarosza, czym doprowadził do wyrównania. Kibice zgromadzeni w hali w Szopienicach oglądali ciekawy i wyrównany pojedynek, w którym przewidzieć zwycięzcę było niezwykle trudno.

[…] Końcówka trzeciej partii przyniosła sporo emocji. Kiedy Kevin Sasak zatrzymał pojedynczym blokiem Szymurę, wydawało się, że goście zdołają rozstrzygnąć ją na swoją korzyść. Siatkarze GKS-u walczyli do końca i doprowadzili do gry na przewagi. W ostatnich piłkach nie do zatrzymania był Bartosz Filipiak i to w dużej mierze dzięki niemu ,,gdańskie lwy” ostatecznie rozstrzygnęły ją na swoją korzyść (27:25).

Z każdą rozegraną akcją poziom zaangażowania zawodników obu ekip wzrastał, co przekładało się na bardzo dobre spotkanie. Gdy po jednej z dłuższych wymian pomylił się Bartosz Filipiak, a dodatkowo w kontrze trafił Adrian Buchowski na tablicy wyników było 9:6. To właśnie dzięki błędom własnym zawodnicy Trefla tracili dystans do przeciwników.

[…] Po zatrzymaniu pojedynczym blokiem Szymona Jakubiszaka jeszcze wzrosła (22:15). Zawodnik ten miał ogromne problemy, aby przedrzeć się przez ręce blokujących także w kolejnej wymianie. Dzieła dopełnił Jan Nowakowski, którego ,,czapa” zakończyła czwartego seta, doprowadzając tym samym do piątej partii.

Lepiej w nią weszli zawodnicy Trefla. Świetna gra w bloku sprawiła, że objęli prowadzenie 4:1, zatrzymując najpierw Jakuba Jarosza, a zaraz potem Adriana Buchowskiego. Katowiczanie szybko odpowiedzieli tym samym, dzięki czemu nawiązali kontakt punktowy (3:4), a po skończeniu przechodzącej piłki przez Emanuela Kohuta doprowadzili do remisu. Przy zmianie stron już prowadzili, gdyż Paweł Halaba zerwał atak. Na ponowne prowadzenie wyszli gdańszczanie po wykorzystaniu kontry przez Rubena Schotta. Kiedy Rafał Szymura nie trafił w pomarańczowe, a Marcin Janusz posłał asa serwisowego, sytuacja przyjezdnych stawała się wyśmienita (11:8). Przewagi nie oddali do końca i po pewnym uderzeniu Bartosza Filipiaka zwyciężyli w tie-breaku do 11, a w całym spotkaniu 3:2.

GKS Katowice – Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 25:21, 25:27, 25:15, 11:15)

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Halny na polskich lodowiskach przebiera na sile!

[…] We wtorkowej 17 kolejce „Szarotki” odniosły już siódmą z rzędu wygraną, ogrywając w świetnym stylu na własnym lodowisku drużynę GKS Katowice. Aż pięć bramek gospodarze zdobyli w przewadze.
Pierwsza tercja dobra z obu stron. Gola cieszyli się w niej jednak tylko nowotarżanie, którzy w 4 min wykorzystali swoją jedyną w tej odsłonie grę w liczebnej przewadze. Akcję rozprowadził Alexander Pettersson, dograł przed bramkę do Richarda Jenčíka, a ten uderzył pierwszego na tyle mocno i precyzyjnie, że Robin Rahm w bramce Katowic nie zdążył zareagować.
Gra w liczebnej przewadze okazała się także kluczowa w tercji drugiej. Nowotarżanie w taki właśnie sposób zdobyli kolejne trzy gole, wykazując się 100 procentową (!) skutecznością w tym elemencie.

[…] W trzeciej tercji katowiczanie jeszcze podjęli próbę pościgu za Podhalem. Zyskali sporą optyczną przewagę, ale długo wymiernych efektów z tego nie mieli. Równo 7 minut przed końcem szkoleniowiec gości zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza i wtedy do bramki Podhala trafił po solowej akcji Teddy Da Costa. Zapędy katowiczan ostudził jednak szybko Dziubiński,który po przechwycie krążka umieścił go w pustej już bramce. Wygraną gospodarzy na 5 sekund przed syreną końcową przypieczętował Tomas Franek. I znów w tej sytuacji nowotarżanie wykorzystali grę w liczebnej przewadze.

 

Zaległości nadrobione. Jastrzębie lepsze od „GieKSy”

W zaległym meczu z 7. kolejki Polskiej Hokej Ligi hokeiści JKH GKS Jastrzębie pokonali GKS Katowice 2:0. Zwycięskiego gola zdobył Radosław Sawicki a czyste konto zachował Ondrej Raszka, który obronił wszystkie 32 strzały. Mecz był także rozgrywany jako pierwszy półfinał Pucharu Wyszehradzkiego.

Już pierwsza tercja pokazała, że żadna z drużyn nie ma zamiaru odstawiać kija. Spotkanie toczone było w bardzo szybkim tempie i naprawdę mogło się podobać. W połowie premierowej odsłony zarysowała się przewaga gospodarzy, którą podopieczni Roberta Kalabera udokumentowali groźnymi strzałami Radosława Nalewajki, Kamila Wałęgi i Dominika Jarosza, którzy sprawdzili formę Robina Rahma. W końcówce tej partii goście „odgryźli się” dogodną sytuacją Jaakko Turtiainena, którą wybronił Ondrej Raszka.
W drugiej odsłonie więcej z gry mieli katowiczanie, ale wynikało to głównie z kar nałożonych na zespół gospodarzy. Gdy na ławce kar przebywali Patryk Matusik i Tomasz Kulas goście szybko zakładali zamek, ale nie potrafili znaleźć sposobu na Raszkę, który wygrał pojedynki z Miiką Franssilą i Filipem Starzyńskim. W 40. minucie jastrzębianie mieli szansę na odpowiedź, ale Jesse Rohtla i Martin Kasperlik nie zdołali pokonać Rahma.
W trzeciej tercji stroną zdecydowanie lepszą był JKH GKS Jastrzębie. W 41. minucie przy grze w pięciu na czterech Maciej Urbanowicz był bliski pokonania Rahma, mając odsłoniętą drogę do bramki. Niebawem potężnymi strzałami z dystansu Szweda niepokoili kolejno Jesse Rohtla i Henrich Jabornik. Napór przyniósł skutek w 43. minucie, gdy krążek szczęśliwie znalazł drogę do bramki po strzale z bliska Radosława Sawickiego. W 51. minucie gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale najpierw szarżującego Martina Kasperlika nieprzepisowo zatrzymał Patryk Wajda, a następnie w konsekwencji tej sytuacji rzutu karnego nie wykorzystał Artem Iossafov. W 55. minucie mogło być 2:0, jednak Kamilowi Wałędze i Janowi Sołtysowi zabrakło nieco zdecydowania w sytuacji praktycznie sam na sam z Rahmem.

 

infokatowice.pl – GieKSa znowu razi nieskutecznością i przegrywa z Jastrzębiem

[…] Przez większość część spotkania obie drużyny toczyły szybki, wyrównany pojedynek, z dużą ilością sytuacji podbramkowych. Katowiczanie, podobnie jak w większości poprzednich meczów tego sezonu, długo razili jednak nieskutecznością. Goście za to już w pierwszej tercji wyszli na prowadzenie po trafieniu Sawickiego, który po trzech latach gry w Katowicach, tuż przed sezonem przeszedł do Jastrzębia. W trzeciej tercji przyjezdni dołożyli kolejne dwa gole i po 48 minutach było już 0:3.

W 51 min. w okresie gry w przewadze GieKSa w końcu pokonała Raszkę, a strzelcem bramki został Makkonen. Ten gol dodał skrzydeł podopiecznym trenera Risto Dufvy, którzy w ostatnich 9 minutach praktycznie nie schodzili z tercji obronnej przeciwnika. W 59 min. Lahde zdobył kontaktowego gola, ale na wyrównanie zabrakło już czasu i ostatecznie GieKSa przegrała z GKS-em Jastrzębie 2:3, nie tylko tracą punkty w lidze, ale równocześnie odpadając w półfinale Pucharu Wyszechradzkiego.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga