Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Stadion

Multisekcyjny przegląd prasy: Okazałe zwycięstwo GieKSy w Sanoku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

W piątej kolejce Ekstraligi Kobiet piłkarki GKS-u wygrały przy Bukowej z Olimpią Szczecin 3:1 (2:0) i zajmują czwartą lokatę w tabeli. Następne spotkanie, ze względu na reprezentację, panie rozegrają na wyjeździe za dwa tygodnie ze drużyną Śląska Wrocław. Piłkarze, przegrali spotkanie z jednym z faworytów Fortuna I Ligi, Widzewem Łódź 1:3 (0:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Urząd Miasta Katowice podpisał umowę na budowę kompleksu sportowego przy ulicy Bocheńskiego.

Siatkarze w rozegrali dwa spotkania sparingowe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle: w pierwszym padł…remis 2:2. W drugim, rozgrywanym o Puchar Gminy Głogówek wygrała ZAKSA 3:1. Kolejne spotkania towarzyskie siatkarzy w tym tygodniu: w środę z Exact Systems Norwidem Częstochowa oraz w piątek i sobotę z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. PlusLiga startuje w weekend drugiego października.

Rozpoczęła rozgrywki Polska Hokej Liga w sezonie 2021/22 – GieKSa w pierwszym meczu w piątek pokonała Podhale Nowy Targ 5:2. W drugiej kolejce rozgrywek (w niedzielę) hokeiści pokonali STS Sanok 6:1. Najbliższe spotkanie drużyna rozegra w piątek z Zagłębiem Sosnowiec, na wyjeździe.

 

PIŁKA NOŻNA

24kurier.pl – Kolejna porażka Olimpii

[…] Pierwsza odsłona spotkania upłynęła pod znakiem dominacji zespołu gospodarzy. W 16 minucie bramkę po zagraniu z prawej strony boiska strzeliła Vojtkova. Złe rozegranie piłki od bramki przez Olimpię i zagranie jej do środka pola, doprowadziło do straty i strzału z przed pola karnego w 21 minucie. W 28 minucie powinno być 2:0, ale sytuacje sam na sam obroniła Radkiewicz. Nieco później, bo w 36 minucie spotkania gospodarze podwyższyli wynik meczu. Akcja tym razem poszła z lewej strony boiska i po zagraniu piłki w pole karne, bramkę strzeliła Dygus. Olimpia po stracie dwóch goli zagrała wyżej i odważniej, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe.

W drugiej połowie GKS nadal stwarzał sobie sytuacje. W 52 minucie Maciążka trafiła piłką w słupek. Chwilę wcześniej w Olimpii z dystansu uderzała Siwek. W 60 minucie dobrą okazję miała Oleszkiewicz. Po minięciu bramkarki GKS-u miała pustą bramkę, ale okazało się, że wcześniej był faul. W 69 minucie na boisko weszła Amelia Bińkowska, była zawodniczka Olimpii. W 75 minucie, po kolejnym błędzie w rozegraniu piłki przez Olimpię powinno być 3:0, ale mocny strzał z bliskiej odległości obroniła Radkiewicz. W 79 minucie meczu po podaniu Michalczyk i wbiegnięciu z piłką w pole karne bramkę kontaktową strzeliła Bissong. Pod koniec meczu GKS miał jeszcze poprzeczkę, a chwilę później Maciążka po raz drugi uderzyła piłką w słupek. Ta sama zawodniczka po kontrze w ostatniej minucie meczu ustaliła wynik spotkania na 3:1.

Olimpia dzielnie walczyła w tym spotkaniu, ale rywalki były lepsze. Wynik powinien być wyższy, ale GKS był nieskuteczny. Zespół ze Szczecina zagrał z przodu ofensywnie z Bissong i Oleszkiewicz, ale drużyna nie stworzyła im odpowiedniej ilości sytuacji.

 

sportdziennik.com – Umowa na stadion podpisana

[…] Kolejny krok to wbicie symbolicznej łopaty, które nastąpi w październiku – poinformował Urząd Miasta Katowice ku uciesze kibiców GieKSy, wypatrujących nowego obiektu od dawien dawna. Część z nich w tę inwestycję zdążyła już zwątpić, inni mówili chłodno, że uwierzą, gdy wejdą na nowy obiekt. Dziś wszystko wydaje się na dobrej drodze.

Nowy stadion stanie przy autostradzie A4, w rejonie ulic Dobrego Urobku i Bocheńskiego, będzie częścią kompleksu sportowego, w którego skład wejdą jeszcze 2 boiska treningowe i niespełna 3-tysięczna hala. Stadion pomieści 14896 osób. Kompleks zbuduje firma NDI z Sopotu. Ma na to 36 miesięcy. Koszt inwestycji wykonawca określił na 205,2 miliony złotych brutto.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – ZAKSA zremisowała z GKS-em

W kolejnym domowym sparingu GKS Katowice zagrał z aktualnymi klubowymi mistrzami Europy z Kędzierzyna-Koźla, w których składzie zabrakło zawodników występujących w mistrzostwach Europy. Spotkanie zostało rozegrane na dystansie czterech setów, dzięki temu był możliwy wynik remisowy i taki właśnie padł.

Pierwszy set toczył się równo do stanu 9:9, kiedy GKS osiągnął wyraźną przewagę w bloku i wybloku, dzięki czemu zaczął wygrywać ważne kontry. To zmusiło trenera Gheorghe Cretu do skorzystania z przerwy przy wyniku 13:10 dla katowiczan. Gra GieKSy rozkręcała się z punktu na punkt, na prawym skrzydle szalał Jarosz, a punktowe zagrywki dokładał Kogut (22:12). Przeciwnicy zaczęli odrabiać straty pod koniec seta, co sprawiło, że trener Grzegorz Słaby wziął czas po serii sześciu punktów ZAKSY z rzędu (23:18). Ostatecznie GKS zakończył partię po nieudanej zagrywce Klutha.

Kolejny set przyniósł porcję mocnych, mierzonych zagrywek po obu stronach i przekonującej gry w obronie. Z czasem przewagę na boisku osiągnęła ZAKSA, która lepiej kontrolowała przestrzeń siatki  i trzymała przyjęcie (18:22). Przyjezdni wyrównali stan meczu, wygrywając drugą partię do 20.

Po tym secie w szeregach obu ekip doszło do roszad, tak by każdy zawodnik dostał swoją szansę gry. Z początku przewagę mieli siatkarze trenera Słabego (10:8), którzy popełniali mniej błędów i skuteczniej rozgrywali akcje po obronie. Kędzierzynianie starali się niwelować straty zagrywką, która tego dnia było wyjątkowo celna. Po asie serwisowym Żalińskiego GKS prowadził już tylko 13:12, a po szalonej, niemal minutowej wymianie ciosów objęli po raz pierwszy w tym fragmencie gry prowadzenie. Po chwili do grona punktujących serwisami dołączył nasz były gracz Tomasz Kalembka (16:20). GieKSa wzmocniła blok i zdołała zmniejszyć straty do dwóch oczek, ale punktowy atak Klutha (22:25) dał ZAKS-ie prowadzenie w meczu.

Goście nie ustępowali w presji zagrywką, na co GKS odpowiadał akcjami w pierwszym tempie. Po skutecznym bloku duetu Drzazga-Domagała i blok-aucie drugiego z wymienionych było 11:10 i to trener Cretu musiał wzywać swoich zawodników na przerwę. GKS robił kolejne side-outy, jednak po autowym uderzeniu Szymańskiego na tablicy wyników pojawił się remis po 16. Katowiczanie szybko wrócili do dwóch punktów dystansu po dobrym obiciu bloku przez Domagałę (20:18), a po asie Szymańskiego byli blisko wyrównania. Ostatni punkt meczu zdobył Huber zagrywką w sieć i tym samym mecz zakończył się wynikiem 2:2.

GKS Katowice – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:2 (25:20, 20:25, 22:25, 25:21)

Skład GKS-u: GKS: Ma’a, Jarosz, Kania, Hain, Szymański, Kogut, Mariański (libero) oraz Nowosielski, Lewandowski, Domagała, Drzazga i Ogórek (libero).

 

ZAKSA lepsza od GKS-u Katowice w Głogówku

GKS Katowice oraz Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozegrały drugi mecz towarzyski, tym razem w Głogówku, a stawką był Puchar Gminy. Spotkanie lepiej rozpoczęli katowiczanie, jednak w trzech kolejnych partiach lepsi byli kędzierzynianie i ostatecznie triumfowali oni 3:1.

[…] Drugi sparing GKS-u z wicemistrzami Polski miał miejsce w Głogówku, gdzie organizatorzy zorganizowali okolicznościowy mecz o Puchar Gminy. Pierwsza partia zakończyła się zdecydowaną wygraną GieKSy do 17, ale Grupa Azoty ZAKSA była w stanie szybko zrewanżować się i wygrać kolejną część meczu 25:14. Na przestrzeni całego meczu rywale prezentowali się lepiej w bloku oraz w ataku, gdzie potrafili osiągnąć w drugim i czwartym secie 64 proc. skuteczności. Obiecująco wyglądał przebieg seta numer trzy, w którym GKS dorównał ZAKSIE w jakości ofensywy, jednak ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:22 dla gospodarzy.

[…] W środę 15 września w Częstochowie katowiczanie rozegrają spotkanie towarzyskie z Exact Systems Norwidem Częstochowa, natomiast w dniach 17-18 września stoczą dwa sparingowe starcia z Aluronem CMC Wartą Zawiercie – pierwsze spotkanie odbędzie się w hali OS Szopienice, drugie w Zawierciu.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – GKS Katowice 3:1 (17:25, 25:14, 25:22, 25:16)

Skład GKS-u: Ma’a, Kania, Jarosz, Hain, Szymański, Kogut, Mariański (libero) oraz Lewandowski, Domagała, Nowosielski, Drzazga, Ogórek (libero)

 

HOKEJ

sportowepodhale.pl – Dzielnie walczyli, lecz cwaniactwo wzięło górę

Hokeiści PHL wystartowali. „Szarotki” na „dzień dobry” zmierzyły się z GKS Katowice, zespołem z ogromnymi aspiracjami.

W tym celu dokonano olbrzymich roszad. Do sukcesu ma zespół poprowadzić Jacek Płachta, który po czterech latach wraca na „stare śmieci”. Sprowadzono reprezentacyjnego golkipera, który nie tak dawno zatrzymał Białoruś – Johna Murraya. Pod skrzydła Jacka Płachty ponownie trafił Patryk Wronka. To wtedy, gdy był selekcjonerem popularny „Goldi”  miał najlepszy okres. W ostatniej chwili katowiczanie dokonali transferu szwedzkiego napastnika Antona Erikssona. A to podobno nie ostatnie słowo na transferowym rynku.

„Szarotki” nie stać było na taki luksus. Długo walczyły o licencję. Z młodzieżą do potentatów ligi się nie zaliczają, ale wierzymy, że potrafią zaleźć za skórę możnym PHL. Sparingi napawały optymizmem, ale trener Andriej Gusow studzi nastroje. Twierdzi, że sparingi to nie ligowe wyzwania, to całkiem inna bajka. Za cel stawia zespołowi awans do play off.  Dzisiaj jego drużyna przeszła pierwszy bojowy test w… okrojonym składzie. Zabrakło młodych graczy – Klimowskiego i T. Kapicy. Ich agencja menadżerska nie dogadała się z  klubowymi działaczami. W przypadku J. Michalskiego problem był z kartą transferową z IIHF i dopiero sprawa została załatwiona kwadrans przed rozpoczęciem meczu. Za późno, by mógł zagrać przeciwko bratu.

[…] W pierwszej odsłonie górale pokazali się z dobrej strony.  Przeważali, stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych, ale Murray świetnie spisywał się między słupkami. W dodatku bronił z dużym szczęściem. Bondaruk miał trzy wyśmienite sytuacje, raz trafił w słupek. Franek nie zdołał posłać krążka do odsłoniętej części bramki z najbliższej odległości. Niepokoił golkipera gości Kolusz, Neupauer, Tomasik, Bryniczka  i F. Kapica. Nie okazje decydują o wyniku, lecz to co znajdzie się w sieci.  A gola do szatni zdobyli goście.  W defensywie górale popełnili cztery błędy, lecz rywal nie potrafił zagrozić bramce Bizuba.   Aż do ostatniej minuty.  Wtedy na ławkę kar powędrował zawodnik Tauron Podhale ( za Bizuba) i 22 sekundy przed syreną Lehtonen pokonał zasłoniętego Bizuba (dobra praca na bramkarzu napastnika Katowic).

W drugiej tercji wyszło doświadczenie i cwaniactwo ekipy ze Śląska. Nowotarżanie atakowali, mieli takie okazje do umieszczenia krążka w bramce strzeżonej przez Murraya, że  wydawało się, że jest niemożliwością, by czarny kauczukowy przedmiot nie zatrzepotał w siatce. A jednak! Można rzec, że górale grali, stwarzali sytuacje, a  gole zdobywali po kontrach rywale.  Fraszko dopiero z ponowienia trafił do siatki, bo pierwszy jego strzał został zablokowany. Potem Michalski z bliska wepchnął krążek do siatki i arbitrzy po analizie wideo uznali gola. Czy nie było ataku na bramkarzu? Kolejny gol stracony został, gdy miejscowi mieli liczebną przewagę. Wyśmienita kontra duetu Michalski – Pasiut i ten ostatni wpisał się na listę strzelców.

Wreszcie zaraz po wznowieniu gry w trzeciej tercji  miejscowi pokonali Murraya, uczynił to Kolusz strzałem spod niebieskiej, gdy jego zespól grał w przewadze. Kolejna przewaga „Szarotek” i  kibice mieli okazję do wiwatowania na cześć strzelca, a tym był Bondaruk. Pogoń gospodarzy przerwała kara Wielkiewicz, który za kłucie kijem otrzymał 5 minut plus karę meczu. 2 minuty i 36 sekund przed zakończeniem tercji trener Gusow zagrał va banque,  wycofując bramkarza.  Manewr się nie powiódł, gola zdobyli goście.

 

hokej.net – Okazałe zwycięstwo GieKSy w Sanoku

Hokeiści Ciarko STS-u Sanok w niedzielny wieczór przegrali z GKS Katowice 1:6. Katowiczanie skutecznie wykorzystali błędy gospodarzy, a po dwie bramki dla GieKSy zdobyli Carl Hudson i Bartosz Fraszko.

Hokeiści z Sanoka drugi mecz z rzędu stracili bramkę na początku spotkania. W niedzielny wieczór już w 37. sekundzie gości na prowadzenie wyprowadził Bartosz Fraszko. Sanoczanie jednak nie podłamali się tym faktem i wyrównali w 8. minucie za sprawą Jakub Bukowskiego, który z bulika uderzył w długi róg bramki Johna Murraya.

W drugiej odsłonie katowiczanie zaprezentowali się znacznie lepiej. Efekt był taki, że zdobyli dwie bramki i przejęli kontrolę nad wydarzeniami na lodzie. W 30. minucie Mateusz Michalski wyprowadził GieKSę na ponowne prowadzenie, trafiając z najbliższej odległości. Pięć minut później błąd Patrika Spěšny’ego wykorzystał Carl Hudson, który dobił strzał Anthona Erikssona. Gospodarze mieli problemy ze stworzeniem groźnej sytuacji pod bramką katowiczan.

W trzeciej tercji rozwiązał się worek z bramkami, a te zdobyli wyłącznie goście. W niespełna pięć minut do siatki trafili Carl Hudson, Patryk Krężołek i ponownie Bartosz Fraszko.

– Krótko mówiąc całkiem zagraliśmy tylko połowę meczu, czyli pierwsze trzydzieści minut. Później w prosty sposób straciliśmy bramki. Zagraliśmy zbyt pasywnie pod naszą bramką. Trzeba przyznać, że Patrik Spěšný nie miał swojego dnia, a też nie możemy za każdym razem liczyć tylko niego – zwrócił uwagę Marek Ziętara, trener Ciarko STS Sanok.

– My pracowaliśmy ciężko, żeby w ogóle coś stworzyć. Chciałbym przeprosić kibiców, że tak ten mecz się potoczył. Musimy teraz na spokojnie przemyśleć, o co chodzi. Przeanalizować sytuację, czekają nas kolejne trudne spotkania. Chcemy być na nie gotowi – dodał.

Trener GKS-u Katowice cieszył się, że jego zespół zakończył weekend z dwoma pewnymi zwycięstwami i przynajmniej do przyszłego piątku będzie liderem tabeli.

– Mamy za sobą dobry weekend, ale nie popadamy w samozachwyt. Pracujemy dalej, ale na pewno pozytywnie weszliśmy w ten sezon. Dzisiaj była konsekwentna gra całej drużyny i pewne zwycięstwo. Oczywiście potrzebujemy jeszcze czasu na to, abyśmy lepiej się zgrali, bo mamy nowych zawodników. Dzisiaj było naprawdę ciężko, bo lód w taką pogodę nie sprzyjał hokeistom. Nie grało się łatwo, dlatego cieszy zwycięstwo – powiedział po meczu Jacek Płachta, trener GKS Katowice.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga