W dniu wczorajszym nasze akcje promocyjne w przedszkolach po raz kolejny wyszły poza teren Katowic. Grupa dziewczyn z Female Elite’64 wraz z przedstawicielami klubu oraz Bartoszem Sobotką i Krzysztofem Bodzionym odwiedzili Miejskie Przedszkole nr 13 w Mysłowicach.
Początkowo zaliczyliśmy małe faux pass, gdyż na jednej ulicy znajdowały sie dwa przedszkola i oczywiście weszliśmy nie do tego, co trzeba. Wszyscy początkowo byli nieco zdziwieni naszą obecnością, ale dyrekcja wytłumaczyła nam, gdzie znajduje się przedszkole, którego szukamy, przy okazji wyrażając zgodę na zorganizowanie w najbliższym czasie akcji na terenie swojego przedszkola.
Gdy w końcu udało nam się dotrzeć do odpowiedniego przedszkola, po długich przechadzkach i masie pytań o drogę zadanych przechodniom, od razu wzięliśmy się do roboty. Dzieciaki podzielone były na dwie grupy. Tradycyjnie zaczęliśmy od przedstawienia się. Piłkarze opowiedzieli o tym, jak przebiegała ich kariera w piłce, a zaraz po tym wzięliśmy się za wspólny trening.
Aby ograniczyć nieco możliwość pozabijania się przez dzieciaki, rozdzieliliśmy je na kolejne dwie grupy. Dziewczynki zajęły się kolorowaniem herbów, natomiast chłopcy w tym czasie rozegrali swój pierwszy poważny mecz pod okiem profesjonalnych graczy. Gdy założony czas dobiegł końca, na boisku (za które posłużył tradycyjnie przedszkolny dywan) pojawiły się dziewczynki, a chłopcy zasiedli przy gadżetach i kolorowankach, które rozdaliśmy. Mysłowice w dniu wczorajszym stały się całkowicie trójkolorowe, gdyż dzieciaki z przedszkola wyszły obładowane prezentami, z pomalowanymi buźkami i z balonami w rękach.
Cóż więcej pisać… Cytując forumowego malkontenta: „hahacie się tu jak debile, latając po mieście z balonikami, wręczając je dzieciakom” – tak właśnie robimy i tak zdobywamy nowych małolatów! A chyba o to chodzi, nie? W końcu to oni są najważniejszą częścią układanki, bo to oni tworzą przyszłość! 🙂
eee
9 października 2014 at 16:45
” chyba o to chodzi, nie?”nie. chodzi o wyniki Ile jeszcze mamy kiblować w 1 lidze robiąc z siebie pośmiewisko ? nasze miejsce jest wśród najlepszych , a nie sranie w gacie bo przyjedzie bytovia bytów. Stadion ? co nam z baloników Na boisku robią z nas przedszkolaków
Klaudia
9 października 2014 at 17:12
Jak sie ma tak ograniczone spojrzenie na sprawę to faktycznie… 🙂
johann
10 października 2014 at 00:51
Moja córka (4) już nie chce chodzić na mecze. Nawet jej balony nie przekonują. Przestała też wołać na ulicy „giekaes! giekaes!”. Ma już tyle lat żeby wiedzieć, że z Puszczą i Chrobrym Katowice powinny wygrać…
Klaudia
10 października 2014 at 08:35
Johann, widocznie wpoiłeś jej, że ważne są wyniki, a nie, że z klubem powinno się być na dobre i na złe. My uczymy nieco inaczej. Ja się cieszę, że udało nam się wychować małych fanatyków na rodzinnym, którzy już gdzieś mają te balony i resztę gadżetów. Oni po prostu SĄ. I za to im chwała 🙂
A tej gry? Również mam dość, również nie mogę na to patrzeć, ale nauczcie się nie mieszać dwóch niezwiązanych ze sobą spraw 🙂
rex
11 października 2014 at 13:17
Ludzie zaczynają mieć powoli dość ciągłego posiadywania w 1 lidze. Odwiedza nas drużyna z kompletnej wsi, a na stronie euforia i dywagację czy zdobędziemy 3 pkt i niestety większość meczy kończy się bez nich. Rozumiem wierny kibic to prawdziwy kibic i GKS zawsze będę miał w sercu, ale na boga ile jeszcze można cieszyć się z niczego. Małolatów powinno się zachęcać wynikami, wizją wielkiej Gieksy, wspaniałymi meczami a nie balonami, a u nas wizja na razie jest gry po wsiach, na boiskach gdzie nieopodal krowy pasą. Jak miasto nie ruszy z inwestycją w sport, nie znajdzie się poważny sponsor, który zainwestuje długofalowo w GKS to dalej będziemy w tym miejscu.
kbk
12 października 2014 at 01:32
Ponieważ czuję się wywołany do tablicy:
Klaudia, jak przeczytasz uważnie moje „malkontenctwo”, to nie mam naprawdę nic przeciwko takim akcjom. Tylko nie wmawiaj mi, i innym, że bieganie z balonikami ma zastąpić grę na boisku.
Bo znowu wychodzi na to: co tam mecz, ważne że dzieciak dostał czekoladkę, a tobie jak się nie podoba, to ban.
Sorry, ale na mecze ludzie chodzą nie dla baloników czy czekoladek.