Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Najniższy wymiar kary

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat spotkania GKS Katowice – GKS Jastrzębie. GieKSa wygrała 3:1, prowadząc do przerwy 2:0.

 

jasnet.pl – Odliczanie do drugiej ligi…

W przedostatnim wyjazdowym meczu w Fortuna I Lidze piłkarze GKS Jastrzębie przegrali przy Bukowej z GKS Katowice 1:3 (0:2). Po podopiecznych trenera Grzegorza Kurdziela wyraźnie było widać, że większość z nich pogodzona jest nie tylko ze spadkiem, ale i z pożegnaniem z Harcerską.

[…] Wynik zawodów otworzył już w 5. minucie Arkadiusz Jędrych, wykorzystując karygodną serię błędów naszej obrony po rzucie wolnym dla rywali. W 31. minucie katowiczanie zdobyli drugiego gola, gdy rzut karny wykorzystał Filip Szymczak. Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że najjaśniejszy punkt GKS Jastrzębie w rundzie wiosennej Bartosz Neugebauer wyczuł intencje strzelca, ale zabrakło mu milimetrów, aby wybronić strzał z jedenastu metrów.

Po godzinie gry podobno niezwykle doświadczony Marek Fabry otrzymał prezent od bramkarza, ale zamiast zdobyć kontaktową bramkę zaprezentował młodszym kolegom akcję pod tytułem: “Jak marnować sytuacje sam na sam z golkiperem”. To zemściło się osiem minut później, gdy zobaczyliśmy powtórkę z pierwszego gola. W doliczonym czasie gry po rzucie rożnym honorowe trafienie zaliczył Mateusz Bondarenko i tylko dlatego ekipa Kurdziela nie wyjeżdża z Bukowej z wynikiem 0:3.

 

sportdziennik.com – Najniższy wymiar kary

Żegnający się z zapleczem ekstraklasy jastrzębianie na tle GieKSy prezentowali się tak, jakby marzyli, by ten sezon już się skończył. Dublet na pustej Bukowej ustrzelił stoper Arkadiusz Jędrych.

To było jak chińska podróbka produktu, którym powinny być derby dwóch GKS-ów; niegdyś, nawet w III-ligowych czasach, toczących się przy wypełnionych trybunach, budzących emocje na murawie i poza nią, mających zarazem dużą sportową stawkę. W sobotni wieczór przy Bukowej było dokładnie odwrotnie: pusto, co jest pokłosiem kary nałożonej przez wojewodę za burdy z Widzewem, głośno jedynie dzięki… spikerowi, którego rozentuzjazmowane okrzyki pasowały do anturażu jak kwiatek do kożucha, no i bez większego (ani mniejszego…) znaczenia sportowego.

Tydzień temu przypieczętowany został spadek jastrzębian, a katowiczanie znając rezultaty z innych boisk już w piątek mogli uśmiechnąć się, będąc pewni utrzymania, które było tyleż minimalnym, co realnym celem na ten sezon, rozegranym w roli beniaminka.

Wystarczyły niewiele ponad dwa kwadranse, by GieKSa ustawiła sobie ten mecz. Dziurawiła defensywę gości po kolejnych stałych fragmentach gry z klasą, będąc przy tym pomysłowa jak kreskówkowy Dobromir, ale inna rzecz, że rywale dziurawić się dawali w sposób, który wciąż aktualnemu I-ligowcowi raczej nie przystoi. W 5 minucie Rafał Figiel dośrodkował z rzutu wolnego, Patryk Szwedzik na „długim” słupku dośrodkował, a mocnym uderzeniem piłkę w bramce ulokował Arkadiusz Jędrych.

Stoper i kapitan miejscowych szybko mógł skompletować dublet – katowiczanie rozbiegli się efektownie przy kolejnym wolnym Figiela, Jędrych miał czystą pozycję, ale głową uderzył tam, gdzie ustawił się Bartosz Neugebauer. Golkiper jastrzębian chwilę później zawahał się wychodząc do Patryka Szwedzika, ale ostatecznie wygrał ten pojedynek. Krótko przed przerwą Jędrych miał okazję nr 3 – tym razem po rzucie rożnym Adriana Błąda główkował w górną siatkę.

Wtedy GKS prowadził już różnicą dwóch goli. Olivier Podhorin w zamieszaniu po rzucie rożnym kopnął Szwedzika. Neugebauer wyczuł co prawda intencje egzekwującego rzut karny Filipa Szymczaka, ale snajper wypożyczony z Lecha przymierzył na tyle mocno, by odbierać gratulacje za 11. bramkę w sezonie (a pierwszą z 11 metrów).

Jastrzębianie byli bezradni, popełniali proste błędy, sami prosili się o nieszczęście. Wygądali jak grupa ludzi, która chciałaby, by ten sezon już się skończył. W 40 minucie Władysław Ochronczuk zgubił piłkę na swojej połowie, Szymczak wyłożył ją Błądowi, ale ten niepotrzebnie zwlekał ze strzałem.

Pierwszą połowę trochę ożywili też… kibice GKS-u, którzy ustawili się przy płocie od strony ul. Bukowej i w ostatnim kwadransie przed przerwą prowadzili doping, nie oszczędzając też prezesa Marka Szczerbowskiego, nawołując go do dymisji, niezadowoleni z tego, jak funkcjonuje spółka pod jego rządami.

Po kwadransie II połowy jastrzębianie mogli doczekać się kontaktowej bramki. Marek Fabry szukał w polu karnym miejsca do oddania strzału, Dawid Kudła skrócił kąt i Słowak dał nawet radę strzelić tak, by go minąć, ale bramkarza GieKSy wyręczył Jędrych, wybijając piłkę sprzed linii. Potem kapitan znów odnalazł się po przeciwnej stronie boiska. Do goli po wolnym i karnym katowiczanie dorzucili też po aucie. Wyrzucił go Arkadiusz Woźniak, świetnie dośrodkował Bartosz Jaroszek, a Marcin Urynowicz zgrał Jędrychowi i ten z bliska bez trudu pokonał Neugebauera, kompletując 3. dublet w karierze.

Ten poprzedni miał miejsce wiosną 2020 w Legionowie (również dla GKS-u), ten pierwszy – dokładnie 11 lat temu dla Znicza Pruszków w spotkaniu z GLKS Nadarzyn. Tamte mecze jego drużyny remisowały. W sobotę wynik 3:0 byłby dla jastrzębian niskim wymiarem kary, a w doliczonym czasie dali radę jeszcze go skorygować, gdy do siatki trafił Mateusz Bondarenko.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice znów zostali za płotem. Ich zespół pokonał GKS Jastrzębie 3:1

[…] Wojewoda śląski zamknął stadion GKS Katowice do końca sezonu. Kibice liczyli, że spotkanie z GKS Jastrzębie będą mogli zobaczyć w ramach imprezy niemasowej, ale bramy pozostały zamknięte. Fani za ogrodzeniem skandowali hasła skierowane przeciwko prezesowi klubu Markowi Szczerbowskiemu, ale nie zobaczyli kolejnego pewnego zwycięstwa ekipy Rafała Góraka, która już zapewniła sobie utrzymanie. Jastrzębianie z kolei żegnają się z zapleczem PKO Ekstraklasy.

Rafał Górak zdecydował się na dokonanie trzech zmian w porównaniu do poprzedniej kolejki. Szansę gry otrzymali Marcin Urynowicz, Grzegorz Rogala i Patryk Szwedzik. Katowiczanie rozpoczęli z impetem. W 5 minucie Arkadiusz Woźniak zaliczył asystę, a Arkadiusz Jędrych gola, który właściwie rozstrzygnął mecz, bo motywacja gości spadła do minimalnego poziomu. Po pół godzinie było już 2:0 po karnym Filipa Szymczaka podyktowanym za faul na Patryku Szwedziku.

W drugiej połowie Jędrych strzelił drugą bramkę przy podaniu Urynowicza, ale jastrzębianie w doliczonym czasie gry po rzucie rożnym zaliczyli trafienie, które nie miało już innego znaczenia poza statystycznym.

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice postrzelał imiennikowi

[…] GKS Katowice podjął imiennika z Jastrzębia-Zdroju, który w poprzedniej kolejce został oficjalnie spadkowiczem. Niewiele w tym sezonie wychodziło jastrzębianom i przynajmniej w następnych rozgrywkach nie będą oni mieć możliwości rozgrywania derbów z katowiczanami. Dlatego próbowali wykorzystać sobotnią szansę na podbicie Bukowej.

Beniaminek nie pozwolił jednak spadkowiczowi poszaleć na własnym obiekcie. Wygrał 3:1, a jedynego gola stracił dopiero w doliczonym czasie. Najskuteczniejszym z podopiecznych Rafała Góraka okazał się obrońca Arkadiusz Jędrych. Do jego dubletu jednego gola dołożył Filip Szymczak z rzutu karnego.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga