Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Nocne Marki z Katowic czyli mulisekcyjny przegląd doniesień mediów…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Zespoły piłkarek oraz piłkarzy przygotowują się do startu rundy wiosennej rozgrywek. Panie. następny sprawdzian mają zaplanowany na niedzielę 13 lutego z Tarnovią Tarnów. Piłkarze rozegrali jeden sparing z Hutnikiem Kraków, wygrany 3:1 (1:0). Kolejny test mecz piłkarze rozegrają w sobotę, 12 lutego z Garbarnią Kraków.

Siatkarze rozegrali dwa spotkania: wyjazdowe z Treflem Gdańsk w ramach Pucharu Polski oraz w niedzielę ligowe z Cuprum Lubin. Po przegranej w Gdańsku 1:3, drużyna odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. W meczu ligowym zespół wygrał z Cuprum Lubin 3:2. Następne spotkanie siatkarze zagrają w poniedziałek, 14 lutego w Radomiu z Czarnymi.

Hokeiści rozegrali trzy spotkania, niestety dwa z nich przegrali. Pierwsze z nich, we wtorek z Ciarko STS-em Sanok 1:2. W piątek z kolei GieKSa pokonała internacjonałów z Cracovii 4:1, by wczoraj przegrać na wyjeździe z Energą Toruń 0:2. Rozgrywki w PHL, sezonu regularnego zbliżają się do końca, GieKSa ma do rozegrania trzy spotkania: najbliższe za ponad tydzień, we wtorek 15 lutego (w Satelicie) z Unią Oświęcim.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – GieKSa wygrała sparingowy maraton z drugoligowcem

W sobotę 5.02.2022 r. beniaminek Fortuna 1. Ligi GKS Katowice rozegrał sparing z drugoligowym Hutnikiem Kraków. GieKSa gościła krakowski zespół na boisku Ośrodka Sportowego „Kolejarz”. Grano w systemie cztery razy po 30 minut.

To była piąta gra kontrolna katowiczan podczas zimowych przygotowań. Wcześniej drużyna trenera Rafała Góraka wygrała z Rekordem Bielsko-Biała i GKS-em Jastrzębie po 2:1, zremisowała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:2 i pokonała LKS Goczałkowice-Zdrój 3:1.

GieKSa prowadziła od 28. minuty, gdy Adrian Błąd przelobował bramkarza Hutnika. Goście po kontrze doprowadzili do wyrównania, ale katowiczanie szybko odpowiedzieli dwoma ciosami. Najpierw w zamieszaniu przed bramką Kamil Komandera skierował piłkę do siatki. W 115. minucie Grzegorz Janiszewski ustalił wynik uderzeniem głową.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – PP siatkarzy. Koniec marzeń o awansie

Stawką meczu w Gdańsku było prawo gry w Final Four Pucharu Polski (Wrocław, 26-27 lutego). Dla GieKSy byłby to historyczny awans. Jeszcze nie tym razem.

Zamiast awansu słaby mecz w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Słabego. To Trefl Gdańsk dyktował warunki spotkania. Znawcy siatkówki przewidywali, że w w meczu dojdzie pasjonującego do pojedynku doświadczonych atakujących. Z jednej strony Mariusz Wlazły i przyjezdny Jakub Jarosz. Goście mieli nadzieję, że powtórzą wynik meczu ligowego z 6 stycznia, gdy siatkarze GKS-u Katowice pokonali Trefla w Gdańsku 3:1.

Katowiczanie byli jakby mniej skoncentrowani. Dużo prostych błędów, czasami wymuszanych przez gospodarzy. Na nic zdała się momentami bardzo dobra postawa Gonzalo Quirogi. To za mało, zwłaszcza jeżeli reszta kolegów miała naprawdę słabsze chwile.

Pierwszy set, mimo niekorzystnego dla GieKSy wyniku dawał nadzieję, że mecz będzie bardziej zacięty. W drugiej partii gospodarze już wyraźnie dominowali. Na początku seta gdańszczanie wypracowali przewagę, którą z czasem powiększali i trzymali rywali w bezpiecznej różnicy punktowej. Pięć punktów różnicy na koniec tej części gry.

Natomiast trzeci set to już był wreszcie mecz, który mógł się podobać. Bardzo wyrównany poziom obu zespołów. Walka punkt za punkt. 9:9, potem 9:10 i nadzieja dla katowiczan na odwrócenie losów spotkania. I w połowie seta to zaczęło wyglądać bardzo dobrze. W pewnym momencie GKS prowadził różnicą 5 punktów. Potem przewaga była utrzymywana, bo Jakub Jarosz jak to się mówi „wrócił” do gry. Jego postawa podziałała korzystnie na kolegów z zespołu. Na tym polega m.in. rola lidera. I udało się. GKS Katowice wrócił do gry, wygrywaj ac trzeciego seta do 20.

Gonzalo Quirogi miał ogromny wkład w wygranego seta przez katowiczan. W czwartym secie, gdyby grał tak jak w trzecim, dla Trefla byłby to problem. Jednak gospodarze mocno zmotywowani świetnie rozpoczęli w tej części meczu. Dość szybko zrobiło się 5:1 dla gdańszczan. GieKSa mozolnie musiała odrabiać stratę kilku punktów. Quirogi grał jak z nut i bardzo szybko stan seta 6:5 dawał nadzieję na przechylenie szali zwycięstwa na stronę gości.

I w tym, jakże ważnym fragmencie gry to Trefl zachował więcej zimnej krwi i znowu zyskał kilka pięć punktów przewagi. Katowiczanie kolejny raz musieli odrabiać straty. Jednak udawało się tylko zmniejszać różnicę, a Trefl trzymał rywali z różnicą 2, 3 punktów. Potem już siatkarzom Michała Winiarskiego coraz łatwiej przychodziło zdobywanie punktów. Powietrze z GieKSy zaczęło pomału uchodzić, a przewaga gospodarzy wzrosła do 8 punktów (18:10). I tak ten set wyglądał do końca.

Trefl Gdańsk – GKS Katowice 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:17)

 

sportdziennik.com – Nocne Marki z Katowic

Jeżeli siatkarze GKS-u Katowice rozgrywają mecz w niedzielę wieczorową porą to musimy sobie zarezerwować sporo czasu, bo tie-break jest niemal bankowy.

Tak właśnie było w meczu z Cuprum Lubin. Najważniejsze, że nocne Marki z Katowic odniosły kolejne ważne zwycięstwo. To była zaledwie 2 wygrana w 12. meczu z tym niewygodnym rywalem. Zespół z Lubina od zawsze należy do niewygodnych rywali GKS-u Katowice i spodziewano się twardej oraz wyrównanej gry. I tak też było. Ostatecznie…

W wyjściowych składach obyło się zaskakujących decyzji. Jedynie w zespole Cuprum na parkiecie pojawił się Kamil Maruszczyk, zastępując Wojciecha Ferensa. Ten drugi później pojawił się na boisku i był do końca meczu. Od pierwszych piłek ton grze nadawali gospodarze, ale goście doprowadzili do remisu 14:14. Przez kilka akcji było punkt za punkt, a potem do głosu doszli. Zdobyli 6 „oczek” z rzędu i wyszli na prowadzeni 22:16. Kłopoty w przyjęciu sprawiły, że pozostałe elementy również nie funkcjonowały taki jakby sobie tego trener Grzegorz Słaby życzył. Goście bezkarnie zdobywali punkty i szybko doprowadzili wygrania seta.

Druga odsłona była diametralnie inna w wykonaniu gospodarzy. Tym razem katowiczanie szybko sobie wypracowali solidną przewagę 11:5, a potem ją skrzętnie pielęgnowali. Przy stanie 21:14 nikt nie miał wątpliwości, że GKS doprowadzi do wyrównania stanu meczu. Tak też się stało. W 3. secie gra była wyrównana, ale nie była porywająca, bo jedni i drudzy nie ustrzegli się błędów. Gospodarze, przy sporej pomocy rywali, objęli prowadzenie 23:20, a chwilę potem po błędzie serwisowym Remigiusza Kapicy 24:21.

Jednak przyjezdni nie zamierzali rezygnować i punkty zdobyli Ferens i Kapica. Po zagrywce tego pierwszego piłka wylądowała w siatce i GKS miał już zapewniony punkt, ale grał o pełną pulę. Jednak w kolejnej odsłonie znów przy stanie 16:16 gospodarze w jednym ustawieniu stracili 6 „oczek”, w tym 4 blokiem oraz 2. własnych błędach. Cuprum takiej przewagi nie mógł zmarnować i doprowadził do tie-breaka. Gospodarze rozpoczęli w niezwykle efektownie od prowadzenia 4:0, ale potem już nie było tak różowo. Rozpoczęła się twarda walka o każdy punkt. GKS prowadził już 12:7, ale goście zdobyli 3 pkt.z rzędu i znów zrobiło  się nerwowo. Trener Słaby poprosił o czas i po nim Cuprum stracił impet

GKS Katowice – Cuprum Lubin 3:2 (18:25, 25:17, 25:23, 19:25, 15:12)

 

siatka.org – Tie-break dla GKS-u Katowice w meczu z Cuprum

Długi, pięciosetowy mecz rozegrały w niedzielny wieczór zespoły GKS-u Katowice i Cuprum Lublin. Ostatecznie doszło do tie-breaka, w którym lepsi okazali się katowiczanie. Podopieczni Pawła Ruska walczyli jednak do samego końca. MVP meczu został uznany Gonzalo Quiroga. Dla GKS to cenne dwa punkty w walce o udział w play-off.

[…] MVP: Gonzalo Quiroga

 

HOKEJ

hokej.net – Niespodzianka w Katowicach. STS po siedmiu latach ogrywa GieKSę!

Aż siedem długich lat czekali na zwycięstwo z GKS-em Katowice hokeiści Ciarko STS Sanok. Sanoczanie w zaległym spotkaniu 29. kolejki Polskiej Hokej Ligi wygrali w katowickiej „Satelicie” 2:1. Aż 52 strzały obronił fiński golkiper sanoczan Dominik Salama.

Katowiczanie ostatni raz przegrali z sanoczanami 9 stycznia 2015 roku (4:9), w kolejnych czterech sezonach goście nie uczestniczyli w rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi a do dzisiaj po powrocie do Ekstraligi przegrali z GieKSą siedem spotkań.

Już w pierwszej akcji meczu sanoczanie objęli prowadzenie. Aleksandr Mokszancew wypuścił dokładnym podaniem Samiego Tamminena a ten w sytuacji sam na sam się nie pomylił. Katowiczanie próbowali wyrównać i co rusz sunęli atakami na bramkę Dominika Salamy, ten jednak pomimo 18 prób nie dał się pokonać. Doskonałą okazję miał Patryk Krężołek, ale przegrał sytuację oko w oko z Salamą.

W drugiej tercji obraz gry się nie zmienił. Wściekle atakowali gospodarze, jednak na bakier mieli ze skutecznością. Wszystko lądowało w łapaczce pewnie broniącego fińskiego bramkarza gości. A próbował Eriksson, Hudson czy Fraszko. Nie dopisywało też szczęście hokeistom GieKSy gdyż krążek po strzale Mateusza Bepierszcza trafił w słupek. A sanoczanie po jednej z nielicznych kontr również ostemplowali słupek a gumy do pustej bramki nie zdołał skutecznie dobić zablokowany przez rywala Sami Tamminen.

Pod koniec odsłony Konrad Filipek przechwycił gumę przed niebieską, popędził na bramkę Macieja Miarki i jego uderzenie z nadgarstka zza obrońcy zatrzepotało w siatce.

W ostatnich dwudziestu minutach obraz gdy się nie zmienił. Do połowy tercji sanoczanie nie mogli wyjść z tercji, ale z ataków GieKSy nic szczególnego nie wynikało a Dominik Salama nie dawał się zaskoczyć. Albo jak w 47 minucie ponownie uratował go słupek po strzale Bartosza Fraszki. Dopiero w zamieszaniu podbramkowym gdy gospodarze ściągnęli bramkarza huknął nad leżącym bramkarzem kanadyjski obrońca Carl Hudson. To dało tylko chwilowe nadzieje gospodarzom, bo sanoczanie ofiarnie wybronili się z ataków rywala i zdobyli komplet punktów w katowickiej Satelicie.

– Zagraliśmy bardzo cierpliwie i uważnie w defensywie. Rywale dominowali w meczu, ale tylko w rogach tafli, nie pozwalaliśmy im za dużo przed bramką. A nasz bramkarz bronił dzisiaj niesamowicie. Każdy z chłopaków włożył ciężką pracę w ten mecz, dlatego zwycięstwo smakuje znakomicie – mówił po meczu strzelec pierwszego gola w tym meczu, Sami Tamminen.

GKS Katowice – Ciarko STS Sanok 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)

 

GieKSa ogrywa „Pasy” i zbliża się do lidera!

Cenne zwycięstwo odnieśli hokeiści GKS-u Katowice, którzy w piątkowy wieczór pokonali Comarch Cracovię 4:1 w ramach 42. kolejki Polskiej Hokej Ligi. GieKSa ma punkt straty do lidera tabeli Re-Plast Unii Oświęcim.

Piąta runda PHL ruszyła pełną parą, wyścig o miano lidera tabeli trwa w najlepsze. W meczu 42. kolejki ligi GKS Katowice podejmowali Comarch Cracovię, w składzie której znajdowali się nowo pozyskani zawodnicy z Rosji. W zestawieniu gospodarzy pojawił się Miro-Pekka Saarelainen tuż po wyleczeniu urazu, ponadto debiutu doczekał się napastnik Filip Wielkiewicz.

Od pierwszych minut GieKSa dążyła do jak największej liczby sytuacji podbramkowym i niejednokrotnie zatrudniała Denisa Pieriezwoczikowa. Jednak rosyjski bramkarz radził sobie z próbami Monto, Kolusza i Hudsona, a w 5. minucie bezpański krążek pod bramką Murraya trafił na łopatkę kija Miszczenki i to goście cieszyli się z prowadzenia. GKS znów ruszył do ofensywy, ale na trybunach częściej niż radość słychać było jęki zawodu po strzałach na niemal pustą bramkę Cracovii, które nie trafiały do celu. Dobrze gospodarze poradzili sobie w okresie kary dla Bartosza Fraszki, a jakiś czas później to GieKSa przystąpiła do obiecującego szturmu, gdy ukarani zostali Lescovs i Bodrow. Mimo to pierwsza tercja zakończyła się prowadzeniem gości.

Humory miejscowy kibicom poprawiły się już dwie minuty po starcie drugiej części meczu. Maciej Kruczek w ostatniej sekundzie gry w przewadze przymierzył obok słupka i GKS zasłużenie remisował. Dalsza część gry to niemal kopia tercji numer jeden, czyli szalone natarcia GieKSy i minimalne pudła. O dużym pechu mógł mówić Grzegorz Pasiut, który dwukrotnie celował w słupek, jak też Patryk Wronka czy Carld Hudson. Krakowianie ożywili się dopiero w końcówce tercji, kiedy kary złapali Smal i Wanacki, ale dobrze funkcjonująca obrona GKS-u i spokojnie interweniujący Murray nie dopuścili do kolejnego trafienia Cracovii.

Ostatnia tercja zapowiadała się naprawdę elektryzująco, jako że drugą część meczu zwieńczyła niewykorzystana akcja 1 na 1 Bartosza Fraszki. Obraz gry nie zmienił się, to GieKSa oddawał więcej strzałów i pracowała na przełamanie remisu. I wypracowała je w 45. minucie, gdy Grzegorz Pasiut sfinalizował idealne podanie Patryka Wronki! Radość fanów w „Satelicie” była jeszcze większa, gdy pięć minut potem Patryk Krężołek dobił krążek po samotnej akcji Wronki. Do tego gospodarze spisywali się bezbłędnie w swojej tercji, nawet w osłabieniu, co rodziło frustrację krakowskiej ekipy. Na sam koniec wynik podwyższył Fraszko strzałem do pustej bramki. Trzy ważne punkty dla GKS-u stały się faktem!

– Wiedzieliśmy, że trzy punkty pozwolą nam cały czas zostać w grze o pierwsze miejsce. Po dwóch porażkach mieliśmy duże chęci i dzisiaj pokazaliśmy uważam bardzo dobra grę. Każda formacja mocno pracowała do tego Johny w bramce zrobił swoje i zasłużenie wygrywamy to spotkanie. Byliśmy drużyną, która prowadziła grę i mam nadzieje, że z takim nastawieniem i zaangażowanie zagramy w Toruniu – mówił po meczu Patryk Wronka, napastnik GKS Katowice.

– Co do transferów Cracovii to znamy ten scenariusz bo powtarza się co roku więc, nie ma zdziwienia. Nie obchodzi mnie kto tam gra my jako zespół GKS Katowice chcemy się rozwijać w każdym meczu i patrzymy tylko na siebie – zakończył stanowczo „Wronczes”.

GKS Katowice – Comarch Cracovia 4:1 (0:1, 1:0, 3:0)

 

hokej.net – Jak mówili, tak zrobili. Torunianie pokonują GieKSę!

Piąte zwycięstwo z rzędu odnieśli dziś hokeiści KH Energi Toruń. „Stalowe Pierniki” w meczu 43. kolejki Polskiej Hokej Ligi pokonały na własnym lodzie GKS Katowice 2:0 po golach Michała Zająca i Vadima Vasjonkina.

Podopieczni Jussiego Tupamäkiego z pietyzmem zagrali w destrukcji. Mieli też ogromne wsparcie w swoich bramkarzach: Conradzie Mölderze i Mateuszu Studzińskim, którzy nie dali się pokonać. Ten drugi w 34. minucie musiał zająć miejsce między słupkami, bo Mölder doznał kontuzji.

KH Energa Toruń – GKS Katowice 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)

 

suski.dlawas.info – 43. kolejka PHL: Niespodzianki, karne i fura emocji

[…] W Toruniu gospodarze stoczyli zażarty bój z wiceliderem rozgrywek GKS Katowice, w którym błyszczą w tym sezonie lider klasyfikacji kanadyjskiej Patryk Wronka oraz regularnie punktujący Grzegorz Pasiut i Marcin Kolusz. W pierwszych dwóch tercjach kibice nie zobaczyli bramek. W trzeciej Henrik Limma podał do Michała Zająca, a miejscowy gracz umieścił krążek w siatce. Wcześniej w drugiej tercji taflę opuścił kontuzjowany Conrad Molder, którego zastąpił Mateusz Studziński. Obaj bramkarze zachowali czyste konto w tym spotkaniu. Wynik podwyższył Vadim Vasjonkin i szósta drużyna PHL pokonała wicelidera 2:0.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga