Piłka nożna
Noty i opisy piłkarzy za Kolejarza
Mecz z Kolejarzem nie był dobry z wykonaniu GKS, ale w ostatnim kwadransie nasi zawodnicy wykazali się charakterem i z beznadziejnej sytuacji doprowadzili do wyrówania. Szacunek za końcówkę, ale jednak doprowadzili sami do tego, że ten wynik trzeba było gonić. Oto jak spisali się poszczególni piłkarze w meczu z Kolejarzem.
Łukasz Budziłek – 5
Z przekroju wszystkich meczów Łukasza w GKS ten był najsłabszy. O ile w poprzednich spotkaniach nie można było się przyczepić do straconych bramek, to tym razem jednak golkiper miał pewien udział przy golach. Nie były to „wielbłądy”, ale mógł się lepiej zachować. Przy pierwszej strzał bardzo mocny, ale gdzieś tam na konto bramkarza zawsze idzie uderzenie w długi róg. Przy drugim golu źle obliczył tor lotu piłki, wyszedł z bramki, a na powrót było już za późno.
Dominik Sadzawicki – 5,5
Dał się w dość prosty sposób ograć przy golu Giesy. Ponadto średni występ, który niestety musiał wcześniej zakończyć z powodu urazu.
Jacek Kowalczyk – 5
Duży błąd przy golu Macieja Kowalczyka. Jacek był odpowiedzialny za krycie napastnika Kolejarza, a dał się odepchnąć i po chwili nic nie mógł zrobić. Zabrakło ogrania i siły, co w starciu ze sprytnym zawodnikiem ze Stróży okazało się decydujące.
Adrian Napierała – 5,5
Średni występ zawodnika, indywidualnie nic nie zawalił, ale też nie był „nie do przejścia” tak jak w poprzednich spotkaniach.
Bartłomiej Chwalibogowski – 6
W końcówce spotkania zaczął się udzielać w ofensywie, był widoczny i brał udział w akcji, po której padła wyrównująca bramka. Przeciętny występ, z niezłą końcówką.
Grzegorz Goncerz – 5
Był aktywny, ale nic wielkiego w tym spotkaniu nie pokazał. Chwaliliśmy go za końcówkę meczu z Polonią, teraz jednak będzie musiał ciągle udowadniać swoją przydatność dla drużyny.
Sławomir Duda – 6
Było raz lepiej, raz gorzej, ale przede wszystkim w końcówce spotkania zaliczył najpierw asystę przy golu kontaktowym, a potem brał udział w akcji, po której padła wyrównująca bramka.
Grzegorz Fonfara – 5,5
W pierwszej połowie jako jeden z nielicznych próbował rozgrywać akcję, ale z nienajlepszym skutkiem, bo nawet jeśli wyszło mu podanie, to akcja nie kończyła się często strzałem. W drugiej połowie jednak niezbyt widoczny.
Przemysław Pitry – 5,5
Dalej to nie jest ta forma Przemka. Widać, że próbuje rozgrywać akcje, wyprowadzać kontry, ale brakuje dokładności. Szacunek jednak za to, że w odpowiednim momencie znalazł się i świetnie w fizycznym pojedynku z dwoma rywalami wygrał główkę i doprowadził do wyrównania.
Krzysztof Wołkowicz – 5
Lepiej niż w Bytomiu, zaliczył kilka odbiorów, miał udział przy golu wyrównującym. Jednak bez rewelacji, Krzysztof musi się wziąć za siebie i przypomnieć sobie pierwsze mecze z rundy.
Deniss Rakels – 7
Denissa jest oceniać niezwykle trudno. Zdajemy sobie sprawę, że raz piszemy o jego dużym potencjale, by w następnym meczu napisać, że zagrał bardzo źle. I w tym meczu specjalnie nie zachwycał, znowu nie grał jako typowy napastnik i w tym meczu przyniosło to w końcówce bardzo dobre skutki. Najpierw jak rasowy snajper (a jednak!) wykorzystał podanie Dudy i strzelił gola, a potem jak rasowy…skrzydłowy znalazł pozycję, a potem dośrodkował do Pitrego. Można powiedzieć, że Deniss jest piłkarsko kontrowersyjny i sam swoją grą powoduje duże różnice w opiniach kibiców – od tego, że jest nieprzydatny, do tych, że jest to napastnik na lata dla GKS.
Jewhen Radionow (grał od 60. minuty) – 6
Piłkarz miał więcej czasu na pokazanie się i to za jego pobytu na boisku GKS strzelił dwie bramki. Przy pierwszej miał bardzo duży udział, zaliczył pół asysty – to po jego zagraniu Duda podał do Rakelsa – strzelca bramki.
Alan Czerwiński (grał od 75. minuty) – niesklas.
Niezłe zastąpienie Sadzawickiego na obronie. Precyzyjne podanie do Radionowa przy golu na 1:2.
Janusz Gancarczyk (grał od 78. minuty) – niesklas.
Kolejny rezerwowy, który brał udział w akcji bramkowej. Zapoczątkował akcję, po której GKS strzelił bramkę na 2:2, dodajmy zapoczątkował świetnym niekonwencjonalnym podaniem do Dudy.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze