Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po ŁKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz z ŁKS Łódź nie był złym spotkaniem w wykonaniu GKS Katowice, ale nie był też meczem wybitnie dobrym. Średni, ale na pewno o dwie klasy lepszy niż z Podbeskidziem. Jeśli takie mecze miałyby być tymi co jakiś czas „słabszymi” – można by było wziąć to w ciemno. Oczywiście niekwestionowanym bohaterem był Mariusz Pawełek. Inni zagrali różnie.

Mariusz Pawełek – 8,5
Znakomity mecz bramkarza, jeden z najlepszych indywidualnych występów golkiperów w ostatnich latach. Jego wyjścia przy sytuacjach sam na sam są imponujące – robi to błyskawicznie, przez co zasłania rywalowi całą bramkę. Wyłapywał świetnie dośrodkowania. Główny ojciec tego zwycięstwa.

Wojciech Lisowski – 6
Niezły mecz obrońcy, gra twardo i dość skutecznie. Może przydałoby się więcej „depnięcia” w ofensywie. Ale jak na razie – solidnie.

Mateusz Kamiński – 6
Bardzo dobre 1-2 przecięcia piłki w polu karnym. Solidny mecz. Nie był jakoś zamieszany w sytuacje bramkowe gospodarzy.

Rafał Remisz – 6
Również trudno powiedzieć, żeby miał udział czy współudział przy okazjach ŁKS. Rzeczywiście bywał w pobliżu i czasem próby ratowania, choć ofiarne, to nie okazywały się do końca skuteczne, ale trudno je oceniać w kategoriach błędu. Na tyle, ile mógł – pomógł drużynie.

Simon Kupec – 3
Jakkolwiek chcielibyśmy być łagodni w ocenie, tak znów trzeba użyć tego słowa: dramat. Co z tego, że w drugiej połowie się (znów) ogarnął? – jak i tak w jednej z sytuacji poszedł do główki na raz i Kalinkowski był sam na sam. No ale ok, po przerwie było lepiej. Za to pierwsza połowa to obcinka na wstępie i bardzo groźna okazja ŁKS, do tego prawie wszystkie przegrane pojedynki. Trener Paszulewicz tłumaczy, że zawodnik potrzebuje czasu na inną filozofię gry. Ale tu nie chodzi o filozofię, tylko podstawowe elementy piłkarskie. A jak na razie to wygląda gorzej niż Mokwa.

Adrian Błąd – 3
Słabiutko, bardzo słabiutko. Znów nic nie dał drużynie, znów był bezbarwny, psuł, co miał – tym razem nie dośrodkowania, a strzały, które oddaje z nieprzygotowanych pozycji, zupełnie bezcelowo. Zero ikry w tej grze. Do tego, gdy próbował pomagać Kupcowi, razem ze Słowakiem dał się ogrywać bardzo mocno.

Bartłomiej Poczobut – 6
Solidny mecz defensywnego pomocnika, ale bez fajerwerków. Podoba się, że coś tam próbuje w rozegraniu. Ciekawa próba uderzenia z dystansu pod koniec meczu.

Grzegorz Piesio – 5,5
Da się wyczuć, że może więcej dać drużynie, a na razie nie daje. Da się wyczuć po tym, że gra taką piłkę, jak przy akcji bramkowej. W jego przypadku możemy powiedzieć tyle – czekamy na więcej. Zawodnik ma umiejętności, by to „więcej” zaprezentować. Jeszcze przed przerwą w kontrze powinien wypuścić Rumina, ale decydował się na solową akcję.

Damian Michalik – 6
Zawodnik rozkręcał się. Przez dłuższy okres pierwszej połowy nic wielkiego i nawet mówiliśmy sobie, że to za długo. Aż w końcu przyszło to, na co czekamy – świetna asysta do Rumina, niesygnalizowana, taka od zewnętrznej strony. Potem było już lepiej, kilka ciekawych zagrań plus rajd po skrzydle w końcowej fazie meczu. Optymistyczny mecz na przyszłość, ale od pewnego momentu.

Kacper Tabiś – 5
Musi trochę krzepy nabrać. Więcej walki i agresji było widać z ławki w meczu z Podbeskidziem. Choć nie odbieramy mu tego z ŁKS, ale wtedy był jakiś nabuzowany. No i to pierwszy moment, kiedy wchodzi do pierwszej ligi, więc to już inne granie. Niech walczy.

Daniel Rumin – 6
Drugi mecz (niecały) i bramka. To jest to, czego brakowało wielu napastnikom w naszym klubie. Choć nie był to wybitny mecz Daniela, to o niebo lepiej spisuje się niż Volas. Szkoda w drugiej połowie trochę niedokładnego rozegrania z Piesiem (nieprecyzyjne podanie Piesia). Ale jest jedyny gol w meczu i to jest na plus.

Kamil Kurowski (grał od 60. minuty) – 5,5
Debiut w GKS zupełnie bezbarwny. Ani nie zaliczył jakiegoś błędu, ani nie pamiętamy go z wielce skutecznej interwencji. Ciekawi jesteśmy dalszych poczynań w GieKSie.

Dominik Bronisławski (grał od 69. minuty) – niesklas.
Dość przeciętne wejście do gry w GKS, ale też trzeba być dalekim od krytyki. Próbował na skrzydle coś podziałać, miał nawet jedną sytuację, w której powinien podawać w centrum pola karnego do Michalika, ale zdecydował się indywidualnie. Wszedł na boisko i nie pogorszył gry. Jedno wiemy na pewno – nie oglądał na żywo meczu Peru z Danią na Mundialu, bo grał w tym czasie mecz ligowy w Lubinie 😉

Wojciech Słomka (grał od 78. minuty) – niesklas.
Przyzwoite wejście i… spory plus po meczu, gdy zachęcał innych „młodych” do powrotu do szatni po sprzęt mówiąc „jesteśmy młodzi” – dobra opcja i czekamy na błysk z Głogowa w dalszej fazie sezonu.



9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    anty grzyb

    29 lipca 2018 at 10:21

    nie pamietam tak wysokiej oceny jak 8,5 ale to Pawelek wygral ten mecz

  2. Avatar photo

    abel

    29 lipca 2018 at 11:07

    No cóż nie dało sie tego ogladać. To nie sa pilkarze tylko zawodnicy rugby. Ewidentnie widac ze brak uniejetnosci pilkarskich. Samym bieganiem nie da sie wygrac tej ligi i tyle. Jak tak dalej pojdzie to beda wystepowac chyba w lidze rugby. Ogladac sie tego nie da

  3. Avatar photo

    Firek

    29 lipca 2018 at 12:15

    Wiadomo coś w sprawie Wawrzyniaka? Przy obecnej formie Kupca, to mógłby być dla nas kluczowy transfer

  4. Avatar photo

    Hanys

    29 lipca 2018 at 12:45

    Do Abla. Chłopie nie przesadzaj. Fakt nie są to wirtuozi futbolu, ale widać, że z tej mąki będzie chleb. może Nie w tym sezonie, ale w przyszłym awans realny. Więcej optymizmu panowie.

  5. Avatar photo

    Kato

    29 lipca 2018 at 15:13

    Gra lekką piłką z finezją to klucz do ekstraklasy.
    Cala 1 litra gra „ciężką” piłką. Wybijemy sie do ex, kiedy zaczniemy grac lekko i pewnie.
    No ale to rola naszego trenera, ja wierzę że drużyna zaskoczy w końcu swoim stylem. I będzie to gra miła dla oka i dająca punkty.
    INO GIEKSA! GIEKSA DO BOJU!

  6. Avatar photo

    Solski

    29 lipca 2018 at 16:31

    Wczoraj Pawełek grał tak jak Janusz Jojko za najlepszych lat w GieKSie Do poprawy jest wiele, ale mam nadzieję, że z czasem wszystko zacznie wyglądać lepiej

  7. Avatar photo

    abel

    29 lipca 2018 at 16:38

    Do Hanys ciekawe na podstawie jakich przesłanek tak sądzisz. Gks obecnie prezentuje najgorszy futbol jaki widzialem. Łks powinien to wygrac bo gral w pilke a gks nie mial zadnek dkladnej akcji oprocz bramkowej.

  8. Avatar photo

    Arek

    30 lipca 2018 at 13:48

    Zawsze każdemu niedogodzisz. Jak wygrywamy po słabej grze to się czepiacie że bez stylu bez gry w piłkę. Jak grali pięknie za Brzeczka A wyników nie było to zaś gadaliscie że styl gry punktów niedaje. Tak samo jak chcieliście wymiany panów piłkarzy którzy przegrali nam już drugi awans. To teraz narzekanie na nowych których każdy chciał. Jak Pawełek przychodził to że za star, że powinien postawić na młodego. A teraz Pawełek pokazał wszystkim niedowiarkom swoje umiejętności. I moje zdanie jest takie że każdy z nowych pokaże jeszcze na co to stać. Ale poczekajmy z do 5-10 meczu, bo teraz to jeszcze jest zlepek piłkarzy z różnych stron i muszą się zgrać no i wejść w rytm sezonu. Życzymy im zdrowia i dużo energii, A nie wylewajmy już na nich pomyj. Do boju GKS.

  9. Avatar photo

    obik1980

    30 lipca 2018 at 14:22

    Racja Arek. Nie narzekajcie a trzeba wspierać żeby jeszcze lepiej z meczu na mecz grali i zgrywali. Pawełek pokazuje swój kunszt bramkarski mimo swego wieku. Coś czuję że w tym sezonie może być tak że dzięki jemu grze może awans będzie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga