Dołącz do nas

Piłka nożna

Paszulewicz i Skrobacz po meczu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po meczu GieKSy z Jastrzębiem odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Jarosław Skrobacz i Jacek Paszulewicz.

Jarosław Skrobacz (trener GKS Jastrzębie):
Przede wszystkim to był taki mecz walki, na to się nastawialiśmy – jakby nie było – były to derby. Oprawa kibicowska mogła zaimponować. Bardzo przyjemnie się gra w takich warunkach. Do przerwy staraliśmy się stworzyć dobre widowisko, to my chcieliśmy rozpocząć od prowadzenia. Myślę, że GKS miał taki sam plan, ale to nam udało się go zrealizować, mieliśmy jeszcze kilka dogodnych sytuacji i możemy ubolewać, że do przerwy nie schodziliśmy z wyższym prowadzeniem, ale jak to się niekiedy mówi, wyższe prowadzenie usypia i wynik 1:0 był dla nas konkretny, a w drugiej połowie wiedzieliśmy, jaki mamy cel, czekaliśmy na kontrataki i myślę, że gdybyśmy z tych kilku szans wyprowadzili jedną czy dwie, mogliśmy zakończyć jakąś dobrą sytuacją dla nas. Cieszymy się, wygraliśmy, dopisujemy trzy punkty.

Jacek Paszulewicz (trener GKS Katowice):
Gratuluję trenerowi wygranej, ostatnio dość często przychodzi mi gratulować trenerom przeciwników. Nie mieliśmy prawa dzisiaj przegrać. Pierwsza połowa pod dyktando gości i za tę pierwszą połowę należy przeprosić kibiców. Mimo niekorzystnego wyniku, przez 90 minut wspierali mój zespół. Jeśli chodzi o drugą połowę, po raz kolejny wyszliśmy z innym nastawieniem. Ciężko na gorąco zdiagnozować, co jest przyczyną tak dużych wahań, jeśli chodzi o grę mojego zespołu. Nie ma co ukrywać, że ten mecz nam nie wyszedł. Mogę dzisiaj z całą stanowczością powiedzieć, że przed sezonem pomyliłem się, mówiąc o tym, że o grę defensywną będzie można być spokojnym. Myślę, że na chwilę obecną ostatnie mecze pokazują, że największy problem mamy właśnie z defensywą – nie mówię tu o indywidualnych błędach obrońców – cały zespół broni i cały atakuje, natomiast przypominając sobie GKS z zeszłej rundy, gdy traciliśmy bardzo mało bramek, gdy przeciwnik nie stwarzał sobie sytuacji, żeby nam zagrozić, co pozwalało nam na to, że strzelenie jednej czy dwóch bramek zamykało mecz. Dzisiejszy mecz unaocznił nam, że zderzenie z pierwszą ligą dla niektórych zawodników jest bardzo bolesne. Umiejętności czysto piłkarskie bardzo często schodzą na dalszy plan, dzisiaj mieliśmy okazję, żeby to zobaczyć i poczuć na własnej skórze. Szkoda, że ta nauka jest tak bolesna, bo przeciwnicy wykorzystują te sytuacje, tracimy punkty i na pewno jesteśmy daleko od tego, co zakładaliśmy sobie przed sezonem. Kolejna rzecz to to, że dzisiaj nie trafiliśmy z personaliami i to biorę na siebie jako trener. Zbyt mało wojowników wyszło w pierwszej połowie i przegraliśmy tę walkę wręcz. Korekta w składzie w drugiej połowie spowodowała, że wróciliśmy teoretycznie do gry, natomiast skuteczność działania jest na niskim poziomie, ciągle nie wykorzystujemy sytuacji, dajemy przeciwnikowi zbyt wiele, nie ujmując tutaj przeciwnikowi, ale jak na tak renomowany zespół, jakim jest GKS Katowice – na zbyt dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi. Jeszcze raz gratuluję trenerowi, a nam nie pozostaje nic innego, jak wrócić do podstaw i do ciężkiej pracy.

Pytanie redakcji GieKSa.pl do trenera Paszulewicza:
Mówi pan, że nie wie, jakie są przyczyny wahań jakości gry. Mam hipotezę, że jedną z przyczyn jest zbyt duże rotowanie składem – patrzymy na drugą połowę meczu z Wigrami, która była bardzo dobra i nagle na mecz z Rakowem wychodzi zespół z kilkoma zmianami. Jest kombinowanie z Woźniakiem i Ruminem, nie gra Łyszczarz, który zagrał bardzo dobrą drugą połowę właśnie z Wigrami, stawiamy na Słomkę. Łyszczarz w Częstochowie gra cztery minuty, dziś w pierwszym składzie. Anon zagrał pół godziny z Rakowem, dzisiaj go widzimy w pierwszym składzie. Do tego dochodzi kwestia Wawrzyniaka, który z tego, co słyszymy, to jeszcze z miesiąc potrzebowałby, by dojść do siebie, a dzisiaj jest w pierwszej jedenastce…

Te wahania wystąpiły szczególnie w ostatnich dwóch spotkaniach. Trzy ostatnie odbyły się w ciągu tygodnia. Cykl meczowy, zwłaszcza jeśli chodzi o młodzieżowców, którzy mają duże wahania formy, związany jest z rotacją, która na pewno nie wpływa negatywnie na nich, bo każdy z nich jest w grze. Jeśli chodzi o mecz z Rakowem, chcieliśmy wyjść wysoko na przeciwnika, odciąć im możliwość grania, w związku z tym musieliśmy przejść na bardziej ofensywny system. Nie dało to spodziewanego efektu. Natomiast po tamtym meczu szukaliśmy zawodników, którzy najlepiej wyglądają, jeśli chodzi o regenerację – po dwóch dniach od Rakowa, który to mecz nie był łatwy dla nas i do samego końca próbowaliśmy zmienić oblicze tego spotkania. Natomiast dzisiaj, jeśli chodzi o Łyszczarza, którego państwo chwalicie za zeszły tydzień – dzisiaj uważam, że nie mógł się zmierzyć mentalnie z tak istotnym spotkaniem, jakim są derby z GKS Jastrzębie. David Anon od dłuższego czasu bardzo dobrze wygląda w treningu i myśleliśmy, że dzisiaj jest ten punkt, od którego mógłby regularnie zacząć występować w zespole. Nie chciałbym na gorąco oceniać przyczyn tych wahań, bardziej bym jednak rozpatrywał kwestii mentalnych niż umiejętności zawodników. Jeśli chodzi o Jakuba Wawrzyniaka, potrzebujemy impulsu, jeśli chodzi o uszczelnienie defensywy. Uważam, że dzisiaj zagrał mimo wszystko poprawne zawody, natomiast tak jak mówię – mamy problem, jeśli chodzi o grę w defensywie i tu upatruję zbyt dużej łatwości kreowania sytuacji przez przeciwnika i tracimy dużo bramek. W zeszłym półroczu straciliśmy jedenaście bramek, z czego tylko trzy z gry. To jest coś, co bardzo boli, bo mając wynik 0:0 i grając drugą połowę, w której podkręciliśmy tempo i przejęliśmy inicjatywę, być może ten wynik byłby inny, natomiast nie ma co się tłumaczyć, przegraliśmy, trzeba się uderzyć w pierś, że zbyt dużo błędów popełniliśmy jako zespół, a ja otwarcie mówię, że ze składem nie trafiliśmy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    q2

    26 sierpnia 2018 at 00:55

    Pytanie i prośba do osób, które to czytają a zajmują się „image” naszego klubu to pewnie i trenera. Czy w ogóle, ktoś za to odpowiada?.

  2. Avatar photo

    q2

    26 sierpnia 2018 at 00:56

    Czy ktoś mu dobiera marynarki i krawaty?

  3. Avatar photo

    Irishman

    26 sierpnia 2018 at 02:18

    Nie jestem trenerem ale wiem, że każda defensywa wymaga zgrania i stabilizacji, żeby się dobrze prezentować. A u nas, a bieżącym sezonie zagrali już na obronie: Lisowski, Kamiński, Remisz, Kupec, Frańczak, Midzierski, Wawrzyniak, Słomka. No więc nie za bardzo rozumiem zdziwienie trenera Paszulewicza, bo ja raczej zdziwiłbym się gdyby było inaczej.

  4. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:10

    q2, najlepiej ubrany trener w 1lidze. Poprzedni biegał przed kamerami w białej koszulce bez żadnego znaczka klubowego. Zresztą Maurycy też rzadko przywiązuje uwagę do koszulki jak robi wywiad a to błąd. Jest w pracy.

  5. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:24

    Szkoda że trener nie dostrzega problemu. Przecież obojętnie kto by wyszedł gra nie byłaby inna. On się czepia pesonaliów a tu chodzi o pomysł na grę w ofensywie. Nie pisałem tego bo każdy się zachwycał ale mi się nie podobała pierwsza połowa z Tychami. Chaos i szarpanina chociaż te przebitki wygrywaliśmy i wydawało się że fajna gra.

  6. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:27

    Z kim musimy zagrać aby na spokoju rozegrać atak pozycyjny na połowie przeciwnika? Z rezerwami z A klasy? Nie chcę słuchać o walce i ciężkiej pracy bo to każdy robi w tej lidze. Gdzie gra w piłkę? My chcemy awansować Panie Bartnik a nie walczyć jak inni.

  7. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:31

    Broniłem Brzęczka napisali, to chyba dobrze? Opinia publiczna zwolniła Mandysza, trener który popełniał błędy jak każdy ale wiedział co robi bo robił to już kilka razy z powodzeniem. Wygrał ostatni mecz z liderem i został pogoniony i zastąpiony żółtodziobem który nie wierzy w to co robi bo by nie biegał tak nerwowo przy lini.

  8. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:35

    Opinię wyraziłem ale Paszul musi zostać. Nie stać nas na tak częste zmiany. Sprawa jest prosta. 5 pkt straty do 2 miejsca po jesieni niech pracuje, więcej żegnamy się i koniec zabawy trzeba zatrunić fachowca. Na dzisiaj tylko Kaczmarek mi przychodzi do głowy bo Mandrysz jest spalony.

  9. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:39

    Mam nadzieję że nie będzie już transferów bo to wyrzucanie kasy w tym poszukiwaniu jakości przez Paszula. Jego taktyka nie wymaga umiejętności co zreszta sam powiedział. Trener idealny dla przeciętnych, walczących o utrzymanie klubów.

  10. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 06:44

    Przy tej jakości zawodników powinniśmy klepać na połowie przeciwnika a przegrywamy z beniaminkiem. Nawet Stawowy by to lepiej ułożył. Wiem, wiem co napiszecie ale on pracował w anormalnych warunkach teraz mogłaby być fajna piłka. Mecz z Pogonią na wyjeździe 4:3 nadal pamiętam. Nie o to chodzi w sporcie, o emocje?

  11. Avatar photo

    Mecza

    26 sierpnia 2018 at 07:19

    Śmieszne co on mówi, żartuje z nas? Kadra prawie zmieniona w całości a on zdziwiony że coś nie funkcjonuje jak w poprzedniej rundzie…

  12. Avatar photo

    Paszul

    26 sierpnia 2018 at 07:47

    prosiłem Pana Prezesa by zatrudnił Peszkę i co jest zgoda będzie rozluznienie w szatni

  13. Avatar photo

    PanGoroli

    26 sierpnia 2018 at 08:50

    Panie trenerze, nie ma Pan racji z rotacją – ona jest fatalna dla psychiki, dla morale. Fatalna, jeśli chodzi o zgranie, 'widzenie partnera tyłem głowy’. Panie trenerze, to akt odwagi i uczciwości, by przyznać, że temat przerasta… Z mojej strony dzięki za wszystko.
    Zgadzam się z Meczą – Paszulewicz za Mandrysza, wygląda to na sporą pomyłkę.

  14. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    26 sierpnia 2018 at 19:50

    Mam ciagłe wrażenie że jesteśmy na etapie przygotowań do sezonu..ciągłe rotacje w składzie..no kurwa tego nie ma nawet u największych w europie o naszym podwórku nie wspomne..trenerze skończ pan podskakiwać machać rękoma weź się pan kurwa Do Rzetelnej Solidnej Roboty Dla swojego Dla naszego dla Wspólnego Dobra

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga