Tak jak pisaliśmy wcześniej, mecz w Stróżach był synonimem „średniości”. Trudno w tych okolicznościach doszukiwać się pozytywów, negatywy też nie przychodzą łatwo. No ale postaramy się.
Plusy:
+ Brak zagrożenia utraty punktów – a konkretniej jednego punktu. Mimo wielu strzałów Kolejarza w pierwszej połowie, w przekroju całego meczu GKS nie był zagrożony porażką. Kolejarz skupił się na defensywie, nasza obrona grała nieźle. Budziłek praktycznie nie musiał interweniować w jakiś spektakularny sposób. Przy silnym rywalu, jakim jest Kolejarz, takie coś jest godne uwagi.
+ Solidna defensywa – bez fajerwerków i z pojedynczymi błędami, ale nie pozwolili Kolejarzowi się przedrzeć.
Minusy:
– Brak pomysłu – cofnięci stróżanie zastawili takie zasieki, że nasi piłkarze czasem zanim zagrali do przodu, kilka razy grali przez stoperów. Alan Czerwiński lubował się w podawaniu do Mateusza Kamińskiego, ale najczęściej był po prostu atakowany przez dwóch rywali pressingiem i wolał wybrać bezpieczne rozwiązanie.
– Dwie setki – Wołkowicz i Jurkowski mogli przechylić szalę na korzyść GKS. To katowiczanie mieli lepsze sytuacje w tym meczu.
– Podkręcenie obrotów za późno – zmiana Goncerza oraz czerwona kartka dla Niane spowodowały, że mogliśmy o grze GKS w końcówce mówić – „dlaczego nie tak od początku”. Może akcje były rwane i szarpane, ale dużo lepsze niż przez wcześniejsze 70 minut.