Dołącz do nas

Siatkówka

Podtrzymać zwycięską passę w lidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

ESPADON SZCZECIN – GKS KATOWICE  22 października (niedziela) godz. 14.45

 

{RZECZYWISTOŚĆ}

Z dużymi nadziejami przystępujemy do kolejnego spotkania wyjazdowego, tym bardziej że szczecinianie należą do jednych z naszych „ulubionych” rywali, jeszcze z czasów pierwszoligowych.

Katowiczanie odnieśli już dwie wygrane z rzędu, na dodatek bez straty seta, więc niema co się dziwić awansowi w tabeli rozgrywek aż na 4 lokatę. Mimo ostatniego zwycięstwa w Szopienicach, nie możemy być zadowoleni z postawy naszych siatkarzy. Martwiły słabe wejścia w grę, w pierwszym i w trzecim secie oraz wciąż duża ilość błędów własnych. Cieszy na pewno zaprezentowana gra do końca, niepoddawanie się początkowym niepowodzeniom i pewność siebie w rozgrywaniu decydujących momentów w poszczególnych partiach. Co ważne też, że każdy z graczy daje „coś” drużynie, jak komuś chwilowo gra nie idzie, to inni potrafią wziąć ciężar gry na siebie. I coraz lepiej wygląda współpraca z nowym rozgrywającym, Marcinem Komendą. W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, tym razem podpisałbym się jednak za zmianą / powrotem do wyjściowej szóstki Karola Butryna, bo nasz kapitan Dominik Witczak nie zagrał zbyt dobrze w ataku przeciwko MKS-owi Będzin.

Espadon po słabym początku rozgrywek i dwóch porażkach z AZS-em Olsztyn i Cuprum Lubin, wygrał kolejno trzy swoje spotkania! W pokonanym polu zostawił Czarnych Radom, Łuczniczkę oraz ONICO. Jak więc widać szczecinianie nie wygrywali z jakimiś tuzami tej ligi, aczkolwiek wygrana w trzech setach w Warszawie, każe ostrożnie spojrzeć na tego rywala. Wraca powoli do swej formy z zeszłej kampanii atakujący Bartłomiej Kluth, a sama drużyna szczecińska oparta jest na bardzo doświadczonych graczach. Minusem Espadonu jest na pewno słabsza ławka rezerwowych (oprócz Amerykanina Menzela), ale do wypełnienia celu tej ekipy na bieżący sezon, czyli spokojnego utrzymania, właśnie to ogranie oraz doświadczenie może mieć decydujący wpływ.

My mamy bardziej wyrównany oraz zbilansowany skład i w tym trzeba upatrywać naszej przewagi nad przeciwnikiem. Te słowa, można tylko powtórzyć z przed spotkania z MKS-em Będzin, ale od razu widać gołym okiem, że tu czeka nas o wiele trudniejsze zadanie. Skład Espadonu wydaje się troszkę silniejszy od będzinian i gospodarze będą chcieli podtrzymać passę trzech kolejnych wygranych. Czeka nas kolejny trudny bój, ale oby zwycięski dla nas.

Przewidywane wyjściowe szóstki:

GKS: Komenda, Butryn, Kohut, Pietraszko, Quiroga, Kapelus, Mariański (libero).
Espadon: Tervaportti, Kluth, Duff, Gawryszewski, Ruciak, Wika, Mihułka (libero).

 

{CO PISZĄ O MECZU NASI RYWALE?}

volleyespadon.pl – W niedzielę pojedynek z GKS Katowice

Szósta kolejka PlusLigi zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Dość niespodziewanie Szczecin będzie areną zmagań drużyn sąsiadujących ze sobą w tabeli, dodatkowo plasujących się w niej najwyżej, spośród innych par kolejki. Szczeciński Espadon podejmować będzie GKS Katowice. Tym samym dojdzie do starcia dwóch ubiegłorocznych beniaminków PlusLigi. W tym sezonie GKS Katowice zdążył już pokonać na wyjeździe Cerrad Czarnych Radom i Trefla Gdańsk, a w ostatniej kolejce u siebie w trzech setach MKS Będzin. Wcześniej jednak przytrafiła się zaskakująca porażka we własnej hali z Łuczniczką  oraz w czterech setach przegrana w stolicy z ONICO. Tym samym zespołem, który we wtorek Espadon pokonał w trzech setach. W ten sposób oba kluby mają w dorobku taką samą ilość punktów (9) przy czym korzystniejszy bilans setów daje rywalom miejsce 4., Szczecinianie z kolei są tuż za plecami niedzielnego rywala.

Podchodzimy do meczu spokojnie, ale z motywacją. Czeka nas potwornie trudny bój, GKS już w ubiegłym roku zbudował mocną ekipę, a teraz jeszcze ją uzupełnił. Żeby myśleć w starciu z taką drużyną o wygranej będziemy musieli zagrać więcej niż bardzo dobrze. Oczywiście zwycięstwa budują, ale nie patrzmy na razie na tabele. Za nami dopiero 5-ć spotkań, skupiajmy się na sobie. Przed nami na dziś jest jeden niedzielny mecz, jeden rywal. Nie oglądamy się na innych staramy się robić swoje. Mam nadzieję, że uda nam się na trybuny zaprosić jeszcze większe grono kibiców. Przecież gwarantujemy od pewnego czasu emocje wyjątkowe, a przy wsparciu fanów gra nam się zdecydowanie lepiej. Do zobaczenia w niedzielę – podsumował trener Michał Gogol. Espadon z wyjątkiem pierwszej kolejki w kolejnych starciach zawsze punktuje. Dodatkowo jako jedyna drużyna w całej lidze może pochwalić się jednym meczem wygranym w trzech, czterech i pięciu setach, jednym przegranym w tie braku i w stosunku 1:3.  Zwycięzca tego pojedynku utrzyma pozycję w samej czołówce PlusLigi. Przed rokiem oba starcia drużyn dostarczyły sporo emocji. Oba mecze co prawda wygrał GKS, ale warto pamiętać że u siebie 3:1 w jednym z setów zwycięstwo odnosząc dopiero przy stanie 35:33 ! W Szczecinie z kolei pod koniec lutego oglądaliśmy pięciosetowy bój, w którym Espadon prowadził 2:1 w setach.

Podchodzimy do tego starcia jak do każdego innego, ale ze świadomością, że na pewno czeka nas bardzo ciężka walka. GKS Katowice pokazał i przed rokiem i teraz, że gra siatkówkę nie tylko dobrą, ale i skuteczną co stanowi sporą na boisku wartość. Naszą największą zaletą jest na dziś zespołowość. I w trakcie spotkań i poza meczami. Jesteśmy jedną ekipą, za ataka, obronę i blok odpowiadają też wszyscy. To na razie przynosi dobry skutek. Zapraszam z całego serca kibiców – w takim starciu jak z Katowicami każda para rąk, każde gardło jest na wagę zwycięstwa. Możemy je odnieść wspólnie – dodał Marcin Wika.  (…)

 

{HALA SPORTOWA}

Mecz odbędzie się w nowoczesnej hali Azoty Arena Szczecin, która może pomieścić 5055 widzów. W poprzedniej kampanii zespół szczeciński zdecydowaną większość meczów (bo 13) rozegrał właśnie na tym obiekcie sportowym, natomiast ostatnie 3 spotkania zagrał w małej salce w Policach – Zespołu Szkół im. Łukasiewicza. Łączny bilans Espadonu w meczach domowych, to 6 zwycięstw i 10 porażek, a biorąc pod uwagę tylko mecze w Azoty Arena, to mamy 5 wygranych oraz 8 przegranych. W obecnym sezonie Espadon wpierw przegrał 2:3 z Cuprum oraz pokonał 3:2 Łuczniczkę.
GKS jak wiadomo w zeszłym sezonie grał dobrze „na wyjazdach”, bilans był remisowy, po 8 zwycięstw i porażek. A w obecnym sezonie GieKSa na inaugurację pokonała Czarnych 3:1, potem przegrała z ONICO 1:3 i wreszcie zwyciężyła z Trefla Gdańsk 3:0.

{HISTORIA}

Drużyna ze Szczecina jest nam doskonale znana jeszcze z występów w I lidze w sezonie 2015/16. Pierwsze starcie pomiędzy tymi ekipami miało miejsce 31 października 2015 roku w Szczecinie, gdy Espadon pokonał GKS 3:0 (25:23, 25:21, 25:20). Rewanż w rundzie zasadniczej odbył się 30 stycznia 2016 roku na hali Kolejarza, na Wełnowcu i tym razem to GieKSa okazała się lepsza, zwyciężając 3:1 (25:17, 25:13, 23:25, 25:19).
Obie drużyny ponownie spotkały się w fazie play-off, w meczach półfinałowych gdzie grano do trzech zwycięstw. Pierwsze dwa spotkania odbyły się w Katowicach – 16 i 17 kwietnia 2016 roku i w obu to GKS okazał się lepszy, wygrywając 3:1 (25:16, 25:20, 20:25, 25:17) oraz 3:1 (25:18, 25:20, 21:25, 25:19). Kolejny mecz odbył się w Szczecinie, gdzie GieKSa wygrała po raz trzeci, tym razem 2:3 (25:23, 22:25, 25:19, 22:25, 11:15), awansując do finału i ligi.

Najnowsza historia to już spotkania rozegrane w PlusLidze. Pierwsze odbyło się na hali w Szopienicach w dniu 19 listopada 2016 roku, w którym GKS wygrał pewnie 3:1 (25:19, 21:25, 35:33, 25:16). Punktowali wtedy, dla GieKSy: Butryn 29, Kapelus 13, Sobański 10, Kalembka 7, Krulicki 5, Falaschi 3, Pietraszko 3, Błoński 1. Dla Espadonu: Kluth 17, Perłowski 12, Wika 12, Gałązka 10, Ruciak 8, Sladecek 6, Miłuszew 3.
Rewanż w Arenie „Szczecin” odbył się 26 lutego 2017 roku i ponownie lepsza okazała się GieKSa, wynik 2:3 (16:25, 28:26, 25:22, 20:25, 11:15). Punkty zdobywali, dla Espadonu: Miłuszew 22, Depowski 17, Gałązka 14, Ruciak 13, Zajder 9, Kozłowski 4, Kluth 1, Wika 1. Dla GKS-u: Butryn 36, Kapelus 21, Kalembka 8, Sobański 7, Krulicki 6, Błoński 3, Falaschi 1, Pietraszko 1, Stelmach 1.

 

{STATYSTYKI W PLUSLIDZE} – {GKS – ESPADON}

[Bilans meczów] – 2:0
[Bilans punktów] – 5:1
[Bilans setów] – 6:3
[Bilans małych punktów] – 219:193

[Rozegrane mecze – 2] – GKS: 2- Krulicki, Butryn, Falaschi, Błoński, Kapelus, Kalembka, Pietraszko, Fijałek, Mariański, Sobański, Stańczak, 1- Van Walle, Stelmach,
Espadon: 2- Gałązka, Kluth, Wołosz, Perłowski, Miłuszew, Murek, Ruciak, Sladecek, Wika, Mihułka, 1- Petković, Depowski, Zajder, Kozłowski,

[Rozegrane sety – 9] – GKS: 9- Butryn, Kapelus, Kalembka, Stańczak, 8- Sobański, 7- Krulicki, Falaschi, 5- Fijałek, 4- Błoński, Pietraszko, 3- Van Walle, Mariański, Stelmach,
Espadon: 9- Gałązka, Ruciak, 8- Perłowski, Mihułka, 7- Miłuszew, 6- Murek, Wika, 5- Kluth, Depowski, Zajder, Sladecek, Kozłowski, 3- Wołosz, 2- Petković,

[Czas trwania spotkań] – 117:130 = łącznie 247 minut
[Widzów] – 750:930
[Punkty zdobyte z błędów przeciwnika] – GKS 64 – Espadon 44

[Ilość zdobytych punktów] – GKS 155 – Espadon 149
GKS – Butryn 65, Kapelus 34, Sobański 17, Kalembka 15, Krulicki 11, Pietraszko 4, Falaschi 4, Błoński 4, Stelmach 1,
Espadon – Miłuszew 25, Gałązka 24, Ruciak 21, Kluth 18, Depowski 17, Wika 13, Perłowski 12, Zajder 9, Sladecek 6, Kozłowski 4,

[Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki] – GKS 54 – Espadon 43
GKS – Butryn 28, Kapelus 8, Kalembka 7, Sobański 4, Krulicki 4, Falaschi 2, Błoński 1,
Espadon – Miłuszew 8, Gałązka 8, Ruciak 5, Kluth 4, Sladecek 4, Zajder 4, Depowski 3, Kozłowski 3, Wika 2, Perłowski 2,

[Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki] – GKS 101 – Espadon 106
GKS – Butryn 37, Kapelus 26, Sobański 13, Kalembka 8, Krulicki 7, Pietraszko 3, Błoński 3, Falaschi 2, Pietraszko 1, Stelmach 1,
Espadon – Miłuszew 17, Gałązka 16, Ruciak 16, Kluth 14, Depowski 14, Wika 11, Perłowski 10, Zajder 5, Sladecek 2, Kozłowski 1,

[Bilans punktów zdobytych do straconych] – GKS 80 – Espadon 54
GKS – Butryn 52, Kapelus 21, Kalembka 8, Krulicki 5, Pietraszko 3, Błoński 2, Falaschi 1, Fijałek -1, Stelmach -1, Mariański -1, Stańczak -4, Sobański -5,
Espadon – Gałązka 15, Depowski 10, Miłuszew 8, Kluth 7, Perłowski 7, Zajder 6, Ruciak 4, Kozłowski 4, Sladecek 2, Murek -1, Wika -3, Mihułka -5,

[Ilość zagrywek] – GKS 217 – Espadon 195
GKS – Butryn 42, Kalembka 39, Kapelus 32, Sobański 28, Falaschi 26, Krulicki 24, Pietraszko 9, Fijałek 7, Błoński 5, Van Walle 3, Stelmach 2,
Espadon – Ruciak 31, Perłowski 24, Gałązka 24, Miłuszew 22, Kluth 17, Zajder 17, Depowski 16, Wika 14, Kozłowski 13, Sladecek 11, Wołosz 3, Petković 3,

[Ilość błędów na zagrywce] – GKS 30 – Espadon 34
GKS – Sobański 9, Butryn 5, Kalembka 5, Krulicki 4, Falaschi 3, Stelmach 2, Pietraszko 1, Fijałek 1,
Espadon – Miłuszew 7, Gałązka 5, Kluth 4, Sladecek 4, Wika 3, Perłowski 3, Depowski 3, Ruciak 3, Zajder 2,

[Ilość asów serwisowych] – GKS 16 – Espadon 13
GKS – Butryn 9, Falaschi 2, Kalembka 2, Kapelus 1, Sobański 1, Krulicki 1,
Espadon – Perłowski 2, Ruciak 2, Sladecek 2, Zajder 2, Kozłowski 2, Miłuszew 1, Gałązka 1, Depowski 1,

[Ilość przyjęć] – GKS 161 – Espadon 187
GKS – Sobański 57, Kapelus 35, Stańczak 34, Mariański 15, Stelmach 8, Błoński 8, Pietraszko 2, Butryn 1, Krulicki 1,
Espadon – Ruciak 60, Murek 38, Mihułka 29, Wika 28, Depowski 24, Wołosz 6, Kluth 1, Gałązka 1,

[Ilość błędów w przyjęciu] – GKS 13 – Espadon 16
GKS – Sobański 5, Stańczak 4, Kapelus 2, Mariański 1, Błoński 1,
Espadon – Ruciak 7, Mihułka 5, Wika 3, Murek 1,

[Procent przyjęcia dokładnego] – GKS 40,5% – Espadon 49,5%
GKS – Krulicki 100%, Mariański 53%, Pietraszko 50%, Stańczak 46%, Sobański 40%, Kapelus 31%, Błoński 28,5%, Stelmach 13%, Butryn 0%,
Espadon – Wika 59,5%, Wołosz 50%, Depowski 50%, Mihułka 45%, Ruciak 43,5%, Murek 31,5%, Kluth 0%, Gałązka 0%,

[Procent przyjęcia perfekcyjnego] – GKS 20,5% – Espadon 31%
GKS – Sobański 26%, Mariański 20%, Kapelus 16,5%, Stańczak 16%, Błoński 14,5%, Butryn 0%, Krulicki 0%, Pietraszko 0%, Stelmach 0%,
Espadon – Wika 35%, Mihułka 34%, Ruciak 28,5%, Depowski 25%, Murek 23%, Kluth 0%, Wołosz 0%, Gałązka 0%,

[Ilość ataków] – GKS 240 – Espadon 254
GKS – Butryn 84, Kapelus 63, Sobański 41, Krulicki 17, Kalembka 16, Błoński 7, Pietraszko 4, Stelmach 3, Van Walle 3, Falaschi 2,
Espadon – Miłuszew 52, Ruciak 45, Wika 34, Depowski 34, Kluth 31, Gałązka 27, Perłowski 16, Zajder 8, Sladecek 3, Wołosz 2, Kozłowski 2,

[Ilość błędów w ataku] – GKS 9 – Espadon 19
GKS – Butryn 3, Kapelus 3, Krulicki 1, Kalembka 1, Sobański 1,
Espadon – Miłuszew 6, Ruciak 4, Kluth 4, Wika 3, Gałązka 2,

[Ilość ataków zablokowanych] – GKS 23 – Espadon 26
GKS – Kapelus 8, Sobański 7, Butryn 5, Błoński 1, Krulicki 1, Kalembka 1,
Espadon – Wika 7, Miłuszew 4, Depowski 4, Ruciak 3, Kluth 3, Perłowski 2, Gałązka 2, Zajder 1,

[Ilość zdobytych punktów w ataku] – GKS 113 – Espadon 113
GKS – Butryn 48, Kapelus 26, Sobański 14, Kalembka 8, Krulicki 7, Pietraszko 4, Błoński 3, Falaschi 2, Stelmach 1,
Espadon – Miłuszew 21, Ruciak 18, Kluth 17, Gałązka 14, Depowski 14, Wika 11, Perłowski 9, Zajder 5, Sladecek 2, Kozłowski 2,

[Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków] – GKS 47% – Espadon 44,5%
GKS – Falaschi 100%, Pietraszko 100%, Butryn 57%, Kalembka 53,5%, Krulicki 43,5%, Kapelus 39,5%, Sobański 34%, Stelmach 33%, Błoński 25%, Van Walle 0%,
Espadon – Kozłowski 100%, Sladecek 67%, Zajder 63%, Perłowski 56%, Gałązka 51,5%, Kluth 42%, Depowski 41%, Ruciak 38%, Miłuszew 37%, Wika 27%, Wołosz 0%,

[Ilość bloków punktowych] – GKS 26 – Espadon 23
GKS – Butryn 8, Kapelus 7, Kalembka 5, Krulicki 3, Sobański 2, Błoński 1,
Espadon – Gałązka 9, Miłuszew 3, Sladecek 2, Wika 2, Depowski 2, Zajder 2, Kluth 1, Perłowski 1, Ruciak 1,

[Ilość błędów własnych „innych”] – GKS 5 – Espadon 11
[MVP] – GKS 2 – Butryn 2.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga