Dołącz do nas

Piłka nożna

Rafał Górak: Niejednemu kibicowi łezka w oku stanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego ze spotkania z mediami przed ostatnim meczem na Bukowej, czyli starciem z Zagłębiem Lubin.

Michał Kajzerek: Witam wszystkich bardzo serdecznie przed meczem 24. kolejki. Z nami jest trener Rafał Górak oraz Alan Czerwiński. Jeszcze chwilę o spotkaniu, wyjątkowym, bo to ostatni mecz męskiego GKS-u przy Bukowej. W ofercie pojawią się historyczne koszulki oraz szaliki, będzie można spotkać legendy GieKSy – Piotra Piekarczyka i Janusza Jojko. W przerwie odbędzie się występ twórcy „Katowickiej Krwi”, a dzisiaj o 17:30 spotkanie z Tomaszem Pikulem, autorem monografii. Przed nami intensywny okres. Trenerze, żegnamy Bukową, natomiast Bukowa dalej będzie bardzo ważna, ciągle będzie częścią tożsamości.

Rafał Górak: Na pewno coś się kończy, ale miejmy nadzieję, że coś się również zaczyna. Sam proces naszego przejścia trwa i na pewno jeszcze trochę potrwa. Kobiety będą tutaj rezydowały i gospodarzyły jakiś czas również. Gdy zabrzmi pierwszy gwizdek, nikt nie będzie o tym myślał. Z ostatnim gwizdkiem na pewno niejednemu kibicowi łezka w oku stanie. Najważniejsze skoncentrować się przed meczem, wiadomo, pewne elementy sentymentalne. To dla nas ogromne wyzwanie, byśmy na Nowej Bukowej dalej tę historię w Ekstraklasie pisali. Całą otoczka, różne tu były uroczystości, momenty sentymentalne i smutne. Trzeba się mocno skoncentrować – mamy zrobić swoją robotę, to jest najbardziej istotne.

Czerwiński: Spodziewamy się trudnego meczu, wiemy, w jakiej sytuacji jest Zagłębie. Tak jak trener powiedział, dla nas to normalność. Każde spotkanie w Ekstraklasie jest dla nas trudne, niczego się nie obawiamy. Jesteśmy dobrze przygotowani, z takim nastawieniem będziemy wychodzić.

Ostatni mecz na stadionie, zawsze w internecie będzie, że GKS wygrał albo przegrał na pożegnanie.
Czerwiński: Nie czuję nic takiego, tylko trzy punkty można dostać, nic więcej. Będziemy o to walczyć.

Pięknie gracie z przodu, a potem z tyłu różnie bywa. Da się na szybko coś poprawić?
Górak: To jest troszkę mówienie tego pod publicystykę. Przegrywając z Mistrzem Polski, który wygrywa w Lidze Konferencji, takie mówienie jest troszkę nie fair. Robimy progres, dobrze się rozwijamy. Dzisiaj mając nutę rozczarowania, możemy finalnie powiedzieć, że widocznie było dużo dobrego. Z każdym meczem jesteśmy mocniejsi. Nawiązując do pytania, jednak w Białymstoku tej bramki nie strzeliliśmy. Nawiązując do mojej wypowiedzi, Jagiellonia jest mistrzem Polski i ma szereg dobrych zawodników. Naprawdę potrafimy nawiązać walkę z tak silnym zespołem. Wracamy z małym niedosytem z boiska mistrza. Wejdziemy do meczu na 100 proc. przygotowaniu i będziemy walczyć o trzy punkty.

Poprawią się wasze warunki treningowe?
Dopiero te boiska nabierają kształty. Najlepsze dla nich to wiosna i lato, będziemy się z tym wszystkim mierzyć. Będziemy decydować, gdzie te treningi będą. Możemy być szczęśliwi, że mieliśmy bardzo dobre boiska treningowe, a teraz będziemy mieć cztery. To jest dla mnie ważne, żeby dalej Bukowa była, żeby ten stadion nie zniknął. Na tę chwilę mam takie zapewnienia.

W całej Polsce wiadomo, co to widzewski charakter. Wiadomo pewnie, co to GieKSiarski charakter. Jest coś takiego jak miedziowy charakter? Zagłębie tak sobie gra w tej lidze. Jakie jest twoje doświadczenie.
Czerwiński: Na pewno chłopaki chcą wygrywać mecze. Od kilku lat im się nie udało zdobyć medalu. Są świetne warunki, by się rozwijać. Ja przychodzę, żeby dać to, co najlepsze. Trener Siemieniec powiedział, miałem wrażenie, że okej, grajmy takie mecze jak 3:0 z Brugge, ale czasami trzeba grać mecze wyrachowanie.

Czy po takich meczach ma pan takie myślenie, że trzeba wyrachowanie zagrać?
Górak: Niekiedy punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wątpię, aby przed meczem z GKS-em padło słowo o wyrachowanym meczu, bo Jagiellonia gra o najwyższe cele. Wydaje mi się, że to takie dość do dyskusji. Bardzo bym chciał takie rzeczy słyszeć, kiedy jednak ten mecz wygrywamy. Bardzo szanuję kolegów po fachu, to bardzo miłe. Kierunek, który myśmy przyjęli, będzie taki, że u mnie takie słowo nie padnie. My mamy grać na swoich zasadach i rzeczy, które mamy wypracowane.

W przerwie dokonał pan trzech zmian.
Każdy z zawodników zawsze otrzymywał informację, że to będzie drużyna, gdzie wielu zawodników musi walczyć o miejsce w składzie. Nikt nie jest wyjątkowy, ta drużyna będzie oparta o rywalizację. Jeśli ta drużyna jest zdrowa i zawodnicy są w formie, to ci zawodnicy są bardzo blisko składu. Będę grał szeroką kadrą zawodników – nie jest to liczba 11, tylko przeszło 20 ludzi.

Coś się rozsypało w ciągu tygodnia?
Nie, od czasu do czasu coś nas tam strzeli. W Białymstoku oberwał wirusem Kowalczyk, ale jeszcze trochę czasu jest. Rogala i Zrelak nie są z nami, ale reszta gotowa.

Mają Panowie takie wspomnienie, moment związany z Bukową?
Czerwiński: Mam takie dwa wspomnienia. Debiut w GieKSie i zagranie w ekstraklasie to było moje marzenie. Zostanie to ze mną do końca życia.
Górak: (śmiech i chwila namysłu) Kiedyś się spotkamy, to pogadamy. Tego jest masa. W związku z tym, że pracuję, że jesteśmy w transie rozgrywek, to na tę chwilę wolę nie wspominać tylko doświadczać. Zostawmy to na razie.

Jako piłkarze jesteście grupą zawodowo czekającą na wiosnę. Czy teraz trenuje się fajniej w takiej pogodzie?
Czerwiński: Tak, wczoraj zobaczyliśmy inne kolory niż szary i się z tego cieszymy. Choć jak były ciężkie warunki, to i tak uważam, że sztab nam zafundował wszystko, co najlepsze w tamtym czasie. Mogliśmy się spokojnie przygotowywać.

Dostajecie mało kartek, bez czerwonej. Mało faulujecie, a jednocześnie trenerzy mówią, że gracie twardo. Pan uczula na to, by kartek było mało?
Górak: Nie. Zachęcam do gry twardej, ale fair. To jest też element pracy trenerskiej, by zawodników bodźcować do kontaktów, ale nie faulować. Takie sposoby można znajdywać. Trybuny się zrywają, gdy zawodnik wykonuje wślizg. Trzeba umiejętnie rozmawiać o grze twardej, nie ma się to kończyć czymś popisowym, ma to być w duchu przepisów. Dzisiaj naprawdę w dobie VAR trzeba uważać i karę się płaci wysoką. Kiedyś mniej nad tym pracowaliśmy jako trenerzy, dzisiaj bardziej. Chciałbym, żebyśmy tak byli postrzegani. Nie chcę, żebyśmy byli postrzegani jako dżentelmeni, ale też nie tak prosto. Zawodnik ma być inteligentny.

Co z Adamem Zrelakiem?
W połowie marca są badania, wtedy będą następne decyzje.

Po tym, co zrobiliście w zimę, to zadzwoniłby pan do selekcjonera, że tego i tego może brać?
Pozdrawiamy selekcjonera (śmiech). Stoimy otworem, zachęcam. Alan przemianowany na środkowego obrońcę, także proszę bardzo.


Po konferencji poprosiliśmy także Alana Czerwińskiego o krótką ocenę swojej postawy jako półprawy defensor.

Jak się czujesz w tej roli?
Coraz lepiej się tam odnajduję, też w Poznaniu już grałem na środku obrony w czwórce, parę takich ważnych meczów. Nawet w Lidze Europy.

Aleksandra Nieciąg taką rolę określiła mianem „ofensywnego obrońcy”. Twoje wymiany z Marcinem Wasielewskim przychodzą naturalnie?

Naturalnie przychodzą. Ja wiem, jakie mam założenia, jak tam gram, wiem, na co sobie mogę pozwolić. Co by nie mówić, jestem środkowym obrońcą i odpowiadam głównie za defensywę. Zdaję sobie z tego sprawę i odpowiadam też za rozegranie. Wiem, czego oczekuje ode mnie trener, jasno mi to nakreślił i staram się z tego wywiązywać. Uważam, że z meczu na mecz jestem coraz lepszym zawodnikiem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pewne utrzymanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice utrzymał się w Ekstraklasie.

To, co od dłuższego czasu było „pewne” (dla jednych już po Górniku, dla innych po Puszczy, a dla każdego po Wrocławiu) dziś zostało formalnie potwierdzone. Po stracie punktów przez Puszczę Niepołomice w meczu z Pogonią Szczecin (4:5) GieKSa oficjalnie utrzymała się w Ekstraklasie.

Po wielkosoboniej wygranej we Wrocławiu Śląsk stracił szansę na dogonienie nas w tabeli. W miniony wtorek Stal Mielec, po remisie z Górnikiem Zabrze, także przestała nam „zagrażać”. Dziś do tej dwójki dołączyła Puszcza Niepołomice, która nie może nas już wyprzedzić w tabeli.

Przypomnijmy, że nasza drużyna ani razu w tym sezonie nie znajdowała się na miejscu spadkowym, a matematyczne utrzymanie na początku 30. kolejki to duże osiągnięcie, które potwierdza tylko, jak świetny sezon rozgrywa GieKSa.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga