22 października hokeiści GKS-u Katowice zmierzyli się na wyjeździe w derbach Śląska z aktualnym mistrzem Polski GKS-em Tychy. Było to spotkanie w ramach 14 kolejki PHL. Mecz rozpoczął się o godzinie 20:00.
Pierwsza tercja była bardzo wyrównana i zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Obie ekipy dużą uwagę skupiały na defensywie, choć oczywiście pojawiały się okazje bramkowe. Po stronie GieKSy bliski otwarcia wyniku w 15 minucie meczu był Makkonen, po którego akcji krążek zatańczył przed linią bramkową, a już minutę później odsłoniętą bramkę miał przed sobą Krężołek, jednak uderzał nieco ,,na ślepo”. Groźne akcje w drużynie Tyszan przeprowadzili między innymi Galant z Jeziorskim, ale świetną interwencją popisał się Rahm. Pod koniec tercji GieKSa grała w przewadze, lecz znów potwierdziło się, że póki co nie jest jej mocna strona.
Początek drugiej tercji to druga kara dla gospodarzy i druga niewykorzystana przewaga przez gości. Spotkanie wciąż było dosyć wyrównane, jednak z czasem przewagę w korzystniejszych sytuacjach zaczęły osiągać Tychy. Szczególnie groźnie było w 26. i 27. minucie kiedy najpierw sytuacji sam na sam nie wykorzystał Szczechura, a następnie Cichy. Kluczowa dla tej tercji była kara Filipa Starzyńskiego w 35. minucie. Kilkanaście sekund przed jej końcem potężny strzał z niebieskiej oddał Yeronov, a zasłonięty Rahm nie miał szans, by odbić krążek, który wpadł do jego bramki. Po 40 minutach Tyszanie prowadzili 1:0.
GieKSa dobrze rozpoczęła trzecią tercję, jednak brakowało odrobiny więcej precyzji, między innymi przy niecelnym uderzeniu Da Costy z klepy, a strzał Pasiuta z ostrego kąta zatrzymał się na poprzeczce. Dobra gra przyniosła efekt w 48. minucie. Po wygranym wznowieniu oddaliśmy strzał z niebieskiej, który został zablokowany, lecz krążek spadł na kij Grzegorza Pasiuta, który oddał szybki strzał z nadgarstka i zaskoczył Johna Murray’a. Szybko mogło być 1:2, ale tym razem bramkarz Tyszan był górą. Obie drużyny dążyły do zdobycia gola dającego prowadzenie jeszcze w regulaminowym czasie gry. Udało się to Tyszanom w 58. minucie. GieKSa popełniła błąd przy tranzycji z tercji ataku do obrony, z krążkiem ruszył Jeziorski i choć mógł próbować podawać, to zdecydował się na strzał i zmieścił gumę między Robinem Rahmem a krótkim słupkiem. Kilkadziesiąt sekund później o czas poprosił Risto Dufva i jednocześnie zdjął bramkarza. Ruch ten nie przyniósł skutku i mecz zakończył się wynikiem 2:1.
GKS Tychy – GKS Katowice 2:1(0:0, 1:0, 1:1)
35:59 Alexander Yeronov (Jarosław Rzeszutko, Adam Bagiński) 5/4
47:57 Grzegorz Pasiut (Miika Franssila, Teddy Da Costa)
57:17 Bartłomiej Jeziorski (Bartłomiej Pociecha)
GKS Tychy: Murray (Lewartowski) – Yeronov, Akimoto, Yefimenko, Komorski, Klimenko – Kotlorz, Bryk, Jeziorski, Galant, Witecki – Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Cichy, Szczechura – Bizacki, Kogut, Bagiński, Rzeszutko, Gościński
GKS Katowice: Rahm (Kieler) – Cakajik, Devecka, Da Costa, Pasiut, Kolusz – Franssila, Wajda, Lahda, Makkonen, Turtiainen – Salmi, Jaśkiewicz, Michalski, Uski, Cimzar – Tomasik, Krawczyk, Krężołek, Starzyński, Paszek
Najnowsze komentarze