Dołącz do nas

Piłka nożna

[ROZMOWA] Zza kulisowa rozmowa z Dariuszem Motałą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po oficjalnej części konferencji do dyspozycji dziennikarzy pozostał dyrektor ds. sportowych Dariusz Motała. W czasie rozmowy, w której uczestniczyła również nasza redakcja szerzej rozwinął on niektóre kwestie związane z transferami oraz rynkiem. Poczytajcie, co poza kamerami miał do powiedzenia nasz dyrektor.

Dla nowych graczy okres testowy zaczyna się dziś.

Motała: Tak, ale trudno nam dziś określić ile on potrwa. Mogą z nami zostać trenować 2 tygodnie, jeśli będzie taka potrzeba to wykorzystamy cały okres, a być może decyzję podejmiemy szybciej.

Co wiemy o nowym zawodniku Serbie?

Wiemy, że grał w II lidze, 94 rocznik, bardzo szybki lewy obrońca. Ma charakterystykę, która nas interesuje. Jest przede wszystkim młody, gra dynamicznie i ofensywnie. W tej rundzie zagrał bodajże 15 meczów w II lidze. Wiążemy z nim nadzieję, ale ze spokojem podchodzimy do temat i chcemy go na razie sprawdzić. Obserwowaliśmy go i wytypowaliśmy go, jako potencjalne wzmocnienie. Jeśli chodzi o ten transfer to wiemy, kogo sprawdzamy, obserwowaliśmy go i na pewno nie podjęliśmy decyzji na podstawie telefonu od managera i filmików na Youtubie. Nie będę ukrywać osobiście nie byliśmy w Serbi, ale mamy swoje kontakty i sprawdziliśmy go bardzo dokładnie, zapewniam jednak, że nie były to filmy od agencji managerskich. W jego przypadku atutem jest to, że mamy czas na jego testy.

Napastnik Motoru to zawodnik Legii?

Grał w Legii, ale jest zawodnikiem Motoru. Chłopak o ciekawej charakterystyce, wysoki o dużym potencjale, strzelił parę goli, ale w końcówce złapał kontuzję kostki. Obserwowaliśmy go od dłuższego czasu. W jego przypadku również plusem jest to, że możemy go przetestować. Skupiamy się również na piłkarzach, którzy są w naszym zasięgu i których możemy pozyskać. Jeśli mamy do wyboru podobnych piłkarzy, których możemy mieć na wypożyczenie a takich, którzy mogą być nasi to wybierzmy tego drugiego. Chcemy zbudować coś trwałego w klubie, co będzie przynosić korzyść dalej. Jeśli dojdzie do wypożyczenia to chcemy mieć zapis o pierwokupie.

Kochański na jaki czas podpisze kontrakt?

Zaproponujemy mu dwu-letnią umowę z opcją przedłużenia najprawdopodobniej. Ta sprawa jest blisko finalizacji, zostały praktycznie sprawy administracyjne. Jak to nastąpi na pewno będzie oficjalny komunikat z klubu. My jesteśmy do niego przekonani i chcemy go w klubie.

Mówił Pan, że propozycje managerów trzeba weryfikować. Zdarzały się „dziwne” propozycje?

My potrzebujemy piłkarzy o konkretnych profilach. Czasem ktoś np. proponuje nam napastnika 170 cm wzrostu szybkiego, podczas gdy my potrzebujemy wyższego i dobrze grającego w polu karnym. Tu już nie chodzi o filmiki z Internetu po prostu czasem nasze potrzeby są inne od proponowanych nam zawodników. Każdy filmik jest początkiem informacji, ale my nie czekamy tylko na sygnał ze strony managerów, działamy również sami i szukamy piłkarzy w obrębie tych profili, które sobie stworzyliśmy.

Nowych zawodników trzeba będzie wykupić?

Na razie nie skupiamy się na tym. Skupiamy się na tym jakie są ich warunki i tutaj mamy jasną informację od nich. W obu przypadkach są to zawodnicy, którzy są w dostępni w naszych możliwościach finansowych.

Był pomysł by wymienić Pietrzaka na któregoś z młodych graczy Wisły?

Wisła ma bardzo dobrych piłkarzy i to jest czołowy klub, nie chcemy jednak by nam ktoś narzucał zawodników.

Jaka by musiała być oferta Wisły by GieKSa powiedziała TAK?

Kwoty nie powiem teraz, bo bardzo cenię Rafała i wiem, jaka jest jego wartość. Jesteśmy otwarci do rozmów tylko te propozycje muszą być realne, bo dla nas Pietrzak przez pół roku również jest dla nas cenny. Przy takich sytuacjach często posługuje się przykładem Lewandowskiego, który został w Dortmundzie i przez pół roku dał jeszcze klubowi dużo dobrego. Dzisiejsza propozycja Wisły i nasze oczekiwania to dwa odległe bieguny.

Czy Pan wie ile ofert ma Goncerz?

Nie wiem szczerze mówiąc. Wiem, że Pietrzak miał trzy oferty.

Drugim po Frańczaku, który był bliski kontraktu był Pielorz co z nim?

Tak mówiłem i nic się nie zmieniło, myślę, że również jesteśmy bliscy tego by przedłużyć kontrakt. Na tą chwilę nie mam sygnału, że Pielorz chciałby odejść z klubu. Rozmawiamy z piłkarzami, bo chcemy wiedzieć, jaki oni mają pomysł na siebie w naszym klubie, jakie mają ambicje.

Ciężko jest na tą chwilę pozyskiwać piłkarzy?

GieKSa wychodzi na prostą i jest marką. Mam nadzieję, że w przyszłości ta opinia o klubie będzie jeszcze lepsza. Szczerze powiedziawszy musimy wykonywać bardzo dużą pracę, jeśli chcemy pozyskać zawodników z niższych lig. W momencie, gdy z zawodnikiem rozmawia klub z ekstraklasy to my, jako klub I ligowy schodzimy mocno na drugi plan. Ciężko niekiedy przekonać zawodnika patrząc na sytuacje zdrowo-rozsądkowo, ekstraklasa w tej chwili jest magnezem i my do tego musimy dążyć. Musimy spędzić dużo czasu na rozmowach i przekonaniu piłkarzy, że w klubie się rozwiną, nie mówiąc już o finansach.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    raflik

    12 stycznia 2016 at 10:11

    Menagerze
    chcemy zawodnikow zdolnych do gry od juz a nie za rok!!!!!
    bierzmy Gwaze Gigolajewa Lovencrisa to sa pilkarze ktorzy maja wolna reke w poszukiwaniu klubów i doswiadczeni

  2. Avatar photo

    pawelas197

    12 stycznia 2016 at 16:11

    jak widac niby jest dobrze a tak naprawde nic sie nie zmienia zero trafnsferow napewno nie wlaczymy sie w poscig za gorna czescia tabeli widac sezon stracony nie ma co sie oszukiwac

  3. Avatar photo

    BOLO

    12 stycznia 2016 at 16:30

    WYDAĆ KASĘ ŻEBY SIĘ PIŁKARZYNA POŚLIZGAŁ TO NIEMA SENSU BO PARU TU JUŻ TAKICH BYŁO I PARU JEST. TA KADRA NIE JEST ZŁA TYLKO GRALI SŁABO .GONZO I TAK NIGDZIE NIE PÓJDZIE A TRZEBA ZACZEKAĆ BO KAŻDY CHCE GRAĆ W EX I DOPIERO JAK NIE WYJDZIE TO ROZWAŻAJĄ OPCJE 1 LIGI WYTRWAŁOŚCI KIBICE.LEPIEJ 1,2 TAKICH CO CHCĄ U NAS GRAĆ NIŻ 5 PO TO ŻEBY CI MIELI GDZIE PRZEZIMOWAĆ .

  4. Avatar photo

    Irishman

    12 stycznia 2016 at 17:39

    No fajnie to wszystko wygląda, fajnie się to czyta i zapewne może przynieść awans w jakiejś tam perspektywie. Pytanie w jakiej, bo autentycznie my już wszyscy mamy TOTALNIE DOŚĆ tej perspektywy, tego gadania, że dajemy sobie ileś tam lat na awans.
    Niestety konkurencja nie śpi, a my kisząc się ciągle w tej I lidze z roku na rok tracimy do niej dystans… Nie chcę tu wyjść na jakiegoś marudę-krytykanta, tym bardziej, że facet bardzo mądrze mówi! Ale osobiście czekam na jakiś sygnał, na konkretny transfer, który pozwoli nam uwierzyć, że już za rok będzie dobrze, a nie dopiero za 2, 3 lata jak ci perspektywiczni piłkarze, których pozyskamy się ograją!

  5. Avatar photo

    ula

    12 stycznia 2016 at 20:59

    BOLO,co do ostatniego zdania,że lepiej 1-2 takich,niż 5,po to,zeby przezimować,to sie zgadzam w 100%,bo przypomnijmy sobie,jak to było,jak przyszli do tego klubu pielorz,ceglarz,bodziony,nawrot,wieczorek i bodaj kujawa,to widać,kto został,tylko pielorz jest dalej z nami,z tego co mi wiadomo to jeszcze ceglarz chyba dojdzie bo widziałam w transferach na 90minut.pl

  6. Avatar photo

    Irishman

    13 stycznia 2016 at 04:21

    No właśnie ULA dobrze, że to przypomniałaś – to są te nasze LETNIE rewolucje kadrowe. Podobnie było i przed bieżącym sezonem. Ściągamy iluś tam piłkarzy i oczekujemy od trenera cudu, że w 3-4 tygodnie zrobi z nich silną drużynę, która będzie trząść ligą! Latem to można ewentualnie dokonać korekt w dobrze funkcjonującej drużynie wkomponowując w nią maksymalnie 2-3 piłkarzy, aby była jeszcze lepsza. ALE ZBUDOWAĆ TRZEBA JĄ ZIMA I PRZEZ RUNDĘ WIOSENNĄ. I ja też zgadzam się z BOLO, że możemy poczekać. A choćby i do końca lutego, byleby pozyskać nie tylko perspektywicznych ale naprawdę dobrych piłkarzy – pod kątem jesiennej walki o awans.

    ps.
    To o czym pisałem, to nie tylko nasza bolączka. Wiele klubów przejechało się na tym, że chciało zbudować drużynę latem. M.in. dlatego polskie drużyny ciągle dostają baty w pucharach europejskich, bo po zakończeniu sezonu oddają najlepszych zawodników. I nawet jak w ich miejsce pozyskują innych, równie dobrych, a nawet lepszych, to nie ma czasu, aby zrobić z nich drużynę. Bo, powtórzę raz jeszcze – DRUŻYNĘ NA JESIEŃ BUDUJE SIĘ ZIMĄ!

  7. Avatar photo

    pawelas197

    13 stycznia 2016 at 17:03

    tu chodzi o to aby znalesc zdolnych co chca cos osiagnac w pilce a nie tych co juz chca pokopac do emerytury szukac trzeba w 2.3 ligach

  8. Avatar photo

    Mecza

    16 stycznia 2016 at 00:37

    Do Raflik, chyba jesteś managerem Gigołajewa bo każdy Twój wpis to on. Lovrencsics? Dlaczego nie Hamalainen skończył mu się kontrakt i szukał klubu? Nawet w Football Manager mając miliony euro budżetu nie ściągniesz pewnych zawodników do niższej ligi. Panie Motała w pewnej kwestii się z Panem nie zgodzę. My musimy już w rundzie rewanżowej znaleźć następcę Pietrzaka aby wystartować w nowym sezonie z mocną stroną lewej obrony. Awansu i spadku nie będzie. Po co nam Pietrzak na wiosnę? Będzie tylko pobierał pensje i blokował ogrywających się a on sam chciałby od razu zaistnieć w Wiśle.Lepiej przetestować 5 młodych i stracić kilka bramek i wybrać faceta nie do przejścia na tej pozycji. W końcówce poprzedniego sezonu grał Pitry po 80, 90 minut pytam po co jak nie planowano przedłużenie kontraktu? Bętkowski siedział na ławie a teraz zesłali go. Gdyby zagrał kilka ostatnich meczów od 1 do 90 minuty być może w tym sezonie byłby kreatywnym, wartościowym pomocnikiem (na siłę Iwana by nie ściągali, wcześniej kontraktując Burego) Panie Motała sytuacji z Lewandowskim (ale Pietrzak)w Dortmundzie nie możemy porównywać. Nasuwa mi się myśl że zarząd chroniąc swój tyłek (z pominięciem dobra klubu) woli mieć Pietrzaka na wypadek bardzo złych wyników na wiosnę. Tak samo Pitry, niech gra i gromadzi punkty dla zarządu bo młody ma jeszcze czas. Ja wolę zając 14 miejsce młodzieżą niż 5 drogimi „gwiazdami” których za chwilę nie będzie. Jeśli spadniemy na 14miejsce na koniec będzie dym w klubie przez presję z trybun. Przyjdzie nowa władza, nowy trener itd. i znowu od początku, poczekamy 3-4 lata. Pietrzak, Goncerz? Grzesiu jeśli się wahasz lepiej abyś teraz odszedł. Ja chcę aby GKS KATOWICE awansował z takim potencjałem młodych zawodników do EX, że tam powalczymy a nie spadniemy w pierwszym sezonie znowu do 1 ligi. Musimy mieć wyrównaną kadrę po awansie a nie 1,2 zawodników na których się cała gra opiera którzy są myślami gdzieś indziej. Rozpisałem się ale źle to wygląda. Wierzę w Motałę, Brzęczka ale nie w Zarząd. PANOWIE, ZBUDUJCIE WIOSNĄ ZESPÓŁ KTÓRY W 2016/2017 DA NAM AWANS I NIE PRZEJMUJCIE SIĘ GWIZDAMI Z TRYBUN NA WIOSNĘ GDY NIE BĘDZIE WYNIKU PO BŁĘDACH MŁODZIEŻY, NORMALNY KIBIC ZROZUMIE.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga