Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Marcin Burkhardt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zespół Gryfa Wejherowo, mimo iż jest zbudowany głównie z bardzo młodych zawodników, posiada w swoich szeregach piłkarza, którego kojarzy chyba każdy kibic piłkarski w Polsce. Tym zawodnikiem jest 10-krotny reprezentant Polski Marcin Burkhardt, który trafił do klubu z Pomorza w letnim oknie transferowym z Legionovii Legionowo.

Popularny „Bury” aktualnie znajduje się już u schyłku swojej kariery, łącząc granie z funkcją asystenta trenera Łukasza Kowalskiego w Gryfie. Sam zawodnik nie ukrywa, że naturalnie kolejnym etapem w jego przygodzie z piłką będzie ławka trenerska, intensywnie się do tej roli przygotowując poprzez staże i kursy. W zeszłym roku odbył, chociażby staż w akademii Realu Madryt. W bieżącym sezonie w barwach Gryfa Wejherowo rozegrał 14 spotkań w lidze i 2 w Pucharze Polski. Spędził w sumie na murawie 769 minut, ale nie udało mu się zdobyć ani jednej bramki lub nawet zaliczyć asysty.

Kariera w pigułce

Kariera Marcina Burkhardta jest typowym przykładem zmarnowanego talentu praktycznie na własne życzenie. Nie chodzi tu już nawet o alkohol, przez który zwłaszcza na początku swojej piłkarskiej drogi miał problemy ten piłkarz, ale o poparcie swojego nieprzeciętnego talentu ogromem pracy na treningach. Sam zawodnik przyznaje nie raz w wywiadach, że należał do leniwych zawodników i nigdy za specjalnie się na zajęciach nie przemęczał. Wielka szkoda, bo podczas pierwszych sezonów na boiskach ekstraklasy w barwach Amiki Wronki Burkhardt wyróżniał się na tle innych zawodników wyszkoleniem technicznym, czy też świetnie ułożoną lewą nogą. Swego czasu pracujący z nim w Legii Dariusz Wdowczyk stwierdził nawet, że „Bury” posiada najlepszą lewą nogę w całej lidze.

Właśnie z Legią Warszawa Marcin Burkhardt święcił swoje największe tryumfy. Z tym zespołem zdołał sięgnąć po Mistrzostwo Polski w 2006 roku oraz krajowy puchar dwa lata później. Zapisał się także w historii „wojskowych jako ostatni zawodnik, któremu dane było występować z numerem 10 na koszulce. Warszawski klub zastrzegł w 2006 roku „dyszkę”, by uhonorować tym samym klubową legendę, czyli Kazimierza Deynę.

Po opuszczeniu Legii Warszawa zdecydował się na wyjazd do Szwecji I transfer do zespołu IFK Norrkoping, co miało być tylko pierwszą stacją w jego drodze do gry w lepszej zachodniej lidze. Jak to często jednak bywa, oczekiwania nijak mają się do brutalnej rzeczywistości i pobyt w Skandynawii był początkiem rozmieniania na drobne tak dobrze przecież zapowiadającej się wcześniej kariery. Co prawda udało mu się jeszcze później sięgnąć po Puchar Polski z Jagiellonią i Puchar Bułgarii z Czerno More Warna, ale zawodnik miał ogromne problemy z tym, by zadomowić się w jakimś klubie na dłużej, zmieniając bardzo często kluby i ligi. Podczas swojej kariery poza Polską zwiedził 5 różnych państw, dzięki czemu można go nawet nazwać piłkarzem obieżyświatem.

Jego dorobek i osiągnięcia sportowe to zdecydowanie za mało jak na potencjał i talent, który drzemał w jego osobie.

Kilka ciekawostek…

„Koń Trojański”

Marcin Burkhardt po raz pierwszy wpadł w poważne tarapaty, będąc wraz z Amiką Wronki na zgrupowaniu w Austrii. Został przyłapany przez trenera Macieja Skorżę na piciu piwa w pokoju hotelowym, co poskutkowało automatycznym odesłaniem zawodnika do Polski, a następnie przesunięciem do zespołu rezerw. Wtedy niespodziewanie po popularnego „Burego” zgłosiła się warszawska Legia, składając ofertę rocznego wypożyczenia. Działaczom Amiki było na rękę jak najszybsze pozbycie się niesfornego pomocnika i oferta została niezwłocznie przez nich zaakceptowana. Włodarze klubu z wielkopolski śmiali się później, że podsunęli Legii „Konia Trojańskiego”, który rozwali im całą drużynę od środka. Marcin Burkhardt obronił się jednak przed tą „szyderą” w najlepszy możliwy sposób, mając spory wkład w zdobycie przez Legię mistrzostwa polski w sezonie 2005/06. Po zakończeniu sezonu „wojskowi” zdecydowali się wykupić pomocnika z Amiki Wronki za 600 tysięcy euro.

Mogła być Hiszpania

Pozostając w klimatach transferowych, warto tu wspomnieć o ofercie dla Burkhardta z zespołu Primera Division, gdy miał on zaledwie 19 lat. Amica Wronki rywalizowała wtedy z hiszpańską Malagą w rozgrywkach Pucharu UEFA. Klub z wielkopolski odpadł po przegranej w dwumeczu 2:4, ale Marcin Burkhardt zaprezentował się na tyle dobrze, że po spotkaniu rewanżowym włodarze andaluzyjskiego klubu złożyli za niego konkretną ofertę. Oscylowała prawdopodobnie w granicach 2 milionów euro. Włodarze Amiki zdecydowali się jednak zażądać o wiele wyższej kwoty, co doprowadziło do zerwania rozmów ze strony Hiszpanów. Bardzo ciekawe jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby jednak ten transfer doszedł ostatecznie do skutku. Tak jedno jest pewne, że włodarze Amiki stracili sporo pieniędzy, bo jak wiemy 3 lata później sprzedali Burkhardta Legii za wiele niższą kwotę odstępnego.

Reprezentacja Polski

Jak wspomniałem na wstępie do tego tekstu, Marcin Burkhardt miał okazję 10-krotnie występować w koszulce z orzełkiem na piersi. Na jego dorobek składają się 2 mecze w ramach eliminacji do Euro 2004, a także 8 meczów towarzyskich. W sumie udało mu się zdobyć jedną bramkę. Było to w spotkaniu przeciwko Malcie, wygranym przez Polskę 4:0. Burkhardt wykorzystał złe wybicie maltańskiego bramkarza i strzałem z pierwszej piłki z dość dużej odległości wpakował piłkę do bramki (gol od 2:40):

.
Występy Marcina Burkhardta przeciwko GieKSie

Historia rywalizacji popularnego „Burego” z naszym klubem ma już 17 lat. Ta naprawdę długa historia spotkań liczy aż 12 meczów i jest bardzo wyrównana.

Marcin Burkhardt pięciokrotnie wychodził zwycięsko z potyczek z GieKSa, a cztery razy musiał uznać jej wyższość. Po raz pierwszy zagrał on przeciwko GieKSie w barwach Amiki Wronki w 18. kolejce Ekstraklasy w sezonie 2001/02. 18-letni wówczas pomocnik wszedł na boisko dopiero w 85 minucie meczu, zmieniając Marka Zieńczuka, a jego zespół pokonał GKS aż 4:0.

Co ciekawe Marcin Burkhardt w trakcie swojej kariery stawał naprzeciw nam na trzech różnych poziomach rozgrywkowych (Ekstraklasa, 1 liga i 2 liga), a także w rywalizacji o Puchar Polski.

Historia rywalizacji “Burego” z GKS-em Katowice:

2001/02
Amica Wronki – GKS Katowice 4:0 (grał 5 minut)

2002/03
Amica Wronki – GKS Katowice 0:1 (grał 90 minut)
GKS Katowice – Amica Wronki 1:1 (grał 61 minut)

2003/04
PP: GKS Katowice – Amica Wronki 3:0 (grał 71 minut)
PP: Amica Wronki – GKS Katowice 1:1 (grał 61 minut)
Liga: Amica Wronki – GKS Katowice 4:0 (grał 67 minut + gol)
Liga: GKS Katowice – Amica Wronki 0:0 (grał 65 minut)

2004/05
GKS Katowice – Amica Wronki 1:4 (grał 90 minut + asysta)
Amica Wronki – GKS Katowice 1:0 (grał 78 minut + żółta kartka)

2013/14
Miedź Legnica – GKS Katowice 3:0 (grał 74 minuty + asysta)

2016/17
Pogoń Siedlce – GKS Katowice 0:1 (grał 30 minut)

2019/20
Gryf Wejherowo – GKS Katowice 0:2 (grał 25 minut)

Bilans: 5 wygranych, 3 remisy i 4 porażki (717 minut, 1 bramka, 2 asysty i żółta kartka)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga