Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod lupą: Marcin Radzewicz

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W tym tygodniu bierzemy pod lupę niezwykle doświadczonego zawodnika, ba najstarszego w całej lidze! Marcin Radzewicz 30 czerwca bieżącego roku skończył 40 lat, ale w dalszym ciągu stanowi ważne ogniwo KKS-u Kalisz. W tym sezonie drugiej ligi wystąpił we wszystkich 11 spotkaniach i zanotował dwie asysty.

Marcin Radzewicz w swojej niezwykle bogatej karierze rozegrał już ponad 400 spotkań na szczeblu centralnym i dalej nie powiedział swojego ostatniego słowa. Zawodnik o charakterystycznej rudej czuprynie przez lata wyróżniał się w Ekstraklasie doskonale ułożoną lewą nogą, a także ponadprzeciętną szybkością oraz wydolnością. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce spędził 8 sezonów, reprezentując barwy takich klubów jak: Odra Wodzisław Śląski, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Piast Gliwice i Polonia Bytom. W sumie w Ekstraklasie rozegrał 188 spotkań, w których zdobył 11 bramek i zanotował 14 asyst. Kolejne lata spędził głównie na boiskach pierwszej i drugiej ligi, gdzie występował w Arce Gdynia, GKS-ie Tychy i Polonii Bytom. Od dwóch lat przywdziewa koszulkę KKS-u Kalisz, który prawdopodobnie będzie jego ostatnim przystankiem w profesjonalnej karierze.

Kręta droga do Ekstraklasy

W Ekstraklasie zadebiutował stosunkowo późno, bo dopiero w wieku 23 lat. Zanim tam trafił, musiał przebijać się przez kilka klubów w niższych ligach. Wychowanek Górnika Jastrzębia Zdrój po odejściu z rezerw Odry Wodzisław Śląski w 1999 roku miał poważne problemy, by zagrzać na dłużej miejsce w jakimś klubie. W niespełna 3 lata zwiedził takie kluby jak: Górnik MK Katowice, Bogmar Ceramed Bielsko-Biała, Rozwój Katowice i rodzimy Górnik Jastrzębie. W żadnym z tych klubów nie potrafił przebić się na stałe do pierwszego składu i w pełni pokazać swoich umiejętności. Z relacji Roberta Pisarskiego ówczesnego kolegi z Ceramedu Bielsko-Biała można wywnioskować, że głównym powodem niepowodzeń popularnego „Radzy” na początku jego przygody z piłką była dość chimeryczna postawa na boisku:

-” Trener Borecki dawał mu szansę, ale Radzewicz był wtedy piłkarzem nieobliczalnym. Raz potrafił zagrać super, a raz zepsuć prostą piłkę “

Dopiero transfer do trzecioligowego Piasta Gliwice z Górnika Jastrzębie w 2002 roku okazał się punktem zwrotnym w karierze Radzewicza. 22-letni Skrzydłowy imponował świetną formą od początku sezonu i walnie przyczynił się do awansu Gliwiczan do drugiej ligi. Radza w tamtym sezonie wykręcił kapitalne liczby. Zdobył 6 goli i zanotował aż 14 asyst. W sumie Piast zdobył w tamtej kampanii 54 bramki, a Radzewicz miał udział przy prawie 40% z nich.

W Gliwicach stało się jasne, że będzie piekielnie trudno zatrzymać Radzewicza w ich klubie. Latem 2003 roku rudowłosym zawodnikiem zainteresowane było już niemal pół Ekstraklasy(!), w tym GKS Katowice. Ofert było naprawdę dużo, co potwierdzał w swoich późniejszych wypowiedziach sam zawodnik:

-” Telefon dzwonił niemal codziennie. Czasami nie wiedziałem już, kto do mnie telefonuje. Jednak to oczywiście przyjemne móc wybierać w tylu ofertach”.

Radzewicz spośród wielu propozycji poważnie rozważał jedynie te z Amiki Wronki i Odry Wodzisław. Oferta z klubu z Wielkopolski była oczywiście atrakcyjniejsza pod względem finansowym, ale za Odrą przemawiała znów możliwość regularnych występów i osoba trenera Ryszarda Wieczorka, z którym miał już możliwość pracować kilka lat wcześniej.
Ostatecznie popularny „Radza” wybrał Wodzisław Śląski, co jak się później okazało było bardzo dobrą decyzją.

Reprezentacja

Radzewicz w swoim pierwszym sezonie na boiskach Ekstraklasy z marszu stał się jednym z objawień rozgrywek. Jednak chyba nawet w najśmielszych snach nie mógł sobie wymarzyć, że ledwie po kilku miesiącach od pojawienia się w Ekstraklasie otrzyma powołanie do Reprezentacji Polski. 3 grudnia 2003 roku Paweł Janas zdecydował się na dwa dodatkowe powołania do kadry przebywającej na zgrupowaniu na Malcie w związku z problemami zdrowotnymi Mirosława Szymkowiaka i Macieja Żurawskiego. Jedno z tych extra-powołań trafiło właśnie do Marcina Radzewicza.

Na Malcie reprezentacja miała rozegrać dwa spotkania Towarzyskie: z Maltą i Litwą. Paweł Janas już w pierwszym meczu, w którym Polska mierzyła się z gospodarzami (Malta), dał szansę debiutu 23-letniemu skrzydłowemu. Radza pojawił się na boisku w 74. minucie, zastępując na nim Patryka Rachwała. Zaledwie 8. minut po zameldowaniu się na placu gry przeprowadził dobrą akcją lewą stroną, którą zakończył podaniem w pole karne do Adriana Sikory, któremu nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do siatki. Rywal, co prawda nie był za specjalnie wymagający, ale Radzewicz zaliczył debiut marzenie. Zapisał sobie asystę, a Polska gładko rozbiła Maltę 4:0.

.
Marcin Radzewicz 3 dni później w meczu z Litwą otrzymał szansę występu w podstawowej jedenastce. Rozegrał 77 minut, po czym został zmieniony przez Łukasza Surmę. Był to niestety jego drugi, a zarazem ostatni występ z orzełkiem na piersi. Jego kariera reprezentacyjna była więc bardzo krótka, ale z pewnością nie jeden zawodnik może mu pozazdrościć tego 2A przy jego nazwisku.

Piękne bramki

Marcin Radzewicz może w swojej karierze nie zdobył jakiejś oszałamiającej liczby bramek, ale jak już trafiał do siatki, to przeważnie były to trafienia warte obejrzenia co najmniej kilku powtórek. Z dostępnych bramek w internecie pozwoliłem sobie wybrać jego TOP 3 bramek w karierze:

3. Piast Gliwice – ŁKS Łódź (2008/09)

.
2. Korona Kielce – Polonia Bytom (2010/11)

.
1. Arka Gdynia – Cracovia Kraków (2012/13)

.
Mecze przeciwko GieKSie

Historia występów Marcina Radzewicza w meczach przeciwko GKS-owi Katowice jest niezwykle bogata i sięga daleko w przeszłość. Pierwsza taka rywalizacja miała miejsce aż 17 lat temu na szczeblu Ekstraklasy, kiedy reprezentował barwy Odry Wodzisław. Sobotnie spotkanie dla Radzewicza będzie w sumie już piętnastym przeciwko GieKSie, a ósmym na Bukowej. Jak dotąd korzystniejszy bilans jest po stronie defensora KKS-u Kalisz, który średnio, z co drugiego meczu z GKS-em wychodzi zwycięsko.

Radzewiczowi tylko raz udało się zdobyć bramkę w starciu z GieKSą. Miało to miejsce w 2016 roku, gdy reprezentował barwy GKS-u Tychy. Gol ten był niezwykle ważny, bo zadecydował o wygranej tyszan. Radzewicz zanotował wówczas wejście smoka, wpisując się na listę strzelców zaledwie 5 minut, po pojawieniu się na boisku.

.
Wszystkie spotkania:

2003/04
GKS Katowice – Odra Wodzisław 2:0 (grał 90 minut)
Odra Wodzisław – GKS Katowice 1:0 (grał 90 minut + żółta kartka)

2004/05
Groclin Grodzisk Wlkp. – GKS Katowice 3:2 (grał 45 minut)
GKS Katowice – Groclin Grodzisk Wlkp. 1:3 (grał 7 minut)

2011/12
GKS Katowice – Arka Gdynia 0:0 (grał 90 minut)
Arka Gdynia – GKS Katowice 1:1 (grał 45 minut)

2012/13
Arka Gdynia – GKS Katowice 1:2 (grał 45 minut)
GKS Katowice – Arka Gdynia 1:2 (grał 81 minut + asysta)

2013/14
GKS Katowice – Arka Gdynia 2:0 (grał 90 minut)
Arka Gdynia – GKS Katowice 3:0 (grał 90 minut)

2014/15
GKS Katowice – GKS Tychy 2:0 (grał 28 minut)

2016/17
GKS Tychy – GKS Katowice 1:0 (grał 24 minuty + bramka)
GKS Katowice – GKS Tychy 3:0 (grał 60 minut)

2017/18
GKS Tychy – GKS Katowice 1:0 (grał 16 minut)

Bilans: 7 zwycięstw, 2 remisy, 5 porażek (801 minut, bramka, asysta i żółta kartka)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga