Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Siatkarze GKS-u ustąpili dopiero w tie-breaku – przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Drużyny piłkarskie GieKSy zakończyły rundę jesienną sezonu 2021/22. Trwa podsumowanie rozegranych do tej pory spotkań oraz ustalanie przygotowań i sparingpartnerów. Na weszlo.com obszerny wywiad z trenerem piłkarzy Rafałem Górakiem – zapraszamy do lektury całości stronie weszlo, gieksa.pl przytacza tylko fragmenty…

Siatkarze w ubiegłym tygodniu rozegrali jedno spotkanie, z Projektem Warszawa ulegając 2:3. Kolejne spotkanie zespół zagra z PGE Skrą Bełchatów, na wyjeździe. Mecz rozpocznie się w piątek 17 grudnia o godzinie 20:30.

Ze względu na stwierdzone zakażenia wirusem SARS-CoV-2 u dwóch hokeistów GieKSy i nałożone kwarantanny na następnych ośmiu, spotkania które drużyna miała rozegrać w tym tygodniu zostały przełożone: na 17 grudnia (z Re-Plast Unią Oświęcim) oraz na 30 grudnia (z Tauron Podhale Nowy Targ). Zarząd klub podjął decyzję o czasowym zawieszeniu treningów zespołu.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Tarnovia wycofuje się z ligi

Nie takiego prezentu mikołajkowego spodziewały się zawodniczki Tarnovii. Przed godziną Polskę obiegła wieść, że tegoroczny beniaminek zostaje wycofany z rozgrywek Ekstraligi.

Jako pierwszy informację podał serwis TEMI. Z informacji zamieszczonej w tekście dowiadujemy się, że zespół zostaje wycofany z powodów finansowych.

[…] Tarnovia po rundzie jesiennej zajmowała dziesiąte miejsce, zdobywając 9 punktów. Bilans spotkań to trzy zwycięstwa i osiem porażek, a bramkowy 13-40.

 

Tarnovia jednak zagra wiosną w Ekstralidze?! “Wyjść jest kilka”

W tym tygodniu nic nie emocjonuje w naszym kraju kibiców kobiecej piłki jak informacja o wycofaniu z rozgrywek Ekstraligi Tarnovii Tarnów. Okazuje się, że informacja przekazana przez prezes Magdalenę Pasek może okazać się zbyt pochopna i zespół z Małopolski zobaczymy wiosną w akcji na najwyższym poziomie.

[…] Okazuje się jednak, że rezygnacja z gry w elicie wcale nie musi dojść do skutku. O wszystkim mogą zadecydować… pieniądze. Nowe fakty przedstawił w tej sprawie Mateusz Miga na łamach TVP Sport. Na ich stronie internetowej czytamy bowiem, że w przypadku wycofania Tarnovii z Ekstraligi, klub musiałby oddać do Polskiego Związku Piłki Nożnej pierwszą transzę finansowego wsparcia, jakie od poprzedniego sezonu gwarantuje PZPN. Beniaminek otrzymał już z piłkarskiej centrali 50 tysięcy złotych, a drugie tyle dostałby w przypadku dalszej gry, w rundzie wiosennej. Jeśli faktycznie tarnowski klub wycofa się dalszej rywalizacji w tym sezonie, będzie zmuszony do oddania PZPN-owi wyżej wymienionej sumy. To w przypadku klubu, którego jednym z powodów upadku mają być rzekomo finanse, może okazać się ogromnym problemem. Warto także dodać, że tarnowski klub wysłał do Związku prośbę o zwolnienie z obowiązku zwracania tej kwoty, co jednak formalnie będzie niemożliwe.

Co więcej, ogromne zdziwienie wzbudza termin publikacji oświadczenia o wycofaniu drużyny z rozgrywek. Na podjęcie takiej decyzji, klub ma bowiem jeszcze sporo czasu, w którym można było postarać się o pozyskanie finansów na dalsze funkcjonowanie zespołu

[…] – Na jakiej podstawie klub twierdzi, że nie starczy pieniędzy, skoro magistrat nie zdecydował jeszcze o podziale środków na nowy rok? Od pani prezes dostaliśmy informację, że przy rozdziale miejskich środków będziemy w pierwszym koszyku, a więc można spodziewać się, że dotacja będzie przyzwoita. Klub spożytkował już pierwszą transzę od PZPN w postaci 50 tysięcy złotych. W jaki sposób? Nie wiem, ale przecież na wiosnę była zaplanowana druga rata od PZPN, w takiej samej kwocie. Do tego są sponsorzy. Część z nich przelała już pieniądze na drużynę kobiet za cały sezon i teraz czują się oszukani. Niektórzy twierdzą, że gdyby wiedzieli o problemach, byliby w stanie trochę dołożyć. Uważam, że za nami dobry rok, w którym otrzymaliśmy największą dotację w historii. Było biednie, jak na warunki Ekstraligi, ale łączyliśmy koniec z końcem – dodał w tym samym artykule trener tarnowianek, Michał Jarząb.

[…] Na chwilę obecną trudno przewidzieć jaki będzie finał tej sprawy. Kapitan beniaminka Ekstraligi, Katarzyna Tyrek zaznaczyła, że zespół chciałby grać dalej, jednak nie wie czy stanie się to pod szyldem Tarnovii, bowiem zaistniała sytuacja spowodowała, że wiele zawodniczek nie chce już mieć z tym klubem wiele wspólnego. Piłkarka dziesiątej obecnie siły Ekstraligi nie wyklucza jednak pozostania w dotychczasowych barwach.

– Wyjść jest kilka. Jeśli klub nie jest w stanie podołać finansowo, a nie chce robić krzywdy drużynie to można porozmawiać z innym podmiotem. Pójść do innego klubu, nawet w gminie Tarnów. No chyba, że celem było po prostu zniszczenie tego zespołu – zakończył trener Michał Jarząb.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice, Zagłębie Sosnowiec, GKS Tychy, Skra, GKS Jastrzębie i Podbeskidzie po półmetku. Kto dobrze wypadł, kto zawiódł? PODSUMOWANIE

[…] GieKSa po awansie w czterech pierwszych spotkaniach nie zdobyła kompletu punktów. Udało się to w 5. kolejce z Zagłębiem Sosnowiec po wygranej 3:2. Jednak potem katowiczanie doznali trzech porażek z rzędu, tracąc aż 11 bramek (przy trzech strzelonych). Ekipa trenera Rafała Góraka z czasem okrzepła w pierwszoligowych realiach i zaliczyła serię sześciu spotkań bez przegranych (zakończoną w Łodzi z ŁKS-em 0:1). Przed porażką przy Bukowej z Miedzią 2:3, GieKSa była niepokonana u siebie od czterech meczów (trzy zwycięstwa). Na koniec roku w Barbórkę katowiczanie zdobyli jeszcze stadion Podbeskidzia, w dobrych humorach udając się na zimowy odpoczynek.

 

sportdziennik.com – Filip Szymczak: Apetyt miałem na więcej

Rozmowa z Filipem Szymczakiem, 19-letnim napastnikiem wypożyczonym z Lecha Poznań do GKS-u Katowice.

Wygrana 2:1 z Podbeskidziem po pańskim dublecie – trudno było o lepszy scenariusz na zakończenie rundy jesiennej?

Filip SZYMCZAK: – Satysfakcja była duża – przede wszystkim dlatego, że odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, którego długo szukaliśmy. To pozytywny sygnał na przyszłość. Wiemy też, jaka była otoczka tego meczu. Trzeba wspomnieć o naszych kibicach. Cieszę się, że mogę reprezentować barwy takich klubów. W niedzielę oglądałem mecz Lecha w Lubinie, z Poznania przyjechało mnóstwo kibiców – tak jak w Bielsku-Białej był pełen sektor z Katowic. Graliśmy w Barbórkę, a jesteśmy przecież Górniczym Klubem Sportowym. Jako chłopak z Wielopolski coś tam wcześniej oczywiście słyszałem, ale dopiero będąc na miejscu, w Katowicach, poczułem ten klimat. Co do samej gry – wierzę, że w przyszłości będzie wyglądała jeszcze lepiej. Są rezerwy. GKS to klub, który rozwija się, ma ambicje wyższe niż miejsce w tabeli, które zajmujemy.

[…] Sześć goli to dorobek, z którego jest pan zadowolony?

Filip SZYMCZAK: – Na samym starcie muszę zaznaczyć, że I liga jest może nie tyle specyficzna, co ciężka, mocna fizycznie, w której występuje duża waleczność, a to mój pierwszy sezon na tym poziomie. Wcześniej grałem w II lidze i ekstraklasie. Są pewne różnice, dlatego potrzebowałem trochę czasu, by się z I ligą oswoić. Dużo od siebie wymagam, dlatego nie ma co ukrywać: był apetyt na jeszcze lepsze liczby. Pamiętam mecz ze Stomilem, w którym zdobyłem dwie bramki, tyle że z minimalnych spalonych i cofnięto mi je po VAR-ze. Szanuję to, co mam, ale mam nadzieję, że ten dorobek zostanie jeszcze powiększony.

Czy dużo nauczył się pan przez pół roku gry w GieKSie?

Filip SZYMCZAK: – Zostałem wypożyczony do Katowic, by regularnie grać. Widzimy, co dzieje się w Lechu – to sezon mistrzowski, dlatego uważam, że moja szansa tam na regularną grę w ekstraklasie byłaby niewielka. Ktoś może powiedzieć, że zrobiłem krok do tyłu, odchodząc do I ligi, ale patrzę na to wręcz przeciwnie. Chodziło o mój dalszy rozwój, a w młodym wieku najważniejsza jest regularna gra. Różnica w stylu i funkcjonowaniu na boisku między Lechem a GKS-em musi być, nie ma co ukrywać. Lech rok w rok chce narzucać rywalom swoje warunki, dominować. Jesteśmy świadomi, że dla GieKSy to trochę taki sezon przejściowy – cieszę się, że jestem jego częścią – dlatego nie brakowało meczów, w których nie byliśmy faworytem, oddawaliśmy przeciwnikowi pole, ustawiając się w średniej albo niskiej obronie. Wiele nauczyłem się w poruszaniu w defensywie, między formacjami, co na pewno zaprocentuje w przyszłości. Nigdy też nie grałem w ustawieniu na dwie „dziesiątki” i jednym napastnikiem. Wcześniej drużyny, w których występowałem, zawsze miały też nominalnych skrzydłowych, a w GKS-ie przeszliśmy na wahadła. Te doświadczenia z gry w innym systemie będą dla mnie bardzo cenne.

[…] Idzie pan drogą Kamila Jóźwiaka, czy Tymoteusza Puchacza, dla których wypożyczenie z Poznania do Katowic było trampoliną do kariery.

Filip SZYMCZAK: – Po prostu wychodzę na boisko i staram się robić to, co potrafię. Czasem było lepiej, czasem gorzej, a bagaż doświadczeń z pierwszego półrocza w Katowicach biorę ze sobą i wierzę, że mi w przyszłości pomoże. Nie narzucam sobie presji. Przed wypożyczeniem rozmawiałem z chłopakami, bo zależało mi na jak najlepszym miejscu do rozwoju. Otoczka wokół Lecha i GKS-u pewnie nie jest taka sama, ale zbliżona do siebie. Naprawdę wiele się w Katowicach przez te miesiące nauczyłem, czuję się tu komfortowo, w klubie panuje rodzinna atmosfera. „Puszka” wypowiadał się pozytywnie o klubie, a gdyby w przyszłości ktoś zapytał mnie, to też polecę GKS. Złego słowa nie powiem.

Wraz z Patrykiem Szwedzikiem mieliście rywalizować jako młodzieżowcy, a w końcówce rundy obaj ciągnęliście ofensywę GieKSy. Zaskoczenie, że tak się rozwinął?

Filip SZYMCZAK: – Nie jestem w szoku. Patryk to bardzo fajny chłopak. Pamiętajmy, że na początku sezonu miał problemy zdrowotne, ale na treningach było widać, że idzie do przodu. Cieszę się jego szczęściem. Jest starszy o rok, obaj jako młodzi dajemy coś ofensywie GKS-u, mamy najwięcej bramek, złapaliśmy fajny kontakt, bo dogadujemy się też poza boiskiem. Musieliśmy się poznać, dotrzeć, ale z meczu na mecz nasza współpraca wyglądała lepiej. Trzymam za niego kciuki.

[…] Lech ma możliwość skrócenia pańskiego wypożyczenia już tej zimy. Czy to właściwy moment, by – zapytać, czy zostanie pan w Katowicach na rundę wiosenną?

Filip SZYMCZAK: – W najbliższej przyszłości to się wyjaśni. Pewne opcje są, zatem nie będę spekulował i niczego deklarował.

 

Dni pełnej laby

Dwa zgrupowania, dziewięć sparingów – to plany pierwszoligowego beniaminka z Bukowej na zimowy okres przygotowawczy.

[…] Drużyna spotykała się do środy. Na katowickiej AWF oraz u klubowych fizjoterapeutów dokonano kompleksowego podsumowania motorycznego piłkarzy, każdy z nich odbył też tradycyjną indywidualną rozmowę z trenerem Rafałem Górakiem. W zespole nie zapowiada się na większe zmiany – rozstać mogą się pojedyncze osoby z grona tych, którzy grali najmniej. Teraz przed zespołem 10 dni pełnej laby, podczas których mają zresetować się przy niewielkiej fizycznej aktywności. Już za tydzień, 18 grudnia, zaczną się mocne treningi indywidualne według przygotowanych rozpisek. Na Bukowej ponownie zawodnicy spotkają się 6 stycznia – w na tyle dobrej formie, by przejść kolejne motoryczne testy.

Zimą, jak to w ostatnich latach bywało, GKS zaliczy dwa zgrupowania. Jedno, krótkie, 3-dniowe – odbędzie się tradycyjnie w Bielsku-Białej, podczas którego drużyna w ramach treningu wbiegnie na Klimczok. Miejscem tego drugiego, 6-dniowego, też będzie Bielsko-Biała. Przy Bukowej mówią wprost, że na zagraniczne wojaże o tej porze roku jeszcze przyjdzie czas. Na okres przygotowawczy zaplanowano 9 sparingów, w tym próba generalna z ligowym rywalem, Odrą Opole. Prócz tego GieKSę sprawdzą też I-ligowcy z Jastrzębia i Bielska-Białej, krakowscy II-ligowcy Garbarnia i Hutnik, III-ligowcy LKS Goczałkowice, Rekord Bielsko-Biała i Pniówek Pawłowice oraz IV-ligowy Ruch Radzionków, z którym katowiczanie mierzyli się już podczas rundy jesiennej, wygrywając 6:0. Wiosna dla podopiecznych Rafała Góraka zacznie się od dwóch wyjazdów: 26 lutego do Nowego Sącza i 5 marca do Sosnowca, a na Bukową wrócą tydzień później, podejmując Chrobrego Głogów.

 

weszlo.com – Gdybyśmy nie zmienili kierunku, ten zespół poszedłby na rzeź

GKS Katowice rozegrał jesienią dwie zupełnie inne części. W pierwszej był chłopcem do wpuszczania goli, w drugiej stał się wyrachowany i trudny do pokonania dla każdego przeciwnika. Wszystko dzięki konkretnym zmianom wprowadzonym przez Rafała Góraka i jego sztab. Całościowo dało to w miarę spokojną sytuację przed wiosną w I lidze. Rozmawiamy ze szkoleniowcem śląskiego beniaminka. Co zmienił w grze swojej drużyny i dlaczego działo się to z dnia na dzień? Co mogło zgubić jego piłkarzy na początku sezonu? Czy mecz ze Stomilem traktował jako grę o posadę? W jakich okolicznościach obejrzał pierwszą czerwoną kartkę w karierze trenerskiej i czego mu brakuje u sędziów? Co GKS Katowice udowodnił jesienią jeśli chodzi o politykę transferową? Dlaczego w kadrze zespołu są sami Polacy? Co najbardziej stresowało Góraka wiosną, gdy ważyły się losy awansu na zaplecze Ekstraklasy? Zapraszamy.

20 meczów, 23 punkty, trzynaste miejsce w tabeli – nie jest to szczególny powód do dumy, ale biorąc pod uwagę pierwszą część jesieni w waszym wykonaniu i tak dobrze kończycie rok.

Dokładnie. Zdecydowanie najtrudniejszy był dla nas okres od 6. do 10. kolejki. Sam start mieliśmy całkiem niezły. Punktowo może nie było tego widać, ale przegraliśmy wtedy tylko raz i graliśmy z ułańską fantazją. Na dłuższą metę okazało się to niebezpieczne. Po pierwszych dziesięciu meczach wiedzieliśmy, że znajdujemy się w trudnym położeniu.

Mieliście wtedy 23 stracone gole, czyli aż o sześć więcej niż drugi zespół w tej klasyfikacji. GieKSa gwarantowała rozrywkę, ale niekoniecznie w pożądaną przez was stronę.

To był koszmarny wynik, zwłaszcza że – jak pan wspomniał – drugi najgorszy zespół i tak miał sześć wpuszczonych bramek mniej. Nie było łatwo się z tego wygrzebać. Gdy już liga się zacznie i wpadnie się w taki dołek, to mecz goni mecz i możesz nie zdążysz zareagować, czas przeleci ci przez palce. Nam na szczęście udało się dojść do sedna problemu i pomóc drużynie. Nie było wyjścia, musieliśmy coś zmienić. Gdybyśmy ciągle szli w tym samym kierunku i próbowali ulepszać wszystko według wcześniejszych założeń, to poprowadzilibyśmy ten zespół na rzeź.

[…] Drużyna nie była na starcie zbyt pewna siebie? Po jednym z meczów zasugerował pan między wierszami, że przydałoby się więcej pokory. Rafał Figiel w dzienniku „SPORT” przyznawał, że był zszokowany słabym początkiem. Pan zapowiadał przed sezonem, że każdy punkt i każde zwycięstwo trzeba będzie wyszarpać, ale najwidoczniej w praktyce zawodnicy tak nie myśleli.

Być może tak było, ale nie chciałbym mówić dziś z pełnym przekonaniem, że chłopaki zbyt pewnie weszli w sezon. Moją rolą jako trenera było zareagowanie na sytuację, obojętnie, w którym momencie. Często trener najbardziej czujny musi być przy dobrej passie, po kilku wygranych z rzędu.

[…] No i wygraliście ze Stomilem w doliczonym czasie po analizie powtórek, ale w następnej kolejce straciliście w końcówce dwubramkowe prowadzenie z GKS-em Tychy. Nie bał się pan o mentalność zawodników, o to, że mogą zwątpić również w nową strategię?

Nie bałem się, ponieważ z niejednego trudnego momentu już razem wyszliśmy. Z większością pracowałem znacznie dłużej niż dwa miesiące w I lidze. Nic nie buduje tak, jak wygrana, ale mimo wszystko mecz z Tychami pokazał nam, że idziemy we właściwą stronę jeśli chodzi o sposób gry. Dzień później podczas analizy widzieliśmy tak dużo dobrego w naszej grze, że ciężko było spuszczać głowy. Jakby nie patrzeć, zdobyliśmy czwarty punkt w dwóch meczach i uznaliśmy to za dobry znak. Rywale poza stałymi fragmentami nic nie byli w stanie nam zrobić. Drugi gol to zwyczajnie fatalny przypadek.

[…] W pierwszych dziesięciu meczach GieKSa zdobyła siedem punktów, straciła 23 gole i znajdowała się w strefie spadkowej. Za okres od zmiany ustawienia byłaby trzecia w tabeli, a bramek straciła jedynie 10. Pojawiło się więcej pragmatyzmu w waszej grze, ale rozumiem, że to mimo wszystko okres przejściowy i docelowo chcecie wrócić do efektowniejszego futbolu?

W pierwszej kolejności chciałbym, żeby moją drużynę postrzegano jako grającą w piłkę, grającą ofensywnie i dającą dużo radości. Taki był nasz pomysł w II lidze i na początku po awansie. Nadal uważam, że również wtedy mieliśmy niezłe mecze. Musieliśmy jednak przypomnieć zespołowi o rozwadze w grze i tym, jak istotnym elementem jest bronienie. Teraz niekoniecznie trzeba zmieniać ustawienie, żeby prezentować efektowny futbol. Przy systemie z trójką stoperów możliwości ofensywne są olbrzymie, natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że nad atakowaniem w tym systemie nie pracowaliśmy jesienią praktycznie wcale. Skupialiśmy się na obronie i w tym zakresie starałem się jak najwięcej metodycznie przekazać piłkarzom.

W przedostatniej kolejce, z Miedzią, też działy się rzeczy niemalże historyczne. Po raz pierwszy w trenerskiej karierze otrzymał pan czerwoną kartkę.

Czerwoną za dwie żółte, w ciągu dosłownie dwudziestu sekund zostałem dwukrotnie ukarany. Tak samo uzasadnione, tak samo opisane. Panu sędziemu chyba zadudniło w uszach, dlatego dostałem dwie kary. Do dziś nie wiem, za co wyleciałem.

Poczuwał się pan do winy, ale za pierwszą kartkę.

Opuściłem strefę dla trenerów, krzycząc: – Panie sędzio, za co jest ten faul?! Niczego teraz nie wygładzam, nie użyłem żadnego epitetu czy przekleństwa. No ale opuściłem strefę, więc na wniosek arbitra technicznego dostałem żółtą kartkę. Wróciłem do strefy, odwróciłem się w kierunku ławki, chcąc dosadnie poinstruować moich zawodników przed obroną rzutu wolnego i chyba wtedy sędzia zdecydował, że pokaże mi czerwoną kartkę. Cóż, młody facet, też się uczy i zbiera doświadczenie. Po meczu pogadaliśmy z 10 minut.

[…] Z zawodników sprowadzonych latem ważniejsze role odgrywali jedynie Dawid Kudła, Filip Szymczak i do momentu kontuzji Oskar Repka.

Repka na początku walczył o skład z Bartoszem Jaroszkiem  i w pewnym momencie wywalczył sobie plac, ale niestety potem problemy zdrowotne sprawiły, że nie grał już do końca rundy. Kudła od razu wypełnił lukę w bramce. Szymczaka wypożyczyliśmy z Lecha Poznań. Choć to bardzo młody zawodnik, z rocznika 2002, to z dużym potencjałem, wszystko przed nim, ale również dużo pracy. Niewiele zmian zaszło w naszej kadrze, tak sobie zakładaliśmy i nie miałem potem pretensji, że chciałbym więcej transferów.

W przypadku Szymczaka mówił pan wręcz o sukcesie, że zdecydował się on na przyjście do Katowic.

Niewątpliwie znaczenie miała wcześniejsza współpraca GieKSy z Lechem. To tutaj ogrywali się Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Bartosz Mrozek, którzy wydaje się  tylko i wyłącznie na tym zyskali. Dla nas pozyskanie Filipa było dużą sprawą, jemu też to wypożyczenie wiele daje. Kilkanaście meczów w Ekstraklasie zdążył rozegrać, ogólnie jednak jego seniorskie doświadczenie ograniczało się głównie do II ligi. Przed nim jeszcze długa droga, ale idzie we właściwym kierunku.

[…] Z zawodników sprowadzonych latem ważniejsze role odgrywali jedynie Dawid Kudła, Filip Szymczak i do momentu kontuzji Oskar Repka.

Repka na początku walczył o skład z Bartoszem Jaroszkiem  i w pewnym momencie wywalczył sobie plac, ale niestety potem problemy zdrowotne sprawiły, że nie grał już do końca rundy. Kudła od razu wypełnił lukę w bramce. Szymczaka wypożyczyliśmy z Lecha Poznań. Choć to bardzo młody zawodnik, z rocznika 2002, to z dużym potencjałem, wszystko przed nim, ale również dużo pracy. Niewiele zmian zaszło w naszej kadrze, tak sobie zakładaliśmy i nie miałem potem pretensji, że chciałbym więcej transferów.

W przypadku Szymczaka mówił pan wręcz o sukcesie, że zdecydował się on na przyjście do Katowic.

Niewątpliwie znaczenie miała wcześniejsza współpraca GieKSy z Lechem. To tutaj ogrywali się Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Bartosz Mrozek, którzy wydaje się  tylko i wyłącznie na tym zyskali. Dla nas pozyskanie Filipa było dużą sprawą, jemu też to wypożyczenie wiele daje. Kilkanaście meczów w Ekstraklasie zdążył rozegrać, ogólnie jednak jego seniorskie doświadczenie ograniczało się głównie do II ligi. Przed nim jeszcze długa droga, ale idzie we właściwym kierunku.

[…] Zimą również tylko kosmetyczne zmiany w składzie?

Odpowiadając naukowym językiem, zebraliśmy w tej rundzie ogromny materiał badawczy. Zimą raczej nie ma co liczyć na transfery bezgotówkowe, w tym względzie na rynku panuje wtedy totalna… zima. O transfery gotówkowe też trudniej niż latem. Parę rozmów prowadzimy, coś się dzieje w gabinetach, ale na pewno nie zatracimy swojej racjonalności i pragmatyczności w działaniach. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której zmusimy się do jakiegoś ruchu wizją pięknego jutra. Musimy działać w oparciu o chłodną analizę, cierpliwość i konsekwencję.

[…] No to na koniec inny pozytyw: wreszcie ruszyła budowa nowego stadionu GKS-u Katowice.

Pracując w BKS-ie Bielsko, widziałem proces budowy bielskiego stadionu. Grało na nim nie tylko Podbeskidzie, ale też my. To zawsze jest kwestia sentymentalna. Mam nadzieję, że GieKSa będzie rosła razem z nowym stadionem i będę miał w tym swój udział.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Kontuzja Jakuba Szymańskiego

Jakub Szymański nie znalazł się w kadrze na wyjazdowe spotkanie GKS-u Katowice z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle ze względu na odnowiony uraz barku i konieczność przeprowadzenia konsultacji lekarskich. Przyjmującego siatkarskiej GieKSy czeka przerwa w grze do końca tego roku.

Decyzją sztabu szkoleniowego Jakuba Szymańskiego czeka przerwa w grze do końca 2021 roku. Tym samym przyjmujący nie wystąpi w meczu GKS-u Katowice z Projektem Warszawa, wyjazdowym starciu z PGE Skrą Bełchatów (piątek 17 grudnia, godz. 20:30) i meczu 1/16 Pucharu Polski z pierwszoligową ZAKSĄ Strzelce Opolskie.

 

sportdziennik.com – Siatkarze GKS-u dopiero ustąpili w tie-breaku

To był niesłychanie twarde i emocjonujące spotkanie GKS-u Katowice z faworyzowanym zespołem ze stolicy.

Po 141 minutach gry (!) gospodarze ulegli w tie-breaku, zdobywając punkty. Walczące serca z Katowic długi fragmentami wznosili się na wyżyny swoich umiejętności i sprawili rywalom wiele kłopotów.

Oba zespoły przystąpiły do meczu w uszczuplonych składach. W GKS-ie zabrakło nie tylko przyjmującego Jakuba Szymańskiego, ale również środkowego Marcina Kanię. Tego pierwszego, niezwykle udanie zastąpił Gonzalo Quiroga, który nieźle przyjmował, ale również potrafił zaskoczyć w ataku. Na środku siatki obok Piotra Haina wystąpił Kamil Drzyzga, obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, ale był mocno usztywniony. Natomiast w zespole gości zabrakło Duszan Petković, ale Michał Superlak na pozycji atakującego spisywał świetnie i zasłużenie zdobył statuetkę MVP.

Jeżeli dobrze będzie funkcjonowała zagrywka to możemy się „zaczepić” w tym meczu – te słowa wypowiedział trener GKS-u, [Grzegorz Słaby]. Jednak oba zespoły, jak na ironię losu, w polu spisywały się poniżej oczekiwań i było sporo pomyłek. W miarę rozwoju meczu było nieco lepiej. To jednak w niczym nie przeszkadzało gospodarzom, po dobrym przyjęciu, wyprowadzać zabójczy atak. Jakub Jarosz wprost szalał przy siatce, a na drugim skrzydle mocno go wspierali Thomas Rousseaux oraz Quiroga. Goście byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. Wprawdzie w I  secie doprowadzili do remisu 19:19, ale końcowe fragmenty należały argentyńskiego przyjmującego (2 udane ataki) oraz jego kolegów.

Przyjezdni szybko wyciągnęli wnioski i w kolejnej odsłonie już unikali błędów w polu serwisowym. Jednak przede wszystkim zaczęli skutecznie grać blokiem. Tym razem potrafili powstrzymać nie tylko Jarosza, ale również pozostałych skrzydłowych. W drugiej części tej partii niepodzielnie panowali na parkiecie i doprowadzili do remisu.

Amerykański rozgrywający GKS-u niemal zaprzestał grać środkiem i może w tej sytuacji trener Słaby dokonał roszady na pozycji. Drzyzgę zastąpił debiutujący na tym szczeblu rozgrywek Jakub Lewandowski. Ta roszada okazała się strzałem w „10”. Lewandowski popisał się 2 skutecznymi atakami, 2 blokiem i dołożył asa serwisowego. Doświadczeni środkowi Projektu Andrzej  Wrona – Piotr Nowakowski byli zaskoczeni, że ten debiutant tak sobie może poczynać. Gospodarze objęli prowadzenie 22:18 i spokojnie dokończyli seta. Jednak w kolejnej odsłonie gospodarze stracili koncentrację oraz zmęczenie dało o sobie znać. W zespole przyjezdnych miejsce Igora Grobelnego zajął Jan Fornal i odegrał istotną rolę w dwóch ostatnich partiach. Gdy goście w IV secie goście wysoko prowadzili i trener katowiczan dokonał zmian na pozycjach i przygotowywał się do tie-breaka. A w nim zaczęło się nieźle dla nich. Jednak od stanu 7:7 goście zdobyli 5 „oczek” blokiem i ostatecznie wygrali. Gospodarzom należą się słowa uznania za niesłychaną walkę oraz zdobyty cenny punkt.

GKS Katowice – Projekt Warszawa 2:3 (25:21, 22:25, 25:20, 18:25, 9:15)

 

HOKEJ

hokej.net – Przełożone mecze GieKSy. Pierwsze przymiarki do nowych terminów

Szefostwo GKS-u Katowice z powodu dwóch zakażeń koronawirusem i kwarantanny nałożonej na ośmiu zawodników poprosiło o przełożenie czterech ligowych spotkań, w tym niezwykle istotnej konfrontacji z Re-Plast Unią Oświęcim.

[…] Wyjazdowy mecz GieKSy z biało-niebieskimi miał wyłonić lidera Polskiej Hokej Ligi po trzech rundach, a co za tym idzie opracować terminarz piątej serii spotkań.

Regulamin Polskiej Hokej Ligi przewiduje, że terminarz dodatkowej, piątej rundy zostanie opracowany w oparciu o tabelę po 27 kolejkach. Do jej skonstruowania niezbędny jest wynik meczu oświęcimian z katowiczanami. Jeśli oświęcimianie wygrają za trzy punkty, to oni będą rozstawieni z pierwszego miejsca. Każdy inny wynik sprawi, że na pozycji lidera zostaną katowiczanie.

Problemem jest jednak brak wolnych terminów. Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a w dniach 27-28 grudnia został zaplanowany Turniej Finałowy Pucharu Polski. Zawodnicy do ligowych zmagań mają wrócić 4 stycznia, a wolnych terminów po prostu nie ma, bo liga będzie rozgrywana systemem wtorek-czwartek/piątek-niedziela.

Na domiar złego 16 stycznia mają odbyć się ostatnie mecze czwartej rundy, a piąta seria ma ruszyć już dwa dni później.

Tymczasem w dniach 16-18 grudnia w Bytomiu ma odbyć się turniej Christmas Cup, w którym reprezentacja Polski zmierzy się z Francją, Węgrami i Ukrainą. Na te spotkanie zostało powołanych dwóch zawodników Unii: Kamil Paszek i Łukasz Krzemień oraz Patryk Krężołek z GKS-u Katowice. Jeśli spotkanie biało-niebieskich z GieKSą zostanie rozegrane 17 grudnia selekcjoner naszej kadry będzie musiał przygotować plan B.

 

Kiedy mecz na szczycie PHL? Już w przyszłym tygodniu

Poznaliśmy nowy termin spotkania Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice. Oba zespoły skrzyżują kije jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.

Przypomnijmy, że mecz na szczycie Polskiej Hokej Ligi miał pierwotnie odbyć się 5 grudnia, ale został odwołany z uwagi na fakt, że w ekipie GieKSy dwaj zawodnicy uzyskali pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa, a na kwarantannę trafiło kolejnych ośmiu graczy.

Oba kluby ustaliły, że to spotkanie odbędzie się w piątek 17 grudnia o godzinie 19:00. Czekają jednak na to, aż stosowne dokumenty podpisze Marta Zawadzka, prezes i komisarz spółki PHL.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Gdzie zaparkować i jak dojechać na mecz z Górnikiem?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30 marca w niedzielne popołudnie pierwszy mecz na nowym stadionie rozegrają piłkarze GKS Katowice, a naszym przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze. Przy okazji otwarcia nowego obiektu pojawiają się liczne pytania o dojazd i parkingi.

Parking przy Nowej Bukowej – w dniu spotkania z Górnikiem będzie zamknięty dla kibiców. Wszystkich tych, którzy wybierają się na mecz samochodem, uczulamy, by nie kierować się pod sam stadion, ponieważ prawdopodobnie utkniecie w korku, a ostatecznie i tak nie zaparkujecie pod nowym obiektem.

Dojazd darmową specjalną komunikacją – wszystkich zainteresowanych dojazdem na nowy stadion odsyłamy do oficjalnej strony klubu. Do centrum przesiadkowego Brynów, które dysponuje 500 miejscami, można przyjechać autem i zostawić je tam za darmo. Jeśli jednak zabraknie tam miejsc, to w bliskiej okolicy jest jeszcze Galeria Handlowa Libero, która również dysponuje darmowym parkingiem.

Dojazd komunikacją miejską – Jeśli ktoś zdecyduje się na dojazd komunikacją miejską, to musi pamiętać, że jak w każdy inny dzień jest ona płatna według taryfy i cennika GZM. Bilet na mecz nie będzie uprawniać do darmowego przejazdu. Jeśli wybierzecie się na stadion zwykłymi liniami, powinniście sprawdzić te, które obsługują przystanki Załęże Kąpielisko BuglaZałęska Hałda Bocheńskiego Autostrada oraz przede wszystkim Katowice Osiedle Kopalnia Wujek. Do tego ostatniego przystanku jeździ najwięcej autobusów. Wszystko możecie sprawdzić tutaj. Z drugiej strony od Ligoty, Brynowa, Piotrowic mamy jeszcze przystanek Brynów Dziewięciu z Wujka, jednak z powodu prac remontowych związanych przebudową linii kolejowych, jest on położony nieco dalej od stadionu. Po remoncie wiaduktów powinno być dużo łatwiej z uwagi na bliżej położone przystanki na ul. Stromej czy Załęskiej Hałdy.

Fanom komunikacji miejskiej polecamy przyjazd na mecz linią 51. Objeżdża ona praktycznie połowę Katowic i można pozwiedzać miasto z każdej strony, szczególnie jeśli wybierzemy opcję z pętlą, dzięki której dwa razy przejedziemy przez przystanki w okolicach stadionu. Taki wybór oczywiście wpłynie na czas podróży – będzie to około 2 godzin i 15 minut.

Do dyspozycji mamy jeszcze podróż pociągiem na stację Katowice Brynów, która tego dnia będzie wyjątkowo otwarta. Niestety stacja przechodzi remont i będzie czynna tylko 30 marca, więc nie będzie to opcją na inne mecze.

Dojazd rowerem – Mamy tutaj dwie opcje – obie mają plusy i minusy. Na stadion możemy dojechać własnym rowerem, ponieważ przy obiekcie przygotowano stojaki, przy których możemy zabezpieczyć swój rower. Można też dotrzeć rowerem miejskim. Najbliższa stacja znajduje się od strony Ligoty. Należy kierować się na ulicę Załęska Hałda/Dobrego Urobku i w okolicach placu zabaw znajdziemy stację o numerze NR 27520. Od drugiej strony mamy dostępne stacje rowerowe koło Bugli oraz na osiedlu Witosa, ale ta pierwsza wymieniona stacja jest zdecydowanie najbliżej nowego obiektu. Kto ma kartę Multisport, to może dodatkowo korzystać z roweru za darmo przez godzinę.

Minusem dojazdu własnym rowerem jest niepewność co do funkcjonowania parkingu rowerowego pod stadionem, ponieważ na ten moment nie mamy jeszcze oficjalnych informacji. Rowerem miejskim zaparkujemy w pobliżu Nowej Bukowej, ale może być problem z dostępnością rowerów na stacji po spotkaniu.

Dojazd samochodem – Co jeśli zdecydujemy się przyjechać samochodem? Jak już wspomnieliśmy, parking pod stadionem będzie zamknięty, ale w okolicy jest sporo innych miejsc parkingowych, które w niewielkiej odległości będą w stanie przyjąć kibiców GieKSy. Pamiętajmy od razu, że parkingi te w większości wypadków są terenami dostępnymi za darmo, ale należącymi do innych podmiotów. Szanujmy więc możliwość zaparkowania samochodu na obcym terenie i utrzymujmy porządek tak, jakbyśmy byli u siebie.

Najbliższym i największym parkingiem będzie Centrum Handlowe Załęże, które w materiałach prasowych informuje, że dysponuje parkingiem na 700 miejsc. Parking jest darmowy, nie ma tam żadnych szlabanów, ale niektóre miejsca mogą być zajęte przez klientów siłowni czy lokali rozrywkowych. Mniejszy parking będzie parę metrów dalej pod sklepami Aldi, Media Expert oraz w okolicach kebabu U Pajdy. Z tych czeka nas około 15-minutowy spacer na stadion.

Naprzeciwko centrum handlowego Załęże jest jeszcze „dziki” parking przy stacji kolejowej Katowice Załęże. Liczba miejsc nie będzie tam duża, ponieważ często stoją tam samochody ciężarowe.

Kolejnym dużym parkingiem jest parking przy kąpielisku Bugla na ulicy Żeliwnej. Jest to parking w okolicach przystanku autobusowego, z którego będą szli na spotkanie kibice.

Od strony Ligoty dostępny powinien być parking przy kopalni Wujek na ulicy Dolnej. Zalecamy jednak ostrożność, ponieważ sytuacja związana z tym parkingiem jest dynamiczna i będzie zależeć od robót budowlanych na terenie stacji PKP Brynów. Jeśli parking będzie dostępny, to zapewni sporo miejsc.

Od strony Osiedla Witosa mamy dwie opcje. Obie będą wymagały spaceru w okolicach 20-30 minut. Pierwszą z nich jest parking przy Zielonym Bazarze na ulicy Kolońskiej. Parking jest darmowy i nie ma na nim szlabanów. Drugą opcją jest sklep Macro Cash and Carry. Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy, parking ma być dostępny dla kibiców w czasie spotkań przy Nowej Bukowej. Tutaj również uczulamy na zachowanie czystości, ponieważ nie chcemy, by parkingi były zamykane na kolejne mecze. Czekamy na oficjalne potwierdzenie, ale jest duża szansa, że również tutaj zaparkujecie. Przy wybraniu tej opcji czeka Was około 25-minutowy spacer na Nową Bukową.

Do dyspozycji kibiców powinny być również mniejsze parkingi i lokalizacje, ale tutaj trzeba będzie mieć trochę szczęścia i liczyć, że nie będą one zajęte. Na przykład jest parking przy ogródkach działkowych na ulicy Bocheńskiego na wysokości stacji BP. Inną opcją będzie parkowanie od strony Ligoty w okolicach opisywanej stacji rowerowej. Jest tam sporo uliczek, na których nie ma zakazu parkowania, a drogi są szerokie i auta zaparkowane na ulicy nie powinny przeszkadzać w normalnym ruchu drogowym. Jedną z takich ulic jest opisywana wcześniej Załęska, gdzie znajduje się stacja rowerowa. Niestety nie ma tam zbyt wiele miejsca, a wobec remontu dróg przy Nowej Bukowej jest opcja sporego nadrabiania kilometrów samochodem do innych lokalizacji, jeśli okaże się, że nie znajdziemy niczego wolnego.

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Zbiórka na oprawy na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dwa tygodnie temu ruszyła internetowa zbiórka na portalu zrzutka (tutaj), w której każdy kibic GKS Katowice może dołożyć swoją cegiełkę do sfinansowania opraw na nowym stadionie.

Nie będziemy wymieniać wszystkich prezentacji, które przez ponad 20 lat mogliśmy oglądać na trybunach w wykonaniu grupy Ultras GieKSa na domowych i wyjazdowych spotkaniach. Byłoby tego najzwyczajniej w świecie za dużo. Poza tym zakładamy, że każdy kibic GieKSy pamięta większość pokazów i ma swoją ulubioną oprawę. Przypomnijmy tylko, jak magicznie żegnaliśmy Legendę GKS Katowice – śp. Jana Furtoka na ostatnim meczu w 2024 roku oraz jak pomysłowe i efektowne były oprawy podczas „Pożegnania Bukowej” w spotkaniu z Zagłębie Lubin.

Na początku marca kibice GieKSy założyli zbiórkę na zrzutce (tutaj), której celem jest zebranie funduszy na oprawy na Nowej Bukowej. Bardzo często mówi się, że nowe stadiony nie mają duszy, ale to nie jest prawda. Mimo ogromnej nostalgii do Bukowej pamiętajmy, że Blaszok to przede wszystkim ludzie – fanatycy GKS Katowice, a nie charakterystyczna konstrukcja. Na nowym obiekcie zmieni się umiejscowienie młyna – przeniesiemy się z prostej na trybunę za bramką, ale to jak będzie wyglądało kibicowanie – będzie zależało (tak jak zawsze) tylko od nas.

Pierwszym progiem na zrzutce był pułap 30 tys. złotych, który osiągnęliśmy bardzo szybko. Zmieniliśmy go na 40 tys. złotych. Do zebrania pozostało niecałe 5 tys. złotych, ale zrzutka będzie aktywna jeszcze przez dwa tygodnie, nawet po zrealizowaniu drugiego progu. Nigdy nie ma za dużo pieniędzy na oprawy 😉 

Dziękujemy wszystkim, którzy dokonali wpłat na zrzutce bądź wsparli ją na swoich dzielnicach i FC. Pozostałe osoby zachęcamy do zaangażowania się – wpłat prosimy dokonywać na portalu zrzutka (tutaj). Dziękujemy!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Głupoty w obronie = porażki, mimo bycia lepszym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trudno przełknąć gorycz takiej porażki. Właśnie – to sformułowanie „gorycz porażki” pasuje mi bardziej niż w innych meczach. Znacie mnie, wielokrotnie używałem ciętego języka, tym razem go używać nie chcę, ale poziom irytacji po spotkaniu z Widzewem naprawdę jest wysoki.

Oczywiście – po tylu latach niebytu w ekstraklasie, można powiedzieć, że lepiej tego typu frustracje przeżywać właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej niż w pierwszej czy drugiej lidze. To niezaprzeczalne. I doceniam miejsce GieKSy w tabeli. Ale do diabła…

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I GKS już nas przyzwyczaił do tego, że ma jakość i jest w stanie w tej lidze punktować i wygrywać. Piłkarze i trener sami sobie zawiesili poprzeczkę wysoko. Jest kontekst do którego można się odnosić. I po meczu z Widzewem odnosząc się do tego kontekstu można tę irytację naprawdę poczuć.

Bo przegrywamy trzeci mecz z rzędu na wyjeździe. Mamy po spotkaniach w Lublinie, Białymstoku i Łodzi zero punktów. A moglibyśmy mieć sześć, bo powiedzmy z Jagiellonią punkt był co prawda w pewnym zasięgu, ale jednak dość daleko. Natomiast zarówno z Motorem, jak i Widzewem mogliśmy nie tylko zremisować, ale wręcz wygrać.

Z Motorem była wymiana ciosów, prowadziliśmy, przegrywaliśmy, potem znów był remis. I skończyło się porażką. Z Widzewem dominowaliśmy w pierwszej połowie, mieliśmy kilka dobrych sytuacji. W drugiej zresztą też. A nie zdobyliśmy nawet jednego oczka. Można co jakiś czas taki mecz przegrać – taka jest piłka. Jednak my stanowczo za często w tym sezonie przegrywamy takie mecze.

No dobra. Jak nie potrafisz meczu wygrać, to go zremisuj. Niestety tego GieKSa w ostatnich meczach nie potrafiła. I niestety jest to problem, bo przeciwnicy nie zdobywają bramek po swoich pięknych akcjach. Po raz kolejny podarowaliśmy bramkę rywalowi. Dodajmy – znów w kuriozalnych okolicznościach. To był popis nieporadności. Najpierw jak wóz z węglem gonił Sypka Lukas Klemenz, następnie Dawid Kudła wybił siatkarsko piłkę przed siebie, potem Arkadiusz Jędrych machnął się, a Alan Czerwiński w niekontrolowany sposób odbił piłkę kolanem. Piłkarskie jaja.

Niestety to, co było grzechem naszej drużyny w rundzie jesiennej, jest powielane na wiosnę. Tracimy tak głupie bramki, że naprawdę idzie się tylko za głowę złapać. Nie umiemy wybić piłki, nabijamy siebie nawzajem, panika jest znów na „wysokim poziomie”. Rywale skrzętnie to wykorzystują. Bramka z Rakowem, druga z Motorem, Jagiellonia, teraz Widzew. To jest naprawdę duży mankament, bo to właśnie takie głupie bramki decydują i tym, że grając naprawdę dobre mecze – dostajemy w łeb.

Tu naprawdę musi być sportowa złość, bo to była porażka na własne życzenie. Przestraszony Widzew czekał na GKS na swojej połowie i GieKSa miała dużą przewagę. Trochę jak w jesiennym meczu z Zagłębiem Lubin. Kilka swoich okazji mieliśmy – może nie stuprocentowych, ale jednak – albo zawodził celownik, albo dobrze bronił Gikiewicz. To też swoją drogą jest irytujące, że bramkarze rywali tak dobrze grają przeciwko nam, a w innych meczach zaliczają totalne klopsy, jak właśnie Giki czy Kacper Rosa, który w meczu z GKS miał dzień konia, a potem z Legią strzelał dla Legii bramki.

Sztab szkoleniowy musi popracować – nie wiem za bardzo nad czym, czy stricte nad defensywą czy nad głowami zawodników, bo gdyby nie te głupoty w obronie i trochę lepsza skuteczność, to byśmy pewnie byli na 4-5. miejscu w tej lidze.

Ktoś powie, że przesadzam. No ale, dlaczego nie mielibyśmy być nieco wyżej w tabeli? Ja nie mówię o walce o puchary i jakichś mocarstwowych planach – to zostawmy Motorowi i trenerowi Stolarskiemu, którzy w czapkę dostali 0:4. Ale jeśli GKS gra jak gra i ma możliwości, to dlaczego ma nie być wyżej? Oczywiście to nie chodzi o to, że mecze z Motorem czy Widzewem musieliśmy wygrać. Ale mogliśmy chociaż je zremisować lub jeden wygrać, jeden pechowo przegrać. A tak mamy ZERO. To nie może tak wyglądać. Jesienią było to samo w kilku spotkaniach – jak choćby z RTS na Bukowej.

Przegrana z Widzewem, jak i poprzednie, nie podważa rozwoju tej drużyny. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale potrzebne są mityczne wnioski – na serio, a nie tylko w słowach. Bo czasem wydaje się, że GKS tych wniosków nie wyciąga. No i na przyszłość trzeba jednak myśleć o wzmocnieniach. Bo być może personalnie w linii obrony przydałaby się większa jakość. Trener rotuje Klemenzem i Kuuskiem, czasem wchodzi Komor i widać, że szkoleniowiec nie jest najbardziej zadowolony z tej pozycji. Alan Czerwiński najlepsze lata ma za sobą, choć na szczęście zazwyczaj większych błędów nie popełnia – akurat przy akcji bramkowej mieli z Jędrychem mocny udział.

Co do Alana, to zachodzę w głowę, jak to możliwe, że ten zawodnik ma wykonywać rzut wolny z siedemnastu metrów. Czy naprawdę nie można wziąć kogokolwiek innego? Alan chyba nigdy nie strzelił gola z wolnego, a w ogóle to w GKS może zdobył dwie bramki na krzyż. Rozumiem, że zeszli Nowak czy Błąd, ale naprawdę można było do tego wolnego wziąć kogoś innego. To niby szczegół, ale gdyby ten zawodnik trafił z rzutu wolnego, to chyba Częstochowa musiałaby na kolanach przyjść do nas, bo w odwrotną stronę to by było za mało spektakularne.

Dobre wejście miał Dawid Drachal, grał dynamicznie i wniósł sporo ożywienia. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach również dołoży coś od siebie, bo póki co wiosenne transfery GieKSy są niewypałem, na czele z Filipem Szymczakiem.

A’propos tej dynamiki Drachala. Brakuje tego w ostatnich meczach. GKS przyzwyczaił nas do gry z rozmachem – trener Górak rozpływał się w Lublinie nad tym. Niestety od trzech meczów tego rozmachu nie ma i – choć mecz z Widzewem był lepszy niż ten z Zagłębiem – to nadal nie jest to. Choć i tak nie mieliśmy prawa przegrać w Łodzi z taką – mniej efektowną – grą.

Szkoda tego meczu jak cholera. Można było odskoczyć Widzewowi, zbliżyć się do drużyn z górnej połówki i dać sobie przed przerwą reprezentacyjną już mega-total-komfort. A tak mamy tylko duży komfort. Oczywiście nadal jest to „aż komfort”. Ale punkty trzeba dalej ciułać.

W aspekcie kibicowskim też ta wygrana by bardzo smakowała lub choćby remis, a tak Widzewiacy mieli swój powód do uśmiechu i szyderstw. Niektórzy pijani, podstarzali kibice śpiewali na parkingach obraźliwe piosenki – z radości. My zeszliśmy z boiska i wyjechaliśmy z Łodzi pokonani.

Czekają nas trudne mecze. Górnik nam totalnie i absolutnie nie leży. Ostatni raz wygraliśmy z nimi 20 lat temu, a przecież graliśmy trochę razy – w lidze i Pucharze Polski. Potem Pogoń w Szczecinie. Ciężary.

Nie załamujemy się, tylko gramy dalej. Mamy fajną drużynę, walczącą, ofensywną, z charakterem. Jako beniaminek dostajemy trochę po głowie, ale chodzi o to, by ten sezon przejść z godnością. Więc teraz chwila odpoczynku, także dla nas – redakcji – bo jest na naszej stronie intensywnie.

A za dwa tygodnie wielkie święto, czyli otwarcie nowego stadionu i Śląski Klasyk. Już na Nowej Bukowej. Może nie będzie klopsów w obronie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga