Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Siatkarze GKS-u ustąpili dopiero w tie-breaku – przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Drużyny piłkarskie GieKSy zakończyły rundę jesienną sezonu 2021/22. Trwa podsumowanie rozegranych do tej pory spotkań oraz ustalanie przygotowań i sparingpartnerów. Na weszlo.com obszerny wywiad z trenerem piłkarzy Rafałem Górakiem – zapraszamy do lektury całości stronie weszlo, gieksa.pl przytacza tylko fragmenty…

Siatkarze w ubiegłym tygodniu rozegrali jedno spotkanie, z Projektem Warszawa ulegając 2:3. Kolejne spotkanie zespół zagra z PGE Skrą Bełchatów, na wyjeździe. Mecz rozpocznie się w piątek 17 grudnia o godzinie 20:30.

Ze względu na stwierdzone zakażenia wirusem SARS-CoV-2 u dwóch hokeistów GieKSy i nałożone kwarantanny na następnych ośmiu, spotkania które drużyna miała rozegrać w tym tygodniu zostały przełożone: na 17 grudnia (z Re-Plast Unią Oświęcim) oraz na 30 grudnia (z Tauron Podhale Nowy Targ). Zarząd klub podjął decyzję o czasowym zawieszeniu treningów zespołu.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Tarnovia wycofuje się z ligi

Nie takiego prezentu mikołajkowego spodziewały się zawodniczki Tarnovii. Przed godziną Polskę obiegła wieść, że tegoroczny beniaminek zostaje wycofany z rozgrywek Ekstraligi.

Jako pierwszy informację podał serwis TEMI. Z informacji zamieszczonej w tekście dowiadujemy się, że zespół zostaje wycofany z powodów finansowych.

[…] Tarnovia po rundzie jesiennej zajmowała dziesiąte miejsce, zdobywając 9 punktów. Bilans spotkań to trzy zwycięstwa i osiem porażek, a bramkowy 13-40.

 

Tarnovia jednak zagra wiosną w Ekstralidze?! “Wyjść jest kilka”

W tym tygodniu nic nie emocjonuje w naszym kraju kibiców kobiecej piłki jak informacja o wycofaniu z rozgrywek Ekstraligi Tarnovii Tarnów. Okazuje się, że informacja przekazana przez prezes Magdalenę Pasek może okazać się zbyt pochopna i zespół z Małopolski zobaczymy wiosną w akcji na najwyższym poziomie.

[…] Okazuje się jednak, że rezygnacja z gry w elicie wcale nie musi dojść do skutku. O wszystkim mogą zadecydować… pieniądze. Nowe fakty przedstawił w tej sprawie Mateusz Miga na łamach TVP Sport. Na ich stronie internetowej czytamy bowiem, że w przypadku wycofania Tarnovii z Ekstraligi, klub musiałby oddać do Polskiego Związku Piłki Nożnej pierwszą transzę finansowego wsparcia, jakie od poprzedniego sezonu gwarantuje PZPN. Beniaminek otrzymał już z piłkarskiej centrali 50 tysięcy złotych, a drugie tyle dostałby w przypadku dalszej gry, w rundzie wiosennej. Jeśli faktycznie tarnowski klub wycofa się dalszej rywalizacji w tym sezonie, będzie zmuszony do oddania PZPN-owi wyżej wymienionej sumy. To w przypadku klubu, którego jednym z powodów upadku mają być rzekomo finanse, może okazać się ogromnym problemem. Warto także dodać, że tarnowski klub wysłał do Związku prośbę o zwolnienie z obowiązku zwracania tej kwoty, co jednak formalnie będzie niemożliwe.

Co więcej, ogromne zdziwienie wzbudza termin publikacji oświadczenia o wycofaniu drużyny z rozgrywek. Na podjęcie takiej decyzji, klub ma bowiem jeszcze sporo czasu, w którym można było postarać się o pozyskanie finansów na dalsze funkcjonowanie zespołu

[…] – Na jakiej podstawie klub twierdzi, że nie starczy pieniędzy, skoro magistrat nie zdecydował jeszcze o podziale środków na nowy rok? Od pani prezes dostaliśmy informację, że przy rozdziale miejskich środków będziemy w pierwszym koszyku, a więc można spodziewać się, że dotacja będzie przyzwoita. Klub spożytkował już pierwszą transzę od PZPN w postaci 50 tysięcy złotych. W jaki sposób? Nie wiem, ale przecież na wiosnę była zaplanowana druga rata od PZPN, w takiej samej kwocie. Do tego są sponsorzy. Część z nich przelała już pieniądze na drużynę kobiet za cały sezon i teraz czują się oszukani. Niektórzy twierdzą, że gdyby wiedzieli o problemach, byliby w stanie trochę dołożyć. Uważam, że za nami dobry rok, w którym otrzymaliśmy największą dotację w historii. Było biednie, jak na warunki Ekstraligi, ale łączyliśmy koniec z końcem – dodał w tym samym artykule trener tarnowianek, Michał Jarząb.

[…] Na chwilę obecną trudno przewidzieć jaki będzie finał tej sprawy. Kapitan beniaminka Ekstraligi, Katarzyna Tyrek zaznaczyła, że zespół chciałby grać dalej, jednak nie wie czy stanie się to pod szyldem Tarnovii, bowiem zaistniała sytuacja spowodowała, że wiele zawodniczek nie chce już mieć z tym klubem wiele wspólnego. Piłkarka dziesiątej obecnie siły Ekstraligi nie wyklucza jednak pozostania w dotychczasowych barwach.

– Wyjść jest kilka. Jeśli klub nie jest w stanie podołać finansowo, a nie chce robić krzywdy drużynie to można porozmawiać z innym podmiotem. Pójść do innego klubu, nawet w gminie Tarnów. No chyba, że celem było po prostu zniszczenie tego zespołu – zakończył trener Michał Jarząb.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice, Zagłębie Sosnowiec, GKS Tychy, Skra, GKS Jastrzębie i Podbeskidzie po półmetku. Kto dobrze wypadł, kto zawiódł? PODSUMOWANIE

[…] GieKSa po awansie w czterech pierwszych spotkaniach nie zdobyła kompletu punktów. Udało się to w 5. kolejce z Zagłębiem Sosnowiec po wygranej 3:2. Jednak potem katowiczanie doznali trzech porażek z rzędu, tracąc aż 11 bramek (przy trzech strzelonych). Ekipa trenera Rafała Góraka z czasem okrzepła w pierwszoligowych realiach i zaliczyła serię sześciu spotkań bez przegranych (zakończoną w Łodzi z ŁKS-em 0:1). Przed porażką przy Bukowej z Miedzią 2:3, GieKSa była niepokonana u siebie od czterech meczów (trzy zwycięstwa). Na koniec roku w Barbórkę katowiczanie zdobyli jeszcze stadion Podbeskidzia, w dobrych humorach udając się na zimowy odpoczynek.

 

sportdziennik.com – Filip Szymczak: Apetyt miałem na więcej

Rozmowa z Filipem Szymczakiem, 19-letnim napastnikiem wypożyczonym z Lecha Poznań do GKS-u Katowice.

Wygrana 2:1 z Podbeskidziem po pańskim dublecie – trudno było o lepszy scenariusz na zakończenie rundy jesiennej?

Filip SZYMCZAK: – Satysfakcja była duża – przede wszystkim dlatego, że odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, którego długo szukaliśmy. To pozytywny sygnał na przyszłość. Wiemy też, jaka była otoczka tego meczu. Trzeba wspomnieć o naszych kibicach. Cieszę się, że mogę reprezentować barwy takich klubów. W niedzielę oglądałem mecz Lecha w Lubinie, z Poznania przyjechało mnóstwo kibiców – tak jak w Bielsku-Białej był pełen sektor z Katowic. Graliśmy w Barbórkę, a jesteśmy przecież Górniczym Klubem Sportowym. Jako chłopak z Wielopolski coś tam wcześniej oczywiście słyszałem, ale dopiero będąc na miejscu, w Katowicach, poczułem ten klimat. Co do samej gry – wierzę, że w przyszłości będzie wyglądała jeszcze lepiej. Są rezerwy. GKS to klub, który rozwija się, ma ambicje wyższe niż miejsce w tabeli, które zajmujemy.

[…] Sześć goli to dorobek, z którego jest pan zadowolony?

Filip SZYMCZAK: – Na samym starcie muszę zaznaczyć, że I liga jest może nie tyle specyficzna, co ciężka, mocna fizycznie, w której występuje duża waleczność, a to mój pierwszy sezon na tym poziomie. Wcześniej grałem w II lidze i ekstraklasie. Są pewne różnice, dlatego potrzebowałem trochę czasu, by się z I ligą oswoić. Dużo od siebie wymagam, dlatego nie ma co ukrywać: był apetyt na jeszcze lepsze liczby. Pamiętam mecz ze Stomilem, w którym zdobyłem dwie bramki, tyle że z minimalnych spalonych i cofnięto mi je po VAR-ze. Szanuję to, co mam, ale mam nadzieję, że ten dorobek zostanie jeszcze powiększony.

Czy dużo nauczył się pan przez pół roku gry w GieKSie?

Filip SZYMCZAK: – Zostałem wypożyczony do Katowic, by regularnie grać. Widzimy, co dzieje się w Lechu – to sezon mistrzowski, dlatego uważam, że moja szansa tam na regularną grę w ekstraklasie byłaby niewielka. Ktoś może powiedzieć, że zrobiłem krok do tyłu, odchodząc do I ligi, ale patrzę na to wręcz przeciwnie. Chodziło o mój dalszy rozwój, a w młodym wieku najważniejsza jest regularna gra. Różnica w stylu i funkcjonowaniu na boisku między Lechem a GKS-em musi być, nie ma co ukrywać. Lech rok w rok chce narzucać rywalom swoje warunki, dominować. Jesteśmy świadomi, że dla GieKSy to trochę taki sezon przejściowy – cieszę się, że jestem jego częścią – dlatego nie brakowało meczów, w których nie byliśmy faworytem, oddawaliśmy przeciwnikowi pole, ustawiając się w średniej albo niskiej obronie. Wiele nauczyłem się w poruszaniu w defensywie, między formacjami, co na pewno zaprocentuje w przyszłości. Nigdy też nie grałem w ustawieniu na dwie „dziesiątki” i jednym napastnikiem. Wcześniej drużyny, w których występowałem, zawsze miały też nominalnych skrzydłowych, a w GKS-ie przeszliśmy na wahadła. Te doświadczenia z gry w innym systemie będą dla mnie bardzo cenne.

[…] Idzie pan drogą Kamila Jóźwiaka, czy Tymoteusza Puchacza, dla których wypożyczenie z Poznania do Katowic było trampoliną do kariery.

Filip SZYMCZAK: – Po prostu wychodzę na boisko i staram się robić to, co potrafię. Czasem było lepiej, czasem gorzej, a bagaż doświadczeń z pierwszego półrocza w Katowicach biorę ze sobą i wierzę, że mi w przyszłości pomoże. Nie narzucam sobie presji. Przed wypożyczeniem rozmawiałem z chłopakami, bo zależało mi na jak najlepszym miejscu do rozwoju. Otoczka wokół Lecha i GKS-u pewnie nie jest taka sama, ale zbliżona do siebie. Naprawdę wiele się w Katowicach przez te miesiące nauczyłem, czuję się tu komfortowo, w klubie panuje rodzinna atmosfera. „Puszka” wypowiadał się pozytywnie o klubie, a gdyby w przyszłości ktoś zapytał mnie, to też polecę GKS. Złego słowa nie powiem.

Wraz z Patrykiem Szwedzikiem mieliście rywalizować jako młodzieżowcy, a w końcówce rundy obaj ciągnęliście ofensywę GieKSy. Zaskoczenie, że tak się rozwinął?

Filip SZYMCZAK: – Nie jestem w szoku. Patryk to bardzo fajny chłopak. Pamiętajmy, że na początku sezonu miał problemy zdrowotne, ale na treningach było widać, że idzie do przodu. Cieszę się jego szczęściem. Jest starszy o rok, obaj jako młodzi dajemy coś ofensywie GKS-u, mamy najwięcej bramek, złapaliśmy fajny kontakt, bo dogadujemy się też poza boiskiem. Musieliśmy się poznać, dotrzeć, ale z meczu na mecz nasza współpraca wyglądała lepiej. Trzymam za niego kciuki.

[…] Lech ma możliwość skrócenia pańskiego wypożyczenia już tej zimy. Czy to właściwy moment, by – zapytać, czy zostanie pan w Katowicach na rundę wiosenną?

Filip SZYMCZAK: – W najbliższej przyszłości to się wyjaśni. Pewne opcje są, zatem nie będę spekulował i niczego deklarował.

 

Dni pełnej laby

Dwa zgrupowania, dziewięć sparingów – to plany pierwszoligowego beniaminka z Bukowej na zimowy okres przygotowawczy.

[…] Drużyna spotykała się do środy. Na katowickiej AWF oraz u klubowych fizjoterapeutów dokonano kompleksowego podsumowania motorycznego piłkarzy, każdy z nich odbył też tradycyjną indywidualną rozmowę z trenerem Rafałem Górakiem. W zespole nie zapowiada się na większe zmiany – rozstać mogą się pojedyncze osoby z grona tych, którzy grali najmniej. Teraz przed zespołem 10 dni pełnej laby, podczas których mają zresetować się przy niewielkiej fizycznej aktywności. Już za tydzień, 18 grudnia, zaczną się mocne treningi indywidualne według przygotowanych rozpisek. Na Bukowej ponownie zawodnicy spotkają się 6 stycznia – w na tyle dobrej formie, by przejść kolejne motoryczne testy.

Zimą, jak to w ostatnich latach bywało, GKS zaliczy dwa zgrupowania. Jedno, krótkie, 3-dniowe – odbędzie się tradycyjnie w Bielsku-Białej, podczas którego drużyna w ramach treningu wbiegnie na Klimczok. Miejscem tego drugiego, 6-dniowego, też będzie Bielsko-Biała. Przy Bukowej mówią wprost, że na zagraniczne wojaże o tej porze roku jeszcze przyjdzie czas. Na okres przygotowawczy zaplanowano 9 sparingów, w tym próba generalna z ligowym rywalem, Odrą Opole. Prócz tego GieKSę sprawdzą też I-ligowcy z Jastrzębia i Bielska-Białej, krakowscy II-ligowcy Garbarnia i Hutnik, III-ligowcy LKS Goczałkowice, Rekord Bielsko-Biała i Pniówek Pawłowice oraz IV-ligowy Ruch Radzionków, z którym katowiczanie mierzyli się już podczas rundy jesiennej, wygrywając 6:0. Wiosna dla podopiecznych Rafała Góraka zacznie się od dwóch wyjazdów: 26 lutego do Nowego Sącza i 5 marca do Sosnowca, a na Bukową wrócą tydzień później, podejmując Chrobrego Głogów.

 

weszlo.com – Gdybyśmy nie zmienili kierunku, ten zespół poszedłby na rzeź

GKS Katowice rozegrał jesienią dwie zupełnie inne części. W pierwszej był chłopcem do wpuszczania goli, w drugiej stał się wyrachowany i trudny do pokonania dla każdego przeciwnika. Wszystko dzięki konkretnym zmianom wprowadzonym przez Rafała Góraka i jego sztab. Całościowo dało to w miarę spokojną sytuację przed wiosną w I lidze. Rozmawiamy ze szkoleniowcem śląskiego beniaminka. Co zmienił w grze swojej drużyny i dlaczego działo się to z dnia na dzień? Co mogło zgubić jego piłkarzy na początku sezonu? Czy mecz ze Stomilem traktował jako grę o posadę? W jakich okolicznościach obejrzał pierwszą czerwoną kartkę w karierze trenerskiej i czego mu brakuje u sędziów? Co GKS Katowice udowodnił jesienią jeśli chodzi o politykę transferową? Dlaczego w kadrze zespołu są sami Polacy? Co najbardziej stresowało Góraka wiosną, gdy ważyły się losy awansu na zaplecze Ekstraklasy? Zapraszamy.

20 meczów, 23 punkty, trzynaste miejsce w tabeli – nie jest to szczególny powód do dumy, ale biorąc pod uwagę pierwszą część jesieni w waszym wykonaniu i tak dobrze kończycie rok.

Dokładnie. Zdecydowanie najtrudniejszy był dla nas okres od 6. do 10. kolejki. Sam start mieliśmy całkiem niezły. Punktowo może nie było tego widać, ale przegraliśmy wtedy tylko raz i graliśmy z ułańską fantazją. Na dłuższą metę okazało się to niebezpieczne. Po pierwszych dziesięciu meczach wiedzieliśmy, że znajdujemy się w trudnym położeniu.

Mieliście wtedy 23 stracone gole, czyli aż o sześć więcej niż drugi zespół w tej klasyfikacji. GieKSa gwarantowała rozrywkę, ale niekoniecznie w pożądaną przez was stronę.

To był koszmarny wynik, zwłaszcza że – jak pan wspomniał – drugi najgorszy zespół i tak miał sześć wpuszczonych bramek mniej. Nie było łatwo się z tego wygrzebać. Gdy już liga się zacznie i wpadnie się w taki dołek, to mecz goni mecz i możesz nie zdążysz zareagować, czas przeleci ci przez palce. Nam na szczęście udało się dojść do sedna problemu i pomóc drużynie. Nie było wyjścia, musieliśmy coś zmienić. Gdybyśmy ciągle szli w tym samym kierunku i próbowali ulepszać wszystko według wcześniejszych założeń, to poprowadzilibyśmy ten zespół na rzeź.

[…] Drużyna nie była na starcie zbyt pewna siebie? Po jednym z meczów zasugerował pan między wierszami, że przydałoby się więcej pokory. Rafał Figiel w dzienniku „SPORT” przyznawał, że był zszokowany słabym początkiem. Pan zapowiadał przed sezonem, że każdy punkt i każde zwycięstwo trzeba będzie wyszarpać, ale najwidoczniej w praktyce zawodnicy tak nie myśleli.

Być może tak było, ale nie chciałbym mówić dziś z pełnym przekonaniem, że chłopaki zbyt pewnie weszli w sezon. Moją rolą jako trenera było zareagowanie na sytuację, obojętnie, w którym momencie. Często trener najbardziej czujny musi być przy dobrej passie, po kilku wygranych z rzędu.

[…] No i wygraliście ze Stomilem w doliczonym czasie po analizie powtórek, ale w następnej kolejce straciliście w końcówce dwubramkowe prowadzenie z GKS-em Tychy. Nie bał się pan o mentalność zawodników, o to, że mogą zwątpić również w nową strategię?

Nie bałem się, ponieważ z niejednego trudnego momentu już razem wyszliśmy. Z większością pracowałem znacznie dłużej niż dwa miesiące w I lidze. Nic nie buduje tak, jak wygrana, ale mimo wszystko mecz z Tychami pokazał nam, że idziemy we właściwą stronę jeśli chodzi o sposób gry. Dzień później podczas analizy widzieliśmy tak dużo dobrego w naszej grze, że ciężko było spuszczać głowy. Jakby nie patrzeć, zdobyliśmy czwarty punkt w dwóch meczach i uznaliśmy to za dobry znak. Rywale poza stałymi fragmentami nic nie byli w stanie nam zrobić. Drugi gol to zwyczajnie fatalny przypadek.

[…] W pierwszych dziesięciu meczach GieKSa zdobyła siedem punktów, straciła 23 gole i znajdowała się w strefie spadkowej. Za okres od zmiany ustawienia byłaby trzecia w tabeli, a bramek straciła jedynie 10. Pojawiło się więcej pragmatyzmu w waszej grze, ale rozumiem, że to mimo wszystko okres przejściowy i docelowo chcecie wrócić do efektowniejszego futbolu?

W pierwszej kolejności chciałbym, żeby moją drużynę postrzegano jako grającą w piłkę, grającą ofensywnie i dającą dużo radości. Taki był nasz pomysł w II lidze i na początku po awansie. Nadal uważam, że również wtedy mieliśmy niezłe mecze. Musieliśmy jednak przypomnieć zespołowi o rozwadze w grze i tym, jak istotnym elementem jest bronienie. Teraz niekoniecznie trzeba zmieniać ustawienie, żeby prezentować efektowny futbol. Przy systemie z trójką stoperów możliwości ofensywne są olbrzymie, natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że nad atakowaniem w tym systemie nie pracowaliśmy jesienią praktycznie wcale. Skupialiśmy się na obronie i w tym zakresie starałem się jak najwięcej metodycznie przekazać piłkarzom.

W przedostatniej kolejce, z Miedzią, też działy się rzeczy niemalże historyczne. Po raz pierwszy w trenerskiej karierze otrzymał pan czerwoną kartkę.

Czerwoną za dwie żółte, w ciągu dosłownie dwudziestu sekund zostałem dwukrotnie ukarany. Tak samo uzasadnione, tak samo opisane. Panu sędziemu chyba zadudniło w uszach, dlatego dostałem dwie kary. Do dziś nie wiem, za co wyleciałem.

Poczuwał się pan do winy, ale za pierwszą kartkę.

Opuściłem strefę dla trenerów, krzycząc: – Panie sędzio, za co jest ten faul?! Niczego teraz nie wygładzam, nie użyłem żadnego epitetu czy przekleństwa. No ale opuściłem strefę, więc na wniosek arbitra technicznego dostałem żółtą kartkę. Wróciłem do strefy, odwróciłem się w kierunku ławki, chcąc dosadnie poinstruować moich zawodników przed obroną rzutu wolnego i chyba wtedy sędzia zdecydował, że pokaże mi czerwoną kartkę. Cóż, młody facet, też się uczy i zbiera doświadczenie. Po meczu pogadaliśmy z 10 minut.

[…] Z zawodników sprowadzonych latem ważniejsze role odgrywali jedynie Dawid Kudła, Filip Szymczak i do momentu kontuzji Oskar Repka.

Repka na początku walczył o skład z Bartoszem Jaroszkiem  i w pewnym momencie wywalczył sobie plac, ale niestety potem problemy zdrowotne sprawiły, że nie grał już do końca rundy. Kudła od razu wypełnił lukę w bramce. Szymczaka wypożyczyliśmy z Lecha Poznań. Choć to bardzo młody zawodnik, z rocznika 2002, to z dużym potencjałem, wszystko przed nim, ale również dużo pracy. Niewiele zmian zaszło w naszej kadrze, tak sobie zakładaliśmy i nie miałem potem pretensji, że chciałbym więcej transferów.

W przypadku Szymczaka mówił pan wręcz o sukcesie, że zdecydował się on na przyjście do Katowic.

Niewątpliwie znaczenie miała wcześniejsza współpraca GieKSy z Lechem. To tutaj ogrywali się Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Bartosz Mrozek, którzy wydaje się  tylko i wyłącznie na tym zyskali. Dla nas pozyskanie Filipa było dużą sprawą, jemu też to wypożyczenie wiele daje. Kilkanaście meczów w Ekstraklasie zdążył rozegrać, ogólnie jednak jego seniorskie doświadczenie ograniczało się głównie do II ligi. Przed nim jeszcze długa droga, ale idzie we właściwym kierunku.

[…] Z zawodników sprowadzonych latem ważniejsze role odgrywali jedynie Dawid Kudła, Filip Szymczak i do momentu kontuzji Oskar Repka.

Repka na początku walczył o skład z Bartoszem Jaroszkiem  i w pewnym momencie wywalczył sobie plac, ale niestety potem problemy zdrowotne sprawiły, że nie grał już do końca rundy. Kudła od razu wypełnił lukę w bramce. Szymczaka wypożyczyliśmy z Lecha Poznań. Choć to bardzo młody zawodnik, z rocznika 2002, to z dużym potencjałem, wszystko przed nim, ale również dużo pracy. Niewiele zmian zaszło w naszej kadrze, tak sobie zakładaliśmy i nie miałem potem pretensji, że chciałbym więcej transferów.

W przypadku Szymczaka mówił pan wręcz o sukcesie, że zdecydował się on na przyjście do Katowic.

Niewątpliwie znaczenie miała wcześniejsza współpraca GieKSy z Lechem. To tutaj ogrywali się Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Bartosz Mrozek, którzy wydaje się  tylko i wyłącznie na tym zyskali. Dla nas pozyskanie Filipa było dużą sprawą, jemu też to wypożyczenie wiele daje. Kilkanaście meczów w Ekstraklasie zdążył rozegrać, ogólnie jednak jego seniorskie doświadczenie ograniczało się głównie do II ligi. Przed nim jeszcze długa droga, ale idzie we właściwym kierunku.

[…] Zimą również tylko kosmetyczne zmiany w składzie?

Odpowiadając naukowym językiem, zebraliśmy w tej rundzie ogromny materiał badawczy. Zimą raczej nie ma co liczyć na transfery bezgotówkowe, w tym względzie na rynku panuje wtedy totalna… zima. O transfery gotówkowe też trudniej niż latem. Parę rozmów prowadzimy, coś się dzieje w gabinetach, ale na pewno nie zatracimy swojej racjonalności i pragmatyczności w działaniach. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której zmusimy się do jakiegoś ruchu wizją pięknego jutra. Musimy działać w oparciu o chłodną analizę, cierpliwość i konsekwencję.

[…] No to na koniec inny pozytyw: wreszcie ruszyła budowa nowego stadionu GKS-u Katowice.

Pracując w BKS-ie Bielsko, widziałem proces budowy bielskiego stadionu. Grało na nim nie tylko Podbeskidzie, ale też my. To zawsze jest kwestia sentymentalna. Mam nadzieję, że GieKSa będzie rosła razem z nowym stadionem i będę miał w tym swój udział.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Kontuzja Jakuba Szymańskiego

Jakub Szymański nie znalazł się w kadrze na wyjazdowe spotkanie GKS-u Katowice z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle ze względu na odnowiony uraz barku i konieczność przeprowadzenia konsultacji lekarskich. Przyjmującego siatkarskiej GieKSy czeka przerwa w grze do końca tego roku.

Decyzją sztabu szkoleniowego Jakuba Szymańskiego czeka przerwa w grze do końca 2021 roku. Tym samym przyjmujący nie wystąpi w meczu GKS-u Katowice z Projektem Warszawa, wyjazdowym starciu z PGE Skrą Bełchatów (piątek 17 grudnia, godz. 20:30) i meczu 1/16 Pucharu Polski z pierwszoligową ZAKSĄ Strzelce Opolskie.

 

sportdziennik.com – Siatkarze GKS-u dopiero ustąpili w tie-breaku

To był niesłychanie twarde i emocjonujące spotkanie GKS-u Katowice z faworyzowanym zespołem ze stolicy.

Po 141 minutach gry (!) gospodarze ulegli w tie-breaku, zdobywając punkty. Walczące serca z Katowic długi fragmentami wznosili się na wyżyny swoich umiejętności i sprawili rywalom wiele kłopotów.

Oba zespoły przystąpiły do meczu w uszczuplonych składach. W GKS-ie zabrakło nie tylko przyjmującego Jakuba Szymańskiego, ale również środkowego Marcina Kanię. Tego pierwszego, niezwykle udanie zastąpił Gonzalo Quiroga, który nieźle przyjmował, ale również potrafił zaskoczyć w ataku. Na środku siatki obok Piotra Haina wystąpił Kamil Drzyzga, obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, ale był mocno usztywniony. Natomiast w zespole gości zabrakło Duszan Petković, ale Michał Superlak na pozycji atakującego spisywał świetnie i zasłużenie zdobył statuetkę MVP.

Jeżeli dobrze będzie funkcjonowała zagrywka to możemy się „zaczepić” w tym meczu – te słowa wypowiedział trener GKS-u, [Grzegorz Słaby]. Jednak oba zespoły, jak na ironię losu, w polu spisywały się poniżej oczekiwań i było sporo pomyłek. W miarę rozwoju meczu było nieco lepiej. To jednak w niczym nie przeszkadzało gospodarzom, po dobrym przyjęciu, wyprowadzać zabójczy atak. Jakub Jarosz wprost szalał przy siatce, a na drugim skrzydle mocno go wspierali Thomas Rousseaux oraz Quiroga. Goście byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. Wprawdzie w I  secie doprowadzili do remisu 19:19, ale końcowe fragmenty należały argentyńskiego przyjmującego (2 udane ataki) oraz jego kolegów.

Przyjezdni szybko wyciągnęli wnioski i w kolejnej odsłonie już unikali błędów w polu serwisowym. Jednak przede wszystkim zaczęli skutecznie grać blokiem. Tym razem potrafili powstrzymać nie tylko Jarosza, ale również pozostałych skrzydłowych. W drugiej części tej partii niepodzielnie panowali na parkiecie i doprowadzili do remisu.

Amerykański rozgrywający GKS-u niemal zaprzestał grać środkiem i może w tej sytuacji trener Słaby dokonał roszady na pozycji. Drzyzgę zastąpił debiutujący na tym szczeblu rozgrywek Jakub Lewandowski. Ta roszada okazała się strzałem w „10”. Lewandowski popisał się 2 skutecznymi atakami, 2 blokiem i dołożył asa serwisowego. Doświadczeni środkowi Projektu Andrzej  Wrona – Piotr Nowakowski byli zaskoczeni, że ten debiutant tak sobie może poczynać. Gospodarze objęli prowadzenie 22:18 i spokojnie dokończyli seta. Jednak w kolejnej odsłonie gospodarze stracili koncentrację oraz zmęczenie dało o sobie znać. W zespole przyjezdnych miejsce Igora Grobelnego zajął Jan Fornal i odegrał istotną rolę w dwóch ostatnich partiach. Gdy goście w IV secie goście wysoko prowadzili i trener katowiczan dokonał zmian na pozycjach i przygotowywał się do tie-breaka. A w nim zaczęło się nieźle dla nich. Jednak od stanu 7:7 goście zdobyli 5 „oczek” blokiem i ostatecznie wygrali. Gospodarzom należą się słowa uznania za niesłychaną walkę oraz zdobyty cenny punkt.

GKS Katowice – Projekt Warszawa 2:3 (25:21, 22:25, 25:20, 18:25, 9:15)

 

HOKEJ

hokej.net – Przełożone mecze GieKSy. Pierwsze przymiarki do nowych terminów

Szefostwo GKS-u Katowice z powodu dwóch zakażeń koronawirusem i kwarantanny nałożonej na ośmiu zawodników poprosiło o przełożenie czterech ligowych spotkań, w tym niezwykle istotnej konfrontacji z Re-Plast Unią Oświęcim.

[…] Wyjazdowy mecz GieKSy z biało-niebieskimi miał wyłonić lidera Polskiej Hokej Ligi po trzech rundach, a co za tym idzie opracować terminarz piątej serii spotkań.

Regulamin Polskiej Hokej Ligi przewiduje, że terminarz dodatkowej, piątej rundy zostanie opracowany w oparciu o tabelę po 27 kolejkach. Do jej skonstruowania niezbędny jest wynik meczu oświęcimian z katowiczanami. Jeśli oświęcimianie wygrają za trzy punkty, to oni będą rozstawieni z pierwszego miejsca. Każdy inny wynik sprawi, że na pozycji lidera zostaną katowiczanie.

Problemem jest jednak brak wolnych terminów. Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a w dniach 27-28 grudnia został zaplanowany Turniej Finałowy Pucharu Polski. Zawodnicy do ligowych zmagań mają wrócić 4 stycznia, a wolnych terminów po prostu nie ma, bo liga będzie rozgrywana systemem wtorek-czwartek/piątek-niedziela.

Na domiar złego 16 stycznia mają odbyć się ostatnie mecze czwartej rundy, a piąta seria ma ruszyć już dwa dni później.

Tymczasem w dniach 16-18 grudnia w Bytomiu ma odbyć się turniej Christmas Cup, w którym reprezentacja Polski zmierzy się z Francją, Węgrami i Ukrainą. Na te spotkanie zostało powołanych dwóch zawodników Unii: Kamil Paszek i Łukasz Krzemień oraz Patryk Krężołek z GKS-u Katowice. Jeśli spotkanie biało-niebieskich z GieKSą zostanie rozegrane 17 grudnia selekcjoner naszej kadry będzie musiał przygotować plan B.

 

Kiedy mecz na szczycie PHL? Już w przyszłym tygodniu

Poznaliśmy nowy termin spotkania Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice. Oba zespoły skrzyżują kije jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.

Przypomnijmy, że mecz na szczycie Polskiej Hokej Ligi miał pierwotnie odbyć się 5 grudnia, ale został odwołany z uwagi na fakt, że w ekipie GieKSy dwaj zawodnicy uzyskali pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa, a na kwarantannę trafiło kolejnych ośmiu graczy.

Oba kluby ustaliły, że to spotkanie odbędzie się w piątek 17 grudnia o godzinie 19:00. Czekają jednak na to, aż stosowne dokumenty podpisze Marta Zawadzka, prezes i komisarz spółki PHL.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga