Po ostatnim meczu JKH GKS Jastrzębie, słowacki szkoleniowiec powiedział, że może to być jego ostatni mecz na ławce trenerskie JKH. Dziś już wiadomo, że selekcjoner reprezentacji przenosi się do Katowic.
Jacek Płachta może jednak spać spokojnie, Robert Kalaber będzie w Katowicach szefem hokejowej Akademii Młodej GieKSy. Władze Katowic chcą mocno postawić na hokej, głośno mówi się o budowie nowego lodowiska, stąd potrzeba podniesienia jakości szkolenia młodych hokeistów i połączenia sił (w Katowicach szkolenie prowadzi się w dwóch klubach – GKS i Naprzód) oraz wykorzystania potencjału lodowych tafli. Plan szkolenia przygotował Henryk Gruth (współtwórca szwajcarskiej szkoły hokejowej) we współpracy z Robertem Kalaberem oraz specjalistami z katowickiej AWF i słynnej fińskiej szkoły hokejowej Vierumaki. Za realizację programu będzie odpowiedzialny słowacki szkoleniowiec.
Jacek Płachta cieszy się w Katowicach pełnym kredytem zaufania, w dalszym ciągu będzie odpowiedzialny z prowadzenie Hokejowej Dumy Katowic. Jego kontakty oraz fakt, że syn trenera Mathias Plachta gra w drużynie Adler Mannheim spowodowały, że oba kluby są na drodze do podpisania porozumienia o współpracy sportowej. Adler ma najlepszą szkółkę hokejową, która jest wzorem szkolenia w Niemczech. Nieaktualny jest zatem temat przenosin Płachty do Oświęcimia, tamtejsi działacze w swoim stylu próbowali nakłonić katowickiego szkoleniowca do zmiany otoczenia. Szkoleniowiec miał razem z obecnym dyrektorem sportowym GieKSy pomóc tamtejszej ekipie wrócić na salony.
ursus
23 października 2014 at 18:40
Z GieKSikiem to dość łatwo odgadnąć – nikt nie potrafił poradzić sobie z normalną maskotką, a konkretniej z tygryskiem, to spróbowali odzwierciedlić podobiznę prezesa. Tylko czekać na angaż w kampanię wyborczą, szał w trampkach.
Moim zdaniem to była bardziej porażka, ale wiadomo uśmiech, duże gały i udana kampania PR zrobiły swoje. Nie rozwiązano jednak głównego problemu dot. tego co zrobić, by ta cała ganiająca zbieranina wyglądała bardziej jak zawodowa i profesjonalna drużyna, bo przy obecnym podejściu sportowo-organizacyjnym zwyczajnie nie jest to możliwe. Bez ciężkiej pracy nikt w drugiej połowie biegać nie będzie, nie mówiąc już o nadrabianiu braku umiejętności dyscypliną taktyczną.
Podsumowując: czekają nas dalsze lata 1-ligowej wegetacji, ale przynajmniej kilka gadżetów jeszcze się sprzeda. Polityka „game over” trwa w najlepsze, a na trybunach sukcesywnie ubywa. Żal serce ściska, ale tu na to się liczy, że pęknie i stadion w końcu będzie można zaorać.
antek1964
24 października 2014 at 09:40
Popieram wpis ursusa Nasz klub jest po cichu wykańczany 🙁
Zielu88
24 października 2014 at 11:51
uwielbiam wpisy takie jak ursus-a czy antka1964 – incognito ponapierdalać na necie i upuścić jakieś swoje kompleksy. Lepiej wam ? Tak, zarząd klubu robi wszystko żeby zaorać klub a SK1964 się na to zgadza…. ja pierdole ludzie zacznijcie troszkę myśleć.
ursus
24 października 2014 at 19:11
Zielu88 – cały ten zaklęty geniusz procesu rozkładu, tego zakłamania, manipulacji opiera się na tym, że wszyscy patrzą, ale mało kto widzi, bo ogólnie chcemy zobaczyć pozytyw i wmawiamy sobie, że jest lepiej. Nie jest. To co widzimy, to jest mały kroczek w przód i dwa w tył – drobna doraźna pomoc, po to, by podtrzymać marazm i zwiększyć zniechęcenie.
SK1964 – trzeba oddać, że próbowało na ile mogło, ale zostało „zjedzone”. Kibiców na trybunach coraz mniej, więc i siła przebicia Stowarzyszenia topnieje. Pozostało już tylko koncentrowanie się na dopingu, bo ochłapy wegetacyjne z miasta uznano za całkowicie zadowalające. Można protestować, ale tak to z mojego punktu widzenia wygląda i nie jest moją intencją nikogo tu obrażać. Szanse SK1964 na wywalczenie czegokolwiek, np. nowego stadionu, oceniam na max. 5% (choć akurat, przy kompletnie nowym podejściu tj. nowym projekcie o połowę tańszego stadionu na 10-15 tys. lub budowy tylko ze 2 trybun z obecnego projektu być może coś by ruszyło).
Zarząd – w moim przekonaniu czysto marionetkowy, a do tego zasiadają w nim osoby myślące głównie o własnych karierach politycznych… (czyt. brak pomysłu, perspektyw rozwoju i lepszego zarobku w klubie). O klubie można powiedzieć, że ma niezły marketing, raczej mocno średnie szkolenie, a reszta to czysta amatorka. Wszystkim jest wygodnie i nie ma komu w stół rąbnąć… zarząd, owszem, robi „wszystko”, ale raczej, by nic się nie zmieniło. Spłacanie zaległości nie tłumaczy braku sił na bieganie. Skoro kopacze nie mają sił potrzebnych do uzyskiwania lepszych wyników, a zarząd nie robi niczego, by to zmienić, to znaczy, że zarząd ma gdzieś wyniki.
Odczuwam raczej rosnące przybicie aniżeli poprawę samopoczucia.