Dołącz do nas

Blaszok Galeria Hokej Kibice Piłka nożna Piłka nożna kobiet Siatkówka SK 1964 Społecznie Wideo

Spełnione marzenia Marzeny – relacja ze Szlachetnej Paczki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Szlachetna Paczka to akcja, którą sumiennie od lat realizujemy z ramienia Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Ludzkie dramaty, życiowe wywrotki, chwilowe potknięcia – doświadczyliśmy jako organizatorzy już chyba wszystkiego. Nie inaczej było w tym roku.

W pierwszej kolejności zorganizowaliśmy zbiórkę. Tegoroczna przebiegała nieco inaczej, niż zwykle – w głównej mierze postawiliśmy na portal Zrzutka.pl, który pozwala na szybką wpłatę (szczegóły). Dodatkowym źródłem były jak zwykle przelewy bezpośrednio na nasze konto oraz dary, które mogliście dostarczać do klepu kibiców „Blaszok”.

Dzięki mobilizacji wśród kibiców, w moment udało się osiągnąć cel, który sobie założyliśmy – 5 tysięcy złotych. Kolejną kwotą, którą sobie wyznaczyliśmy, było okrągłe… 6400 złotych. Po raz kolejny nie musieliśmy czekać długo, aż zaświeciło się 100 proc. na zrzutce. Wtedy zdecydowaliśmy się ostatni raz zmienić cel – tym razem na 8 tysięcy złotych. Ostatecznie kwota, którą udało nam się zebrać, to było 8675 złotych (szczegóły). Z tego miejsca jeszcze raz dziękujemy każdemu, kto wpłacił pieniądze lub przyniósł dary. Bardzo nas ucieszyło, że oprócz kibiców, zaangażowali się sportowcy (byli i obecni) wszystkich sekcji GKS Katowice. „Cała GieKSa razem” w najczystszej postaci! Te też pieniądze postanowiliśmy czym prędzej przehulać w sklepie!

Pierwsze zakupy odbyły się zgodnie z tradycją w CH 3 Stawy, gdzie wraz z Markiem Trybusiem i Grzegorzem Proksą ruszyliśmy na podbój Auchana (relacja). Zakupy spożywcze, artykuły higieniczne, odzież – to wszystko pozwoliło nam na zapełnienie kilku koszyków, które nasze Elfy na bieżąco dowoziły. Przy kasie spędziliśmy długi czas ze względu na liczbę produktów, które wypakowaliśmy na taśmę. Wielce prawdopodobne, że ludzie, którzy ustawili się za nami w kolejce do dziś nas przeklinają 😉

Kiedy udało się zakończyć tę część zakupów, trzeba było przejść do następnego etapu, czyli spełnienia wyjątkowych życzeń Pani Katarzyny (która w efekcie okazała się przesympatyczną Marzenką – Szlachetna Paczka zmienia zawsze imiona osób potrzebujących). Tablet, dzięki fachowej pomocy w „Euro RTV AGD”, udało nam się sprawnie załatwić. Sprzęt elektroniczny zawsze spędza mi sen z powiek – nie znam się na tych ustrojstwach, więc doradca w sklepie spadł mi z nieba. W ciągu dziesięciu minut od wejścia do sklepu mieliśmy już wybrany i spakowany tablet, który pomoże Marzence w wykonywaniu pracy. Chwilę później udaliśmy się do królestwa – sklepu z biżuterią, aby uszczęśliwić Marzenkę srebrnym łańcuszkiem, o którym tak bardzo marzyła. Z tym już problemu nie było, bo nie dość, że my – damska część Stowarzyszenia – miałyśmy wizję zakupu jeszcze przed wejściem do sklepu, to dodatkowo fachową pomocą uraczyła nas przemiła ekspedientka, która okazała się kibicką Górnika 😉 Serdeczne pozdrowienia dla Pani z YES Silesia City Center!

Korzystając z naszej obecności w wyżej wymienionej galerii – wolontariuszka zajmująca się paczką udzieliła nam informacji, że Marzenka mieszka nieopodal Silesii. W związku z tym, że wiemy, jak ciężko trafić w czyjeś gusta i w związku z tym, że wiemy, jak bardzo zakupy są w stanie poprawić kobiecie nawet najbardziej podły dzień – zakupiliśmy vouchery podarunkowe do wykorzystania w Centrum Handlowym, aby Marzena mogła sama zdecydować, na co je przeznaczy.

Nie musieliśmy martwić się o chemię, na której tak bardzo zależało naszej podopiecznej, a na którą miesięcznie przeznacza masę pieniędzy – firma Voigt, którą pewnie większość z Was kojarzy – postanowiła zasponsorować nam półroczny zapas środków czyszczących! Raz jeszcze dziękujemy Wam z całego serca, zdecydowanie odciążyliście budżet głównej zainteresowanej, a my sami mogliśmy te pieniądze spożytkować na pozostałe zakupy. Jesteście najlepsi!

Ostatnim etapem naszej zakupowej podróży był Leroy Merlin, w którym zaopatrzyliśmy się w regał i żyrandol. Miejmy nadzieję, że regał dobrze spełni funkcję przechowalni wszystkich darów, które przekazaliśmy. Po walce z wyborem żyrandola, który jeszcze nigdy w życiu nie był tak trudny (wysłali babę po lampę…), dorzuciliśmy jeszcze kilkadziesiąt produktów spożywczych do koszyka i ruszyliśmy wspólnymi siłami do pakowania.

W piątek, dzień przed wręczeniem, spotkaliśmy się, by posegregować artykuły i popakować je do kartonów. Pozostaje nam cieszyć się, że mieliśmy na to tyle miejsca, bo takiej liczby wszystkiego chyba sami się nie spodziewaliśmy 😉 64 paczki – tyle właśnie Marzena otrzymała od nas. Podczas liczenia okazało się, że udało nam się przygotować 65 paczek, ale… kim jednak bylibyśmy, gdybyśmy nie przepakowali dwóch z nich w jedną, żeby otrzymać magiczną liczbę 😉 Tu na wielkie słowa uznania zasługują nasi panowie, którzy czynnie uczestniczyli w pakowaniu. Przyznaję, że kiedy wzięliście jeden karton i papier, żeby go zapakować, to spodziewałam się wizualnego armagedonu, a muszę przyznać, że śmiało moglibyście zawodowo zająć się pakowaniem prezentów 😉 Brawo!

Zmęczeni, ale szczęśliwi opuściliśmy nasz magazyn, aby z samego rana pojawić się w nim znów i ruszyć do celu!

W sobotę spotkaliśmy się rano, by czym prędzej pojechać do magazynu Szlachetnej Paczki, gdzie przeprowadzany jest „odbiór” darów, ich liczenie i wszelkie inne formalności. Tam już czekała na nas wolontariuszka, która od początku świetnie koordynowała całym przedsięwzięciem. Kiedy zliczyliśmy wszystko i podpisaliśmy protokoły, udaliśmy się na Tysiąclecie, aby już bezpośrednio obdarować Marzenę. Jeśli zastanawiacie się, jaką pojemność ma winda na Tysiącleciu, to spieszymy z odpowiedzią – 64 paczki + jedna osoba do ich pilnowania 😉 Szybko zapakowaliśmy wszystkie dary do windy, a kolejną wypełniliśmy naszymi pomocnymi elfami, aby czym prędzej przenieść wszystko do mieszkania Marzeny.

Zaczęło się wielkie odpakowywanie! Marzena nie kryła swojej radości, widać, że dary sprawiły jej ogromną ulgę. Co lepsze, najbardziej spodobał jej się chyba żyrandol, bo poświęciła mu najwięcej uwagi, czyli… udało się! Poza spożywką, odzieżą, sprzętami – swoją dużą paczkę znalazła także Lusia – kot Marzeny. Lusia nie przywitała nas z otwartymi łapami, wręcz przeciwnie, nie zaiskrzyło między nami, ale ponoć nie lubi nikogo, więc było nam już mniej smutno.

Chwila rozmowy, wspólne zdjęcie i przyszła pora na pożegnanie – czyli coś, czego nie lubimy najbardziej. Taki niezręczny moment, kiedy to już nie bardzo wiemy, co mówić, a jedyne co zostaje, to życzyć powodzenia i mieć nadzieję, że wszystko się poukłada. Marzena, trzymamy za Ciebie kciuki! Pędź przez życie z takim uśmiechem, jakim przywitałaś nas w sobotę, a wszystko będzie dobrze 😉

Poniżej zamieszczamy galerię zdjęć z wręczenia prezentów oraz film wideo z podsumowaniem całej akcji.

Klaudia

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga