Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Śląski Klasyk w 1/32 finału Pucharu Polski!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują sekcję piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki rozegrały ostatni sparing przed starem rozgrywek sezonu 2023/24, w którym przegrały 0:1 (0:1) z mistrzyniami Czech, Slavią Praga. Pierwsze spotkanie ligowe mistrzynie Polski rozegrają w sobotę 19 sierpnia o godzinie 14:20, na Bukowej, z Czarnymi Sosnowiec. Mecz będzie transmitowany na antenie TVP Sport. Piłkarze w ramach czwartej kolejki Fortuna I Ligi, wygrali ze spadkowiczem Wisłą Płock 4:1 (2:0). Prasówkę po tym spotkaniu znajdziecie TUTAJ. Następny mecz zespół rozegra w poniedziałek, 21 sierpnia o godzinie 18:00 z beniaminkiem ligi Zniczem Pruszków. Rywalem drużyny w I rundzie zmagań w Pucharze Polski będzie Górnik Zabrze. Rozegranie meczy tej rundy planowane jest w dniach 26 – 28 września.

Siatkarze wrócili do treningów 10 sierpnia. W dniach 17 – 20 sierpnia drużyna weźmie udział w turnieju PreZero Grand Prix, rozgrywanym w Gdańsku. Mistrzowie Polski w hokeju na lodzie, wygrała w dwóch pierwszych sparingach przed nowym sezonem z HC RT Torax Poruba oraz Zagłębiem Sosnowiec w identycznym stosunku 4:2. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra kolejne dwa test-mecze: z AZ Havirov (17 sierpnia) oraz Sokołem Kijów (19 sierpnia). GieKSa podpisała roczny kontrakt z amerykańskim obrońcą Ryanem Cook.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Czeszki lepsze od Polek

W ostatnim sparingu piłkarki GKSu Katowice wybrały się za południową granicę do Slavkova koło Brna. Ich rywalkami były mistrzynie Czech, Slavia Praga.

Po wyrównanym początku to Czeszki trafiły do bramki GKSu w 8 minucie, a strzelczynią  była Surnovska. Czeszki “poczuły krew” starając się zepchnąć katowiczanki do defensywy. Mistrzynie Polski starały się odpowiedzieć kontratakami, jednak nie udało się trafić do siatki Slavii. Pierwszej połowy na boisku nie zakończyła młoda zawodniczka GKSu, Dominika Misztal, która z powodu urazu musiała zejść.

Po przerwie obie drużyny próbowały zmienić wynik spotkania. W 66 minucie bliskie podwyższenia wyniku były Czeszki, jednak piękny strzał głową wybroniła Weronika Klimek. Mimo kilku kolejnych sytuacji z obu stron wynik meczu się nie zmienił. Czeszki wygrały minimalnie z zespołem Katowic 1:0.

roosevelta81.pl – Śląski Klasyk w 1/32 finału Pucharu Polski!!

W piątek w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej odbyło się losowanie par 1/32 finału Totolotek Pucharu Polski. Piłkarzom Górnika Zabrze los przydzielił GKS Katowice. Zatem przed nami Śląski Klasyk, który rozegrany zostanie przy Bukowej. Terminy spotkań tej fazy rozgrywek zaplanowane zostały na koniec września.

Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji Pucharu Polski Górnik rywalizował z GieKSą na etapie 1/16. Po trudnym meczu i dwóch golach Lukasa Podolskiego, do następnej rundy awansowali „Trójkolorowi”.

sportdziennik.com – Karny defekt GieKSy

Żaden pierwszoligowiec nie egzekwował w 2023 roku tylu rzutów karnych, co GieKSa. Żaden też równie często się w tym elemencie nie mylił. To niepokojący karny defekt GieKSy. Siedem zespołów strzeliło w tym roku kalendarzowym tyle samo lub więcej goli z rzutów karnych, co GieKSa. Jednak żaden nie egzekwował ich tak wielu! Siedem z siedmiu prób wykorzystali piłkarze Chrobrego Głogów, stuprocentową skuteczność przy 6 uderzeniach z „wapna” miała też – choć nie uratowało jej to przed spadkiem – Chojniczanka, 4 z 4 strzałów na bramki zamieniło Podbeskidzie, 4 z 5 – Stal Rzeszów czy obecni beniaminkowie ekstraklasy z Chorzowa i Niepołomic, zaś 4 z 6 – Arka Gdynia. Katowiczanie też trafili do siatki z 11 metrów czterokrotnie. Ale przy ledwie 50-procentowej skuteczności, bo potrzebowali do tego aż 8 prób! 7 z nich miało miejsce w rundzie wiosennej. „Karne demony” w nowym sezonie szybko dały o sobie znać przy okazji niedzielnego remisowego spotkania w Lublinie.

W poprzedniej rundzie GKS-owi zdarzyła się nawet seria trzech zmarnowanych karnych. O ile Arkadiusz Jędrych trafił do siatki w Sosnowcu, redukując rozmiary porażki z otwierającym nowy stadion Zagłębiem na 1:2, o tyle potem mylili się: Jakub Arak z Sandecją Nowy Sącz, Jędrych z Resovią (ich strzały bronili bramkarze) oraz Sebastian Bergier w Głogowie (uderzył nad bramką). Te pudła kosztowały drużynę punkty, bo zamiast prowadzić z Sandecją 2:0, skończyło się remisem 1:1, zamiast zremisować z Resovią 1:1, skończyło się 0:1 i zamiast wygrać w Głogowie 1:0, padł bezbramkowy remis.

Impas przełamał dopiero Arak, wyrównując w końcówce na 1:1 ze Stalą Rzeszów, a potem zrehabilitowali się też Jędrych i Bergier, nie myląc się z 11 metrów w kończącym sezon i również remisowym – 3:3 – wyjazdowym spotkaniu z Chojniczanką. Nie zmieniło to faktu, że kwestia „jedenastek” była podnoszona w Katowicach nawet podczas letniej przerwy w rozgrywkach.

– Wykorzystanie trzech niestrzelonych w rundzie wiosennej rzutów karnych spowodowałoby, że mielibyśmy 7 punktów więcej, a to dałoby miejsce w szóstce. To pokazuje, że od barażów nie dzieliła przepaść, choć nasz budżet wcale nie był tak wysoki, a adekwatny do miejsca zajmowanego w lidze – mówił Krzysztof Nowak, wiceprezes klubu, do radnych na Komisji Kultury, Promocji i Sportu.

Na swojej pierwszej konferencji prasowej przy Bukowej przyznał zaś później: – Podobno jestem nielubiany, że na komisji sportu powiedziałem, iż to nie Rafał Górak nie strzelał, nie wykorzystał w rundzie wiosennej trzech rzutów karnych. No nie strzelał! A gdyby wpadły te karne, to może bylibyśmy w tym roku w okolicach strefy barażowej.

W niedzielę znów można było mówić o rzutach karnych i zastanawiać się, co by było, gdyby… W 71 minucie meczu z Motorem, przy stanie 1:1, Jakub Arak wykorzystał nieporozumienie między Łukaszem Budziłkiem a Sebastianem Rudolem i uzyskał jedenastkę. Świetnie dysponowany tego dnia golkiper lublinian próbował zdekoncentrować napastnika GKS-u, ten przed gwizdkiem nawet nie patrzył w jego stronę, ale przegrał ten pojedynek. Płaskie uderzenie padło łupem Budziłka i GieKSie – mimo bardzo dobrego, a w I połowie wręcz świetnego występu – uciekły 2 punkty.

– Najbardziej dedykowany do strzelania jedenastki jest Arek Jędrych, który jednak zgłosił niedyspozycję. Drugi w kolejności to Sebastian Bergier, ale nie było go już na boisku. Dalej są Kuba Arak i Mateusz Mak. W pierwszej chwili widziałem, że Mateusz bierze piłkę w ręce i powiem szczerze, że uspokoiło mnie to. Potem między zawodnikami doszło jednak do innych ustaleń, Kuba przejął piłkę. To już ich decyzja, zmienników, kto pewniej się czuje. Nie mam pretensji, bo wziąć na siebie odpowiedzialność to jedno, a nie wykorzystać sytuacji – to drugie.

– To była bardzo dobra interwencja bramkarza. Pewnie byśmy to spotkanie wygrali… Gdy nie strzela się karnego, zawsze jest przykro i źle, zawodnika trzeba wspomagać i wspierać. Tak też będziemy czynić – trener GieKSy, Rafał Górak, dodawał otuchy Jakubowi Arakowi, ale wydaje się, że po drugiej w tym roku pomyłce napastnik z tego elementu gry został na jakiś czas wyleczony.

SIATKÓWKA

polsatsport.pl – PreZero Grand Prix siatkarzy

W dniach 17–20 sierpnia siatkarze rozegrają turniej PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki. Szesnaście drużyn PlusLigi zaprezentuje się na Energa Stadionie Letnim w Gdańsku.

[…] W turnieju PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki zagra szesnaście klubów PlusLigi. Uczestników podzielono na cztery grupy po cztery drużyny w każdej. Po dwie najlepsze uzyskają awans do ćwierćfinałów.

Kilka klubów wystąpi pod nowymi nazwami. Niektóre z nich zmieniły nazwę jedynie na rozgrywki PreZero Grand Prix PLS (Trefl Royal Seafood Gdańsk, Immergas Warszawa).

PreZero Grand Prix PLS to turniej rozgrywany na plaży. Drużyny liczą po czterech zawodników. Pierwszą edycję rozegrano w 2020 roku. Dotychczasowi triumfatorzy: Jastrzębski Węgiel (2020), Indykpol AZS Olsztyn (2021), LUK Lublin (2022).

PreZero Grand Prix PLS siatkarzy – podział na grupy:

grupa A: Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle, KGHM Cuprum Lubin, Trefl Royal Seafood Gdańsk, PGE GiEK Skra Bełchatów

grupa B: Jastrzębski Węgiel, Enea Czarni Radom, PSG Stal Nysa, Bogdanka LUK Lublin

grupa C: Asseco Resovia, Norwid Częstochowa, Ślepsk Malow Suwałki, Indykpol AZS Olsztyn

grupa D: Aluron CMC Warta Zawiercie, Barkom-Każany Lwów, Immergas Warszawa, GKS Katowice.

PreZero Grand Prix siatkarzy – terminarz, daty, godziny, transmisje meczów:

[…] 2023-08-17: Immergas Warszawa – GKS Katowice (czwartek, godzina 17.45; transmisja – Polsat Sport Premium /grupa D

[…] 2023-08-18: Barkom-Każany Lwów – GKS Katowice (piątek, godzina 14.00; transmisja – Polsat Sport) /grupa D

[…] 2023-08-19: GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie (sobota, godzina 12.45; transmisja – Polsat Sport) /grupa D

[…] 2023-08-20: 1A – 2B (niedziela, godzina 9.00; transmisja – Polsat Sport) /ćwierćfinał

2023-08-20: 1D – 2C (niedziela, godzina 10.15; transmisja – Polsat Sport) /ćwierćfinał

2023-08-20: 1B – 2A (niedziela, godzina 11.30; transmisja – Polsat Sport) /ćwierćfinał

2023-08-20: 1C – 2D (niedziela, godzina 12.45; transmisja – Polsat Sport) /ćwierćfinał

2023-08-20: (niedziela, godzina 14.00; transmisja – Polsat Sport News) /półfinał

2023-08-20: (niedziela, godzina 15.15; transmisja – Polsat Sport News) /półfinał

2023-08-20: (niedziela, godzina 16.30; transmisja – Polsat Sport News) /mecz o 3. miejsce

2023-08-20: (niedziela, godzina 17.45; transmisja – Polsat Sport News) /FINAŁ.

HOKEJ

sportdziennik.com – Cel zawsze ten sam

Ekipa trenera Jacka Płachty chce grać w czołowej czwórce i o medale. GKS Katowice ma na to pewne szanse, których nie chce zmarnować.

GKS Katowice, obrońca tytułu mistrzowskiego, zaliczył spore kadrowe zmiany w okresie letnim. Z drużyny odeszło ośmiu zawodników i na ich miejsce pojawiło tylu samo nowych. Jak twierdzi trener Jacek Płachta, to naturalna kolej rzeczy. Działacze wraz z trenerami działali roztropnie i nie spieszyli się z podpisywanie kontraktów. Starali się stworzyć kadrę o podobnej strukturze jak w poprzednim sezonie. Teraz, już w czasie zajęć na lodzie, są dobrej myśli.

W kadrze GKS-u jest obecnie 20 zawodników: dwóch bramkarzy, siedmiu obrońców oraz jedenastu napastników. Zostanie ona uzupełniona jeszcze dwoma młodymi hokeistami, którzy trenują z zespołem. Obrońcą Błażejem Chodorem oraz napastnikami Karolem Mosiem i Jakubem Musiołem. Po serii meczów kontrolnych szkoleniowcy zdecydują kto z młodzieży zostanie na najbliższy sezon. W poprzednim na takich zasadach terminował w GKS-ie Piotr Ciepielewski, który wyjechał do Finlandii i teraz rywalizuje o miejsce w młodzieżowym zespole Kiekko-Espoo. Kto wie, czy po drugiej stronie Bałtyku nie zostanie na dłużej.

– Poruszaliśmy się w określonych realiach finansowych i każdy transfer był szczegółowo analizowany – mówi dyrektor sekcji hokejowej, Roch Bogłowski. – Przede wszystkim zdecydowaliśmy się mocno przebudować defensywę, bo z tej formacji odeszło czterech hokeistów. Wartościowych, rodzimych obrońców brak i w tej sytuacji szukaliśmy zagranicznych. Wydaje się, że trafiliśmy na właściwych, o odpowiednich parametrach fizycznych, ale zobaczymy, co pokażą na lodzie. Z napastników pożegnaliśmy m.in. Brandona Magee, Teemu Pullkinena oraz Patryka Krężołka. Ich miejsce zajęli zawodnicy, którzy powinni spełnić nasze oczekiwania. Do zespołu powrócił z Krakowa Mateusz Michalski.

W ostatnim tygodniu lipca treningi na „Jantorze” były dobrowolne, dlatego uczestniczyła w nich połowa kadry, bez obcokrajowców. W ostatnim dniu lipca przeprowadzono testy motoryczne, które w opinii szefa sekcji wypadły lepiej niż dobrze. Zagraniczni hokeiści w kontrakcie mają klauzulę, że jeżeli przygotowanie fizyczne będzie poniżej oczekiwań, to wówczas można zerwać umowę. Do takich rozwiązań nie doszło i stąd też wnioskujemy, że obcokrajowcy prezentują się zadowalająco.

Trenerzy przewidzieli osiem meczów kontrolnych, a pierwsze dwa są dzisiaj z Porubą oraz jutro z Zagłębiem Sosnowiec. – To wystarczy, żeby jak najlepiej się przygotować do ligowych rozgrywek – twierdzi dyrektor Bogłowski. – Ten sezon różni od poprzedniego, bo wówczas uczestniczyliśmy w eliminacjach grupowych Ligi Mistrzów. Teraz ten początek będzie zdecydowanie mniej intensywny.

Wprawdzie hokeiści trenują na gościnnym „Jantorze”, a w poprzednich sezonach rozpoczynali sezon od sesji wyjazdowej, bo nie mogli grać w „Satelicie”z powodu braku lodu. – Tym razem spotkała nas miła niespodzianka – uśmiecha się szef sekcji. – Mamy zapewnienie, że na początku września będzie już tafla lodowa w „Satelicie” i będziemy mogli zainaugurować sezon 10 września spotkaniem z GKS-em Tychy.

Rywalizacja zapowiada się niezwykle ciekawie, bo drużyny dokonały ciekawych transferów. Będzie do końca walka o jak najwyższe miejsce w play offie. Dystans między poszczególnymi zespołami na pewno się zmniejszył. Jedynie szkoda, że nie dołączyła jeszcze jedna drużyna do ekstraklasy, ale może nastąpi to w kolejnym sezonie. Nie chcemy wytwarzać presji na zespole, ale cel jest niezmienny od kilku sezonów, pragniemy awansować do czołowej czwórki i rywalizować o medale. Zdajemy sobie sprawę, że to trudne zadanie. W poprzednim sezonie byliśmy blisko odpadnięcia w ćwierćfinale play off, ale potem zdobyliśmy mistrzostwo.

GKS Katowice, oprócz rywalizacji ligowej, w listopadzie czeka występ w półfinale Pucharu Kontynentalnego.

hokej.net – Cook nowym defensorem GieKSy. Ma dobre warunki fizyczne

Szefostwo GKS-u Katowice dokonało ósmego transferu przed rozpoczęciem sezonu 2023/2024. Do ekipy mistrzów Polski dołączył Ryan Cook, który podpisał roczny kontrakt.

Cook urodził się w Lancaster, w stanie Nowy Jork. Ma 28 lat i operuje prawym uchwytem kija. Jest graczem silnym, zdecydowanym, który potrafi zrobić użytek ze swoich gabarytów. Mierzy 191 centymetrów i waży 100 kilogramów.

Jego poważna przygoda z hokejem zaczęła się od występów w akademickiej NCAA. Rozegrał tam 99 spotkań i zgromadził w nich 13 punktów za 6 bramek i 7 asyst. Na ławce kar spędził 117 minut karnych, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na -13. W zespole Niagara University występował razem z Benem Sokayem i Noahem Delmasem, którzy przed obecnym sezonem również dołączyli do GieKSy.

Ostatnie trzy sezony amerykański obrońca spędził w East Coast Hockey League, która stanowi trzeci poziom rozgrywkowy za oceanem po NHL i AHL. Wystąpił w sumie w 128 meczach, notując w nich 6 bramek i 25 kluczowych zagrań. Sędziowie nałożyli na niego 81 minut karnych.

W poprzednich rozgrywkach Ryan Cook reprezentował dwóch drużyn ECHL: Kalamazoo Wings (47 konfrontacji, 3 bramki + 9 asyst) oraz Reading Royals (19 meczów, 1 bramka, 6 asyst).

– Pozyskaliśmy obrońcę dysponującym bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, dodatkowo z prawym uchwytem kija, co powinno dać sztabowi szkoleniowemu większy komfort przy zestawieniu formacji defensywnych. Cook to zawodnik, który przede wszystkim realizuje się w zadaniach defensywnych, jednak potrafi również z powodzeniem wyprowadzić krążek z własnej tercji i rozpocząć akcję ofensywną – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor hokejowej sekcji GKS-u Katowice.

Pierwsze szlify GieKSy na plus

W pierwszym meczu towarzyskim przez zbliżającym się sezonem hokeiści Mistrzów Polski odnieśli zwycięstwo. GieKSa pokonała w czwartkowy meczu na Jantorze czeskiego pierwszoligowca HC RT TORAX Poruba 4:2.

Spotkanie rozpoczęło się od sporej walki w tercji neutralnej, żadnej ze stron nie udawało się dłużej pozostać przy krążku. Próby zaskoczenia bramkarzy ograniczały się do strzałów spod niebieskiej linii, które jednak w żaden sposób nie sprawiały trudności formacjom defensywnym.

Więcej dynamiki w rozegraniu można było dostrzec po stronie katowiczan, którzy zaczęli coraz pewniej czuć się w okolicach bramki strzeżonej przez Daniela Dolejša. Po odesłaniu na ławkę kar Jana Pohla mistrzowie Polski mieli okazję zagrać po raz pierwszy w przewadze, z której jednak nie potrafili wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich. W 9. minucie spotkania poczynania ofensywne gospodarzy przyniosły wymierny skutek. W szybkim rozegraniu akcji Bartosz Fraszko obsłużył Mateusza Bepierszcza, a ten otworzył wynik spotkania. Zdobyty gol zdecydowanie dodał animuszu zawodnikom GieKSy, którzy dominowali w fizycznych pojedynkach, a największą aktywnością w tym okresie gry wykazywał się szukający swych okazji strzeleckich z dystansu Santeri Koponen. Pomimo optycznej przewagi GKS-u w 12. minucie Czesi zdobyli bramkę wyrównującą. Chwilę po tym, jak swojej okazji nie wykorzystał Mychajło Kowalczuk, Jiří Klimíček dostrzegł przed bramką Andreja Adamca, który nie miał problemów z umieszczeniem gumy w bramce.

Druga tercja rozpoczęła się od mocnego nacisku ze strony GKS-u na rozgrywających krążek zawodników Poruby. Najwięcej trudności w tym zakresie sprawiali obrońcom szczególnie Grzegorz Pasiut oraz Kacper Maciaś, którzy przejmując krążek wykreowali pozycję strzelecką dla Macieja Kruczka, jednak temu nie udało się mocnym strzałem z dystansu pokonać Dolejša.

W miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić goście, szczególnie za sprawą Tomasa Šoustala, który wziął na siebie ciężar rozegrania kreując swoim kolegom coraz lepsze sytuacje. Najwięcej na tym korzystał Ondřej Šedivý, któremu na drodze do bramki stanął słupek. Grający w pierwszej przewadze w tym spotkaniu goście przez długi czas nie potrafili wykreować sobie dogodnej pozycji do zamknięcia katowiczan we własnej tercji, aż do momentu obsłużenia świetnym podaniem Razgalsa, który doszedł do sytuacji sam na sam z Johnem Murrayem, górą jednak pozostał reprezentant Polski.

Po stronie katowiczan sporo pracy na lodzie wykonywał Ben Sokay, który nie bał się samodzielnych wypadów pod bramkę rywali. Na obraz gry z całą pewnością wpłynęły nałożone na Mateusza Michalskiego w krótkim odstępie od siebie dwie dwuminutowe kary. Podczas kolejnych gier w przewadze czeski zespół czuł się dużo swobodniej, przyspieszając rozegranie krążka, a duet Šedivý i Střondala sprawdzał czujność Murraya w coraz dogodniejszych dla siebie sytuacjach.

Trzecia odsłona spotkania mogła rozpocząć się od niezwykle szybkiego wyjścia na prowadzenie gospodarzy. Już dzisieć sekund po wznowieniu gry Maciej Kruczek świetnym podaniem otworzył drogę do bramki Grzegorzowi Pasiutowi, który jednak w sytuacji sam na sam z Dolejšem skierował krążek w poprzeczkę bramki.

Następne minuty to okres znów dobrze czytających grę katowiczan, którzy każdą z akcji drużyny Poruby potrafili błyskawicznie przeciąć. Po wykluczeniu na dwie minuty Andreja Adamca, mistrzowie Polski bardzo dobrze zaczęli rozgrywać przewagę, największy udział w tym przypadał Santeri Koponenowi oraz Aleksi Vartinenowi. Ten drugi zdecydował się w końcu na strzał spod niebieskiej linii, krążek mijając bramkę odbił się od bandy, a gdy wrócił pod bramkę najszybciej dopadł do niego Hamus Olsson i w 46. minucie było 2:1 dla GKS-u Katowice.

Po wykluczeniu Lukáša Doudery i Vojtěcha Střondala GieKSa pozostawała w okresie gry 5 na 3, w okresie przewag świetnie zarysowywała się współpraca tercetu Monto – Varttinen – Koponen. I tak o ile na taflę zdążył wrócić Střondal, o tyle w grze 5 na 4 katowiczanie dopięli swego, a premierowego gola w nowych barwach w 53. minucie zdobył Olli Iisakka, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu przed bramką.

Odpowiedź gości przyszła niezwykle szybko, bo już minutę później Petr Mrázek, dostrzegł Šoustala, który nie dał szans strzałem przy krótkim słupku, próbującemu nadążyć za podaniem Murrayowi. Ostatnie słowo należało jednak do mistrzów Polski. Krążek za bramkę wprowadził Ben Sokay, który dostrzegł dobrze ustawionego przed bramką Jakuba Wanackiego, a ten precyzyjnym strzałem na cztery minuty przed końcem, ustalił wynik spotkania.

GieKSa znów zwycięska

Drugi sparing i drugie zwycięstwo – na dodatek w takich samych rozmiarach. Hokeiści GKS-u Katowice po wygranej z HC RT TORAXEm Poruba pokonali Zagłębie Sosnowiec 4:2.

Od pierwszego bulika spotkanie charakteryzowało się dobrym tempem i sporą walką. Nieco lepiej w tej wymianie ciosów odnaleźli się zawodnicy Zagłębia, którzy za sprawą Damiana Tyczyńskiego sprawdzili w bramce gotowość Michała Kielera. Drużyna z Katowic próbowała wypracowywać sobie swoje okazję za sprawą długich podań, jednak przy wykończeniu tych akcji nie miał żadnych problemów strzegący bramki gości Patrik Spěšný.

Po stronie mistrzów Polski na wyróżnienie zasługiwała praca pierwszej formacji, czego dowodem była świetna okazja Mateusza Bepierszcza, który po otwierającym podaniu Grzegorza Pasiuta nie zdołał jednak skierować krążka w światło bramki. W 9. minucie GKS Katowice otworzył wynik spotkania. Po wygranym buliku w tercji Zagłębia krążek trafił na kij Aleksi Varttinena, który zdecydował się zagrać wzdłuż niebieskiej linii do Santeriego Kopoena, a ten mocnym strzałem pokonał Patrika Spěšnego. Chwilę później mogło być już 2:0. Katowickiej publiczności po raz kolejny z dobrej strony pokazał się tercet Koponen-Varttinen-Monto, lecz ten ostatni musiał uznać wyższość sosnowieckiego golkipera. Objęcie prowadzenia wprowadziło zdecydowanie więcej spokoju w poczynania podopiecznych Jacka Płachty, którzy zdominowali ten okres gry, co raz zmuszając do pracy Spěšnego.

W 12. minucie sekundzie GKS udokumentował swoją przewagę zdobywając drugą bramkę. Krążek do tercji Zagłębia wprowadził Grzegorz Pasiut, który wykazując się świetnym przeglądem sytuacji na tafli wypatrzył Bartosza Fraszkę, a ten za sprawą pewnego uderzenia wpisał się na listę strzelców.

Najlepszą okazją do zdobycia bramki dla gości była dwójkowa akcja Patryka Krężołka i Damiana Tyczyńskiego, którzy stanęli oko w oko z Michałem Kielerem, jednak w tej sytuacji zabrakło pomysłu na wykończenie akcji.

W przerwie Piotr Sarnik podjął decyzję o zmianie bramkarza i tak wraz z początkiem drugiej odsłony między słupkami Zagłębia mogliśmy obserwować Mikołaja Szczepkowskiego. Przebieg gry w drugiej tercji przebiegał głównie pod znakiem dobrej pracy obu golkiperów. Michałowi Kielerowi we znaki szczególnie wdał się dobrze pracujący duet Krężołek-Tyczyński, blisko pokonania katowickiego bramkarza był również Michał Kotlorz, jednak po jego strzale, guma uderzyła w słupek.

Początek trzeciej tercji nie obfitował w klarowne sytuacje dla żadnej ze stron. W 45. minucie spod linii niebieskiej kropnął Santeri Koponen, zdobywając trzeciego gola dla GieKSy. Niespełna dwie minuty później próbą dobrego rozegrania popisał się Hampus Olsson, a jego akcję na raty wykończył Sam Marklund, podwyższając wynik na 4:0.

Stracone bramki jednak nie ostudziły jednak ofensywnych zapędów Zagłębia Sosnowiec. Już po minucie na mocne uderzenie z okolic koła bulikowego zdecydował się Oskar Krawczyk i umieszczając krążek bezpośrednio pod poprzeczką nie pozostawił Michałowi Kielerowi najmniejszego pola manewru, otwierając tym samym dorobek bramkowy gości. W 51. minucie w trakcie próby rozegrania we własnej tercji katowiczanie stracili krążek na rzecz rywala, co finalnie wykorzystał Dominik Nahunko zdobywając bramkę na 4:2.

Za sprawą wykluczenia dla Hampusa Olssona, oraz nałożonej kary technicznej na drużynę GKS-u za nadmierną liczbę graczy na lodzie drużyna Zagłębia przez moment przebywała na lodzie w podwójnej przewadze, jednak po strzale Marek Charvát na drodze do kontaktowej bramki po raz kolejny stanął słupek, a w kolejnej sytuacji Ryley Lingren nie znalazł sposobu na zaskoczenie Michała Kielera.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga