Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd mass mediów o GieKSie: Ten napastnik ma niecodzienną umiejętność. Jeśli poprawi skuteczność to…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Spotkanie piłkarek GieKSy ze względu na wniosek Rekordu Bielsko-Biała, z którym miały rozegrać mecz, został przełożony na 24 listopada. Najbliższy mecz drużyna zagra z mistrzyniami Polski zespołem Czarnych Sosnowiec w Katowicach 13 listopada. Piłkarze rozegrali w minionym tygodniu spotkanie ligowe, w którym wygrali 1:0 z pretendentem do awansu Koroną Kielce. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

W szóstej kolejce PlusLigi siatkarze przegrali na wyjeździe z Cuprum Lubin 1:3. Kolejne spotkanie zespół rozegra, w Katowicach, z Cerrad ENEA Czarni Radom, w piątek 12.11.2021 roku o godzinie 17:30.

Hokeiści rozegrali dwa mecze, oba wygrane. W czwartek w Nowym Targu z Podhalem 6:1, oraz w niedzielę, z Ciarko STS Sanok 5:2. Nasza drużyna jest w dalszym ciągu liderem rozgrywek z przewagą pięciu punktów nad RE-Plast Unią (Unia ma jeden mecz mniej).

 

PIŁKA NOŻNA

bts.rekord.com.pl – Odwołane/przełożone mecze „Rekordzistek”

Nie odbędzie się w zaplanowanym, sobotnim terminie mecz żeńskiej Ekstraligi: Rekord – GKS Katowice.

Spotkanie pierwotnie zaplanowane na najbliższą sobotę, za zgodą Departamentu Piłkarstwa Kobiecego PZPN oraz katowickiego klubu przełożone zostało na środę, 24 listopada br., na godz. 12:00.

Potwierdzono również termin meczu 1/32 Pucharu Polski pomiędzy obu zespołami. Do potyczki Rekordu z GKS-em, której stawką jest awans do II rundy rozgrywek pucharowych, ma dojść w środę 17.11.2021 r. (godz. 12:00). W przypadku obu spotkań – pucharowego i ligowego – mecze odbędą się na obiekcie przy ul. Startowej 13.

 

sport.interia.pl – Ten napastnik ma niecodzienną umiejętność. Jeśli poprawi skuteczność to…

GKS Katowice dawno nie miał piłkarza, który tak łatwo dochodziłby do pozycji strzeleckich i stwarzał groźne sytuacje. Na razie problem w tym, że Patryk Szwedzik niewiele jeszcze z nich wykorzystuje. Jeśli jednak poprawi skuteczność – może być o nim głośno.

Patryk Szwedzik to 19-letni talent z GKS-u Katowice. Jeszcze niedawno znali go nieliczni, dziś coraz więcej zależy od niego w grze I-ligowej drużyny. Jego charakterystyczną cechą jest wyjątkowa łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych. Na razie wiele z nich marnuje, ale na Bukowej wierzą, że to się zmieni.

W sezonie 2018/19 zagrał w lidze 10 razy, w wyjściowej jedenastce raz – strzelił jednego gola. W sezonie 2019/20 zagrał w lidze 12 razy, ani razu w wyjściowej jedenastce – gola nie strzelił. W obecnym sezonie 2020/21 zagrał na razie w lidze 10 razy na 15 kolejek, a wyjściowej jedenastce pięć razy – strzelił dotąd trzy gole. Miejsce w pierwszym składzie GieKSy ma od niespełna miesiąca. 9 października wyszedł w podstawowym składzie w derbowym meczu z GKS-em Tychy i od razu zdobył dwa gole. Z jednej strony bohater, z drugiej sam zapewne czuł niedosyt, bo mógł w tym meczu zdobyć jeszcze ze dwie bramki, jego drużyna wtedy wygrałaby a nie zremisowała.

Podobnie było w kolejnych spotkaniach. W meczach ze Skrą Częstochowa, Puszczą Niepołomice, pucharowym z Niecieczą, czy w ostatnim weekendowym spotkaniu z Jastrzębiem wychowanek Miedzi Legnica, od 2017 roku (miał wtedy 16 lat) – w GKS-ie Katowice, miał okazje na kolejne bramki. Nie zdołał ich jednak wykorzystać.

Z jednej strony można narzekać na skuteczność tego piłkarza. Z drugiej jednak pamiętając, że ciągle jest nastolatkiem – doceniać, że ma wyjątkową intuicję oraz nosa żeby w sytuacjach z których może paść bramka tak często się znajdować. Trener Rafał Górak docenia tego piłkarza.

– Patryk jest ze mną trzeci sezon. Na początku był szczuplutkim chłopaczkiem z akademii. To, że ma niezwykłą umiejętność uwalniania się od obrońców i znajdowania się w wolnych przestrzeniach to wiedzieliśmy od razu. Żeby podołać wymogom seniorskiej piłki oczywiście musiał zmężnieć. Rozwój opóźniła jednak złamana noga, potem uraz mięśniowy. W Patryku podoba mi się fakt, że porządnie, uczciwie pracuje, że zdaje sobie sprawę z braków i wie, że wszystko przecież przed nim a nie za nim – mówi „Interii” Rafał Górak.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Siatkarzom GKS-u Katowice zabrakło sił

Jeżeli 10 dni przebywa się na przymusowej kwarantannie z powodu koronowirusa lub leczy kontuzje – to trudno marzyć, by dysponować pełnymi siłami.

A tak jest w przypadku siatkarzy GKS-u Katowice, którzy pojechali do Lubina już w liczniejszymi składzie, ale ozdrowieńcami. Ostatecznie GKS przegrał 1:3, ale to wynikało z braku sił. Katowiczanie dzielnie walczyli, ale nie byli w stanie zrobić nic więcej.

Katowiczanie w 1. secie przegrywali już 21:24, ale potrafili się zmobilizować i odwrócili jego losy. Przy stanie 24:25 „sokolim okiem” popisał się trener Grzegorz Słaby, że dojrzał dotknięcie siatki i tak też było. Katowiczanie doprowadzili do remisu 25:25 i ostatnie słowa należało do Gonzalo Quirogi oraz blok GKS-u.

Jednak kolejne odsłony zostały zapisane po stronie gospodarzy, którzy byli zdecydowanie lepsi w ataku i  w każdym secie spokojnie budowali swoją przewagę. Potrafili sobie wypracować przewagę i potem skrzętnie je pilnowali. Gospodarze w pełni wykorzystali problemy zdrowotne przyjezdnych. Wynik poszedł w świat i po jakimś czasie nikt nie będzie pamiętał, że ekipa GKS-u przed wyjazdem do Lubina zaliczyła jeden (!) trening w pełnym składzie.

Z kolei siatkarze z Kędzierzyn-Koźla w meczu z silnym zespołem Asseco Resovii oddali tylko seta. Na inaugurację przegrali dość wyraźnie, bo mieli problemy w przyjęciu i to się przełożyło na skuteczność w ataku. Jednak turbulencje w grze zostały opanowane i kolejne odsłony zostały zapisane po stronie gospodarzy. ZAKSA  utrzymała miano niepokonanej drużyny w PlusLidze.

Cuprum Lubin – GKS Katowice 3:1 (25:27, 25:20, 25:19, 25:19)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Kapitan-instytucja

[…] Grzegorz Pasiut, lider oraz kapitan GKS-u Katowice, od początku sezonu utrzymuje się w wysokiej formie i jest kołem zamachowym swojej drużyny. W meczu z „Szarotkami” uzyskał hat trick i dołożył asystę. Kapitan-instytucja – takie stwierdzenie pasuje jak ulał do Pasiuta. „Szarotki” dzielnie walczyły i do 48 min przegrywały zaledwie 0:2

Nowotarżanie mają wiele problemów organizacyjno-finansowych i do meczu z GKS-em przystąpili bez ciągle kontuzjowanego Bartłomieja Neupauera. Goście uchodzili za zdecydowanego faworyta i dość szybko to potwierdzili. Gdy do boksu kar powędrował Robert Mrugała, katowiczanie od razu przystąpili do ataku. Obrońca gospodarzy przebywał tylko 43 sek. na ławie, bo Grzegorz Pasiut po raz pierwszy pokonał Pawła Bizuba.

Goście posiadali sporą przewagę, zaś golkiper „Szarotek” miał sporo szczęścia. W 12 min Carl Hudson uderzył w słupek, zaś w 15 min Pasiut trafił w poprzeczkę. A na początku tej tercji Mateusz Bepierszcz nie trafił do pustej bramki, bo uderzył niezbyt precyzyjnie i krążek minął słupek. Katowiczanie grali szybko i pomysłowo, ale wynik zupełnie tego nie odzwierciedlał. Natomiast gospodarze starali się nawiązać walkę, ale tylko kilka razy pojawili się pod bramką Johna Murraya.

Trudne chwile w 2. odsłonie mieli jedni i drudzy. W 28:02 Anthon Eriksson był faulowany przez Filipa Wielkiewicza i chwilę potem wykonywał rzut karny, ale trafił w bramkarza „Szarotek”. W 33:01 min gospodarze przez 53 sek. mieli grać we trzech, bo w boksie kar do Jakuba Worwy dołączył Maciej Sulka.

Trener Jacek Płachta natychmiast wziął czas i rozrysował akcję. Upłynęło zaledwie 25 sek. gdy Hudson popisał się uderzeniem pod poprzeczkę, zdobywając 7. gola w sezonie. W 37 min role się odwróciły, ale gospodarze mizernie zaprezentowali się w podwójnej przewadze (kary dla Murraya i Jakimienki). A potem Murray znów dostał podwójną karę mniejszą za spowodowanie upadku przeciwnika. I znów były trudne momenty dla gości.

Ostatnią tercję katowiczanie musieli grać prze 2:45 min w „4”, ale zdołali się obronić. Dodajmy, że mieli ułatwione zadanie, bo gospodarze nie byli w stanie zaskoczyć rywali niekonwencjonalną akcję. A Pasiut upolował hat trick i zupełnie rozmontował gospodarzy, którzy tracili kolejne gole. Jednak Murray nie uzyskał 2. „czystego” konta, bo pokonał go Fabian Kapica. Katowiczanie zaliczyli „planowe” zwycięstwo, ale byli wściekli, że stracili gola w przypadkowych okolicznościach.

 

hokej.net – Pewne zwycięstwo GieKSy w Sanoku

Hokeiści Ciarko STS Sanok przegrali w niedzielnym spotkaniu z liderem tabeli GKS Katowice 2:5. Ojcem zwycięstwa był Patryk Wronka, który zdobył dwie bramki i przy dwóch asystował.

W bramce gospodarzy mecz rozpoczął Filip Świderski, któremu szansę dał sztab szkoleniowy. Przy pierwszej bramce zdobytej w przewadze przez Macieja Kruczka w 9 minucie nie miał nic do powiedzenia. Doświadczony obrońca przymierzył z bulika pod poprzeczkę. Katowiczanie przez całą tercję kontrolowali jej przebieg i nie pozwolili na zbyt wiele gospodarzom. W końcówce odsłony podkreślili swoją dominację zdobywając dwie bramki. Najpierw Anthon Eriksson zaskoczył „Świdera” strzałem zza obrońcy a następnie tuż przed przerwą Patryk Wronka miał na tyle miejsca że uderzył pod poprzeczkę.

[…] Na drugą tercję trener Marek Ziętara do gry desygnował już Patrika Spěšnego. I to gospodarze mogli w tą odsłonę wejść z golem. Jednak Mateusz Wilusz przegrał sytuację sam na sam z Johnem Murrayem. Minutę później Igor Smal objechał bramkę i trafił w słupek. Jedyny gol w tej tercji padł w 34 minucie gdy zza bramki Grzegorz Pasiut nagrał idealnie w tempo do nadjeżdżającego Patryka Wronki.

Ostatnie dwadzieścia minuta nie przyniosło już takiego tempa jak w pierwszej fazie meczu. Ale już w pierwszej minucie katowiczanie dwa razy stanęli oko w oko ze Spěšným. Jednak czeski bramkarz wygrał pojedynki z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Krężołkiem. Sanoczanie jednak się nie poddali aby zdobyć bramkę. I tak się stało w 46 minucie gdy Eemeli Piippo huknął spod niebieskiej nie do obrony. Była to pierwsza bramka fińskiego defensora w swoim 53 spotkaniu w Polskiej Hokej Lidze. Najlepszy w tym dniu na lodzie Patryk Wronka zgubił na niebieskiej balansem ciała dwóch zawodników i zagrał na bulik do Grzegorza Pasiuta. Doświadczony napastnik skutecznie uderzył z nadgarstka po długim rogu. Gospodarzy stać było na jeszcze jedną bramkę gdy minutę przed końcem spotkania Aleksi Hämäläinen trafił do pustej bramki po zagraniu Toniego Henttonena.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga