Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Zidane, Lizarazu i Rui Costa przy Bukowej – mecze GieKSy w europejskich pucharach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W środę 6 września piłkarki GKS-u podejmą u siebie Anderlecht w ramach kwalifikacji do Ligi Mistrzyń. Jest to pierwszy raz, kiedy nasze futbolistki zagrają w europejskich pucharach. Oprócz nich zagrać w Lidze Mistrzów udało się sekcji hokeja w zeszłym roku.

Niestety męskiej piłkarskiej sekcji nigdy się ta sztuka nie udała, ponieważ uprawnione do rozgrywek są tylko drużyny, które zdobyły mistrzostwo kraju – a niestety upragnionego “majstra” w piłce jeszcze nie było. To nie znaczy, że GieKSa nigdy nie grała w europejskich pucharach. Wiele europejskich wielkich marek grało przy Bukowej. Przed debiutem piłkarek w pucharze przypomnijmy kilka domowych spotkań, które były rozgrywane przy Bukowej.

Galatasaray Stambuł 0:0 Puchar UEFA (16.09.1992)

Grę w Pucharze UEFA GKS zagwarantował sobie poprzez zdobycie wicemistrzostwa Polski. Od razu w pierwszej rundzie trafili na wymagającego rywala znad Bosforu – Galatasaray. Stawka dla piłkarzy była o tyle duża, że prezes Marian Dziurowicz obiecał każdemu zawodnikowi z pierwszego składu po tysiąc dolarów premii za awans do następnej rundy. Turcy najbardziej obawiali się polskiej wrześniowej pogody i groźnych strzałów z dystansu Romana Szewczyka. Na szczęście dla gości w obliczu kontuzji Piotra Piekarczyka trener Adolf Blutsch przesunął Szewczyka do obrony skąd miał daleko pod bramkę rywali. Pomimo zamurowania bramki przez Janusza Jojke, ofensywa GieKSy nie zdobyła żadnego gola i mecz zakończył się bez bramek. Niestety po porażce 1:2 w Stambule piłkarze musieli się obejść bez premii i odpadli z rozgrywek.

Benfica Lizbona 1:1 Puchar Zdobywców Pucharu (29.09.1993)

W Lizbonie gospodarze wygrali 1:0, jednak nie obyło się tam bez kontrowersji, gdyż nie zaliczono bramki Adama Kucza, którą bezpośrednio wkręcił z rzutu rożnego. Przy obecnej technologii tak ważny na wyjeździe gol byłby zaliczony. Przyszedł czas na rewanż. Stadion pękał w szwach. W drużynie Benfiki między innymi grali Abel Xavier, Joao Pinto czy Rui Costa. Jednak nie wystraszyli oni piłkarzy GieKSy, która zaczęła grać swoje bez kompleksów. Wynik otworzył ten, któremu należał się gol w Lizbonie, czyli Adam Kucz – w 45. minucie dobijając z bliska strzał Grzegorza Borawskiego. W drugiej połowie Zdzisław Strojek oddał strzał ze skrzydła, bramkarz Benfiki odbił go prosto pod nogi Dariusza Wolnego, jednak ten nie trafił. Zanosiło się na dogrywkę. Niestety w 70. minucie Portugalczycy wyrównali i mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 1:1, co oznaczało, że GKS żegna się z pucharem. Pomimo odpadnięcia gra GieKSy była bardzo wychwalana nawet przez trenera Benfiki Toniego, który w wywiadzie powiedział: “To dobry zespół, sprawił nam trochę kłopotów. W lidze portugalskiej nie miałby problemu z zajęciem miejsca w środku tabeli”. Portugalczyk później jeszcze raz zjawił się na Bukowej, tym razem jako trener Bordeaux.

Girondins Bordeaux 1:0 Puchar UEFA (18.10.1994)

Po szalonym dwumeczu z Arisem Saloniki, który rozstrzygnęły dopiero rzuty karne, przyszedł czas na kolejnego rywala – i to nie byle jakiego – Girondins Bordeaux będącego wówczas 4. siłą we Francji. To oni byli faworytem do dalszego awansu. W ich składzie znajdowali się tacy zawodnicy jak: obrońca Bixente Lizarazu, napastnik Christophe Duggary czy młody pomocnik Zinedine Zidane. W dzień meczu piłkarze GieKSy oglądali kasety video z grą Bordeaux, zaś cenne informacje przekazał były kapitan GKS-u Roman Szewczyk, który grał wtedy we francuskim FC Sochaux. Od początku meczu Francuzi ruszyli na bramkę Janusza Jojki. Zauważyli, że Adam Ledwoń ma problem z grą, ponieważ odnowiła mu się kontuzja pleców i to właśnie stroną Ledka drużyna z Francji przeprowadzała groźne akcje. Kluczowa była postawa linii obrony z Markiem Świerczewskim i Kazimierzem Węgrzynem oraz bramkarza Janusza Jojki. Z czasem GKS otrząsnął się z przewagi gości i sam zaczął atakować. Nadeszła 87. minuta. Do przodu ruszył Marek Świerczewski, następnie zagrał do Adama Kucza, ten odegrał mu piłkę, a stoper GKS wpadł w pole karne i zacentrował. Piłka trafiła w Daniela Dutuela, który zupełnie przypadkowo idealnie wystawił ją nadbiegającemu Zdzisławowi Strojkowi. Piłkarz GKS strzelił nie do obrony. Nasi prowadzili 1:0. Wynik nie zmienił się już do końca. Francuzi byli zawiedzeni wynikiem. “GKS okazał się trudniejszym przeciwnikiem, niż myśleliśmy. Przed rewanżem to my jesteśmy optymistami” – powiedział Zizu. Z Francji to jednak GieKSa wróciła w optymistycznych nastojach, remisując w Bordeaux 1:1. Tym samym po raz pierwszy w historii GKS awansował do IV rundy Pucharu UEFA, gdzie wylosował bardzo silny Bayer 04 Leverkusen.

Bayer 04 Leverkusen 1:4 Puchar UEFA (22.11.1994)

Drużyna Bayeru miała już doświadczenie w meczach z GKSem. Też w ramach Pucharu UEFA jesienią 1990, tylko że w pierwszej rundzie. Wówczas chłodne powitanie dostał Andrzej Buncol (grał wcześniej dla Ruchu i Legii, a aby grać dla Bayeru, przyjął niemieckie obywatelstwo). Tym razem stawka była dużo większa, gdyż walka toczyła się o ćwierćfinał. Kibice GieKSy oczekiwali, że po sensacyjnym wyeliminowaniu ekipy Bordeaux ich ulubieńcy sprawią kolejną niespodziankę. Srodze się jednak zawiedli. Już do przerwy goście zdobyli trzy bramki, jasno dając do zrozumienia, kto tu rządzi. GKS przystąpił do meczu bez swoich liderów Kazimierza Węgrzyna i Marka Świerczewskiego, którzy pauzowali za żółte kartki. Trener Piekarczyk jako ich zastępstwo postawił na Dariusza Grzesika i Andrzeja Nikodema. To właśnie ten drugi strzelił honorowego gola dla GieKSy. “Bayer zagrał bardzo dobrze i obnażył wszystkie nasze braki. W tej chwili nie mamy nic do stracenia w Pucharze UEFA. W rewanżu zagramy tak, aby zachować twarz” – mówił po meczu Węgrzyn. Nie udało się. Aptekarze wygrali aż 4:0 i tak oto piękna przygoda GieKSy w Pucharze UEFA się zakończyła.

Club Brugge 0:1 Puchar Zdobywców Pucharu (23.10.1991)

Po przejściu Motherwell FC przyszedł czas na kolejnego rywala. W drużynie Club Brugge pojawił się polski akcent w postaci Tomasza Dziubińskiego, zakupionego za milion dolarów. Kibice gości otrzymali na trybunach nieoczekiwane wsparcie kibiców Wisły Kraków, ponieważ to u nich przed sezonem grał Polak. Na nieszczęście GieKSy to po jego rajdzie i centrze trafił do siatki Staelens. Za tę akcję z trybun poleciała solidna porcja gwizdów i wyzwisk, a fani Białej Gwiazdy przez całe spotkanie dopingujący drużynę z Bruggi – głośno bili mu brawo. Nie zabrakło też wymiany “uprzejmości” z Wiślakami. Z “Blaszoka” słyszalne były znane już przyśpiewki “gorole, gorole”, a w odpowiedzi “hanysy, hanysy”. Zaś kibice Clubu Brugge niejako w podzięce, nie krzyczeli nic innego tylko: „Dziubi! Dziubi!”. A Dziubek? Niespeszony do końca grał na najwyższych obrotach. W Belgii drużynie GieKSy również nie udało się strzelić chociaż jednej bramki i przegrała 0:3.

***

Nieprzerwana passa GieKSy w pucharach trwała aż 10 lat. Po tym nastała 8-letnia posucha. W 2003 odbył się ostatni mecz pucharowy na Bukowej z Cementarnica Skopje, którego większość kibiców wolałaby nie pamiętać. Choć GKS nie odniósł wielu spektakularnych sukcesów na europejskich arenach, to umożliwił on kibicom i zawodnikom doświadczenie rywalizacji z wielkimi markami z innych krajów. Warto się wybrać na środowy mecz z uwagi na to, że może być to jeden z ostatnich pucharowych spotkań na tym obiekcie, z uwagi na przeprowadzkę. Naszym piłkarkom życzymy awansu do Ligi Mistrzyń i w końcu strzelenia pierwszego gola przeciwko drużynie z Belgii.

Dżejkob

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga