Dołącz do nas

Siatkówka

Skra lepsza od GKS-u w Spodku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zgodnie z przypuszczeniami nasza drużyna przystąpiła do tego meczu bez zmian w wyjściowej szóstce w porównaniu do ostatniego spotkania. Natomiast goście mając na uwadze zbliżający się mecz w play-offie Ligi Mistrzów, mocno zamieszali składem. Na ataku Szymona Romacia zastąpił Mariusz Wlazły, Na środku siatki Patryk Czarnowski zastąpił Srecko Lisinaca, który potem w trakcie gry (w pierwszych dwóch setach) wchodził na pozycję… atakującego. Na przyjęciu z kolei zamiast za Bartosza Bednorza i Milana Katicia, zagrali Milad Ebadipour oraz Nikołaj Penczew.

 

Mecz w Spodku zaczął się od serwisu Penczewa w aut, ataku Ebadipoura w siatkę oraz kontry Kapelusa, który trafił po bloku w aut (3:0). Potem Irańczyk się poprawił trafiając po skosie, a Wlazły skończył kontrę ze skrzydła oraz Pietraszko pokazał się na siatce (4:2). Jeszcze raz Wlazły uderzył mocno po skosie, następnie Butryn zbił piłkę na czystej siatce, a Ebadipour trafił z drugiej linii (6:5). Na skuteczny atak Quirogi ze skrzydła, goście odpowiedzieli akcjami Czarnowskiego ze środka, jego blokiem na Argentyńczyku, kiwką Wlazłego tuż za siatkę i jeszcze jednym zbiciem na siatce Czarnowskiego (9:10). Wreszcie Quiroga uderzył mocno po rękach rywali, potem Penczew trafił z drugiej linii, a Kapelus mocno po skosie (11:11). Po kilku błędach z obu stron trafił Ebadipour po skosie, potem Kohut ze środka, następnie Penczew ze skrzydła i Janusz zablokował atak Quirogi (14:15). Argentyńczyk się szybko zrehabilitował i uderzył piłkę w końcowe centymetry boiska, potem Kohut posłał asa, Wlazły trafił po bloku w aut, a Pietraszko pokazał się na siatce oraz blokując atak Penczewa (18:16). I w tym momencie był pierwszy time out dla gości, po bardzo dobrej grze w ataku z obu stron. Po nim Penczew uderzył po bloku w aut, potem Quiroga popisał się tą samą akcją i… na tym skończyła się dobra gra GKS-u w tym secie! (19:17). W czasie długiej wymiany sędziowie odgwizdali piłkę niesioną po naszej stronie, potem Ebadipour zablokował atak Butryna, następnie Kłos wykorzystał kontrę na środku, a po przerwie na żądanie dla trenera Gruszki, Kapelus trafił po skosie i był remis po 20. Sama końcówka seta bardzo słaba w naszym wykonaniu. Wpierw mocno trafił Wlazły ze skrzydła, potem Łomacz po wejściu na plac gry posłał asa, a następnie Ebadipour uderzył na kontrze po skosie (20:23). I nic nie pomogła druga przerwa na żądanie dla naszego trenera, bo Lisinac wykorzystał kolejną kontrę mocnym zbiciem ze skrzydła, a pierwszą piłkę setową skończył Kłos na jeszcze jednej kontrze trafiając ze środka (20:25). W końcówce GKS miał problemy ze skończeniem pierwszej akcji i taki był tego potem efekt końcowy.

 

Drugą partię otworzył Quiroga serwisem w aut, wyrównał Butryn zbiciem po prostej, a Penczew trafił z drugiej linii i Kłos ze środka (2:3). Bardzo słaby fragment meczu z błędami na zagrywce oraz w ataku po obu stronach, przerwał dopiero blok Butryna na Wlazłym, by po nim poddenerwowany atakujący Skry trafił bardzo mocno ze skrzydła (6:6). Na atak ze środka Czarnowskiego, odpowiadamy atakiem z drugiej linii w wykonaniu Quirogi, by potem Ebadipour zrobił swoje na skrzydle (8:8). Po serwisie Wlazłego w siatkę, asa posłał Butryn, następnie Komenda zablokował atak Ebadipoura, a po time oucie dla trenera Piazzy, Kapelus trafił po bloku w aut (12:8). Chwilową niemoc gości przełamał Kłos zbiciem na środku, na co Kohut odpowiedział tym samym, następnie Lisinac uderzył po skosie ze skrzydła (grając w tej części meczu na pozycji atakującego), a Penczew zablokował atak Butryna i jeszcze raz Kohut pokazał się na siatce (14:11). Po kolejnych błędach z zagrywki, Penczew trafił ze skrzydła po skosie, Butryn popisał się udaną kiwką, a Lisinac znów mocno trafił po bloku w aut i Kapelus uderzył pewnie z lewego skrzydła (18:14). I w tym momencie powtórzyła się sytuacja z pierwszego seta, gdy nasza gra stanęła kompletnie. Zaczął Pietraszko serwując w siatkę, potem Kłos skończył z przechodzącej piłki, gdy Quiroga nie podbił dobrze lekkiej zagrywki Łomacza. Po time oucie dla naszego trenera, widzieliśmy nieporozumienie po naszej stronie i Quiroga trafił piłką z drugiej linii w siatkę, po czym Piotr Gruszka zmienił go na Sobańskiego. Następnie Lisinac wyrównał wynik na kontrze przedzierając się przez nasz blok, a Butryn niestety trafił piłką w siatkę (18:19)! Wreszcie Kohut trafił ze środka, potem znów Lisinac pokazał moc swego ataku po prostej ze skrzydła, a Kapelus zrobił to samo z niewiele mniejszą siłą (20:20). Po autowym serwisie Ukraińca, Witczak uderzył przez ręce rywali, a Sobański zablokował atak z drugiej linii Ebadipoura (challenge dla gości niczego nie zmienił) i było 22:21. Wyrównał znów Lisinac mocnym zbiciem ze skrzydła, a po dłuższej wymianie niestety Sobański nie trafił w boisko (tu challenge też nie pomógł) i przegrywaliśmy 22:23. Jeszcze wybronił się jakoś Witczak trafiając z trudnej piłki po bloku w aut, by po chwili zaserwować w aut (23:24). Pierwszą piłkę setową dla gości wykorzystał Czarnowski z przechodzącej piłki po złym przyjęciu po naszej stronie (23:25). I znów jeden nasz przestój w grze zdecydował tak naprawdę o przegranej, bo zbyt łatwo oddaliśmy czteropunktowe prowadzenie,

 

Po dziesięciominutowej przerwie Lisinac zablokował atak Sobańskiego, grając w tej partii na pozycji środkowego. Na atak Kapelusa po prostej, rywale odpowiedzieli zbiciem Wlazłego ze skrzydła oraz kontrą Kłosa na środku (2:4). Następnie środkowy bełchatowian zablokował atak Kapelusa, Sobański trafił z drugiej linii, a Wlazły znów nie do zatrzymania na skrzydle (4:6). Blok Pietraszki na Penczewie dał remis, ale trzy błędy własne z rzędu pokpiły sprawę (6;9). Zrywamy się do walki, bo na dwie skuteczne akcje Sobańskiego (po bloku w aut i mocno z drugiej linii) i Pietraszki ze środka, goście odpowiedzieli tylko blokiem Wlazłego na Witczaku po dłuższej wymianie (9;10). Następnie Lisinac trafił ze środka oraz Ebadipour po dłuższej akcji przedarł się przez nasz blok, by po asie Pietraszki wynik pozostał ten sam (11:12). Niestety znów słabszy okres gry, w którym to na dwie akcjie rywali odpowiadmy tylko jedną i strata się powiększała. I tak na atak Wlazłego po skosie i mocnym zbiciu Kłosa na siatce w kontrze, odpowiadamy tylko zbiciem Witczaka po bloku w aut (12;14). Potem na atak Ebadipoura ze skrzydła po skosie i Wlazłego na kontrze mocno po rękach, odpowiadamy tylko zbiciem Kohuta na siatce (13:16). Po trafieniu Penczewa po skosie, efektowną kiwką z drugiej piłki popisał się Fijałek, po czym znów nasza gra stanęła (14:17). Lisinac zablokował atak Pietraszki na kontrze po dłuższej wymianie, potem po mocnym ataku Witczaka piłka odbiła się od Ebadipoura i wpadła nam pod końcową linię boiska (nawet szczęście nas opuściło), następnie Łomacz posłał asa, a po time oucie dla naszej drużyny, Lisinac wykończył kolejną kontrę ze środka, by po dłuższej wymianie znów nie kończymy własnego ataku i Sobański trafił piłką w siatkę (14;22). Wreszcie naszą niemoc przełamał Rafał trafiając po bloku w aut, by chwilę potem Lisinac wbił nam siatkarskiego gwoździa (15:23). Po błędzie gości dotknięcia siatki, znów Lisinac był nie do zatrzymania, dając bełchatowianom piłki meczowe. Pierwszą wybronił Sobański atakiem z drugiej linii, drugą as Pietraszki, by przy trzeciej Paweł zaserwował daleko w aut (18:25). Tak więc Skra szybko sprowadziła nas na ziemię po euforii po wygranej nad ZAKSĄ. Szkoda…

 

9 marca (piątek) – hala Spodek – Widzów 3100

GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 23:25, 18:25)

GKS: Komenda (1), Butryn (6), Pietraszko (7), Kohut (6), Kapelus (7), Quiroga (5), Mariański (libero) oraz Fijałek (1), Witczak (3), Sobański (6), Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka.
Skra: Janusz (1), Wlazły (11), Kłos (8), Czarnowski (5), Ebadipour (9), Penczew (7), Piechocki (libero) oraz Łomacz (2), Lisinac (12). Trener: Roberto Piazza. MVP: Grzegorz Łomacz.

 

Przebieg meczu:
I: 5:3, 9:10, 14:15, 19:20, 20:25.
II: 4:5, 10:8, 15:11, 19:20, 23:25.
III: 3:5, 7:10, 12:15, 14:20, 18:25.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga