Dołącz do nas

Kibice Piłka nożna

[3] Wspomnienie Derbów – 23.11.2001

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dziś wspominamy kolejne z czterech ostatnich spotkań derbowych rozgrywanych przy Bukowej. Poprzednie znajdziecie TUTAJ (30.04.1999) oraz TUTAJ (27.04.2001).
W 2002 roku z Ruchem u siebie graliśmy w zimowej scenerii, 23 listopada. GieKSa wygrała tamto spotkanie 2:1 po golach Kubisza i Janusa. Ciekawostką jest, że wszystkie trzy bramki padły w odstępie czterech minut, co powodowało szał radości na trybunach.
Zacznijmy od…

WSPOMNIENIA PIŁKARSKIE:

Składy obu drużyn wyglądały następująco:

GKS Katowice: Lech – Kowalczyk, Świerczewski, Sznaucner, Janus, Widuch, Wysocki, Kubisz (86′ Oberaj), Gajtkowski, Muszalik, Bała
Ruch Chorzów: Matuszek – Masternak, Wleciałowski, Fornalik, Duda (63′ Gorawski), Surma, Paluch, Woś, Górski, Madej (76′ Suker), Bizacki

Katowicki „SPORT” tak relacjonował tamto spotkanie:

„Derby Śląska jak zwykle przyniosły wiele emocji, i jak zwykle… sporo kontrowersji. Po spotkaniu najwięcej dyskusji wywołała sytuacja z 66 minuty, gdy po strzale Bizackiego, piłkę toczącą się do bramki GKS wybił Wysocki. Zdaniem wielu zrobił to już poza linią bramkową, której tak na dobrą sprawę w tym błocie widać nie było. Arbitrowi prowadzącemu to spotkanie nie przeszkadzał jednak ten szczegół, podobnie jak fakt, że w drugiej odsłonie po odpaleniu rac przez kibiców obu drużyn, nie widać było też dużej powierzchni boiska. Grzegorz Kasperkowicz ożywił się natomiast w końcówce spotkania, gdy w ostatnich 5 minutacg pokazał aż siedem żółtych kartek.

Przez 40 minut na boisku dominował Ruch. To on atakował z większą determinacją. Katowiczanie czekali na szansę do kontrataków, których dość długo jednak nie potrafili przeprowadzić. W 6 minucie Robert Górski uderzył groźnie z narożnika pola karnego, lecz piłka wylądowała na bocznej siatce. Krótko potem Lech miał kłopoty ze strzałem z wolnego Dudy, piłkę do siatki dobił z bliska Paluch, ale zrobił to z pozycji spalonej. Gol zatem nie został uznany. Bez szczęścia ( z ostrego kąta wzdłuż bramki ) strzelał też Bizacki.

W 23 minucie odpowiedź otrzymali ci, którzy zadawali sobie pytanie, czy GKS wyszedł na boisko, czy też myślami został zupełnie gdzie indziej. Kubisz uderzył groźnie z 17 metrów, lecz Matuszek popisał się skuteczną interwencją. Potem jeszcze raz Duda bez szczęścia próbował uderzyć z rzutu wolnego. Wreszcie nadeszła 39 minuta. Wypuszczony przez Madeja Woś pognał na bramkę GKS i mimo, że cały czas starał się mu przeszkadzać Wysocki, przytomnie, technicznym strzałem przerzucił piłkę nad Lechem. Ruch zdobył gola, ale stracił koncentrację. Już pierwsza akcja GKS po wznowieniu gry omal nie zakończyła się wyrównaniem. Zaraz potem Gajtkowski wrzucił piłkę na pole karne, gdzie przejął ją Kubisz i mimo, że jego pierwszy strzał obronił Matuszek przy dobitce był bezradny. I wówczas pojawiły się wątpliwości, czy w momencie zagrania Gajtkowskiego strzelec gola nie był na spalonym? Nie było już natomiast najmniejszych wątpliwości przy drugim golu dla katowiczan, którzy 2 minuty później objęli prowadzenie. Znów po akcji Gajtkowskiego piłka trafiła do Janusa, który z „pierwszej piłki” uderzył mocno i precyzyjnie.

W drugiej odsłonie mecz przebiegał podobnie, jak w pierwszej. Przewagę mieli chorzowianie, tym razem jednak GKS nie „rozkręcał” się tak długo jak przed przerwą i dwa razy po strzałach Muszalika zrobiło się pod bramką Ruchu gorąco. Napierw piłka poszybowała obok słupka, potem kapitalną interwencją popisał się Matuszek.

Znacznie więcej działo się pod drugą bramką, włącznie z sytuacją opisaną na wstępie. Groźnie strzelali jeszcze z rzutów wolnych Fornalik i Bizacki. Bliski wyrównania był też Paluch, po którego strzale piłka wylądowała na poprzeczce.

Ruch z pewnością prezentował się lepiej od gospodarzy, ale ci, wygrali w ten sam sposób, co w poprzednich spotkaniach. Waleczność podopiecznych Janusza Białka jest godna podziwu. Wobec absencji Krzysztofa Sadzawickiego i Artura Andruszczaka (pauzujących z powodu kartek), na ławce rezerwowych GKS mogło zasiąść tylko trzech zawodników. Trener Białek wpuścił na plac gry jedynie Oberaja. Większe pole manewru miał szkoleniowiec gości. Wprowadził z ławki w drugiej połowie dwóch napastników : Gorawskiego i młodego Sukera. Tylko ten pierwszy starał się zagrozić Lechowi, jak reszta kolegów w II połowie, bez powodzenia. Przynajmniej zdaniem sędziego… i to jest najważniejsze”

NAJLEPSZE MATERIAŁY WIDEO Z TEGO MECZU ZNAJDZIECIE TUTAJ, TUTAJ I TUTAJ

WSPOMNIENIA KIBICOWSKIE:

Warto skupić się jednak na tym co działo się tamtego dnia na trybunach, a działo się bardzo wiele. Poniżej ciekawe relacje zarówno kibiców GieKSy, jak i Ruchu, zdjęcia oraz video – wspominamy!

Relacja GieKSy:
Sprawą oczywistą jest że pojedynki z lokalnymi rywalami powodują ogromną mobilizację i wyzwalają dodatkowe emocje u obu stron. Nie inaczej było i tym razem. Myślę że wydarzenia owego piątkowego niezwykle mroźnego, derbowego wieczoru mogły zadowolić nawet najbardziej wybranych fanów. Ale po kolei. Nauczeni doświadczeniami poprzednich wizyt Niebieskich na ulicy Bukowej fani GieKSy oczekiwali pod swoimi kasami na jakiś zaskakujący atak kibiców „przyjezdnych”. Tym razem nic takiego nie miało jednak miejsca. Znudzona próżnymi oczekiwaniami grupa GieKSiarzy postanowiła urozmaicić sobie czas próbując dostać się na stadion bez biletów – co im się w pełni udało, jako że ochrona czuwająca nad bezpieczeństwem terenu w okolicach kas, nie stawiająca praktycznie żadnego przeciwnika, zdołała jedynie użyć gazu i w błyskawicznym tempie ewakuować się z miejsca pełnionej funkcji. Następnie dochodzi do walki fanów GieKSy z wkraczającymi oddziałami policyjnymi. Ci jednak używając armatki wodnej i strzelb „gładkolufowych” ostudzili zapędy gospodarzy. Warte odnotowania jest godne zachowanie w tym momencie fanów „przyjezdnych” śpiewających to, co w takich przypadkach śpiewać należy. Z akcentów chuligańskich było to już wszystko na co w tym dniu pozwolili mundurowi, bo wierzę że obie ekipy stać było na wiele więcej. Swego rodzaju wynagrodzeniem owego braku emocji pozasportowych była z pewnością doskonała oprawa wizualna, podczas której fani obu drużyn zaprezentowali bodaj wszystko, co jest obecnie dostępne na rynku. Na rozpoczęcie spotkania trybuna katowickich szalikowców w całości zakryta się sześcioma flagami sektorowymi w barwach (po dwie z każdego koloru) i odpalonych zostało około 20 wulkanów. Fani Niebieskich, których tego dnia zawitało około 2500, w tym samym momencie tradycyjnie zasypują jedną z bramek mnóstwem serpentyn. Następnie goście prezentują biało – niebieskie kartoniki, co przy tak dużej ilości osób dało ładny efekt. Chwilę później, po nie uznanej bramce dla Ruchu, w sektorze „przyjezdnych” odpalonych zostaje ok. 15 czerwonych rac, a pod koniec pierwszej połowy jeszcze ok. 25. W międzyczasie Katowiczanie, zamiennie i również ratalnie, odpalają zielone i czerwone race, których w sumie tego wieczoru mieli ok. 80. W przerwie meczu nieco chyba sylwestrowy akcent, mianowicie pokaz sztucznych ogni, przygotowany przez gospodarzy. W drugiej połowie znów „atrakcja goniła atrakcję”. Niebiescy odpalają ponad 2000 zimnych ogni, a fanatycy GieKSy w towarzystwie ogromnej ilości baloników oraz kolejnej porcji rac, prezentują dość sporych rozmiarów flagę „Łowcy Śmierdzieli”, zrobioną ze skrojonych szali rywala. Niebiescy w odpowiedzi również prezentują baloniadę i odpalają do tego ponad 200 ogni bengalskich. Nie trzeba myślę dodawać, że wszystkie wyżej opisane atrakcje były niezwykle efektowne i dały nieprawdopodobnie ładny efekt. Myślę, że pomimo przerażających warunków atmosferycznych, nikt ze stadionu nie wyszedł rozczarowany. Nie doszło do bezpośrednich starć wrogich sobie ekip, ale trzeba też zauważyć ogromną mobilizację sił mundurowych, która tamtego dnia sięgnęła już chyba szczytu ich możliwości.

Relacja Ruchu:
Zbiórkę jak zwykle przed derbami mamy na rynku w Chorzowie. Na stadion udaliśmy się przez park, oczywiście towarzyszyła nam obstawa policji. Przed meczem GieKSa nieźle dymi z policją na stadionie, mundurowi musieli użyć polewaczki. My w tym czasie śpiewamy „zostaw kibica…” oraz „zawsze i wszędzie…”. Podczas meczu odpalamy 40 rac, wyrzucamy 2000 serpentyn + konfetti, mamy balony, 3000 zimnych ogni, 300 ognie bengalskich (wulkanów) oraz niebiesko – białe kartoniki. Prowadzimy ekstra doping, GieKSa ma pasy materiału, balony, sztuczne ognie, race i wulkany.  Wywiesili też jakąś szmatę z napisem „Łowct Śmierdzieli”, ale bardziej zrobili z siebie pośmiewisko, niż się popisali. Ogólnie mecz to jedna wielka konkretna prezentacja i doping. Nas grubo ponad 2000.
Rafał FC Siemianowice
Źródło: TMK

Relacja Ruchu:
Ponad 2000 fanów dopinguje jedenastkę Ruchu na „wyjazdowym” meczu z GKS-em Katowice. O dziwo na samych derbach brak awantur pomiędzy ekipami, jedynie GKS ostro dymi z policją. Działo się natomiast przed meczem, na katowickim dworcu 40-osobowa grupa „Niebieskich” z Mikołowa ma wpierw zwycięskie starcie z 10-osobową grupą GieKSiarzy, a potem ta sama grupa „Niebieskich” zostaje pogoniona i oklepana przez 50-osobową ekipę chuliganów z GKS-u.
Źródło: ULTRA nr3

Relacja GieKSiarza:
Ruchu na tym meczu melduje się ok. 2 tysięcy, w tym Apator z flagą. Przed meczem w ponad 100 osób wbijamy się na stadion za darmo, przy tym dochodzi do awantury z ochroną. Ochrona ostro od nas dostaje i ostatecznie zostaje wygoniona na inną część stadionu. Dajemy sobie spokój gdy pojawia się policja i armatka wodna, która zaczęła nas polewać. Na meczu konkretna prezentacja z naszej strony, odpalamy wulkany, race czerwone i zielone ok. 60 sztuk, mamy baloniki, nową flagę sektorową oraz fajerwerki. Poza tym wywieszamy ponad 20 metrowe białe płótno z napisem „Łowcy śmierdzieli” z szalami Ruchu. Co do chorzowskich też zaprezentowali się nieźle, race czerwone ok. 30, sztuczne ognie, kartony, ognie bengalskie. Ogólnie derby ciekawe.
Źródło: zin DIABLOS 2001 nr 5 (Ruda Śląska)

Relacja Ruchu:
Nas 2200 osób. Tak dziwnie jest skonstruowana polska Liga, że mimo iż w Lidze tej grają 4 śląskie kluby, były to pierwsze nasze derby, no cóż tak to już u nas jest. Na meczu z odwiecznym rywalem jest naprawdę super atmosfera, głównie jeśli chodzi o sprawy ultras, bo o zadymy tego dnia było naprawdę ciężko. Jedynie na meczu Gieksa leje się z ochroną i przegania ich na inną część stadionu. Na meczu odpalamy race, mamy zimne ognie, kartony i ognie bengalskie. Co do Gieksy to odpalili sporo rac, ponadto mieli nową flagę sektorową. Najśmieszniejsza była flaga „Łowcy śmierdzieli”, widać „pomysłów” im nie brakuje.
MARCIN
Źródło: zin DIABLOS 2001 nr 5 (Ruda Śląska)

RELACJA:
Druga kolejka grupy mistrzowskiej I ligi.
Na wyjście piłkarzy z trybun poleciały serpentyny i konfetti, a wzdłuż „Blaszoka” odpalono zimne ognie i petardy. Później część trójkolorowych flag na płocie przykryło płótno „Łowcy śmierdzieli” z charakterystyczną obróconą literką „r”. Goście w pierwszej połowie także urządzili pokaz pirotechniczny, zadymiając później tę część boiska, której bronili gospodarze.
Źródło: fb/ŚląskieTrybuny

Oflagowanie m.in.: NET F@NS GIEKSA (łuk), FORZA GKS, CRAZY BOYS, GISZOWIEC – CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, GKS KATOWICE (Blaszok), PSEUDOKIBICE KOCHAJĄ ŚLĄSKA STOLICĘ, VIP, SK1964, GIEKSIARZE, GLADIATORS, MARIHUANA, GKS KATOWICE (z buldogiem)

GALERIA:

 

BILETY NA DERBY –> INFORMACJE TUTAJ 

Podziękowania dla Erica Cantony oraz Blade (www.gzg64.pl) za pomoc w odnalezieniu materiałów do tego newsa. 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    JAN

    19 października 2017 at 09:27

    ŚWIETNA SERIA MARCIN

  2. Avatar photo

    Udine WITOSA

    19 października 2017 at 10:31

    Witom wszystkich GieKSiorzy . Pamiętom ten szpil , atmosfera niesamowita , doping na maxa . DErBOWY Klimat . Oby i w niedziela była taka atmosfera i wysoka wygrana ze smrodami. Jak sprzedaż biletów ? Wie ktoś ?

  3. Avatar photo

    luk

    19 października 2017 at 16:32

    pamiętam że race po pierwszej bramce jeszcze sie nie skączyły palić a za chwile następne już były odpalane 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga